Recenzja filmu

Jezebel - Dzieje grzesznicy (1938)
William Wyler
Bette Davis
Henry Fonda

Dzieje niepokornej kapryśnicy

Bette Davis stworzyła wiele wybitnych kreacji. "Jezebel" jest jedną z najlepszych ról, jakie zagrała.
William Wyler nakręcił wiele filmów z różnorodnych gatunków, ale chyba najlepiej czuł się w melodramatycznych klimatach. Aż jedenastu aktorów otrzymało Oscara za role w jego produkcjach, m. in. Audrey Hepburn, Charlton Heston, Fredric March czy Olivia de Havilland, ale chyba żadne z nich nie stworzyło tak zapadającej w pamięć kreacji jak Bette Davis jako Julie "Jezebel" Marsden.

Akcja rozgrywa się kilka lat przed rozpoczęciem wojny secesyjnej w Nowym Orleanie. Julie Marsden (Bette Davis), młoda, bogata panna z dobrego domu jest zaręczona z Prestonem Dillardem (Henry Fonda), przystojnym, początkującym bankierem, dla którego praca jest całym światem. Zbliża się bal debiutantek, na którym wszystkie niezamężne panny występują w białych sukniach. Wszystkie oprócz przekornej Julie, która, upokorzona przez Prestona, postanawia zrobić na złość narzeczonemu i na rzeczone przyjęcie ubiera się w szkarłatną czerwień. Pres zrywa zaręczyny i wyjeżdża na północ. Do Nowego Orleanu wraca po roku, z nową żoną przy boku. Julie zrobi wszystko, żeby odzyskać Presa, nawet za cenę czyjegoś szczęścia.


Julie jest postacią bardzo podobną do Scarlett O'Hary z "Przeminęło z wiatrem", więc jeśli ktoś widział oba filmy to ma porównanie. Oba filmy różni to, że "Przeminęło z wiatrem" bardziej skupia się na panoramie społeczeństwa, a "Jezebel" jest doskonałym portretem psychologicznym młodej dziewczyny, która chciała żyć po swojemu, w czasach, kiedy nie było to możliwe. Może i Julie jest kapryśna, przekorna i złośliwa, ale naprawdę kocha Presa i wszystko co robi, w większym lub mniejszym stopniu, robi dla niego. Zawsze kierują nią silne namiętności, takie jak miłość czy nienawiść. Dla swoich celów jest w stanie zrobić wszystko, dąży po trupach do celu, ale zawsze przed oczyma ma Presa. Nieważne, czy upokarza go podczas balu czy opiekuje się nim w chorobie.


Kino jest bardzo schematyczne i o jakiejś oryginalnej fabule rzadko kiedy można mówić, a o wyjątkowości filmu decydują detale, dobre rozpisanie postaci i dialogi. W "Jezebel" może nie ma tylu kultowych cytatów co np. we wspomnianym wcześniej "Przeminęło z wiatrem", ale dialogom nie da się nic zarzucić. Są napisane bardzo dobrze. Świetna  jest też praca kamery i reżyseria, ale w końcu czego się spodziewać po "kolesiu", który dostał 3 Oscary. William Wyler chyba nigdy nie zrobił naprawdę złego filmu.


Uwagę przyciągają piękne kostiumy z epoki. Zostały stworzone przez stałego projektanta Warner Bros., autora kostiumów do większości filmów z Bette Davis, Orry-Kelly'ego. Rzadko kiedy w kinie tamtych czasów można zobaczyć ubrania zaprojektowane z taką dbałością o szczegóły. Widz na pewno zwróci też uwagę na scenografię i zdjęcia, które doskonale oddają klimat filmu, ale największe wrażenie robi zdecydowanie piękna muzyka Maxa Steiner, mistrza w swoim fachu. Może ścieżka dźwiękowa do "Jezebel" nie jest tak znana jak jego soundtracki do "Przeminęło z wiatrem" czy "CasablancaGrona gniewu (1940)", ale potrafi poruszyć czy też wywołać ciarki na plecach. Oprawie filmu nie mam nic do zarzucenia.


Nie da się stworzyć dobrego filmu bez dobrego reżysera i scenariusza, ale gdy brakuje odpowiednich odtwórców poszczególnych postaci, dzieło też nie ma prawa się udać. Przy "Jezebel" takiego problemu nie ma. Henry Fonda może i nie wspina się na wyżyny swojego aktorstwa (zrobi to dopiero 2 lata później w "Gronach gniewu"), ale tworzy wiarygodną kreację jako młody bankier, dla którego najważniejsza jest praca i opinia społeczeństwa. Margaret Lindsay dobrze wypada w roli cichej i spokojnej żony Presa, natomiast nie rozumiem Oscara dla Fay Bainter. Jej postać jest zupełnie bezbarwna. Również zbyt wielkiego wrażenia nie robi George Brent Margaret Lindsayjako adorator, którego Julie uwinęła sobie wokół palca. Bez wątpienia największą gwiazdą jest tutaj Bette Davis, która stworzyła po prostu wyborną rolę. Jej Julie chce żyć po swojemu, ma w nosie innych, nie szanuje nikogo, jest mściwa, przekorna, złośliwa, rozkapryszona i zepsuta, ale mimo wszystkich swoich wad potrafi prawdziwie kochać i dla miłości jest w stanie poświęcić wszystko. Jej kreacja zapada w pamięć, szczególnie scena, w której upokorzona przez Presa Julie uśmiecha się i podaje mu rękę, a następnie go policzkuje. Uważam, że to jedna z najlepszych ròl nagrodzonych Oscarem nie tylko w latach 30., ale w ogóle. 

William Wyler dał nam naprawdę wspaniały melodramat, a Bette Davis stworzyła wyśmienitą kreację. Każdy fan nieco starszego kina powinien zobaczyć "Jezebel".
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kilkanaście lat temu na stacji TCM oglądałam dokument o powstaniu "Przeminęło z wiatrem". Casting do roli... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones