Recenzja filmu

Rock the Kasbah (2015)
Barry Levinson
Bill Murray
Bruce Willis

Koncertowanie w Afganistanie

W "Rock the Kasbah" kontrast między krzewiącym laicką popkulturę amerykańskim menadżerem a niezmiennie milczącymi i ponurymi Afgańczykami jest groteskowy. Ronnie jeszcze w samolocie wpada w
"I am not a loser, I’m a quitter" – ironicznie mawia o sobie Richie Lenz, dobiegający wieku emerytalnego menadżer gwiazd. Ostatnie lata kariery nie przynoszą nowych odkryć, dawne nie pozwalają na spokojne odcinanie kuponów. Richie poddał się już dawno, ale jeszcze udaje przed sobą i swoją asystentką, Ronnie, że jest inaczej. Tę ostatnią wciąż mami obietnicami sukcesu, a w międzyczasie nakłania do chałturzenia w klubach i śpiewania coverów. Scena, w której dziewczyna udaje Meredith Brooks, śpiewając "Bitch", a Richie jak niepotrzebny sufler finguje grę na wyimaginowanej gitarze i zachęca ją do naśladowania swojego sztucznego entuzjazmu, jest kwintesencją filmu. Istotnie wszystko jest tu wymuszone i na niby. 



Barry Levinson postanowił odgrzać smakowite danie, jakim niewątpliwie był "Good Morning, Vietnam" i skorzystać z tego samego schematu dramaturgicznego: bohater jako ciało obce pośród wojennego chaosu. Richie zabiera więc swoją asystentkę do Afganistanu, gdzie ma ona zostać koszarową diwą, zagrzewającą do walki amerykańskich żołnierzy. Jednak to, co świetnie grało w latach 80., gdy żelazna kurtyna trzymała się już słabo i coraz bardziej podatna była na rozluźniający wpływ popkultury, zupełnie nie sprawdza się we współczesności o trudniejszych do wytyczenia liniach konfliktu. Umowność wroga w "Good morning, Vietnam" była łatwa do przełknięcia, bo konflikt rodził się raczej między samymi Amerykanami – przełożonymi, szeregowcami i radiowym didżejem. W "Rock the Kasbah" kontrast między krzewiącym laicką popkulturę amerykańskim menadżerem a niezmiennie milczącymi i ponurymi Afgańczykami jest groteskowy. Ronnie jeszcze w samolocie wpada w rozpacz czarną jak jej rozmazany od łez makijaż – tylko dlatego, że obserwują ją ciekawscy autochtoni. Gdy dodamy do tego jeszcze plejadę dziwnych person w rodzaju dwóch amerykańskich cwaniaczków, byłych pracowników Herbalife, obecnie handlujących trefną amunicją, ekskluzywną prostytutkę dorabiającą w trzecim świecie i przemytnika marzącego o karierze pisarza, szybko zrozumiemy, że Levinson miejscami celuje w ostrą społeczną satyrę a la Robert Altman. Niestety w szufladzie ma same tępe noże. 

   

Największą słabością filmu okazują się niezamierzone zmiany tonacji. Krytyczne spojrzenie na sytuację w Afganistanie obezwładnia konwencja "feel good movie", która bezpardonowo wkracza w trzecim akcie. Aktorzy zdają się tak samo zdezorientowani jak widzowie, jakby nie do końca rozumieli swoje postacie i historię stanowiącą zręby scenariusza. Bill Murray jak dotąd świetnie sprawdzał się w rolach cynicznych, zmęczonych życiem mężczyzn, trzymających się życia tylko siłą przyzwyczajenia. Jego maniera aktorska zawsze przydawała niezależnym produkcjom z jego udziałem odpowiedniej dawki humoru i specyfiki, jednak "Rock the Kasbah" to nie "Olive Kitteridge". Murray łączy powidoki swoich wcześniejszych postaci w ciężkostrawny bigos. Na każde zagajenie odpowiada z nienaturalnym opóźnieniem, kwitując słowa mechanicznym grymasem i wywróceniem oczu – jakby testował granice wytrzymałości rozmówcy. Jak ulał pasuje do anegdoty o ziarnku w muszli, którą mentorskim tonem serwuje Ronnie: gdy ziarnko dostaje się do muszli, drażni zamieszkujące ją żyjątko, a ono broni się, otaczając intruza mazią. Szkoda, że postać Murraya nie staje się zaczynem komediowej perły. Za to widz wkurzonym żyjątkiem pozostaje do końca filmu.  
1 10
Moja ocena:
3
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Barry Levinson to świetny twórca, tym niemniej wspomniany reżyser cierpi chyba od dłuższego czasu na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones