Sputnik nad Warszawą: Złapać oddech na zakończenie

Filmweb / autor: , /
https://www.filmweb.pl/news/Sputnik+nad+Warszaw%C4%85%3A+Z%C5%82apa%C4%87+oddech+na+zako%C5%84czenie-47707
Festiwal Sputnik nad Warszawą dobiegł wczoraj końca. Na zamknięcie pokazane arcydzieło kina niemego, "Pancernik Potiomkin" w reżyserii Siergieja Eisensteina. Oto zapiski na temat filmów z ostatniego dnia imprezy.

Przez większość seansu "Pełen oddech" Walerego Pendrakowskiego ogląda się prawie jak nasze swojskie "Ranczo" czy "U Pana Boga w ogródku". To spojrzenie na prowincję okiem wielkomiejskiego turysty, który zachwyca się nieskażonym pięknem krajobrazów, naturalnością i bezpośredniością zachowania tubylców, dzięki czemu wzmacnia się jego własne poczucie wyższości wspomagane pozorną tęsknotą za rustykalną prostotą. Reżyser bardzo stara się ukazać wszystkie dole i niedole dawnych kołchoźników, którym nie zawsze kapitalizm przyniósł szczęście. Za pięknymi krajobrazami kryje się ciężka rzeczywistość, pozbawiona jakiegokolwiek sentymentalnego uroku. Jednak bohaterowie zbyt późno odkrywają tę prawdę, za co życie wystawi im wysoki rachunek. Ignorancja rzadko kiedy popłaca.

"Pełen oddech" zachwyca pięknymi krajobrazami i ciekawym połączeniem komedii z obyczajowym dramatem. Jednak wydaje się, że reżyser trochę za bardzo przedobrzył z sielankowymi klimatami i kiedy nad bohaterami gromadzą się chmury, nie każdy widz będzie w stanie przyjąć tę nagłą zmianę konwencji. Problemem jest też nadmierna dosłowność i histeryczne udramatyzowanie końcówki, która przez to sprawia wrażenie przejaskrawionej i naciąganej, pobrzmiewając fałszywą nutą. Ten kontrast jest tym wyraźniejszy, że w filmie jest wiele scenek rodzajowych, gdzie skomplikowane emocje odmalowane zostały prosto, bez ekstrawagancji i nadmiernej stylizacji.

Michaił Kałatozow zaczynał karierę od kręcenia agitek na cześć bolszewickiej władzy. Kto wie, jak skończyłby swój artystyczny żywot, gdyby nie śmierć Stalina. Na fali odwilży powstał jeden z najważniejszych radzieckich filmów wojennych: "Lecą żurawie". Reżyser odrzuca w nich zużytą warstwę ideologiczną na rzecz melodramatu w dobrym stylu. „W filmie wytwarzam kilka zasadniczych węzłów fabuły i te węzły nasycam liryzmem do granic wytrzymałości” - mówił twórca po premierze. Emocje zawarte w dziele nie straciły na sile po latach: wciąż olbrzymie wrażenie robi chociażby aktorstwo Tatiany Samojłowy.

Borys i Weronika są młodzi, zakochani i planują małżeństwo. Wspólne plany przerywa jednak wybuch II Wojny Światowej. Borys na ochotnika zasila szeregi armii i wkrótce wyjeżdża na front. Jednym ostrym jak lancet cięciem montażowym reżyser zmienia Moskwę: obrazy rozentuzjazmowanych ludzi zastępuje ponury wojenny sztafaż. Bliscy Weroniki giną w bombardowaniu, więc dziewczyna zamieszkuje z rodziną ukochanego. Na cnotę dziewczyny zaczyna dybać Mark – przyrodni brat Borysa. Tymczasem na odległym froncie bohater przedziera się z oddziałem wśród nieustannego ostrzału wroga.

Kałatozow do spółki z operatorem wykazali się zmysłem inscenizacyjnym: w efektowne obrazki wpletli metafory ludzkiego życia, które spisane jest na wieczną samotność. W znakomitej ostatniej scenie Weronika przeciska się wśród tłumu witającego wracających z wojny żołnierzy. Właśnie poznała tragiczną prawdę. Jak w najlepszych propagandowych gniotach ktoś wznosi na rękach dziecko, a wokół rozlega się podniosła muzyka. Czasu nie da się już cofnąć.... (łm)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones