Odyseja Kurta Cobaina

Mimo że autorzy "Montage of Heck" opowiadają historię znaną wszystkim, to przez wspaniałą stronę audio-wizualną i mnóstwo niepublikowanych wcześniej materiałów wciąż miło się ją ogląda.
Tytuł filmu ("Montage of Heck") pochodzi od taśmy nagranej przez Cobaina w '88, będącej kakofonicznym miksem różnych utworów, nagrań radiowych i "demówek" Nirvany. Omawiany dokument jest ekranowym odpowiednikiem tego dziwacznego kolażu.

Mimo chronologii historia lidera Nirvany jest opowiedziana w chaotyczny sposób. "Montage of Heck" to zlepek animacji, zdjęć, zapisów koncertów, wywiadów z rodziną muzyka, a także jego prywatnych nagrań domowych. Zdecydowanie nie jest to standardowa pozycja z gatunku "gadające głowy", co - sądząc po reakcjach internautów - rozczarowało niektórych fanów.

Uważam, że należy to na wstępie wyjaśnić - "Montage of Heck" nie jest filmem o Nirvanie, która była przecież tylko częścią życia Kurta Cobaina. Stąd też brak wśród rozmówców Dave'a Grohla, perkusisty zespołu. Twórców obrazu najwyraźniej nie interesowała również tania publicystyka (taka jak chociażby "Kurt & Courtney"). Mało miejsca poświęcili związkom artysty i jego problemom z narkotykami.
 
A więc o czym jest ten film? O sztuce. Nie jest tajemnicą, że Cobain unikał mediów i porozumiewał się z fanami głównie za jej pomocą. Taką też postawę przyjął reżyser - Brett Morgen - który skupił się przede wszystkim na jego dorobku artystycznym.  Kolejne etapy życia Kurta są ukazywane poprzez rysunki i teksty (ożywione za pomocą animacji i okraszone sporą dawką muzyki), a rzadziej poprzez słowo mówione. "Montage of Heck" pod wieloma względami przypomina osławione "The Wall", które podobno było głównym źródłem inspiracji dla twórców dokumentu.

Nade wszystko, "Montage of Heck" odróżnia się od pozostałych tytułów traktujących o gwiazdach rocka intymną atmosferą. Wśród osób wypowiadających się przed kamerą znaleźli się wyłącznie najbliżsi przyjaciele i krewni artysty. Mało jest w filmie rozpływania się nad "geniuszem" muzyka i obowiązkowych, grzecznościowych formułek, które zwykle są bolączką tego typu dokumentów.

Mimo że autorzy "Montage of Heck" opowiadają historię znaną wszystkim, to przez wspaniałą stronę audio-wizualną i mnóstwo niepublikowanych wcześniej materiałów wciąż miło się ją ogląda. Można reżyserowi zarzucić pewne asekuranctwo. Nie podjął on próby ukazania Cobaina w inny niż dotychczas sposób ani nie dodał do tej opowieści nic, czego zagorzali fani muzyka jeszcze by o swoim idolu nie wiedzieli. Ale może to i lepiej? Od dydaktyki są w końcu książki i prasa - filmy powinno się przede wszystkim przeżywać, a "Montage of Heck" właśnie przeżycia dostarcza w odpowiedniej ilości. Zamiast nudnej lekcji historii publiczność dostała kalejdoskopową podróż przez lata 90. To film, do którego chciałoby się wracać, czego nie można powiedzieć o innych ekranowych biografiach Kurta Cobaina.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones