Recenzja filmu

Na plaży Chesil (2017)
Dominic Cooke
Saoirse Ronan
Billy Howle

Beach, please

Świetna powieść Iana McEwana, scenariusz napisany przez samego pisarza i doborowa obsada (Saoirse Ronan, Billy Howle, Emily Watson). Co mogło pójść nie tak? Okazuje się, że całkiem sporo.
Świetna powieść Iana McEwana, scenariusz napisany przez samego pisarza i doborowa obsada (Saoirse Ronan, Billy Howle, Emily Watson). Co mogło pójść nie tak? Okazuje się, że całkiem sporo. Przypadek "Na plaży Chesil" przypomina o fundamentalnej różnicy dzielącej materię literacką od filmowej. Gdy to, co na kartach powieści pozostaje subtelne i niedookreślone, na ekranie ulega skonkretyzowaniu, często zamienia się w irytujący banał. 



Perspektywa zaadaptowania "Na plaży…" na potrzeby kina w pierwszej chwili musiała wydać się kusząca. W książce tej McEwan, kolejny raz w karierze, dał się poznać jako burzyciel stereotypów. Choć akcja toczy się w latach sześćdziesiątych, powieściowej Wielkiej Brytanii nie ogarnęło jeszcze szaleństwo rewolucji obyczajowej. W relacjach międzyludzkich dominuje raczej wiktoriańska sztywność wzmacniana przez klasowe bariery. Takie warunki nie sprzyjają rozwojowi relacji pomiędzy dwójką ludzi pochodzących z różnych światów. Wywodząca się z wyższych sfer wiolonczelistka i ubogi student historii mimo wszystko próbują jednak stworzyć dojrzały związek.

W tym miejscu pojawia się pierwszy problem z filmową adaptacją "Na plaży…". Postacie Florence i Edwarda różnią się od siebie tak bardzo, że trudno zrozumieć, jak mogli wytworzyć między sobą więź, pchającą ich do zawarcia małżeństwa. Skoro momenty ukazujące czułość partnerów wybrzmiewają na ekranie nieszczerze, trudno przejąć się późniejszymi sygnałami o rozpadzie związku. Inna rzecz, że przyczyny, dla których między bohaterami dochodzi do napięć, okazują się najbardziej stereotypowe z możliwych. Podczas gdy mężczyzna pragnie czerpać z życia pełnymi garściami, kobieta okazuje się krucha, nieśmiała i niepewna siebie. Przewidywalność okazuje się zresztą grzechem na tyle ciężkim, że towarzyszy "Na plaży…" praktycznie na każdym etapie rozwoju intrygi. Zupełnie inaczej niż w – również będącej adaptacją powieści McEwana"Pokucie", niewiele wnosi przyspieszenie akcji o kilkadziesiąt lat i skonfrontowanie postaci z przeszłością. Racje bohaterów wydają się rozdzielone w tak oczywisty sposób, że dysponujący elementarną wrażliwością widz bez trudu domyśli się, kto z nich będzie bardziej żałować swego zachowania.


Co zaskakujące, w ożywieniu tych wyświechtanych schematów niespecjalnie pomagają aktorzy. Zarówno Ronan, jak i Howle'owi zdarza się grać według zasady "maksimum emocji = maksimum ekspresji". Stąd ekranowa obecność obojga polega głównie na wybałuszaniu oczu i wykrzykiwaniu wzajemnych pretensji. Winą za tego rodzaju ostentację można obarczyć zresztą nie tyle samych odtwórców ról, co dyrygującego nimi reżysera. Debiutujący w pełnometrażowej fabule, lecz doświadczony jako twórca teatralny Dominic Cooke często sprawia wrażenie, jakby przenosił na plan nawyki ze sceny. Zapewne również z tego powodu film, którego akcja rozgrywa się w pięknych plenerach tytułowej plaży Chesil, sprawia wrażenie irytująco statycznego.  W pozbyciu się wrażenia pewnej ślamazarności nie pomaga nawet fakt, że – zgodnie z literackim pierwowzorem – lwia część akcji toczy się w ciągu raptem jednego dnia.

Rozgrzeszać Cooke'a może jedynie świadomość, że proza McEwana stanowi trudne wyzwanie nie tylko dla nowicjuszy. W przeszłości ze zmiennym szczęściem mierzyli się z nią twórcy tej klasy, co Paul Schrader czy John Schlesinger. Mimo wszystko, poczytne powieści Brytyjczyka wciąż są traktowane przez producentów jak żyła złota. Aktualnie trwają już prace nad ekranizacją świetnej "Słodkiej przynęty" z 2012 roku. Oby pełne rozmachu połączenie thrillera szpiegowskiego i opowieści inicjacyjnej okazało się dla kina szczęśliwsze niż kameralny dramat, którego akcja rozgrywa się na plaży Chesil.
1 10
Moja ocena:
4
Krytyk filmowy, dziennikarz. Współgospodarz programu "Weekendowy Magazyn Filmowy" w TVP 1, autor nominowanego do nagrody PISF-u bloga "Cinema Enchante". Od znanej polskiej reżyserki usłyszał o sobie:... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones