Recenzja filmu

Katyń (2007)
Andrzej Wajda
Andrzej Chyra
Maja Ostaszewska

Post Mortem

"Zbrodnia katyńska - w Polsce określenie równoznaczne ze słowem Katyń i las katyński - masowe wymordowanie na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP (b) z 5 marca 1940 r. przez NKWD na wiosnę
"Zbrodnia katyńska - w Polsce określenie równoznaczne ze słowem Katyń i las katyński - masowe wymordowanie na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP (b) z 5 marca 1940 r. przez NKWD na wiosnę tego roku przetrzymywanych w obozach na terytorium ZSRR prawie 19 000 jeńców wojennych - polskich oficerów - w dużej części pochodzących z rezerwy". (źródło: Wikipedia) Jednym z tych oficerów był Ppor. Jakub Wajda. Andrzej Wajda od dawna mówił, że ten film będzie dedykować swoim rodzicom. "Katyń" miał być takim rozliczeniem z przeszłością, które Wajda od dawna chciał stworzyć. Prace nad filmem rozpoczęły się jednak dopiero 12 lat temu, kiedy to wyszła powieść Andrzeja Mularczyka "Post mortem", stanowiący idealny materiał pod scenariusz. Była to powieść zgodna ze sposobem, w jaki Wajda pokazuje swoje historie, skupiając się na problemie jednostki, nadając jej cechy uniwersalne dla wszystkich. Prace nad filmem ruszyły... Na długo przed premierą tego filmu było wiadomo, że przejdzie on do historii polskiej kinematografii. Skala poruszonego problemu jak i fakt, że to właśnie ten film jako pierwszy porusza ten temat, czynią z niego wydarzenie bez precedensu. Film otwiera scena z 17 września 1939 roku. Przez most przebijają się tłumy Polaków uciekających przed Gestapo. Wraz z nimi podąża Anna (Maja Ostaszewska), jedna z głównych bohaterek tego filmu. Wraz ze swoją córką chce odnaleźć męża, Andrzeja, rotmistrza 8. Pułku Ułanów w Krakowie. Ten jednak wyjeżdża jako jeniec wojenny w nieznanym kierunku... Po wojnie obserwujemy jak ludziom wmawiane są kłamstwa na temat Katynia. Gdy na rynku pokazywany jest radziecki film, który obarcza Niemców winą za ten mord, wdowa po żołnierzu mówi operatorowi prosto w twarz: "To kłamstwo!". Siostra pułkownika pilota wystawia mu na cmentarzu płytę nagrobną z wyrytymi słowami Katyń, wiedząc, że pójdzie za to do więzienia, a może i nawet, na śmierć... Tadeusz, bratanek Anny, w swoim CV podaję nieoficjalną, zakazaną przez Sowietów, datę śmierci swojego ojca, który zginął w Katyniu. Oni wszyscy wiedzą, że lepiej byłoby pozostać cicho w tej sytuacji. Wajda pokazuje jednak, że dla nich pogodzenie się z kłamstwem byłaby gorsza od śmierci... Reżyser ze swobodą operuje tu symbolami: na samym początku Anna widzi, jak dwóch Sowietów przedziera flagę polską na pół, a z jej białej części jeden z nich robi onucę. Podczas sceny egzekucji twarze zabijających są nie pokazywane, ukryte w mroku; dziennik, w którym pisał Andrzej, urywa się, ukazując już tylko puste kartki... Tyle o wymowie filmu. Miał on za zadanie zobrazować Zbrodnię Katyńską, co wychodzi mu bardzo dobrze. Największe wrażenie robi ostatnia scena: scena egzekucji. Sowieci biorą po kolei każdego oficera, przytrzymują go z tyłu, odhaczają z listy i strzelają w tył głowy. Ciało biorą do ciężarówki, przychodzi kolei na następnego... Gigantyczny dół wypełniony ciałami, przysypywany ziemią. Ostatnim ujęciem jest spojrzenie na wystająca z ziemi rękę trzymającą różaniec. To robi wrażenie. Brakowało mi tylko napisu: "O tym nikt miał się nie dowiedzieć...". Co jeszcze w tym filmie zasługuje na wzmiankę? Zdecydowanie muzyka. Piękne kompozycje Krzysztofa Pendereckiego idealnie pasują do tego, co widzimy na ekranie. Miejscami ciche, kiedy indziej wzniosłe. Jest to najlepsza muzyka, jaką w tym roku usłyszałem w kinie. Może nie zalicza się do tych w ogóle najlepszych, ale i tak jest warta usłyszenia. Zdziwiła mnie nieobecność żadnej kobiety na plakacie reklamującym ten film - jest to o tyle dziwne, że to właśnie one zagrały najlepiej. Co nie wynikało tyle z ich warsztatu aktorskiego, ile z tego, że grały najwięcej. Najlepiej z aktorów wypada zdecydowanie Andrzej Chyra. Zaciekawiło mnie, że na plakacie pierwszy plan zajmuje Paweł Małaszyński - bo ten gra w zaledwie trzech scenach. I mówić też za wiele nie mówi. To wszystko dopełniają świetne zdjęcia - w pamięci utkwiła mi scena, gdy Jerzy i Maria idą parkiem i rozmawiają. W tle mgła, na niebie chmury i ledwo przebijające się przez nie promienie słoneczne. Podsumowując, "Katyń" jest filmem, który wywiązuje się ze swojej roli w polskiej kinematografii: opowiada o Zbrodni Katyńskiej w sposób, na jaki zasługuje. Jeśli jednak uważasz, że historię Katynia znasz na pamięć i nie musisz iść na ten film - i tak warto go obejrzeć, chociażby dla świetnej muzyki i ostatniej sceny filmu.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Andrzej Wajda stanął przed najważniejszym zadaniem swojego życia – jakkolwiek górnolotnie by to nie... czytaj więcej
Te słowa padają w Kozielsku w obozie jenieckim z ust Jerzego, porucznika ósmego Pułku Ułanów w Krakowie w... czytaj więcej
5 marca 1940 roku w Rosji zapadła decyzja o wymordowaniu przez NKWD kilkunastu tysięcy jeńców wojennych -... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones