Recenzja filmu

17 godzin (2011)
Chema de la Peña
Paco Tous
Juan Diego

Dzień, w którym Hiszpania zamarła

23 lutego 1981 roku, godz. 18:21. Madryt. W Kongresie Deputowanych od dwudziestu minut trwa imienne głosowanie nad wotum zaufania dla premiera Leopoldo Calvo-Sotelo. Nagle do sali obrad wkracza
23 lutego 1981 roku, godz. 18:21. Madryt. W Kongresie Deputowanych od dwudziestu minut trwa imienne głosowanie nad wotum zaufania dla premiera Leopoldo Calvo-Sotelo. Nagle do sali obrad wkracza zbrojny oddział Guardia Civil pod dowództwem podpułkownika Antonio Tejero. Padają strzały. Następne siedemnaście godzin przejdzie do historii jako 23-F.

Reżyser Chema de la Peña przedstawia tytułowe "17 godzin": relacjonuje przebieg zamachu, który – gdyby się powiódł – zburzyłby fundamenty demokratyzującej się Hiszpanii. Po latach rządów wojskowej dyktatury generała Franco państwo, znajdujące się w stanie głębokiego kryzysu ekonomicznego, wkroczyło w okres transformacji ustrojowej. Rosnące bezrobocie i inflacja, a także działalność baskijskich terrorystów wywoływały ciągłe napięcia. Gdy premier podaje się do dymisji, słabość rządzących postanawiają wykorzystać wojskowi, nieakceptujący nowego systemu. Organizują zamach. Na czele spisku stoją generał pułkownik Jaime Milans del Bosch i generał Alfonso Armada.

"17 godzin" jest całkiem sprawnym połączeniem dramatu z thrillerem. Historyczna rekonstrukcja, mimo kameralnej oprawy przypominającej telewizyjne spektakle "Sceny faktu", w kilku momentach wciąga nie mniej niż historia zamachu na Hitlera przedstawiona w "Walkirii" Bryana Singera. Tych momentów byłoby jeszcze więcej, gdyby reżyser pokusił się o wprowadzenie widza w okoliczności spisku oraz przedstawienie przynajmniej pierwszoplanowych bohaterów 23-F. Hiszpanie dobrze znają przedstawione na ekranie wydarzenia, natomiast obcokrajowiec gubi się w plątaninie nazwisk, stopni wojskowych i odwołań polityczno-społecznych (to tak jakby pokazać komuś niezaznajomionemu z historią Polski "Czarny czwartek" Antoniego Krauze). Gdy uda mu się wreszcie zrozumieć sieć zależności, film wejdzie już w fazę kulminacyjną.

Wydaje się jednak, że "17 godzin" zawodzi z innego powodu. Twórcom skupionym na walorach stricte dokumentalnych nie udało się zajrzeć głębiej: nie chodzi tylko o ukazanie kulisów zamachu z szerszej perspektywy, ale przede wszystkim o sportretowanie jego uczestników (i ich motywacji), przynajmniej wspomnianego już Antonio Tejero (w tej roli Paco Tous). De la Peña próbuje przedstawić dowódcę oddziału Guardia Civil okupującego Kongres Deputowanych jako postać niejednoznaczną, uzależnioną od decyzji i relacji przełożonych, która znalazła się w pułapce własnych przekonań. Z minuty na minutę Tejero ujawnia coraz bardziej fanatyczną twarz. Obserwujemy człowieka sfrustrowanego nieudolnością polityków, głęboko rozgoryczonego, wręcz wściekłego, który wierzy, że tylko wojsko potrafi przywrócić w kraju porządek. Niestety, nie znamy ani jego przeszłości, ani relacji z rodziną. Jakby dla reżysera istniał tylko tu i teraz.

Mam wrażenie, że kilka bardziej trafnych decyzji realizacyjnych pozwoliłoby reżyserowi wyzwolić z relacji pomiędzy bohaterami więcej emocji i zbudować odpowiednie napięcie. Nie udało się. Cóż, nawet w pozornie idealnym scenariuszu coś może pójść nie tak, o czym przekonali się organizatorzy 23-F.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones