Recenzja filmu

Halloween (1978)
John Carpenter
Donald Pleasence
Jamie Lee Curtis

You Can't Kill the Boogeyman

Po obejrzeniu "Ataku na posterunek 13", producenci filmowi Irwin Yablans i Moustapha Akkad zaproponowali Johnowi Carpenterowi współpracę przy realizacji niskobudżetowego horroru, który miałby
Po obejrzeniu "Ataku na posterunek 13", producenci filmowi Irwin Yablans i Moustapha Akkad zaproponowali Johnowi Carpenterowi współpracę przy realizacji niskobudżetowego horroru, który miałby opowiadać o psychopacie prześladującym opiekunki do dzieci. Carpenter, we współpracy z Debrą Hill, przygotował skrypt o wymownym tytule "The Babysitter Murders", mającym w założeniu być kontynuacją "Czarnych świąt". Pomysł ten ostatecznie porzucono i dopiero za sprawą Irwina Yablansa projekt zmienił tytuł na bardziej intrygujące "Halloween". Akcja filmu rozpoczyna się w noc święta Halloween, czyli 31 października. Jest rok 1963. Miasteczkiem Haddonfield wstrząsa tragedia, kiedy to sześcioletni Michael Myers dopuszcza się morderstwa starszej siostry, Judith. Chłopiec trafia do szpitala psychiatrycznego, a jego opiekunem zostaje doktor Sam Loomis (Donald Pleasence). Po 15 latach pobytu w zamknięciu, dorosły już Michael, na skutek zaniedbań ochrony ucieka z zakładu i wraca w rodzinne strony, gdzie upatruje sobie już pierwsze ofiary... Fabuła opiera się o znany dziś już dobrze wszystkim schemat. Mamy zbiega, nieświadome zagrożenia potencjalne ofiary i mężczyznę z zewnątrz, który przyjeżdża ostrzec mieszkańców przed niebezpieczeństwem. "Halloween" co prawda dopiero formował zasady gatunku, które ochoczo później powielano, jednakże jego podstawową różnicą w stosunku do większości późniejszych imitatorów jest całkowite zaniechanie elementów gore. Zamiast epatowania wymyślnymi scenami morderstw,Carpenterpostawił na minimalizm i niedopowiedzenia w budowaniu postaci Michaela Myersa, co miało decydujący wpływ nastworzenie wokół niego aury tajemnicy. Umiejscowienie akcji na osiedlu domków jednorodzinnych również okazało się dobrym posunięciem. Zasypane liśćmi Haddonfieldi świecące pustkami ulice, gdzie światło dobiega jedynie z halloweenowych dekoracji, tylko dodają uroku. Napięcie udziela się już od samego początku, kiedy to rozwój wydarzeń śledzimy z oczu młodocianego oprawcy, i nie opada nawet w momentach pozornie rozluźniających, pozostając aż do napisów końcowych. Reżyserpewną ręką podtrzymuje wiszące w powietrzu poczucie zagrożenia i nie ma tu większego znaczenia, że akcja w danym momencie rozgrywa się za dnia czy na wiadomy rozwój wydarzeń przyjdzie trochę poczekać. Warto też dodać, że film kręcono niechronologicznie, co pozwoliło Carpenterowi wypracować miernik strachu, dzięki któremu Jamie Lee Curtis wiedziała, jaki poziom przerażenia ma prezentować w danej sekwencji. Atmosfera w "Halloween" odgrywa gigantyczną rolę, ale nie mniejsze zasługi trzeba przypisać też charakterystycznej ścieżce dźwiękowej, która na stałe zapisała się w historii kina grozy. Muzyka autorstwaJohna Carpenteraskłada się z prostych kompozycji, opartych na brzmieniu syntezatora. Przyprawiające o dreszcze utwory jeszcze lepiej nakreślają depresyjny klimat filmu. W połączeniu z ujęciami milczącego Michaela, który stojąc w bezruchu z oddali obserwuje przyszłe ofiary, bądź niespiesznie wyłaniającej się z mroku jego białej maski, uczucie wszechogarniającego osaczenia zostaje spotęgowane do maksimum.. Jak na slasher przystało, obsada składa się głównie z mało doświadczonych aktorów. Wyjątkiem jest weteranDonald Pleasence, z którym reżyser w przyszłości nawiązał dłuższą współpracę. Jego doktor Loomis ma obsesję na punkcie swojego pacjenta i nawet jako osoba uczona, po doświadczeniach z wieloletniej pracy nad Michaelem, zaczyna dopuszczać do siebie myśl istnienia bytów nadprzyrodzonych. Z kolei debiutująca na dużym ekranieJamie Lee Curtis, odgrywająca Laurie Strode, w "Halloween" dopiero kształtuje masowe postrzeganie "final girl", dziewczyny inteligentnej, unikającej używek i seksualnie niedostępnej, która w obliczu niebezpieczeństwa nabiera odwagi i wielokrotnie odpiera ataki napastnika. Co ciekawe, aktorka nie znalazła się w obsadzie przypadkowo. Jako córkaJanet Leigh,czyli Marion Crane ze słynnej "Psychozy", dostała rolę niejako w hołdzie legendarnemu thrillerowiAlfreda Hitchcocka. W drugoplanowych rolach pojawiają sięP.J. Soles,dlaktórejCarpenterspecjalnie napisał rolę po tym, gdy zobaczył ją w"Carrie"De Palmy, a takżeNancy KyesiCharles Cyphers, którzy pojawili się już w jego poprzednim dziele. Michael Myers, łącznie odgrywany przez kilka osób, w większości scen został sportretowany przez szkolnego kolegęCarpentera,Nicka Castle'a. Jednak w momentach kulminacyjnych, decyzja o nadaniu mu delikatnych rysów twarzy niepozornie wyglądającegoWilla Sandina, a później dorosłego jużTony'ego Morana, była strzałem w dziesiątkę. Widz, przeświadczony o znajdującym się za maską szpetnym wizerunku zabójcy, doznaje niemałego zaskoczenia, gdy jego oczom ukazuje się niewinnie wyglądający chłopak, co tworzy ciekawy kontrast w stosunku do jego morderczych skłonności. W przeciągu całego filmu niewiele na temat Myersa można się dowiedzieć. Po latach pobytu w zakładzie zamkniętym doktor Loomis odkrywa, że pozbawiony jest on ludzkich uczuć, a próby nawiązania z nim kontaktu kończą się niepowodzeniem. Jak sam mówi, przez pierwsze osiem lat próbował do niego dotrzeć, a przez następne siedem utrzymać go w zamknięciu, ponieważ zrozumiał, że za jego oczami kryje się czyste zło. Chowający twarz za białą, pozbawioną wyrazu maską, wiecznie milczący, wraca w rodzinne strony w tylko sobie znanym celu. Nie ma pewności, czy Michael faktycznie nie jest istotą nadprzyrodzoną, bo choć wszystko obraca się wokół sugestii, nie brakuje ku temu pewnych przesłanek.Myers, choć pozornie wydaje się człowiekiem z krwi i kości, poprzez sposób narracji zaczyna jawić się niczym zło wcielone, niepohamowana siła, której nie sposób unicestwić. DreszczowiecJohna Carpenterazapoczątkował jedną z najdłuższych serii horrorów w historii kina.Zrealizowany przy pomocy niewielkich nakładów finansowych (budżet oscylował wokół 300 tysięcy dolarów, z czego spora część powędrowała na kamery Panavision) stał się kulturowym fenomenem i przyniósł ogromne dochody, które w samych Stanach Zjednoczonych osiągnęły niemal 50 milionów dolarów.John Carpenterdokonał niełatwej sztuki, powołując do życia współczesną ikonę popkultury i jednocześnie tworząc obraz, do dziś stanowiący źródło inspiracji dla przyszłych reżyserów. Film swój kult wypracował przy śmiesznie niskich nakładach finansowych i bez hektolitrów posoki. Kluczem do sukcesu okazał się umiejętnie budowany nastrój grozy, wyśmienicie wkomponowana w tło ścieżka dźwiękowa i przedstawienie antybohatera w zgodzie z zasadą, że mniej znaczy więcej. "Halloween" zdefiniował reguły, które na lata zaczęły rządzić gatunkiem. Po jego sukcesie rynek został dosłownie storpedowany przez bliźniaczo podobne produkcje, ale chyba żadnej z nich nie udało się w tak sugestywny, pełen uroku sposób, odtworzyć pożądanej dla horroru atmosfery. Z perspektywy czasu doświadczony widz, który teraz sięgnie po omawiany klasyk, z pewnością poczuje schematyczność i będzie w stanie przewidzieć większość zdarzeń, ale trzeba mieć w tym przypadku na uwadze, że jest to jeden z tytułów, które dopiero pisały historię tego gatunku. W 1980 roku prawa do emisji filmuza kwotę 4 milionów dolarów nabyła stacja NBC. Na potrzeby telewizji, aby wypełnić dwugodzinną ramówkę,Carpenterw przeciągu 3 dni nakręcił około 10 minut dodatkowego materiału. Zawarte w nim sceny nie mają jednak żadnego wpływu na fabułę i można je potraktować wyłącznie jako niezobowiązującą ciekawostkę.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pod koniec lat 70. producenci Irwin Yablans i Moustapha Akkad powzięli decyzję o realizacji... czytaj więcej
"Halloween"powstało z pomysłu niezależnego dystrybutora/producenta Irwina Yablansa. Wcześniej... czytaj więcej
"Halloween" dowodzi, że prawdziwy pasjonat może nakręcić porządny film, nawet bez ogromnego budżetu. John... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones