Recenzja filmu

Evan Wszechmogący (2007)
Tom Shadyac
Steve Carell
Morgan Freeman

Boska Komedia

Kiedy w 2003 roku na ekrany naszych kin wchodził "Bruce Wszechmogący", byłem wniebowzięty. Nie dość, że sam trailer od razu mnie oczarował, to jeszcze w filmie główną role grał mój ulubiony komik
Kiedy w 2003 roku na ekrany naszych kin wchodził "Bruce Wszechmogący", byłem wniebowzięty. Nie dość, że sam trailer od razu mnie oczarował, to jeszcze w filmie główną role grał mój ulubiony komik - Jim Carrey. Partnerować mu miał znany m.in. ze "Skazanych na Shawshank" Morgan Freeman, Jennifer "Rachel Greek" Aniston oraz Steve Carell. To był mój pierwszy kontakt ze Stevem. Później nadszedł "40 letni prawiczek", "Bewitched", "Over the Hedge" (w Polsce znany też jako "Skok przez płot"), "Mała Miss" i wreszcie "Evan Wszechmogący". Film rozpoczyna się kilka lat po zakończeniu "Bruce'a". Evan przestał pracować w telewizji i wziął się za politykę. Zaczął odnosić coraz większe sukcesy, jego portfel nigdy nie cierpiał na anoreksję, a nowy dom, piękna żona i trójka synów tylko utwierdzali Baxtera w przekonaniu, że pech już dawno go opuścił i że Bóg darzy go wyjątkową sympatią. I rzeczywiście - Stwórca kochał swego "baranka" tak bardzo, że postanowił złożyć mu wizytę. Jednak, jak łatwo się domyślić, Bóg - we własnej osobie - ukazuje się tylko w wyjątkowych chwilach. Evan zamienia się w Noego XXI wieku. Jego zadaniem jest wybudowanie arki na tyle dużej i wytrzymałej, aby na pokład zabrać się mogła zarówno jego rodzina, jak i inni mieszkańcy miasta oraz zwierzęta - po dwie sztuki (przeciwnej płci, oczywiście) z każdego gatunku. Baxter nie miał na to wieczności, albowiem w wyznaczonym przez Pana terminie miasteczko miało zostać zalane. Jeżeli miałbym czepiać się braku logiki w scenariuszu, z pewnością zwróciłbym uwagę na to, że skoro zatonąć miały tylko przedmieścia północnej Wirginii (bo tam zamieszkał główny bohater), to czemu na arce znalazły się, prócz normalnych zwierząt,  dziobaki, pingwiny, rajskie ptaki, aligatory itp.? Raczej wątpię, aby te stworzenia zamieszkiwały rodzinne strony Evana. Fabuła nie wnosi do historii gatunku niczego nowego, zresztą jest bardzo podobna do tego, co przedstawił nam już film "Noah" nakręcony kilka lat temu. Nie żebym się czepiał, bo trzeba było wymyślić coś nowego na potrzeby sequela, a że Jim Carrey (współtwórca scenariusza i odtwórca roli głównej w "Brusie") zażyczył sobie monstrualnej kwoty, znaleziono idealnego zastępcę. Zresztą nawet bez Jima w roli głównej ten film to najdroższa komedia, jaką dotąd wyprodukowano. I rzeczywiście mamy tutaj scenę powodzi, która jest wyjątkowo udana, chociaż i bez niej "Evan Wszechmogący" byłby udanym obrazem. Niemal wszystkie gagi i komiczne sytuacje poprawnie spełniały swoja rolę (chociaż wybuchnąć śmiechem się nie dało, a może jestem po prostu zbyt wymagający w tej kwestii). Aktorzy (wśród których były takie znane osobistości jak John Goodman, Morgan Freeman czy Lauren Graham) grali bardzo dobrze i doskonale wczuwali się w swoje role. Zresztą sam się im nie dziwię - za takie pieniądze... Podsumowując, "Evan Wszechmogący" to udana, choć momentami zbyt moralizująca  kontynuacja komedii sprzed czterech lat. Jeżeli reżyser zechce nakręcić trójeczkę, jestem za. Tylko o czym mogliby to zrobić tym razem? Syn Baxtera powalający szkolnego łobuza kamieniem wystrzelonym z procy? Kto wie, kto wie...
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Co mają ze sobą wspólnego <a href="http://www.filmweb.pl/Al+Gore,filmografia,Person,id=214159"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones