Recenzja filmu

Jak zostać kotem (2016)
Barry Sonnenfeld
Jarosław Boberek
Kevin Spacey
Jennifer Garner

Skoro bawi, znaczy, że działa

Słowem wstępu dla tych, którym nie chce się czytać całości: "Jak zostać kotem" jest idealnym filmem dla rodziny, ale też sprawdzi się w roli zakłócacza frustrującej ciszy, kiedy myjemy naczynia w
Słowem wstępu dla tych, którym nie chce się czytać całości: "Jak zostać kotem" jest idealnym filmem dla rodziny, ale też sprawdzi się w roli zakłócacza frustrującej ciszy, kiedy myjemy naczynia w kuchni. Czemu? Odpowiedz poniżej.

Słowo, które jako pierwsze ciśnie mi się na usta przy wspomnieniu tego filmu, to "uroczy". Odnosi się ono nie tylko do tytułowego futrzaka , ale także do całokształtu aranżacji. Figlarna komedia o dość płytkiej i przewidywalnej fabule jest idealnym wyborem na wieczór z bliskimi, sprawdzi się też jako przyjemne dla ucha tło zakłócające frustrującą ciszę podczas pracy. "Jak zostać kotem" wpasowuje się idealnie w kategorię tych filmów, które możemy śmiało ocenić jako "bezpieczne". Nie grozi nam tutaj atak wulgarnych żartów, tak popularnych w nowoczesnych produkcjach. Zamiast tego napotkamy tutaj łagodny, niewinny humor przystrojony w  miłe dla oka, łagodne filtry, zgrabnie dobraną muzykę oraz - oczywiście - puszyste kociaki.

Kevin Spacey zaniepokoił mnie udziałem w tak - jednak trzeba przyznać - mało ambitnej roli. Obawiałam się, że po włączeniu ciągle poszukiwać będę oczami wyobraźni czającego się za rogiem Brada Pitta ze spluwą wypatrującego zemsty (patrz film "Siedem"). Na szczęście mój lęk okazał się bezpodstawny, Spacey w zaskakujący sposób urzeka widza swoją lekką grą tak, że odcina się zupełnie od pozostałych postaci jakie miał okazję grać. Reszta obsady, również nazwiska znane i cenione, staje w zupełności na wysokości zadania: Jennifer Garner - zatroskana mama - i Christopher Walken - tajemniczy handlarz kotów - ubogacają cały obraz filmu, ujednolicając i wypełniając strukturę fabularną swoimi zdolnościami aktorskimi. 

Jeśli chodzi o samą fabułę, cóż, nie jest ona najbardziej ambitna,ale umówmy się film o nazwie "Jak zostać kotem" nie powstał z myślą o zdobyciu Oscara, a raczej by ucieszyć nieletnich widzów. Z całej historii płynie jasny przekaz, który jest już nieśmiertelny i utrwalony w kinematografii, chociażby w "Opowieści wigilijnej" Dickensa - należy być dobrym człowiekiem, bo zło jest be. Generalnie film cieszy oko przeciętnego fana kina, który liczy na miłą komedyjkę, natomiast zrani tych, którzy oczekują dzieła sztuki filmowej. Nie będę wchodzić w kwestie umiejętności reżysera czy scenarzystów, bo film bawi, a skoro bawi, to spełnił swoją funkcję, a skoro tak - to panowie wykonali dobrą robotę.

Miłego seansu, idę kupić kota. 
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Do tezy o niewyczerpanym potencjale komediowym kotów nie trzeba nikogo przekonywać. W końcu kto z nas nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones