Recenzja filmu

Asterix na olimpiadzie (2008)
Frédéric Forestier
Thomas Langmann
Clovis Cornillac
Gérard Depardieu

Igraszki olimpijskie

Kolejna, zabawna odsłona przygód wąsatych i metroseksualnych galów, którzy za pomocą magicznego napoju, co i raz, szczytują w box officach.
Grecka miłość, francuskie poczucie humoru i polskie opakowanie, a wszystko to w imię szlachetnych igrzysk zwanych box office'em. "Asterix na olimpiadzie" to imponujące widowisko zrealizowane tylko i wyłącznie w jednym celu: zgromadzenia w kinach wielkich tłumów na europejskiej produkcji. Twórcy mają szansę cel ten osiągnąć. Fabuła trzeciego filmu aktorskiego opartego na słynnym komiksie Rene Goscinnny'ego i Alberta Uderzo jest dość prosta. Oto pewien mieszkaniec jedynej galijskiej wioski nie podbitej przez Rzymian nawiązuje listowny a mimo to płomienny romans z grecką księżniczką. Kiedy w końcu zebrał się na odwagę, by ją ujrzeć na własne oczy, okazało się, że zobaczył więcej niż pragnął: groźnego rywala o względy Greczynki. Rywalem jest nie byle kto, bo sam syn Cezara, niezwykle ambitny i okrutny Brutus. Pod wpływem chwili rozkochany amant wyzywa podłego Rzymianina na walkę w Igrzyskach Olimpijskich. Na zwycięzcę czeka nagroda w postaci powabnej córki władcy Greków (cóż Mercedesów wtedy jeszcze nie produkowano). Tak oto rozpoczyna się przygoda, w której dzielni Galowie zmierzą się w rywalizacji sportowej z całym starożytnym światem, udowadniając przy okazji, że niczym są magiczne napoje bez wielkiego serca i sprytnego umysłu. "Asterix na olimpiadzie" to kino familijne, z kilkoma nieco bardziej pikantnymi momentami. Całość oparto na slapstickowym humorze i gagach sytuacyjnych, co powinno spodobać się dzieciakom. Dla starszych przygotowano smaczki w postaci odniesień do wielkich kinowych przebojów (od "Ben Hura" po "Gwiezdne Wojny") czy aluzje do aktualnej sytuacji. Jest zatem szansa, że każdy znajdzie w filmie coś dla siebie. Oczywiście obraz nie ma żadnej głębi, ale też nikt, kto się nań wybiera chyba tego nie oczekuje. Fabuła jest leciutka niczym beztłuszczowy twarożek lub dietetyczna cola - jest przecież jedynie pretekstem do popisania się budżetowym rozmachem i stanowi więź łączącą w jedną sprawną całość kolejne zabawne sytuacje. Podobnie jest i z obsadą, z której zapamiętuje się właściwie jedynie Jamela Debbouze'a, bohatera zdecydowanie najzabawniejszej części filmu. Biorąc pod uwagę, iż "Asterix na olimpiadzie" jest przeznaczony dla widzów w każdym wieku, nikogo nie powinien dziwić fakt, iż otrzymujemy go w wersji dubbingowanej. Nie jestem wielkim fanem lokalnych wersji językowych filmów aktorskich, choć rozumiem powody, dla których są one realizowana. Tym niemniej muszę stwierdzić, że dubbing polski przygotowano na tyle dobrze, iż przyjmowało się go bez większych problemów. Jakub Wecsile napisał ciekawy tekst dialogowy, w którym sprawnie wykorzystał słynne już u nas powiedzonka. Nie próbował ich jednak wrzucać na siłę, ani nie zarzucił nas lokalnymi kolokwializmami, dzięki czemu całość nie sprawia wrażenia tekstu wymuszonego czy naciąganego. Więcej od dubbingu nie ma co wymagać. I na koniec informacja dodatkowa. Premiera "Asterixa" wydała nam się na tyle intrygująca, iż postanowiliśmy poświęcić filmowi najnowszy odcinek Nakręconych. Dowiecie się w nim więcej o wspaniałych mężczyznach i ich magicznych napojach.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Raz na kilka lat Francuzi demonstrują światu kolejny obraz ze swoimi rodzimymi bohaterami. W... czytaj więcej
Jest rok 50 przed narodzeniem Chrystusa. Cała Galia podbita jest przez Rzymian. Cała? Nie! Jest taka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones