Alan RickmanI

Alan Sidney Patrick Rickman

8,9
92 839 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Alan Rickman

Najlepszy, Najbardziej utalentowany aktor z całej obsady Harrego Pottera

kronikarz56

Ano, chyba że tak. Ale i tak przekomicznie w tym stroju wyglądał. :D Kiedy po raz pierwszy czytałam "Więźnia Azkabanu" i akurat byłam przy rozdziale "Upiór w szafie", pomyślałam sobie: "Jeżeli to kiedykolwiek sfilmują, to do tej sceny muszą dać aktora, który ma poczucie humoru o wiele większe od poczucia humoru profesora Snape'a." No i chyba aż tak bardzo się nie pomyliłam, prawda? ;)

joanna_kordus

Zgadzam się, Snape naprawdę wyglądał komicznie w tym stroju babci Nevile'a. Ale w sumie bardzo mnie ubawiło, jak Lupin zapytał Nevile'a, kto lub co go najbardziej przeraża, ten mówi, że Snape, a on na to "Tak, nie tylko ciebie". Ciekawe, czy miał na myśli siebie samego także xD Tak czy inaczej naprawdę Alan Rickman był osobą o bardzo dużym poczuciu humoru i naprawdę wielka szkoda, że śmierć jest tak smutna i musi zabierać ludzi nawet o wielkim poczuciu humoru.

kronikarz56

Ja myślę, że to trochę zabrzmiało jak sarkazm. ;) No tak. Pewnie, że szkoda, tym bardziej, że tacy ludzie po tamtej stronie bawią się o wiele lepiej, niż my na ziemi bez nich.

joanna_kordus

Właśnie. Masz niestety rację. My się smucimy po stracie takich wspaniałych osób, a oni już się nie muszą niczym martwić i mogą spokojnie żyć oraz chichotać sobie z tego, co się dzieje na naszym świecie. Tak czy inaczej pan Alan powiększył grono super przystojnych aniołów, za którymi anielice będą latać i to dosłownie xD

kronikarz56

W filmie "Dogma" pan Alan zagrał Metatrona, głos Boga, najwyższą szychę wśród aniołów, a teraz sam jest aniołem. Przypadek? :D
A wracając do Profesora Snape'a, to powiem jedno. Gryfoni, Puchoni i Krukoni mogli sobie do woli narzekać na niego, ale jednak Profesor Snape był tysiard tysiardów lepszym nauczycielem niż Gilderoy Lockhart. W każdym razie ja, gdybym miała wybierać, którego z nich wolę jako nauczyciela, wybrałabym właśnie Profesora Snape'a. I myślę, że taki nauczyciel jak on zyskałby większy autorytet wśród uczniów niz Gilderoy Lockhart. :)

joanna_kordus

Zauważyłam jeszcze jedną ciekawą rzecz, czytając "Komnatę Tajemnic", a dokładniej rozdział zatytułowany "Wierzba bijąca". Konkretnie to znalazłam tam takie zdanie: "Snape wyglądał, jakby odwołano Boże Narodzenie." To przypomniało o tym, jak to w filmie "Robin Hood - Książę złodziei" Szeryf z Nottingham chciał odwołać Święta Bożego Narodzenia. Zastanawia mnie, czy czasem pani Rowling nie obejrzała tego filmu i nie pomyślała sobie: "Tego tekstu użyć kiedyś mogę?" Wiem, że to ona właśnie do roli Profesora Snape'a wybrała pana Rickmana, ale ciekawi mnie, czy też celowo nawiązała w tym rozdziale "Komnaty Tajemnic" do jednego z najbardziej znanych tekstów Szeryfa z Nottingham, czy to tylko był przypadek. :D

kronikarz56

Wiesz co, tak sobie myślę, że pan Alan Rickman był jak Rex Harrison. Chodzi mi o to, że obaj dopiero w średnim wieku zdobyli największą popularność, a poniekąd też byli amantami. Nie wiem, jak inni użytkownicy, ale do żadnego innego aktora nie mogę porównać pana Alana. :)

joanna_kordus

Rex Harrison, powiadasz? W sumie to bardzo dobre porównanie. Pamiętasz, jak razem oglądaliśmy film "PIĄTY MUSZKIETER" i on tam grał ministra Colberta? I potem czytaliśmy o nim i pamiętasz, co się okazało? To był dopiero amant. Sześć razy był żonaty. Trochę jak Leon Niemczyk, on też sześć razy wstępował w związek małżeński. Normalnie Henryk VIII kina polskiego. A pan Rex Harrison to Henryk VIII amerykańskiego kina. Potem grał Juliusza Cezara w filmie "KLEOPATRA" z Elizabeth Taylor i wiele kobiet straciło dla niego głowę po tej roli. Grał też wspaniale tytułową rolę w musicalu "DOKTOR DOLITTLE". Super zagrał też profesora Henryka Higginsa w musicalu "MY FAIR LADY" i po tej roli też niejedna panna się w nim kochała xD Ja myślę, że pan Rickman po swoich rolach też miał wiele fanek, także zgadzam się, że porównanie pasuje idealnie :)

kronikarz56

Ale pan Alan ukochaną miał tylko jedną. W takim zawodzie jak aktorstwo bycie wiernym tylko jednej osobie to jest nie lada wyzwanie, zwłaszcza jeśli się jest bardzo popularnym. Wszak na kogoś takiego czyha najwięcej pokus. Tym większa chwała tym, którzy potrafią tego dokonać.:)
Ale fakt pozostanie faktem. Nasz czcigodny i wielce szanowny Profesor Snape przez tyle lat zyskał sobie wcale pokaźne grono fanek. :)

joanna_kordus

No właśnie, słusznie zauważyłaś. W tym zawodzie trudno być wiernym przez całe życie jednej tylko osobie, bo w końcu przecież takie pokusy spływają na człowieka i w ogóle. No cóż, nie ma co gadać, naprawdę niekiedy trudno jest tego dokonać, ale też panu Alanowi się to udało i moim zdaniem to jest kolejny powód, aby go podziwiać. He he he. Tak, profesor Snape zyskał naprawdę mnóstwo fanek, choć tak szczerze mówiąc gdyby grał go inny aktor, to tych fanek byłoby mniej lub w ogóle by ich nie było. Nie sądzisz? xD

kronikarz56

Dokładnie, tak właśnie. :) Myślę, że może jakieś fanki by się znalazły, ale trudno by je było znaleźć. ;D

joanna_kordus

Właśnie. To chyba najlepszy sposób na to, by postać negatywna lub będąca bardzo niesympatyczna miała jednak fanki. Po prostu daj do tej roli jakiegoś przystojniaka o naprawdę dużym talencie do gry... Efekt murowany, na pewno panie go pokochają xD Stawiam 10 do 1, że czytając książkę wiele pań niezbyt lubiły Snape'a, ale gdy pojawiło się filmowe wcielenie, od razu pokochały tę postać xD

kronikarz56

No, ja bym nie powiedziała, że Profesor Snape był postacią negatywną. Taki do końca zły nie był, bo jakby był zły, to by na przykład w "Kamieniu Filozoficznym" nie usiłował ratować Harry'ego przed upadkiem z miotły na tym pierwszym meczu quidditcha. W nim na pewno było dobro, tylko zupełnie stłumione przez negatywne emocje, jakie się w nim nagromadziły przez te wszystkie lata. :) Ja w każdym razie, czytając te wszystkie tomy, myślałam tylko: "Dziwny z niego gość, ale chyba życie (no i niektórzy ludzie) nauczyło go być takim, jakim był przez ten cały czas." A gdy go zobaczyłam w filmie, pomyślałam sobie: "No, teraz o wiele lepiej widać, jaki jest Profesor Snape. To już przekracza moje najśmielsze wyobrażenia o charakterze tego pana." :)

joanna_kordus

Dokładnie tak. Snape od samego początku sprawiał wrażenie osoby, która zdecydowanie przeżyła piekło w życiu, bo jego zachowanie jest właśnie typowe dla takich, a nie innych ludzi. Tak czy inaczej był po prostu osobnikiem bardzo podobnym do Anakina Skywalkera vel Datha Vadera, tyle że Snape najpierw był zły, a potem stał się dobry, a Anakin najpierw był dobry, potem zły, by na samym końcu znowu stać się dobry. Tak czy siak są to jedne z najciekawszych postaci fikcyjnych, jakie kiedykolwiek stworzono :)

kronikarz56

Nie zapominaj, że już w domu przeżywał piekło (ojciec mugol i na dodatek awanturnik, matka czarodziejka). Już choćby to miało wpływ na charakter późniejszego "Księcia Półkrwi". I powiem ci szczerze, że pomyliłeś się. Snape nie był wcale na początku taki zły, bo jakby taki był, to by nie darzył Lily Evans taka sympatią, oględnie mówiąc. A że interesował się czarną magią... Cóż, "każdy ma jakiegoś bzika,/ każdy jakieś hobby ma", jak kiedyś śpiewał zespół Fasolki. Ale za to całkowicie się z tobą zgodzę, że i Profesor Snape, i Anakin Skywalker vel Darth Vader to jedne z najciekawszych postaci fikcyjnych. :)

joanna_kordus

Dokładnie tak. Naprawdę bardzo smutne, że biedak miał takie piekło w życiu. Ojciec mugol, matka czarodziejka to jeszcze nie oznacza, że muszą mieć złą atmosferę w rodzinie, ale... Ale ojciec awanturnik i niewykluczone, że pijak, to cóż... To po prostu smutne i przygnębiające. Tak, Lily pokochał szczerze, ale potem nie chcąc być ofiarą postanowił zostać katem, więc dołączył do szkolnych miłośników Voldemorta, za co Lily go znienawidziła, bo wiele mogłaby mu wybaczyć, ale nie tego. Ale cieszę się, że podzielasz moje zdanie. Bo zobacz - ile jest takich postaci jak Vader czy Snape? Bardzo niewiele... To sprawia, że są one takie ciekawe.

kronikarz56

Czy ojciec Profesora Snape'a był pijakiem, tego nie wiadomo. Tak czy inaczej nasz bohater nie miał łatwego startu w życiu. Pewnie dla niego dopiero Hogwart stał się prawdziwym domem, podobnie jak dla Toma Riddle'a wcześniej i dla Harry'ego Pottera znacznie później. Ale pomyliłeś się, że Lily znienawidziła go za to, że przystał do "fanklubu" Voldemorta. Tylko mu o to suszyła głowę, ale prawdziwym powodem, dla którego z nim zerwała, było to, że nazwał ją "szlamą". Jak by nie patrzeć, popełnił niestety fatalny życiowy błąd, ale chyba to, że potem próbował chronić Harry'ego w szkole, było w pewnym sensie rehabilitacją za przeszłość. A że podzielam twoje zdanie, to wynika to z tego, że myślę lub czuję podobnie.

joanna_kordus

W sumie o przeszłości Snape'a niewiele wiemy, bo jakoś autorka nie raczyła nam tego tematu zbyt dobrze przybliżyć, a szkoda. Moim zdaniem powinna go nieco lepiej pokazać. W końcu zaczęła go, a potem szybko urwała i o dzieciństwie Snape'a wiemy praktycznie tylko fragmenty wyrwane z kontekstu, choć wiemy za to, czemu się nazwał Księciem Półkrwi. Jego ojciec był mugolem, a matka czarodziejką i nazywała się z domu Prince, czyli książę. Tłumaczyć więcej nie trzeba. I była do tego mistrzynią eliksirów, więc pewnie przekazała tę pasję synowi. O ojcu wiemy jedynie tyle, że był awanturnik i prawdopodobnie bił żonę, a matkę Severusa. No tak, racja... Poprawiam się. Lily znienawidziła Snape'a za to, że nazwał ją publicznie "szlamą", co ją uraziło do żywego. Dotąd sądziła, że on tylko tak trzyma z sympatykami Voldemorta chwilowo, bo mu imponują, że są silni i potężni w szkole, że trzymają wielu uczniów w ryzach. Teraz jednak zrozumiała, iż on jest taki sam, jak oni, a przynajmniej staje się taki. No, w sumie to racja, Snape się nieco zrehabilitował. NIECO, bo ja jakoś nie umiem mu wybaczyć tego, jak traktował Harry'ego za nic. Za to tylko, że przypominał mu on swego ojca.

kronikarz56

A może to zrobiła celowo. W końcu postacie, które otacza aura tajemniczości, są najciekawszymi postaciami w opowieści. Sama wiem coś z własnej praktyki, bo w sumie mnie też taka aura otacza. Może dlatego tak dobrze rozumiem Profesora Snape'a. A on raczej nie należał do takich osób, które będą się komukolwiek z czegokolwiek zwierzać. Stąd też może ta cała tajemniczość. Ale tym bardziej jest przez to jedną z najciekawszych postaci w tej serii. No, dobrze, że się poprawiłeś. Ale ja chyba rozumiem, dlaczego Profesor Snape tak traktował Harry'ego. James Potter za bardzo Severusowi dokuczał, by tamten mu wybaczył i zapomniał. Mnie też ostro dokuczano w podstawówce i ja też nie potrafię tego wybaczyć tym, którzy mi dokuczali tylko dlatego, że się w jakiś sposób wyróżniałam. A ty byś wybaczył swym dręczycielom? Myślę, że nie. Są rany, których nawet czas nie potrafi wyleczyć, są blizny zbyt głębokie, żeby się zagoić. Choć Harry zachowaniem jednak bardziej przypominał Lily, jednak wygląd (oprócz oczu) odziedziczył po Jamesie.

joanna_kordus

W sumie najciekawsze są dla nas postacie właśnie te bardzo tajemnicze, o których pochodzeniu czy przeszłości nie wiemy zbyt wiele i potem dopiero stopniowo odkrywamy te fakty. To jest najbardziej ciekawe i najbardziej działa na ludzką wyobraźnię. Tak czy inaczej Alan Rickman doskonale odegrał tajemniczość Snape'a i cóż... Nic dziwnego, że Rowling właśnie jego wybrała. Nie widzę innego aktora, który by do tej roli pasował. No, ale jeśli chodzi o postawę Snape'a to powiem tak: mnie samego prześladowano w szkole i bito nawet, raz byłem z tego powodu w szpitalu. Ale czy miałbym z tego powodu mścić się na dzieciach swoich wrogów? Nawet hrabia Monte Christo z tego zrezygnował, choć chciał na dzieciach swego wroga zemstę swoją wywrzeć, to jednak z tego zrezygnował i poprzestał na samych wrogach. Ja również bym tego nie umiał, a Snape... No cóż... Nie nauczył się właściwie kochać, przecież nawet jego miłość do Lily była egoistyczna - chciał ratować ją kosztem życia jej męża i syna. Na co on liczył? Że ona porzuci swoje dziecko na pastwę losu? Snape dopiero zaczął błagać Dumbledore'a o ochronę całej rodziny Potterów, kiedy to Albus powiedział mu, co myśli o jego pierwszej propozycji i odmówił jej. Moim zdaniem Severus miał w sobie za dużo egoizmu, by być całkowicie dobrym człowiekiem i Lily nie byłaby z nim szczęśliwa.

kronikarz56

Od samego początku tak uważałam i dalej będę tak myśleć. Cóż, niektórych chęć zemsty zaślepia tak, że mszczą się nie tylko na swych prześladowcach, ale i na ich bliskich. Znamy z filmów i z książek takie przykłady, czyż nie? Ja bym nie była aż taka surowa w ocenie postawy Severusa Snape'a. Zapominasz, że to, co najważniejsze wynosi się z domu. To, czego się tam nauczysz, ma nawet większy wpływ na ciebie niż nauki w szkole. A jaki miał dom "Książę Półkrwi"? Jak miał się tam nauczyć miłości, skoro był świadkiem rodzinnych awantur?

kronikarz56

Wiesz co, z tą tezą o super przystojnych aniołach, to jesteś bliski prawdy. A wiesz czemu? Bo aż dwukrotnie znalazł się na liście "100 Najseksowniejszych gwiazd": Pierwszy raz w 1995 roku, na 34 miejscu, a drugi raz w 2007 roku i na 83 miejscu. No i 2009 roku znalazł się na 8 miejscu rankingu "100 Najsensowniejszych aktorów w historii kina" w głosowaniu online. A wszystkie te rankingi przeprowadzało czasopismo "Empire". Jak widać, jest coś na rzeczy, a ty z tymi super przystojnymi aktorami naprawdę jesteś bliski prawdy. ;)

kronikarz56

Cóż, w każdym razie mądrością i dowcipem dorównywał Mistrzowi Yodzie z "Gwiezdnych Wojen". ;)

joanna_kordus

Znaczy się, czcigodny odtwórca roli Profesora Snape'a madrościa i dowcipem dorównywał Mistrzowi Yodzie. ;)

joanna_kordus

Nie zapomniałem o tym wcale i naprawdę serdecznie mu współczuję, ale wobec tego nie należy chwalić tak bardzo miłości Severusa, bo była ona w dużej mierze bardzo egoistyczna. OK, nie nauczył się altruizmu, ale myślałem, że może przyjaźń z Lily go zmieni na lepsze, a on co? Sam wszystko na własne życzenie zniszczył zadając się ze śmierciożercami oraz nazywając Lily "szlamą". Ale masz rację, mądrości miał nasz mistrz eliksirów niczym Mistrz Yoda.

kronikarz56

No fakt, nie będe zaprzeczać, że Severus Snape popełniał błędy, i to dosyć poważne, w młodości, ale czy tylko on jeden tak miał? Ostatecznie jednak przejrzał na oczy i przynajmniej trochę się zrehabilitował.

Ech, ja miałam na myśli naszego czcigodnego Hansa Grubera vel Szeryfa z Nottingham vel Rasputina vel Profesora Snape'a, kiedy pisałam, że mądrością i dowcipem dorównywał Mistrzowi Yodzie z "Gwiezdnych Wojen". :)

joanna_kordus

A jak już jesteśmy przy Szeryfie z Nottingham i Profesorze Snapie, to mi się przypomina to zdanko z tomu "Komnata Tajemnic", gdzie pisze tak: "Snape wyglądał, jakby odwołano Boże Narodzenie." To zdanko aż się prosi o komentarz w stylu: "Widziałam to w jakimś filmie" i o hologram z fragmentem filmu "Robin Hood - Książę Złodziei", gdzie Szeryf z Nottingham mówi o odwołaniu Bożego Narodzenia. :D

joanna_kordus

W sumie to masz rację, należy być wyrozumiałym wobec innych, bo przecież sami nie jesteśmy święci. Ale tak czy inaczej moim zdaniem Snape nie za bardzo był bohaterem godnym naśladowania. W każdym razie nie dla mnie. Choć dowcip miał naprawdę ostry xD

Owszem, możesz mieć sporo racji. Jeśli Rowling widziała od początku Alana Rickmana w roli Snape'a, to niewykluczone, że zapatrzyła się na jego role w filmach, a przecież rola Szeryfa z Nottingham to jedna z jego nie tylko najlepszych, ale i najsłynniejszych ról.

kronikarz56

A ja występuję w roli adwokata Profesora Snape'a głównie dlatego, że staram się zrozumieć motywy jego postępowania. Choć i tak do końca pozostał zagadką nawet dla swoich fanów i fanek, jednak na pewno w tym gronie zawsze znajdzie się ktoś, kto się będzie starał go zrozumieć. Mimo wszystko było jednak odważny, bo przecież trzeba było sporo odwagi, żeby być podwójnym agentem, i sprytny, bo potrafił przed samym Czarnym Panem udawać, że jest tylko jego człowiekiem. Co do jego ostrego dowcipu, to faktycznie... Potrafił nieźle uczniom przyciąć, a już zwłaszcza Harry'emu, Neville'owi i Hermionie. Tylko ja się zastanawiam, czy czasem nie usprawiedliwiał tych swoich kąśliwości tym, że po prostu w ten sposób motywował tych gorszych uczniów do nauki, żeby się skoncentrowali na maksa, bo stać ich na więcej. :)

Czytałam w IMDb o panu Alanie, że w sumie pani Rowling stworzyła postać Severusa Snape'a właśnie z myślą o jego przyszłym odtwórcy. W każdym razie tak tę ciekawostkę zrozumiałam. A jeśli tak było naprawdę, no to musiała najpierw zapoznać się z filmami z udziałem pana Rickmana. :)
Ale pomijając to, czy nie zauważyłeś, że ja z tym komentarzem i z tym hologramem nawiązałam do jakiegoś serialu animowanego? :D

joanna_kordus

A ja występuję jako prokurator i wytaczam zarzut wobec Severusa Snape'a, że jego działanie wcale nie miało za zadania motywować uczniów mniej zdolnych do działania, tylko wręcz przeciwnie, miało ich gnębić, gdyż w ten sposób Snape leczył swoje kompleksy i odgrywał się na świecie za swoje niepowodzenia. Prócz tego moim zdaniem nie miał on żadnych kwalifikacji na pedagoga, gdyż za bardzo poprzez lekcje rozgrywał swoje własne, prywatne gierki i zemsty. Był mistrzem eliksirów, ale pedagog z niego nie był odpowiedni.

Rozumiem. Niewykluczone, że tak właśnie było, że zanim pani Rowling stworzyła postać Snape'a to dobrze się zapoznała z filmami, w których on wystąpił i tekst o Bożym Narodzeniu, a raczej o jego odwołaniu zapadł jej w pamięć xD

Czyżbyś nawiązała do "KRONIK YODY"? xD

kronikarz56

Ech, gdyby nasz filmowy Severus Snape mógł nas zobaczyć z góry, co my tu wypisujemy o jego postaci, to by się uśmiechnął i powiedział do siebie coś w rodzaju: "Ależ te dzieciaki się zabawiają w sąd nad moją postacią..." ;)
Ale wracam na ziemię i poważnieję, bo trzeba mi odpowiedzieć argumentami na twoje zarzuty. Trzeba dużo przenikliwości, by pomiędzy wierszami tych złośliwości odczytać komunikat w stylu: "Wiesz, że kiepsko sobie z tym radzisz, ale zrób wszystko, żeby to przezwyciężyć. Stać cię przecież na więcej, niż prezentujesz." Niestety, najwyraźniej uczniom brakowało tej przenikliwości, żeby właściwie odczytać słowa Profesora Snape'a. Każdy nauczyciel ma swoje własne sposoby motywowania uczniów do nauki, najwyraźniej Profeosr Snape stosował metodę "kija i marchewki". A takim zgorzkniałym i raczej wrogo nastawionym do świata uczyniło go życie, a raczej jego dawni szkolni dręczyciele. Moim skromnym zdaniem, Profesorowi Snape'owi powinno się współczuć, a nie potępiać go.

Najprawdopodobniej. I pewnie zanim napisała tę sagę, pomyślała sobie: "Tego tekstu użyć kiedyś mogę?" No wiesz, tego tekstu o odwołanym Bożym Narodzeniu. :D

Oczywiście. :D

joanna_kordus

Właśnie, jestem pewien, że Alan Rickman byłby zadowolony, mogąc razem z nami rozmawiać na temat swojej postaci :) No, a co do twoich argumentów to niestety nie mogę się z nimi zgodzić, moja droga. Po prostu są one... Nie zgodne z prawdą. To, co mówisz, o tym ukrytym przekazie jest możliwe u ludzi chcących przekazywać wiedzę. Snape wcale tego nie chciał. Wziął taką pracę, bo nie dostał innej jako były śmierciożerca, za którego tylko Dumbledore liczył. Miał w pompie przekazywanie wiedzy. Zapowiedział to już na pierwszej lekcji w pierwszej części, że nie spodziewa się, iż ktoś doceni jego wiedzę - inaczej mówiąc wie, że większość uczniów jego będzie nieukami w sprawie eliksirów. Z kolei tylko KILKU WYBRAŃCÓW może on chcieć czegoś nauczyć. A patrzył przy tym na Dracona Malfoya, a jakże... Więc nie mogę powiedzieć, by jego sarkazm coś ukrywał. Jego sarkazm ukrywał jedynie... sarkazm.

He he he. Aż mi się przypomina reakcja Kevina MacCalistera na zarządzenie Szeryfa o odwołaniu Bożego Narodzenia xD

kronikarz56

No, nasz ulubiony aktor sam nieraz żartował ze swojej postaci. W ogóle potrafił być dowcipny. Kiedy kręcili "Więźnia Azkabanu" i akurat tworzyli scenę ze śpiworami, on, Michael Gambon i Alfonso Cuaron podłożyli Danielowi Radcliffe'owi coś do śpiwora i chłopak musiał z tym leżeć spokojnie przez całe ujęcie. Tamci trzej mieli zabawę, a Daniel za wszelką cenę starał się utrzymać powagę. :) Twoje argumenty też mnie nie przekonują. A już szczególnie nie przekonuje mnie to: "Sarkazm ukrywał sarkazm." To brzmi jak "masło maślane". <prych>

A mnie podpis do zdjęcia z Kevinem w moim artykule o filmie "Robin Hood - Książę złodziei" w Nonsensopedii. :D

joanna_kordus

Nie no, z tą wiadomością to mnie zaskoczyłaś, naprawdę. Nie wiedziałem, że takie coś zrobili Alan, Michael i Alfonso? Naprawdę zaskoczyłaś mnie. No cóż... Powiem ci, że to naprawdę zabawnie musiało wyglądać, oczywiście dla nich, bo Daniel wcale zachwycony nie był. A co do naszej rozmowy ty też mnie nie przekonałaś. Ja widzę w Snapie człowieka, który był nauczycielem bynajmniej nie z powołania, jak również nikogo nie chciał motywować. On cierpiał i uważał, że inni też powinni sobie posmakować gorzkiego smaku życia, skoro on musiał, to inni niech mają tak samo. Znam takich ludzi i wiem, co mówię. Jego sarkazm może skrywa w sobie coś, ale co najwyżej krzyk "JA SAM CIERPIĘ, WIĘC TERAZ WY BĘDZIECIE CIERPIEĆ". No bo ja nie widzę innego wyjaśnienia jego zachowania. A co do tych ciekawostek o Alanie na planie filmowym... Znasz więcej? xD

He he he... Właśnie do tego zdjęcia nawiązałem, moja droga... Masz pomysły, nie ma co xD

kronikarz56

Czytałam o tym niedawno w serwisie IMDb. To jest dopiero kopalnia ciekawostek o filmach i aktorach. :) Gdybyś lepiej znał język angielski, sam mógłbyś tam zajrzeć i przeczytać tyle ciekawostek o naszym ulubionym aktorze albo o filmach z serii HARRY POTTER, że normalnie kopara by ci opadła z wrażenia jak Nostalgii Criticowi. :D E, myślę, że Daniel też miał zabawę, w końcu nie sposób się obrażać na takich trzech mistrzów, jak ci trzej panowie, co mu spłatali takiego psikusa. ;) A zatem nie przekonaliśmy siebie nawzajem. No cóż, tak to bywa w sporach, nawet prowadzonych na niby.

Jeśli idzie o ciekawostki o panu Rickmanie na planie filmowym, to na przykład w filmie "Książę Półkrwi" gdy kręcono scenę śmierci Profesora Dumbledore'a, to naszemu ulubionemu aktorowi przypomniało się, jak to on w "Szklanej pułapce" musiał spadać z wysokiego budynku, kiedy kręcono śmierć jego postaci. A pamiętasz scenę z drugiej części "Insygniów Śmierci", gdy Profesor McGonagall walczyła z Profesorem Snape'em? Pan Rickman opowiadał potem, że bał się tej walki, bo miał zbyt dużo szacunku dla Maggie Smith, żeby z nią walczyć. Dziękował też ludziom od efektów specjalnych, że te promienie stworzyli komputerowo, bo naprawdę bał się zrobić krzywdę swej filmowej przeciwniczce. :)

Podejrzewam, że rozbawiłabym naszego filmowego Szeryfa tym wpisem do Nonsensopedii. :D

joanna_kordus

Moja droga, a kto tu mówi o sporach? Jak dla mnie to my po prostu prowadziliśmy małą dysputę na temat, który nas oboje interesuje i chociaż nie mamy tego samego zdania we wszystkich sprawach, to jednak wiemy już, co myśli druga osoba i szanujemy to :) No i część zdania mamy tak samo. Wiesz, ja bym się też nie obraził na takich trzech mistrzów, nawet gdyby mi zrobili taki kawał i sam bym wymyślił drobny, niewinny żarcik jako odpowiedź. Tylko musiałby to być żart na poziome :)

He he he. Nie no, to się dopiero nazywa ciekawostka. Nie wiedziałem tego, ale tym milej mi się tego słucha. Jeśli znasz jakieś, to mów dalej. No proszę, Alan Rickman to naprawdę miał wielkie poczucie humoru, chociaż jako Snape był ponury niczym dożywotni wyrok.

Wiesz, Szeryf z Nottingham w samej swej osobie by się śmiał, a potem ciebie by zaciągnął do komnaty wiadomo po co mówiąc, że to też z jego strony żart xD

kronikarz56

No, tyż prowda. :) Heh, jak ja uwielbiam ten cytacik z "JANOSIKA". :D A ja bym rozbawiała wszystkich albo opowiadając dowcipy, albo zmieniając głos, albo żartobliwie parodiując sceny z innych filmow bądź cytując co ciekawsze wypowiedzi z innych filmów. Na przykład, przy okazji kręcenia "Komnaty tajemnic" wpatrywałabym się w łyżkę i na głos zastanawiała się, czy ona jest dostatecznie tępa, bo jeśli tak, to przy najbliższej okazji wycięłabym za jej pomocą serce Lockhartowi. :D Mina pana Brannagha byłaby bezcenna, a pan Rickman nie powstrzymałby się przynajmniej od uśmiechu, jeśli nie od śmiechu. A gdyby mi coś powiedział, tobym zasunęła mu taką ripostę: "Pan może i milion postaci zagrać, ale i tak nikt nigdy nie zapomni pańskiego Szeryfa z Nottingham." :D

No i widzisz. A tak poza planem, to też było ciekawie. Na przykład, gdy kręcili "Zakon Feniksa", Alan Rickman zabronił Matthewowi Lewisowi i Rupertowi Grintowi zbliżać się do jego najnowszego BMW na odległość bliższą niż 5 metrów, bo gdy kręcili "Czarę Ognia", chłopaki rozlali niechcący mlecznego szejka na jego wozie. :) No, co prawda, to prawda. Jak by nie patrzeć, Profesor Snape to zupełna odwrotność naszego czcigodnego Mistrza. Ale ja mimo wszystko współczuję Profesorowi Snape'owi.

Ładny mi żart. Musiałabym mu powiedzieć: "Nie bądź taki szybki Bill" albo coś w tym stylu. :D

joanna_kordus

Ja też uwielbiam ten cytat z "JANOSIKA", po prostu kocham ten serial i cytaty z niego. Muszę powiedzieć, że zdecydowanie bardzo mnie teraz rozbawiłaś tymi propozycjami żartów, jakimi byś uraczyła Alana Rickmana na planie filmowym Harry'ego Pottera, naprawdę bardzo mi się to podoba. Jestem pewien, że i sam nasz wielki mistrz Alan byłby z tego żartu bardzo zadowolony. Wprawiłabyś go nim w radosny nastrój. Czego jak czego, ale tego jestem pewien xD

He he he. Niezły zakaz, nie ma co. Nie dziwię się, że im go wydał. Sam bym nie był na jego miejscu zadowolony xD

Wiesz, Szeryf z Nottingham, grany przez Rickmana, to już naprawdę miał chore poczucie humoru, więc to jego by miało bawić. Ciebie to już niekoniecznie xD

kronikarz56

Heh, to jeszcze nic. Albo bym przed każdą lekcją eliksirów nuciła "Marsz Imperium", albo w tej scenie ze śpiworami naśladowała oddech Dartha Vadera. A propos tego ostatniego - obejrzyj koniecznie na Youtube filmik "Alan Rickman and Michael Gambon prank Daniel Radcliffe!". Tylko uszykuj coś do wytarcia monitora i siebie, bo oplujesz się ze śmiechu. Sam Mistrz Eliksirów (już w swoim kostiumie) nie umiał za Chiny ludowe zachować powagi, więc gdybym ja tam dokładała swoje żarty, to po prostu płakałby ze śmiechu. :D I pewnie też pokładałby się ze śmiechu, gdybym opowiedziała ten dowcip o Rasputinie (w oryginale był Eskimos, ale na potrzeby filmowe zmieniłam go na Rasputina). Jeśli w ogóle wierzyć tym filmikom z Youtuba o śmiesznych scenkach z Harry'ego Pottera, to pana Rickmana bardzo łatwo było rozbawić, więc nie miałabym z tym najmniejszego kłopotu. W ogóle cała ekipa filmowa turlałaby się ze śmiechu, gdybym ja sypała swymi żartami jak z rękawa. Albo to byłoby dobre, gdyby ktoś (na przykład pan Alana) zażartował z Polaków, a ja wzorem Asteriksa z filmu "Misja Kleopatra" zripostowałabym tak: "Informuję szanownego pana, że ja jestem z Polski i że moi rodacy są równie honorni co hipogryfy, więc nie radzę ani szanownemu panu, ani innym żartować z mojego kraju i z moich rodakow. Czy wyrażam się jasno?" I jeszczwe bym spojrzała na tego żartownisia tak, jak Asteriks patrzył na Obeliksa. :D

No raczej. :D

No, żebym wiedziała. :D

joanna_kordus

Po głowie chodzi mi jeszcze taki pomysł, że podczas kręcenia sceny z zajęć z obrony przed czarną magia z tymi boginami zaintonowałabym piosenkę "You are so beautiful". Huragan śmiechu gwarantowany. Ewentualnie bym fałszowała. ;D

kronikarz56

Chyba, żebym potraktowała Szeryfa z główki albo go podrapała, ewentualnie dała parę kuksańców lub też wyrwała mu trochę włosów z głowy bądź z brody. Swego czasu Aleksander hrabia Fredro w swojej "Zemście o mur graniczny" (tej samej "Zemście" z Cześnikiem Raptusiewiczem i Rejentem Milczkiem) pisał, że: "Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma". Tutaj zaś byłoby: "Złapał tygrys lwicę, a lwica za łeb trzyma", przy czym ta lwicą ja byłabym, a tygrysem szeryf z Nottingham. Lwice zaś mają to do siebie, że są strasznie wojownicze i będą walczyć do upadłego, choćby nawet miały zginąć w walce. Tutaj zatem zamiast ten teges byłyby "zapasy i judo(dżudo)". :D

joanna_kordus

Ha ha ha! Przez ciebie oplułem się ze śmiechu, moja droga! Naprawdę rozbawiłaś mnie mocniej niż ci się wydaje! "You're beautifull do sceny z boginami? xD He he he. Już ja to widzę, jak Szeryf obrywa od ciebie nowoczesnymi sztukami walki, których przecież on nie zna. Naprawdę byłby silnie zdumiony, że kobieta umie tak walczyć. To z tobą by mu numer z szybkim ślubem oraz zgwałceniem w ramach konsumpcji związku nie przeszedł, mam rację? xD

kronikarz56

Wiesz, tę piosenkę zaśpiewałabym w ramach komentarza wyglądu bogina-Profesora Snape'a. :D No, nie doceniasz Szeryfa. Pewnie, że byłby zdumiony moją walecznością, ale nie byłby sobą, gdyby nie palnął tekstu w stylu: "Opór nie ma sensu" albo gdyby moja zajadłość go nie podnieciła jeszcze bardziej. Ze mną ten jego numer z szybkim ślubem oraz zgwałceniem w ramach konsumpcji związku przypominałby raczej wspinaczkę na niedostępną górę, powiedzmy K2, bo Nanga Parbat już zdobyto. :D

joanna_kordus

He he he. Naprawdę rozbawiłaś mnie teraz. Zaśpiewałabyś piosenkę "YOU'RE BEATIFULL" w scenie, kiedy pojawia się bogin z wyglądem Snape'a w sukience? xD Wiesz, to bardzo możliwe, że twój opór jeszcze bardziej by go zachęcił do działania, ale na pewno skończyłoby się tylko na marzeniach w tej sprawie, bo przecież Marion byłą chucherkiem, a zobacz, jak ostro mu się stawiała. Tu chucherkiem nie jesteś, swoją siłę w rękach i nogach masz, więc zbierałby ząbki z ziemi nasz Szeryfek xD

kronikarz56

Tak. Tylko to sobie to wyobraź: Zaczynam śpiewać: "You are so beautiful" i zaraz wrzeszczę: "AŁA!", bo filmowy Profesor Snape ciska czymś we mnie. Po chwili jednak nie wytrzymuje i parska śmiechem, a potem pyta półżartem i jakby kokieteryjnie: "Naprawdę tak uważasz?", podczas gdy inni uczniowie i filmowy Profesor Lupin pokładają się ze śmiechu. :D I tak by spełnił to marzenie, aczkolwiek kosztowałoby go to hektolitry potu i parę mililitrów krwi. :D

joanna_kordus

Nie no, naprawdę muszę się z tobą zgodzić, moja droga, że ta scena jest naprawdę zabawna i nie umiem się teraz przez ciebie powstrzymać od śmiechu. Bardziej mnie rozbawiłaś niż ci się wydaje xD Właśnie, jestem pewien, że z Szeryfem byś sobie bez większych problemów poradziła, moja droga i nie dałby on sobie rady z tobą xD

kronikarz56

I dobrze. Śmiech to zdrowie. Aczkolwiek czasami się zdarza, że można dostać zakwasów z samego śmiechu. :D O, nie doceniasz mocnego charakteru Szeryfa, chłopcze. To nie jest typ, który tak łatwo się poddaje, o nie. Im zaciętszy opór bym mu stawiała, tym bardziej bym go podnieciła. Napociłby się solidnie, ale w końcu by osiągnął swój cel. :D

joanna_kordus

O jednej rzeczy zapomnieli w "Księciu złodziei" - o tak zwanym pasie cnoty. To trudne w obsłudze urządzenie skutecznie ostudziłoby zapędy jaśnie pana Szeryfa z Nottingham. :D

kronikarz56

To jeszcze nic. Zachwyty dziewcząt Lockhartem skomentowałabym następującym dowcipem:
- Jasiu - pyta ojciec - jak ci się podoba wasza nowa nauczycielka angielskiego?
- Bardzo - odpowiada z westchnieniem Jasio - tylko ta różnica wieku...
Ma się rozumieć, że ten dowcip opowiedziałabym po angielsku, żeby wszyscy zrozumieli. :D A pamiętasz, jak w filmie "Więzień Azkabanu" Malfoy zawył jak wilk podczas lekcji obrony przed czarną magią prowadzonej w zastępstwie przez Profesora Snape'a? I pamiętasz, jak Profesor Snape powiedział: "Dziękuję ci, Malfoy"? To ja zaraz potem bym przedrzeźniała Malfoya z czymś takim: "Miaaaaaauuuaaaaaauuuuu..." w podobnej tonacji. Ręczę, że musieliby przerwać to ujęcie, bo nie wytrzymaliby ze śmiechu. :D

joanna_kordus

He he he. Jasiu ma chyba niegrzeczne myśli o nauczycielce angielskiego, nie ma co xD Ale nie on jeden. Założę się, że niejeden chłopak się kochał w swojej nauczycielce, zaś niejedna dziewczyna w swoim nauczycielu. Taki wiek xD Ale wiesz, taki Lockhart to niby jak ma być podziwiany przez dziewczyny? Za co? Przecież to debil, nie przebierając w słowach xD Pewnie, że pamiętam tę scenę. Naprawdę Draco wydawało się, że jest zabawny. Ale gdybyś grała w tej scenie i potem byś zamiauczała jak kot, to po prostu musieliby przerwać ujęcie, a profesor Snape zaraz by z ponuraka zamienił się w wesołka i zaczął się śmiać razem z tobą. Oczywiście pod warunkiem, że to byłby Alan Rickman :)