Wizyta na planie filmu "Jutro idziemy do kina" Michała Kwiecińskiego

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Wizyta+na+planie+filmu+%22Jutro+idziemy+do+kina%22+Micha%C5%82a+Kwieci%C5%84skiego-35276
Michał Kwieciński kuje żelazo póki gorące. Jeszcze nie przebrzmiały echa jego poprzedniego filmu, a on już kręci film następny. W Polsce to rzadki przypadek.

Kwieciński zaledwie od kilku lat zajmuje się reżyserią, a jest już o nim głośno. W ubiegłym roku zachwycił i widzów i krytyków filmem "Statyści". Na festiwalu w Gdyni film zdobył aż sześć wyróżnień, w tym nagrodę specjalną jury i nagrodę publiczności. Czy jego nowy film "Jutro idziemy do kina" odniesie podobny sukces? Bardzo prawdopodobne, bowiem scenariusz napisał sam Jerzy Stefan Stawiński, autor tekstów do takich filmów jak "Kanał", "Eroica" czy "Pułkownik Kwiatkowski".

"Jutro idziemy do kina" to historia trójki przyjaciół, którzy właśnie zdali maturę i wydaje im się, że mają całe życie przed sobą. Jest jednak rok 1938 i złowieszcze chmury już się gromadzą nad Polską. W rolach głównych młode, "gorące" nazwiska: Mateusz Damięcki ("Przedwiośnie"), Antoni Pawlicki ("Z odzysku") i Jakub Wesołowski ("Na Wspólnej"). Na drugim planie gwiazdy polskiego kina: Daniel Olbrychski i Grażyna Szapołowska.

21 maja zaczęto kręcić zdjęcia. Filmweb postanowił odwiedzić twórców na planie.

Trwa trzeci dzień zdjęciowy. Jest pięknie i słonecznie. Pogoda doskonale odzwierciedla atmosferę nagrywanej sekwencji. W warszawskim Muzeum Kolejnictwa powstaje bowiem scena z balu maturalnego. Niestety, piękna pogoda ma też i swoje wady: jest upalnie. Z aktorów i statystów leje się pot. W użyciu cały czas są chusteczki, które pomagają tylko na chwilę. Mimo to wszyscy są pełni energii i entuzjazmu. Tańczą, skaczą, wygłupiają się i śpiewają... i wszystko to w strojach galowych. Na większą swobodę pozwalają sobie tylko młode gwiazdy. Na próbie i przy nagrywaniu piosenki śpiewanej przez maturzystów, Mateusz Damięcki i Antoni Pawlicki zdjęli koszule.




Młodych aktorów obserwuje na monitorze autor scenariusza Jerzy Stefan Stawiński. Bohaterowie inspirowani są jego własnymi doświadczeniami.

- Czerpię ze swojej historii - mówi. - Napisałem film o środowisku inteligencji, bo je znam. Każda z postaci zawiera elementy bliskie mojej biografii.

Najbliższą mu postacią jest grany przez Damięckiego Bolesławski, który podąża podobną do jego ścieżką kariery. Zaprzecza jednak by bohaterowie odzwierciedlali prawdziwe osoby. - To nie jest dokument!

Pytany o powody, dla których napisał film o okresie tuż przed wybuchem II Wojny Światowej odpowiada:

- Już jakiś czas temu Telewizja Polska przymierzała się do nakręcenia film na rocznicę wybuchu wojny. Chciała film pokazać 1 września. Niestety potem zaniechała projektu.

Dzięki Kwiecińskiemu projekt odżył i właśnie jest powoływany do życia. Stawiński miał pełną swobodę przy pisaniu scenariusza. Jak mówi nie mogło być inaczej, bo gdy zabierał się do pracy, sam jeszcze nie wiedział, o czym dokładnie będzie film.

O czasach przedwojennych mówi z nostalgią.

- Młodzi ludzie - powiada - starali się żyć normalnie. Zajmowali się swoimi sprawami i nie myśleli o wojnie. Jednak kiedy pojawiła się konieczność walki, niepodległości bronili jak życia. Taka była wtedy mentalność.




Potwierdzają to aktorzy, kiedy podczas krótkiej przerwy mają chwilę na rozmowę. Pawlicki (w filmie gra jednego z przyjaciół: Piotra Dołowego) mówi:

- Nasi bohaterowie są młodzi. Właśnie zdali maturę. Koncentrują się na przyszłości, miłości. O wojnie się wtedy nie myślało. Może czuło się podskórnie taką możliwość, istniało napięcie, nikt jednak nie wierzył, że wojna wybuchnie.

Dla młodego aktora wejście w rolę chłopka żyjącego 70 lat wcześniej nie było trudne.

- Wszyscy jesteśmy młodzi. Może wtedy mieli lepszą kulturę osobistą, ale poza tym nie bardzo się od nas różnili.

Zanim rozpoczęto zdjęcia, przez kilka tygodni trwały próby, rozmowy na temat postaci, tego jak je zagrać. Kwieciński, zdaniem młodych aktorów, pozwolił im na czerpanie ze swoich własnych doświadczeń.

Potwierdza to Mateusz Damięcki, dodając, że z reżyserem mają bardzo dobry kontakt. Damięcki z rozmarzeniem mówi o czasach międzywojennych.

- To były wspaniałe czasy! Znakomicie czuję się w kostiumach tej epoki. Ludzie byli wtedy wspaniali, mieli zupełnie inną mentalność. - Aktor przyznaje nawet, że żałuje, iż urodził się teraz. - Bardzo chciałbym żyć w tamtych czasach.

Aktorzy zostają porwani do charakteryzatorni. Przerwa dobiega końca. Kiedy przygotowują się do powrotu na plan, reżyser nie szczędzi im pochwał.

- Są młodzi i utalentowani. Może się wydawać, że ich zatrudnienie jest chwytem marketingowym. To nieprawda. Przeszli oni przez długi proces selekcji, na zdjęcia próbne musieli przychodzi po kilkanaście razy. Okazali się po prostu najlepsi.

Praca na planie wre. Nic dziwnego, na kręcenie zdjęć przeznaczono tylko miesiąc. 20 czerwca powinien paść ostatni klaps. Całość przygotowywana jest na 1 września: dzień, kiedy wojska hitlerowskie napadły na Polskę, dzień, kiedy marzenia bohaterów legły w gruzach bombardowanego miasta. Wtedy też będziemy mogli ocenić, na ile dobrym pomysłem było połączenie Stawińskiego z Kwiecińskim.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones