Laureatka Oscara
Reese Witherspoon została aresztowana przez policję z Atlanty pod zarzutem zakłócania porządku publicznego. Jej mąż, agent hollywoodzki James Toth, również trafił do aresztu - postawiono mu zarzut jazdy pod wpływem alkoholu.
Toth i
Witherspoon zostali zatrzymani w swoim samochodzie na Peachtree Street po tym, jak mężczyzna kilkukrotnie przekroczył "podwójną ciągłą". Policjanci wyczuli od niego alkohol, zaś fakt, iż mężczyzna był pijany, wyszedł na jaw po teście z alkomatem. Aktorka została poproszona o pozostanie w samochodzie, ale szybko wyszła na ulicę i zaczęła ubliżać policjantom. Krzyczała również, że jest obywatelką Ameryki i ma prawo stać na amerykańskiej ziemi.
Oficer, który aresztował gwiazdę, nie dał się przebłagać.
Witherspoon powoływała się na swoje znajomości i groziła: "Wiesz, kim jestem? Pożałujesz tego, będziesz w ogólnokrajowych wiadomościach!". Policjant chyba nie był jednak zapalonym kinomanem, gdyż groźby aktorki wyleciały mu drugim uchem. W wiadomościach oczywiście się pojawił, tyle że jako przypadkowy bohater ludu, który utemperował ego rozwrzeszczanej gwiazdy.