Laureat Oscara
Michel Hazanavicius (
"Artysta",
"Ja, Godard") wsparł na Twitterze inicjatywę #MeToo, odnosząc się do krytyki, z którą ruch spotkał się we francuskich środowiskach artystycznych. #WeToo - oto jego odpowiedź na głośny list podpisany m.in. przez
Catherine Deneuve oraz inne aktorki.
W rozmowie z The Hollywood Reporter reżyser powiedział, że razem ze scenarzystą Raphaelem Glucksmannem chcieli podkreślić swoją solidarność z kobietami. "Zwykle nie zabieram głosu w takich kwestiach, lecz to bardzo ważne, żebyśmy jako mężczyźni podkreślali fakt, że zgadzamy się z #metoo. We Francji istnieje tendencja do tonowania takich nastrojów, do bycia gdzieś pomiędzy. Ale to nie znaczy, że nie zgadzamy się z ruchem. Po prostu pewne jego składowe są dla nas wątpliwe. Stąd wiele mylnych interpretacji wydarzeń wokół #metoo.
Twórca dodał: "Kobiety, które były ofiarami molestowania mają teraz donośny głos, a faceci, którzy molestowali, muszą wiedzieć, że będziemy słuchać ofiar. Do tej pory to zawsze było słowo przeciwko słowu, a wygrywał ten, kto był silniejszy, miał większą władzę. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni".
Choć
Hazanavicius odżegnuje się od polemiki z
Deneuve, jego wypowiedzi są bezpośrednią reakcją na niektóre z punktów listu przeciw #metoo. Chodzi głównie o prawo do "uwodzenia, irytującego zachowania czy flirtu". "Podobna swoboda przestaje być w porządku, gdy zaczyna wpisywać się w struktury władzy i dominacji" - przekonuje reżyser.
Przypomnijmy:
Catherine Deneuve była jedną ze 100 kobiet, które podpisały list otwarty studzący rewolucyjny zapał akcji #metoo. W liście czytamy między innymi, że istnieje różnica między gwałtem, przemocą seksualną a podrywaniem i flirtowaniem, nawet jeśli czynione jest nieporadnie lub w sposób ordynarny. Z przerażeniem kobiety obserwują, że wszystkie zachowania mężczyzn wobec kobiet zostały ze sobą zrównane i napiętnowane. Uważają to za przejaw purytanizmu i wyrażają głęboki sprzeciw.
Deneuve wystosowała również list otwarty, w którym podtrzymała swoje wsparcie dla petycji, wyjaśniła własne stanowisko, ale też przeprosiła ofiary przestępstw seksualnych, które mogły poczuć się obrażone.
Lubię wolność. Nie lubię współczesnej tendencji, zgodnie z którą każdy czuje, że ma prawo do osądzania i potępiania. To czasy, gdy zwykłe pomówienia w mediach społecznościowych prowadzą do potępienia, dymisji i - nieraz - medialnego linczu. Nie usprawiedliwiam niczego. Nie decyduję o winie tych mężczyzn, bo nie mam do tego kwalifikacji. Niewielu ludzi ma. Nie podoba mi się ta grupowa mentalność. Poniżej znajdziecie najnowszy odcinek Mojego Gustu Filmowego, w którymi gościliśmy
Michela Hazanaviciusa: