Uroczystości uhonorowania ofiar zbrodni katyńskiej odbędą się po wyborach - 9, 10 i 11 listopada. Termin zmieniono po tym, jak przeciwko wykorzystywaniu Katynia w kampanii wyborczej zaprotestowały Rodziny Katyńskie i m.in.
Andrzej Wajda.
Niespodziewaną decyzję prezydenta ogłosiła Ewa Junczyk-Ziomecka z jego kancelarii. "Niestety motywy, jakimi kierowała się kancelaria, zostały fałszywie zinterpretowane" - mówiła prezydencka minister. I zarzuciła, że to nie prezydent, ale krytycy zorganizowania tych uroczystości w najbliższy weekend włączyli Katyń w kampanię wyborczą. "Prezydent Lech Kaczyński na takie traktowanie ofiar i ich rodzin oraz najwyższego urzędu w państwie nie wyraża zgody" - powiedziała.
Minister zapowiedziała, że scenariusz uroczystości nie ulegnie zmianie.
Przeciwko organizowaniu uroczystości upamiętniających mord polskich oficerów w Katyniu protestowała Federacja Rodzin Katyńskich. "Nie stanę na trybunie honorowej. Nie chce tego większość członków rodzin ofiar" - mówił dziennikowi.pl Andrzej Skąpski, prezes Federacji. "Wiem, że są przeciwni tempu, w jakim tę uroczystość się organizuje" - tłumaczył. O jej terminie dowiedział się sześć dni temu.
"W połowie ubiegłego tygodnia poinformowano mnie, że z okazji rocznicy zbrodni katyńskiej odbędą się uroczystości mianowania na wyższy stopień oficerów, którzy tam polegli" - opowiada dziennikowi.pl Andrzej Skąpski. "Uroczystości miały odbyć się w 68. rocznicę tej zbrodni, czyli w kwietniu przyszłego roku. Jakież było moje zdumienie, gdy dwa dni później dowiedziałem się, że termin ustalono na jutro. Przecież nie miałem nawet szansy zawiadomić wszystkich, rozsianych po całej Polsce i świecie członków Rodzin Katyńskich" - skarży się.
Federacja, która liczy kilka tysięcy członków, dostała zaledwie 30 zaproszeń na uroczystość awansowania oficerów. Na trybunie honorowej ma się pojawić tymczasem ponad siedmiuset gości, bo tyle właśnie wydrukowano zaproszeń. Do niektórych - jak dowiedział się dziennik.pl - te zaproszenia jeszcze nie dotarły.