Recenzja filmu

Marlena (2000)
Joseph Vilsmaier
Katja Flint
Herbert Knaup

Szanujmy wspomnienia

Strzeżcie się! Złośliwość dystrybutorów filmowych nie zna granic. Tym razem, aby kompletnie skołować biednych kinomanów, wprowadzają w ciągu jednego miesiąca dwa filmy o niemal identycznych
Strzeżcie się! Złośliwość dystrybutorów filmowych nie zna granic. Tym razem, aby kompletnie skołować biednych kinomanów, wprowadzają w ciągu jednego miesiąca dwa filmy o niemal identycznych tytułach. Pierwszy z nich, "Malena" w reżyserii Giuseppe Tornatore, miał premierę pod koniec marca. Teraz natomiast dostajemy niemiecki film "Marlena", wyreżyserowany przez Josepha Vilsmaiera, który opowiada o drodze do sławy Marleny Dietrich. Oba filmy mówią o kobietach i w obu mamy do czynienia z wybuchami namiętności. Chyba jednak nie byłoby Wam wszystko jedno, gdybyście się wybrali na poetycki, skąpany w słońcu obraz Tornatore, a trafili do zalanego deszczem Berlina i usłyszeli: "Eine schnaps, bitte! Zum Teufel!". I odwrotnie. Bądźcie więc czujni, bo o pomyłkę nietrudno. Nie będę ukrywać, że bardziej przypadła mi do gustu pierwsza z tych dwóch propozycji. Jednak "Marlena" również zasługuje na uwagę, gdyż opowiada o losach jedynej niemieckiej aktorki, która stała się amerykańską i międzynarodową gwiazdą (przypominam, że Arnold Schwarzenegger jest Austriakiem, no i nie jest aktorką...). Od dłuższego czasu Niemcy przymierzali się do nakręcenia filmu o Marlenie Dietrich, jednak dopiero ostatnio udało się dopełnić wszystkich formalności związanych z prawami autorskimi. Scenariusz przygotował Christian Pfannenschmidt - dziennikarz, który pisze również telewizyjne seriale, zaś reżyserem i autorem zdjęć został Joseph Vilsmaier. O jego talencie oraz znajomości niemieckich realiów lat dwudziestych i trzydziestych może świadczyć pokazywany także w Polsce film "Odlotowy sekstet" - historia niezwykle popularnego zespołu śpiewaków, rozgrywająca się w czasach faszystowskich. Fabuła "Marleny" obejmuje jednak dłuższy okres. Akcja rozpoczyna się pod koniec lat dwudziestych w dekadenckim Berlinie, gdzie królują swobodne obyczaje. Frau Dietrich ma córeczkę oraz męża, którego nie darzy zbytnim uczuciem. Grywa w teatrze i przygotowuje się do zdjęć próbnych - Josef von Sternberg właśnie zamierza kręcić "Błękitnego Anioła". Mimo protestów producenta i aktora Emila Janningsa, Marlena dostaje rolę. Reżyser wydaje się być zafascynowany jej scenicznym wizerunkiem: mieszaniną seksapilu, prowokacyjnej wulgarności i wewnętrznego ciepła. Wkrótce Marlena staje przed wyborem - zostać w Berlinie, czy jechać z von Sternbergiem na podbój Hollywood. Sytuację komplikuje fakt, iż poznała młodego oficera, Carla Seidlitza, z którym szybko połączył ją gorący romans. Jak zresztą widzimy, Carl to jeden z niewielu mężczyzn, z którymi Marlena idzie do łóżka z miłości. Często bowiem wykorzystuje swoją seksualność dla osiągnięcia konkretnych korzyści - w rzeczywistości Marlena Dietrich nie przepadała za seksem, lecz twierdziła, że kobieta musi go uprawiać, by utrzymać przy sobie mężczyznę (trochę racji w tym jest). Wiadomo, jak rozwiązuje się dylemat "jechać, czy zostać" - gdyby nie decyzja o wyjeździe, nie byłoby o czym robić filmu. W Ameryce życie jednak nie układa się najlepiej. Do tęsknoty za domem i nie zawsze udanych kreacji aktorskich dochodzą stosunki z von Sternbergiem, który tyranizuje swą gwiazdę na planie (co nie przeszkadza mu z nią sypiać po pracy). Na dodatek władzę w Niemczech zdobywają naziści i domagają się powrotu aktorki. Wkrótce wybucha wojna... Marlena Dietrich została pokazana w filmie jako osoba rozdarta między dążeniem do osobistego szczęścia, a pragnieniem sławy - morał z tego taki, że jedno z drugim nieczęsto chodzi w parze. Katja Flint, która wcieliła się w postać Marleny mówi, iż najbardziej zainteresowały ją sprzeczności związane z jej bohaterką: "Z jednej strony była to zakochana w sobie, egocentryczna diwa otoczona tysiącem skandali, dla której bycie podziwianą i pożądaną stanowiło główny cel w życiu. Z drugiej - wychowana w pruskim duchu hausfrau, która potrafiła być bardzo hojna, inteligentna, bojowa i dowcipna." Twórcy filmu - choć niejednoznacznie - opowiedzieli się po stronie tego drugiego oblicza aktorki. Widzimy więc Marlenę targaną namiętnymi uczuciami do mężczyzn oraz do... kobiet (choć ten akurat wątek został dyskretnie wyciszony), płaczącą za pozostawioną w domu córką i twardo odmawiającą współpracy z faszystami. W filmie nie unikano jednak scen, które pokazują inną Marlenę - tę znaną z kinowych ekranów. Na uznanie zasługują ciekawie przedstawione realia czasów, w jakich rozgrywa się akcja. Dobrze też została dobrana aktorka grająca główną rolę - chodzi nie tylko o zwykłe podobieństwo (co wynika z porównania fotosów "oryginału" i "kopii"), lecz także o zachowanie, gesty i słynne na wpół przymknięte oczy, jakby gwiazda cały czas znajdowała się na granicy jawy i snu. Jednak nie ma co się oszukiwać: film Vilsmaiera to pomnik. W sumie nic dziwnego - w czasach dominacji amerykańskiego kina każdy chciałby się chwalić aktorką, która zawojowała Hollywood. My też szczycimy się naszymi filmowcami: Polańskim czy Bartkowiakiem. Pozwólmy więc i Niemcom na chwilę dumy ze swojej rodaczki. Tym cenniejszą, że za życia Marlena Dietrich dużo razy spotykała się z niechęcią ze strony krajanów. Wielu miało jej za złe, że wybrała Amerykę i nie wróciła do kraju. Trzeba jednak ostrzec, że film Vilsmaiera miejscami się dłuży i nie jest w stanie przykuć widzów do foteli. Tak to zresztą z "dziełami ku czci..." czasem bywa. Zraził mnie również fakt, iż jeden z głównych wątków filmu - romans z Carlem Seidlitzem - to element wymyślony, nie mający odbicia w rzeczywistości. Chociaż scenarzysta ma prawo do twórczego potraktowania materiału, w tym przypadku życiorysu aktorki, to nie chce mi się wierzyć, że nie znalazł w jej biografii równie ciekawego, a przy tym prawdziwego związku. Wychodząc z kina poczułem się trochę oszukany.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones