Recenzja filmu

Elitarni (2007)
José Padilha
Wagner Moura
Caio Junqueira

Shotgun w służbie papieża

To dobrze skrojona komercja, która garściami czerpie z hollywoodzkich wzorców.
Obraz Jose Padilhy zdobył w tym roku Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, pokonując takich konkurentów jak "Aż poleje się krew", "Rolling Stones w blasku świateł" czy "Elegię". Po pierwszym oficjalnym polskim pokazie można z czystym sumieniem stwierdzić, że "Elitarni" to... świetne kino akcji. Skąd wzięła się więc nagroda? Berlińska impreza zawsze słynęła z politycznych werdyktów – wygrywały filmy, które mówiły coś o uciskanym świecie w dobie globalizacji. Kontekst społeczny w dziele Padilhy jest niby ważny, ale służy on reżyserowi wyłącznie do tego, by zmajstrować parę cholernie dynamicznych strzelanin. Wątpię, czy w Brazylii reklamowano "Elitarnych" jako poważny artystyczny obraz dotyczący kłopotów nękających skorumpowane państwo. To dobrze skrojona komercja, która garściami czerpie z hollywoodzkich wzorców. Tym razem wrażliwe jury festiwalu strzeliło sobie w stopę. Albo w głowę. Akcja filmu rozgrywa się w 1997 roku. Za kilka miesięcy w Rio de Janeiro zjawi się Jan Paweł II. Niepokorny papież chce zamieszkać w hotelu położonym przy niebezpiecznych slumsach, choć może to grozić serią z automatu jakiegoś naćpanego gangstera. Brazylijski rząd wydaje więc rozkaz, by elitarna jednostka policyjna BOPE zrobiła porządek w dzielnicy, zanim świątobliwość zawita z Ewangelią. Narratorem jest tutaj twardy kapitan Nascimento – jeden z dowódców brygady, który niedługo zostanie ojcem. Bohater chce porzucić niebezpieczną służbę, ale wcześniej musi znaleźć godnego następcę. Dzięki Nascimento poznajemy zasady rządzące brudnymi zaułkami zgniłej stolicy karnawału krwi. Po jednej stronie barykady mamy uzbrojonych dilerów, a po drugiej w większości skorumpowanych stróżów prawa. Brazylia jawi się jako państwo policyjne, gdzie zwykły obywatel może co najwyżej dostać w gębę. Reżyser nie krytykuje jednoznacznie tego stanu rzeczy – tylko silna władza z shotgunem w dłoni jest w stanie zapobiec bandytyzmowi i narkomanii. Grupa protestujących studentów została tu pokazana jako banda oszołomów z dobrych domów, którzy głównie imprezują i palą jointy. Są za słabi, by wprowadzać demokratyczne standardy. Do czego więc mogą się nadać Elitarnym?  Mięsa armatniego nigdy za wiele.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dla przeciętnego obcokrajowca Brazylia to kraj samby i karnawału, pięknych kobiet i palącego słońca,... czytaj więcej
W filmie tryby wielkiej machiny wprawił nieświadomie w szybszy ruch znany nam dobrze człowiek, ziemski... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones