piraci- Wiil-keira-jack,king artur- Artur-Ginewra-Lancelot.w obu filmach kochała niby jednego ale jakoś tak nie zdecydowanie......czy pod sparrowa czy lanca robiła podchody.....
hehe,to Lanc pod nią robił podchody,ona tylko nie chciała brutalnie go odpychać,Jacka może by i chciała gdyby nie jego "higiena osobista" ;-)
suma sumarów racja fenixie z adnotacją na to że piraci to bajeczka gdzie wszystko mogło sięzdarzyć i dalej może no ale wizja wiernej mimo wszystko Ginewry jakoś bardziej odpowiada jak wcześniejszej-troszku lżejszych obyczajów....
Król Artur to pomyłka. Każdy kto chociaż trochę zna legendę, wie, że Ginwera całym sercem kochała Lancelota a za starego dziada Artura wyszła z rozkazu rodziców ;] dlatego trza raczej podziekowac rezyserowi ze pokazal chociaz odrobine ich relacji na ekranie...
ok znam legende ale nie mówie o legendzie tylko o tym flexiu co pokazane jest w tym filmie a nie wczesniejszych wersjach,kwestia gustu oczywiscie.w tym arturze akurat jest on pokazany nie jako stary dziadek.czy ja wiem czy pomyłka?pewnie nie lubisz scen batalistycznych :-).dobrze ze nie oglądałem kolejnego romansidła z udziałem Lancelota i Ginewry.Artur i Ginewra wystarczy a szukajacych wielkiej miłości mimo sprzeciwów i obyczajów to odsyłam do Romea i julietki oraz tristanka i Izoldy.odnośnie miłości laca i ginewry to sprawdź na necie-według najnowszych wieści po śmierci Artura Lancelot dręczony winą zostawił Ginewre i został mnichem dręczony wyrzutami sumienia.pozdro
Tak się składa, że znam doskonale legendy arturiańskie i nie musisz mi mówić jak skończyło się uczucie Lance'a i Ginewry. Ich rozstanie miało być jak POKUTA dla obojga za grzech zdrady, kłamstwa oraz za to, że spowodowali wiele niepotrzebnych śmierci niewinnych istnień. Nadal się kochali, ale żeby oddać ostateczną cześć Arturowi posanowili żyć z dala od siebie.
A ja bynajmniej nie mówiłam o wcześniejszych wersjach, tylko o legendzie zapisanej ;]
Film jako film historyczny był bardzo dobry, ale jako ekranizacja legendy był pomyłką, rozumiesz o co mi chodzi?
rozumiem.lubie pogadać z kimś sensownie i kto jest w temacie a nie wyzywać się i przekamażać co ostatnio w modzie na forach Filmwebu,pozdrawiam
Ja tam staram się nikogo nie obrażać... No, chyba że ktoś obrazi mnie jako pierwszy i już naprawdę wyprowadzi z równowagi...
A Król Artur to naprawdę dobry do oglądania film i zapewne gdyby nie to, że jestem wielką fanką legend arturiańskich od których zdecydowanie odbiega pewnie znalazłby miejsce w moich ulubionych ;-) Ale ja poprostu nie mogłam przeżyć Ginerwy jako wojowniczki, wybacz xD
hmmmm no w sumie tak w istocie wyszło,słabej kobietki nie zagrała....ale myśle że i obecne trendy narzuciły sytuacje mimo woli nawet reżysera....np. mumia 1 czy 2.panii Rachel też nie grała roli typowej arystokratki odpowieniej dla jej posady,dalej najnowsze wersje robin hooda też robią już z Marien(może źle pisze) wojowniczke,dalej nawet rola keiry w piratch 1,2,3-sami widzimy jak jest a nawet nie można sobie wyobraźić takiego postępowania i chęci przygód panny z good home.......w każedej obecniej superprodukcji,filmie komiksowym itp musi być kobieta wojownik....nawet jeśli dzieje się to kosztem wielkiego odstępstwa od pierwowzoru to stało się to regułą.....
gdyby telewizja była w epoce romantyzmu to wiadomo że w kinie mielibyśmy samych herosów w koncepcji tristana i Izoldy.........
Tak, teraz w kazdym filmie jest walcząca i silna kobieta xD. Jednak ja poprostu jestem zakochana w legendach, mitach itd. I dla mnie Ginerwa zawsze bedzie zakochana w rycerzyku królową, a nie wojowniczką. Równie dobrze w Troji Helenka mogłaby latać z mieczem, ale tego nie zrobili ^^.Wystarczyła im jedynie Bryzeida broniąca się przed Spartanami i pod koniec zabijająca Aganemnona. Co Troji jednak też mam dużo zastrzeżeń jako do ekranizacji mitu, chociaż film bardzo mi się podobał.
a mi bardzo się podobała Gwen jako wojowniczka,też jestem wielbicielką legend arturiańskich,ale po przemyśleniu muszę wprowadzić własną korekte,o wiele bardziej wolę kiedy kobiety są silniejsze a nie takie uległe damy które tylko dają się ratować
co do Troi moją ulubienicą była właśnie Bryzeida,ponieważ miała charakter,Hela to takie ciepłe kluchy,zero charakteru,żadnej odpowiedzialności za własne czyny,bez własnego zdania,taka królewna spartańska
A ja nie mówię, że nie podobała mi się Ginerwa jako wojowniczka. Poporstu nie była to postać z legend arturiańskich i jedyne co ją łączyło z pierwowzorem to imie... Ja poprostu niecierpię, kiedy coś odbiega od wzoru. Takie skrzywienie zawodowe.
"taka królewna spartańska" - no bo była królewną spartańską xD i była odzwierciedlona dokładnie tak, jak w Iliadzie. Co do Bryzeidy to reżyser strasznie wyolbrzymił jej postać, kto wogóle słyszał o tym, żeby Aganemnon zginął pod Troją... No ale cóż xD
a mi właśnie to odejście od wzoru nie przeszkadza,byleby było w dobrym kierunku,a w Arturze poszło w jak najlepszym
no ja rozumiem że hela była królewną,ale ja po prostu nie przepadam za takimi flakami z olejem,wcale bym się nie pogniewała gdyby zrobili z niej trochę twardszą babkę,wiem że Bryzeidy było strasznie dużo ale to pewnie przez Bradzia,wojownik im nie wystarczył musiał też być kochankiem a że połączyć go z Patroklesem było ryzykownie to mu zadziorną panienkę dowalili żeby pasowała do niego
heher,a biedny Agamemnon się pewnie w grobie przewraca,że zginął i to z babskiej ręki
Odejscie od pierwowzrowu w Królu Arturze wyszło jak najbardziej dobrze, ale mnie poprostu coś takiego bardzo irytuje. Gdyby nie tytuł filmu "Król Artur" miałabym całkiem inne zdanie i zapewne byłabym filmem zachwycona, ale tak to jakoś nie potrafię się przemóc..
Agamemnon i tak zginal z babskiej ręki xD tylko troche pozniej...
ja tam wam powiem ze Troje i Aleksandra to wsadzic nalezy w jeden worek i spuscic w najglebsze czelusci....naprawde juz jako dziecko czytalem zarowno Iliade czy tez Odyseje ale inaczej wyobrazalem sobie ekranizacje Iliady a juz szczegolnie jej obsade.jeju Brad P. jako Achilles............. to mnie zalamalo.owszem to jest dobry aktor ale do takich oceans czy wywiad z wampirem ale nie jako mityczny heros....pozatym bloom tez zagral lalusiowato i w pewnym momencie to wygladal na ekranie na zagubionego.helena tez nie lepsza.fakty tez czesciowo zmienione.aleksander to juz wogole tragedia.A co do Ginewry i jej wizji no to obie sa ok ale w najnowszej to masakra.....kobieta odwazna ale i sprytna i podstepna.....dziwne ze nikt tego nie zauwazyl...mianowicie czy ona kochala w wersji 2004 Artura....pragnela dobra Pitkow i wiedziała tak jak i Merlin ze tylko niezwyciezony artur im pomoze a Lanc nie mial jego charyymy.a tu tak nie dosc ze z Artura przeciwnika pitkow zrobila ich wodza,pozbyla sie sasow to jeszcze zostala jego zona i krolowa..umiala przemowic do niego zarowno slowami jak i wiemz jak =0)..a watek jej i lanca dobrze ze skasowano,flexio wiesy sama ze lanca do losow artka i gien to wprowadzili dopiero francuzi lata pozniej.w orginalnych podaniach arturianskich jego nie bylo
Ale ani Troja ani Aleksander złymi filmami nie są. To, że inaczej sobie wyobrażałeś te ekranizacje nie znaczy wcale o tym, że trzeba je odrazu spuszczać w najgłębsze czeluści. Ja raczej wrzuciłabym je do jednego worka z Królem Arturem czyli filmów dobrych ale nie mających prawie nic wspólnego z pierwowzorem na podstawie którego miały być stworzone.
Ps. A o tym nie wiedziałam. Widocznie nie czytałam oryginalnych rękopisów, tylko już zfrancurzoną wersję xD
ale jednak z tych trzech to Król Artur jest najlepszy,Troja była zdecydowanie poniżej moich oczekiwań,jakoś tak więcej się spodziewałam,i miałem wrazenie że dekoracje to z Quo vadis naszego ukradli,Bloom i Pitt byli tragiczni,chociaż nie zgadzam się że ten drugi pasuje tylko do Oceans czy Wywiadu,który nawiasem jaet bardzo dobrym filmem,jedyny plus to był Bana i Bean,no i Bryzeida w wykonaniu R.B i chociaż to nie była najlepsza jej rola właśnie w Troi zwróciłam na nią uwagę i bardzo polubiłam,natomiast Aleksander to całkowita porażka jak dla mnie,chociaż i tam znalazłyby się plusy w postaci np.V Kilmera
ale fakt że wszystkie 3 mają mało wspólnego z historiami na podstawie których powstały,jednak mi to w filmach innych niż dokumentalne zanadto nie przeszkadza ;-) pozdr*
A mi się z tych trzech filmów właśnie Troja najbardziej podobała. Może dlatego, że bohaterowie Iliady byli przedstawieni tak... hmmm... od kuchni? Nie było żadnego wkładu boskiej ręki ^^. No i świetne sceny batalistyczne. Nie wiem co wy macie do Pitta i Blooma w tej roli. Zagrali dokładnie tak, jak mieli to zrobić. Parys to był szczeniak i tchórz, a Achilles obłąkańczo pragnął sławy. I właśnie tak zostali przedstawieni.
Szkoda, że tak bardzo pominęli motyw Diomedesa w filmie i niefrasobliwie zmienili go na Ajaxa, a Eneasza pokazali jedynie w ostatnich minutach, jednak pomimo to film dażę sympatią. Jako film... Nie jako ekranizację Iliady, chociaż jest ona dość ciekawa.
Mnie osobiście Aleksander się podobał, głównie ze względu na Kilmera którego kocham nad życie ;-)
Pozdrawiam