Wielkim wołaniem o sprawiedliwość, demokrację, prawdę i wolność informacji nazywa piątkowa włoska prasa zaprezentowany na festiwalu w Wenecji czarno-biały film "Good night and good luck " w reżyserii George'a Clooneya.
Opowieść o pionierze amerykańskiego dziennikarstwa Edwardzie R. Murrow z CBS, któremu w latach 50. senator Joseph McCarthy zarzucił głoszenie komunistycznych przekonań, została przyjęta w czwartek trwającą pięć minut owacją. Gazety piszą, że Clooney dał widzom wielką lekcję historii.
"La Repubblica" podkreśla, że "aktor uznany za najbardziej seksownego na świecie, budzący zachwyt tembrem swego głosu i promienistym uśmiechem, przedstawił na festiwalu film elegancki i żarliwie demokratyczny".
Niż dziwnego – zauważa gazeta – że historię opowiadającą o latach maccartyzmu nakręcił syn dziennikarza telewizyjnego, który zrobił karierę w partii demokratycznej, i zarazem siostrzeniec piosenkarki Rosemary Clooney, której groziło umieszczenie na czarnej liście, bo uznano ją za "wroga Ameryki".
Zdaniem recenzentki rzymskiego dziennika Natalii Aspesi, przesłanie filmu jest oczywiste: podczas gdy senator McCarthy pierwszy wykorzystał strach dla celów politycznych w czasach, gdy wrogiem był komunizm, inni wykorzystują go obecnie, gdy wrogiem tym jest terroryzm.
"Corriere della Sera" przytacza słowa George'a Clooneya: "mój film opowiada o amerykańskim bohaterze, który bronił praw demokracji i wolności informacji". Reżyser zapewnił zarazem, że jego obraz nie jest atakiem wymierzonym w administrację George'a Busha, ale ostrzeżeniem, jak niebezpieczne jest krępowanie swobody informacji, co, jego zdaniem, ma obecnie miejsce.
Drugim, według włoskiej prasy, bohaterem tegorocznego festiwalu jest, jak się podkreśla, niezmordowany 97-letni portugalski reżyser Manoel de Oliveira, który niemal co rok przysyła najnowszy film do Wenecji. Tegoroczny konkursowy obraz pod tytułem "Magiczne zwierciadło" opowiada o kobiecie, która pragnie doznać objawienia.
Opowieść o pionierze amerykańskiego dziennikarstwa Edwardzie R. Murrow z CBS, któremu w latach 50. senator Joseph McCarthy zarzucił głoszenie komunistycznych przekonań, została przyjęta w czwartek trwającą pięć minut owacją. Gazety piszą, że Clooney dał widzom wielką lekcję historii.
"La Repubblica" podkreśla, że "aktor uznany za najbardziej seksownego na świecie, budzący zachwyt tembrem swego głosu i promienistym uśmiechem, przedstawił na festiwalu film elegancki i żarliwie demokratyczny".
Niż dziwnego – zauważa gazeta – że historię opowiadającą o latach maccartyzmu nakręcił syn dziennikarza telewizyjnego, który zrobił karierę w partii demokratycznej, i zarazem siostrzeniec piosenkarki Rosemary Clooney, której groziło umieszczenie na czarnej liście, bo uznano ją za "wroga Ameryki".
Zdaniem recenzentki rzymskiego dziennika Natalii Aspesi, przesłanie filmu jest oczywiste: podczas gdy senator McCarthy pierwszy wykorzystał strach dla celów politycznych w czasach, gdy wrogiem był komunizm, inni wykorzystują go obecnie, gdy wrogiem tym jest terroryzm.
"Corriere della Sera" przytacza słowa George'a Clooneya: "mój film opowiada o amerykańskim bohaterze, który bronił praw demokracji i wolności informacji". Reżyser zapewnił zarazem, że jego obraz nie jest atakiem wymierzonym w administrację George'a Busha, ale ostrzeżeniem, jak niebezpieczne jest krępowanie swobody informacji, co, jego zdaniem, ma obecnie miejsce.
Drugim, według włoskiej prasy, bohaterem tegorocznego festiwalu jest, jak się podkreśla, niezmordowany 97-letni portugalski reżyser Manoel de Oliveira, który niemal co rok przysyła najnowszy film do Wenecji. Tegoroczny konkursowy obraz pod tytułem "Magiczne zwierciadło" opowiada o kobiecie, która pragnie doznać objawienia.