Recenzja filmu

Kobieta na skraju dojrzałości (2011)
Jason Reitman
Charlize Theron
Patton Oswalt

Never grow up

Większość z nas zna opowieść o Piotrusiu Panie i zagubionych chłopcach, którzy mieszkali sobie w pięknej krainie zwanej Nibylandią i nigdy nie chcieli dorosnąć. Żyli sobie w swoim świecie zabaw,
Większość z nas zna opowieść o Piotrusiu Panie i zagubionych chłopcach, którzy mieszkali sobie w pięknej krainie zwanej Nibylandią i nigdy nie chcieli dorosnąć. Żyli sobie w swoim świecie zabaw, marzeń i cudów, ani myśląc o powrocie do świata dorosłych. Historia o wiecznym chłopcu to nie tylko bajka dla dzieci. To również dzisiejsza rzeczywistość świata bądź co bądź właśnie dorosłych ludzi, wśród których pełno jest Piotrusiów Panów. Ludzie ci są fizycznie dojrzali, mentalnie… to wciąż zagubieni chłopcy i dziewczęta, którzy nie chcą, bądź nie potrafią wejść w dojrzałe życie. Jest im wygodnie bez zobowiązań, gdy mogą postępować tak jak chcą nie obawiając się konsekwencji, kiedy zawsze mogą uciec przed odpowiedzialnością za swoje czyny np. do rodziców, bądź starszego rodzeństwa, w ostateczności zrzucić winę za te czyny właśnie na swoją niedojrzałość. Wieczne childhood? Bez zmartwień i trosk. O tak!

Najnowszy film duetu Reitman&Cody, znanego wcześniej ze współpracy przy fenomenalnym "Juno", opowiada o trzydziestoletniej kobiecie, mieszkance wielkiej metropolii, którą śmiało można określić mianem "Lost Girl". Na pozór atrakcyjna ghost writerka pisząca poczytny cykl dla młodzieży, posiadaczka pięknego apartamentu, ślicznego Mini Coopera i słodziutkiego chihuahua o wdzięcznym imieniu Dolce, w rzeczywistości pijąca na umór, uzależniona od reality show i sypiająca co noc z innymi, nowo poznanymi facetami, upadła kobieta, mająca problemy z psychiką i wyglądem (delikatnie mówiąc, niechluj). Bohaterkę "Kobiety na skraju dojrzałości" poznajemy w momencie, kiedy na kacu, popijając swoje śniadanie pod postacią coli light, dostaje maila od byłego chłopaka z liceum, Buddy’ego Slave’a. Wiadomość przedstawia zdjęcie noworodka, które jest kolejną pociechą eksfaceta. Mina obrzydzenia i niechęci świadczy o tym, gdzie Mavis ma tego typu informacje. Ona wybrała inne życie, wyrwała się z prowincjonalnego Merkury, aby robić karierę, a nie skończyć je jako matka z dwójką dzieci, z mężem nudziarzem u boku, z "zapyziałymi" sąsiadami, jeepem na podjeździe, jednym słowem nie zamknęła się w idealnym kadrze małomiasteczkowej społeczności. Aby uczcić swój wspaniały żywot niezależnej i wolnej kobiety, jak co wieczór upija się i ląduję w "ramionach" obcego faceta. Jednak nad ranem, kiedy budzi się "przygwożdżona" przez owego delikwenta, doznaje olśnienia - Buddy jest miłością jej życia, jej przeznaczeniem. Spontaniczna akcja, jedna walizka, piżama, bluza z kapturem, buty emu, Dolce pod pachę (oczywiście w modnej różowiutkiej torebeczce, niczym Paris Hilton) i za chwilę Mavis już jedzie w swoim uroczym Mini, słuchając starych szlagierów i wyobrażając sobie szczęśliwy dalszy żywot u boku Buddy’ego. Finał tej historii będzie jednak zaskakujący, a Mavis przeżyje niezapomnianą przygodę, podczas której na nowo odkryje swoje prawdziwe "ja". A pomoże jej w tym Matt (świetny Oswald) - miejscowa ofiara losu i paradoksalnie właśnie ludzie z "dziury", w której się wychowała. 

Reitman stworzył obraz niekonwencjonalny, wychodzący poza prostotę fabuły. Bo historyjka jest stara jak świat - dziewczyna w pogoni za karierą opuszcza małomiasteczkowy świat dzieciństwa, rodzinę, chłopaka i szuka szczęścia w wielkiej metropolii. Scenarzystka Diablo Cody ("Juno", "Zabójcze Ciało") po raz  kolejny udowadnia, że nawet w miałkiej i oklepanej opowiastce nic nie jest tak oczywiste, a wszelkie teorie na temat karierowiczek są obalane przez rewelacyjną Charlize Theron, która w bezpretensjonalny i wyrachowany sposób po raz kolejny zaprzecza stereotypowi "ładnej blondynki". Jej atrakcyjność przestała już być przeszkodą w odtwarzaniu przez nią coraz to lepszych ról, nie potrzeba jej na siłę charakteryzować. Theron odnalazła się w pełni w roli Mavis. Aktorka stworzyła autentyczny portret kobiety na skraju dojrzałości, która nie potrafi poradzić sobie ze swoimi emocjami, nie potrafi podjąć żadnej dorosłej decyzji w swoim życiu, wszystko co robi jest spontanicznie, pod wpływem impulsu, nie bojąc się konsekwencji swoich czynów. Jej Mavis jest rozbrajająco urocza, mimo swojego odpychającego charakteru i rozchwianej osobowości. W jednej chwili Theron wygląda jak żywcem wzięta z żurnala, by w następnej przypominać Courtney Love po suto zakrapianej (i pewnie bogatej w inne używki) imprezie. Po "Monster" i "North Country" to kolejna wielka rola w karierze tej pani. 

"Kobietę na skraju dojrzałości" mimo małych błędów, głównie w obsadzie na drugim planie (drewniany Patrick Wilson i blada Elizabeth Reaser znana z sagi "Zmierzch"), bardzo dobrze się ogląda. Film jest utrzymany w stylistyce innych obrazów reżysera (za zdjęcia odpowiada Pan Eric Steelber, znany już wcześniej z współpracy z Reitmanem  przy "Juno" i "W chmurach").

Obawiałam się, że po porażce, jaką było niewątpliwie "dziełko" (nakręcone chyba tylko i wyłącznie dla eksponowania wdzięków, bo nie talentu Megan Fox) "Zabójcze ciało", Cody się skończyła, a "Juno" było pierwszym i jedynym sukcesem w jej karierze. Nic bardziej mylnego. Eksstriptizerka po raz kolejny daje popis swojego talentu. Stworzone przez nią dialogi między dwójką głównych bohaterów przesiąknięte są tak charakterystycznym dla pióra Cody cynizmem i sarkazmem. Dzięki temu sytuacje, w których dochodzi do konfrontacji Mavis z mieszkańcami Mercury, bawią, wzruszają, zmuszają do refleksji.

Paradoksalnie wydawać by się mogło, że "Kobieta na skraju..." to kolejny film-laurka dla bab, z serii "SATC" czy "Dziennika Bridget Jones". Nic bardziej mylnego. Mavis stylem bycia bardziej przypomina mężczyznę niż bohaterkę którychś z wymienionych pozycji. Nie dba zbytnio o wygląd (chyba że musi), nie przywiązuje wagi do ubrań, nie chodzi do kosmetyczki, mężczyzn traktuje jak przedmioty, raz użyje i wyrzuci, a jej mieszkanie bardziej przypomina garsonierę kawalera niż kobiety. To taki damski Charlie Sheen z "2 i pół". Reitman nakręcił więc obraz uniwersalny, w którym każdy lost boy bądź lost girl może wyszukać coś dla siebie. Enjoy and fun!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tandem Cody/Reitman po raz kolejny uderza w swe ulubione nuty, opowiadając historię o skomplikowanym... czytaj więcej
Trzydziestosiedmioletnia Mavis Gary jest rozwiedzioną autorką widmo powieści dla nastolatków (ang. "young... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones