Recenzja filmu

Naznaczony: rozdział 2 (2013)
James Wan
Patrick Wilson
Rose Byrne

Strach ma pełny portfel

Grasując po rekwizytorni kina grozy, scenarzyści czują się jak ryby w wodzie, chociaż pomysłowość nie jest ich najmocniejszą stroną. Pełno tu samobieżnych, opętanych zabawek, są krzywe gęby
James Wan jest dziś królem kina grozy. I choćby milion atletów zjadło milion kotletów, a sam reżyser wytrwał w swoim postanowieniu i porzucił horrory na dobre, tron będzie zajęty przez długie lata. Liczby nie kłamią: jego trzy ostatnie filmy, dwie części "Naznaczonego" oraz rewelacyjna "Obecność" przyniosły zyski rzędu 415 milionów dolarów przy łącznym budżecie rzędu 26,5 miliona. Kogo nie przekonuje matematyka, ten powinien wysłuchać lamentujących nad kondycją amerykańskiego kina grozy krytyków. Wan, który do niedawna był dla nich "facetem od Piły", jest dziś najzdolniejszym kontynuatorem tradycji gotyckiego horroru. Takie rzeczy tylko w Hollywood.

Roztrząsanie, czy "Naznaczony: Rozdział 2" jest dzieckiem krawaciarzy z kalkulatorami, wydaje się bezzasadne. Nawet jeśli, to cóż w tym złego, skoro twórcy znajdują kapitalne fabularne uzasadnienie kontynuacji? Akcja startuje tuż po wydarzeniach z pierwszej części, a na ekranie ponownie dochodzi do starcia straumatyzowanej rodziny Lambertów z nawiedzającym ich domostwo mrocznym bytem. Jako że całość wiedzie od twistu do przewrotki, recenzencka rzetelność nakazuje mi w tym momencie zamilknąć. Dość powiedzieć, że sequel wchodzi w przewrotny dialog z poprzednikiem i weryfikuje naszą wiedzę zarówno o znanych bohaterach, jak i o dwóch ekranowych rzeczywistościach: tej widzialnej, ziemskiej, oraz zamieszkiwanych przez legiony udręczonych dusz zaświatach. Co istotne, w filmie powraca również duet pierdołowatych "pogromców duchów" (Leigh Whannel i Angus Sampson) i ponownie to ich przygody są rdzeniem konwencji zaproponowanej przez Wana. "Rozdział 2" ulokowany jest gdzieś pomiędzy klasycznym horrorem o nawiedzonym domu a jego nieco siermiężnym (choć wciąż zabawnym) pastiszem.  

Grasując po rekwizytorni kina grozy, scenarzyści czują się jak ryby w wodzie, chociaż pomysłowość nie jest ich najmocniejszą stroną. Pełno tu samobieżnych, opętanych zabawek, są krzywe gęby czające się za rogiem, pianino wygrywające smętne melodyjki i szafa przypominająca wrota piekielne. Na poddaszu wciąż słychać kroki, z piwnicy dobiegają głosy, lustra jak zwykle lepiej unikać. Dzień jak co dzień w nawiedzonym domu. Tym ciekawiej wypada zatem flirt z innymi poetykami. Świetna jest choćby sekwencja w opuszczonym szpitalu, gdzie twórcy wyciskają ostatnie soki ze zużytej konwencji found footage, miksując smakowity koktajl grozy i humoru. Stały współpracownik Wana, operator John R. Leonetti wie, jak zagęścić atmosferę, potrafi w minimalistyczny sposób zbudować napięcie i pomysłowo ogrywa klaustrofobiczne przestrzenie. I choć film straszy w dość prymitywny sposób, pobudzając nasze zmysły nagłymi salwami smyczków albo zjawami wypełzającymi z ciemnych kątów, nie sposób odmówić mu pewnej dozy wizualnej elegancji.  

"Naznaczony 2" nie jest tak finezyjną zabawą kliszami jak "jedynka" ani filmem tak stylistycznie i konstrukcyjnie spójnym jak "Obecność". W tym doborowym towarzystwie wypada najsłabiej, ale w przypadku ostatnich dokonań Wana to żadna ujma. Teraz, gdy kura znosząca złote jajka trafi w ręce innego reżysera, naprawdę zaczniecie się bać.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
James Wan jest obecnie najbardziej rozchwytywanym i uznanym twórcą kina grozy. Jego dzieła odnoszą... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones