Recenzja filmu

Droga do szczęścia (2008)
Sam Mendes
Kate Winslet
Leonardo DiCaprio

Amerykańskie niespełnienie

Sam Mendes udowodnił już swój talent reżyserski w 1999 roku, kręcąc "American Beauty" - opowieść o dążeniu do szczęścia. Film zdobył pięć Oscarów, stając się jednym z największych hitów kinowych
Sam Mendes udowodnił już swój talent reżyserski w 1999 roku, kręcąc "American Beauty" - opowieść o dążeniu do szczęścia. Film zdobył pięć Oscarów, stając się jednym z największych hitów kinowych dekady. Reżyser postanowił jeszcze raz sięgnąć po podobny temat, lecz tym razem podszedł do tego o wiele poważniej, ze znacznie większym doświadczeniem w świecie filmu. Tak w 2008 powstała "Droga do szczęścia" według scenariusza Justina Haythe, posiadającego wówczas tylko jedną pozycję filmową.

Jest to opowieść o młodym małżeństwie, które mimo dobrego statusu, posiadania dwójki dzieci i domu, odczuwa ciągły brak spełnienia. April Wheeler (Kate Winslet) bezskutecznie próbuje swoich sił jako aktorka teatralna, natomiast Frank Wheeler (Leonardo DiCaprio) wykonuje pracę, której nie znosi. W obojgu bohaterach coraz bardziej wzrasta potrzeba przeciwstawienia się swojemu losowi, by stać się kimś wyjątkowym - ludźmi wyróżniającymi się spośród "szarej masy". Podejmują więc decyzję o wyjeździe na stałe do Paryża z przekonaniem, że ich życie nabierze przez to nowych barw. Na drodze staną im jednak przeszkody, które zmuszą do pozostania na miejscu, doprowadzając ich do jeszcze większej frustracji.

Twórcy "Drogi do szczęścia" poruszyli niewygodne tematy problemów, jakie dotykają wiele małżeństw. Obnażyli oni proces, prowadzący kochających się ludzi do wzajemnej pogardy, a wręcz nienawiści. Film nie byłby tak przekonujący, gdyby nie znakomita obsada. Nie jest przypadkiem, że Winslet i DiCaprio zagrali razem kilkanaście lat wcześniej zakochaną parę w "Titanicu" Jamesa Camerona, gdyż właśnie z tymi rolami aktorzy najczęściej są utożsamiani. Tym bardziej małżeńskie kłótnie w dziele Mendesa ogląda się z ciężkim sercem. Do pewnego momentu widzowie próbują analizować je pod kątem obwiniania jednej lub drugiej strony, będącej sprawcą konfliktu, by w końcu stać się biernymi świadkami wzrastającej agresji między bohaterami. Oliwy do ognia dodaje John (Michael Shannon). Postać ta, cierpiąc na zaburzenia psychiczne, wypowiada wprost przemilczane przez innych kwestie i zadaje kłopotliwe pytania, co ma fatalne skutki dla małżonków.

Trudno jest zrozumieć brak docenienia "Drogi do szczęścia" przez Amerykańską Akademię Filmową, wyróżniając film zaledwie trzema nominacjami do Oscara. Produkcja ta jest o wiele bardziej dojrzała niż "American beauty", które zawierało mnóstwo ozdobników (np. w postaci częstego występowania erotyzmu). Tutaj kamera skupia się na dwójce aktorów, którzy zagrali fenomenalnie. April w wykonaniu Kate Winslet wydaje się z początku zrezygnowana i pozbawiona złudzeń, co do swojej roli matki/żony, jednak wizja ułożenia sobie życia w innym kraju sprawia, że bohaterka nagle zaczyna promieniować szczęściem i nadzieją, by po kolejnych kłótniach z mężem sięgnąć emocjonalnego dna. Na dodatek pragnienie bycia kimś wyjątkowym pobudza wciąż jej znajoma pani Hellen Givings (jak zwykle znakomita Kathy Bates). Równie dobrze poradził sobie Leonardo DiCaprio jako Frank. Jego bohater jest targany wątpliwościami, co do pomysłu wyjazdu do Paryża, gdyż właśnie zdobył wymarzoną szansę na awans. Udaje mu się uwieść koleżankę z pracy, co podbudowuje przez pewien czas jego ego, lecz rezygnacja ze zrealizowania podjętych celów szybko sprowadza go na ziemię. Konsekwencją tego są kolejne sprzeczki z żoną. Oboje obwiniają siebie nawzajem za niezrealizowane marzenia, co nie może się dobrze zakończyć.

Sam Mendes miażdży przed oczami widzów amerykański sen o byciu kimś wyjątkowym, który został zasiany w głowach bohaterów przez inne osoby z ich otoczenia, czy nawet media. Niezwykle interesujący jest wątek zaprzyjaźnionych z głównymi bohaterami sąsiadów Campbellów, którzy patrzą na Franka i April z wciąż narastającą zazdrością. To właśnie Wheelerowie są w oczach sąsiadów ludźmi wyjątkowymi i godnymi naśladowania. Jednak wydarzenia, jakie rozegrają się w finale, sprawią że Campbellowie zaczną doceniać swoje życie i siebie nawzajem. Pojawia się tu bardzo ważne przesłanie dla widzów o stosunku do najbliższych, bo tylko oni mogą zagwarantować uczucie spełnienia, a bycie przeciętnym Amerykaninem nie musi oznaczać braku szczęścia.

"Droga do szczęścia" jest jednym z najważniejszych dramatów ostatnich lat. Z pewnością niejedno małżeństwo, oglądając film Sama Mendesa, mogłoby utożsamiać się z dwojgiem głównych bohaterów. Ukazany rozpad amerykańskiego marzenia przy dźwiękach znakomitej muzyki Thomasa Newmana jest doświadczeniem silnie chwytającym za serce. Reżyser i scenarzysta okazali się bardzo spostrzegawczymi obserwatorami ludzkich relacji i podsunęli widzom radę, jak unikać niektórych życiowych błędów.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zacznę przewrotnie od ostatniej sceny filmu, która jest moim zdaniem kluczowa. Nie zdradzę szczegółów,... czytaj więcej
"Droga do szczęścia" w reżyserii Sama Mendesa to dziwny film i trudny do klasyfikacji w prostych... czytaj więcej
Zastanawialiście się kiedyś, kim byli rodzice... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones