Recenzja filmu

Mitchellowie kontra maszyny (2021)
Michael Rianda
Elżbieta Kopocińska
Abbi Jacobson
Danny McBride

Co w rodzinie to nie zginie

Brawura idzie za rękę z hałaśliwością i głupkowatością, jak to w internecie memów i virali bywa. W moim przekonaniu tego rodzaju natarczywość i autoironiczne wtrącenia nieraz ograniczają paletę
Co w rodzinie to nie zginie
Z Mitchellami nie wychodzi się dobrze nawet na zdjęciu. Technofobiczny psychofan majsterkowania jako głowa familii, niespełniona instagramerka u jego boku, wchodząca w dorosłość outsiderka ze słabością do technologicznych nowinek, kochający dinozaury 12-latek i zezowaty mops na dokładkę wspólnie rozpalają iskrzące na wszystkie strony domowe ognisko. Choć różnic między nimi sporo, łączy ich, a jakże, uczucie. Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia. Gdy pewna sztuczna inteligencja rodem z Doliny Krzemowej zostanie odtrącona przez zapatrzonego w nowsze oprogramowanie twórcę, w ramach lekcji pokory postanowi urządzić człowiekowi rozumnemu bunt maszyn. Wirtualna asystentka nie wie jeszcze, że nie wszyscy dadzą się zawładnąć apokaliptycznemu algorytmowi: kiedy ludzkość ulegnie pokusie dożywotniego dostępu do wi-fi, pozytywnie zakręceni Mitchellowie feler przekują w siłę i zawalczą o lepsze jutro, a przy okazji także o samych siebie.


Familijna komedia drogi pożeniona z katastroficzną fantastyką naukową opiera się na cokolwiek przewidywalnej konstrukcji, lecz niech was o to głowy nie bolą. Akcenty zgrabnie i bez wodolejstwa rozłożono już na samym początku. Cyfrowa pasywno-agresywna osobowość o najbardziej ciotkowym z ciotkowych głosów (Olivia Colman) da pretekst do poprawienia rodzinnych relacji (odpowiedzialny za całość Michael Rianda nie zmienił więc zainteresowań od pracy przy "Wodogrzmotach Małych"). Z kolei starcia wyrazistych charakterów rozpędzą dowcip i akcję do prędkości znanej z "LEGO PRZYGODY" czy "Spider-Mana Uniwersum" (wszystkie tytuły łączy producencki duet Phil Lord-Christopher Miller). Z tym ostatnim "Mitchellowie kontra maszyny" dzielą autotematyczną formę. Narratorką (i twórczynią?) całości jest bowiem przyszła studentka reżyserii Katie, córka Mitchellów. Choć na miejsca najchętniej zamieniłaby się ze Scorsesem, artystyczne ciągoty realizuje raczej z wdziękiem Rogera Cormana: dziury budżetowe i braki w obsadzie łata pomysłowością, a za paliwo wystarczą jej marzenia.

Oglądamy więc wysokobudżetowe widowisko Sony Pictures Animations z widocznymi gdzieniegdzie pociągnięciami dwuwymiarowego pędzla oraz z fotomontażowymi wstawkami wychowanej na YouTubie nastolatki. To dowcip eksplodujący kinetyczną energią, nieustannie mrugający okiem do miłośników filmowej popkultury (przy powtórnych seansach warto będzie polubić się ze stopklatkami). Brawura idzie za rękę z hałaśliwością i głupkowatością, jak to w internecie memów i virali bywa. W moim przekonaniu tego rodzaju natarczywość i autoironiczne wtrącenia nieraz ograniczają paletę emocji i nieco podważają dramaturgiczne ciężarki, lecz, to trzeba przyznać, świetnie korespondują z rodzinnym żywiołem, o którym bez cukierkowatości tu się opowiada. Stylistyczne tutti frutti całości służy w kolei za zgrabny komentarz na temat technologii, która nie wiedzieć kiedy wniknęła we wszystkie warstwy naszej codzienności.


Czuła pochwała drobnych wad w epoce fałszywej, bo wirtualnej, perfekcji okazuje się największym atutem "Mitchellów…". Niezgryźliwa satyra na social media, siecioholizm młodszych i wykluczenie cyfrowe starszych pokoleń to bodaj najtrafniejsze i jednocześnie najzabawniejsze fragmenty filmu. Komu byłoby mało, ten dostanie klasyczne, lecz zawsze godne przypomnienia morały i morałki dla całej rodziny. Lekcja o różnicach pokoleniowych i różnych sposobach wyrażania siebie? Jest. O technologii, która choć potrafi zamknąć nas z pudełku bez okien, to pozwala wyzwolić pokłady kreatywności? Odhaczone. O radościach – analogowego i cyfrowego – tworzenia? A jakże! O sile matczynego instynktu i dojrzewaniu do ojcostwa? Nie inaczej. Wreszcie lekcja o tym, że rodzina doskonała nie istnieje, a nić porozumienia można zawsze związać na nowo. Z taką wiedzą bunt maszyn niestraszny.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones