Recenzja filmu

Ostre pieszczoty (2007)
Marcel Sarmiento
Malin Akerman

W trójkącie z psem

Tak to jest, gdy ktoś chce nakręcić dobrą komedię, zna wszystkie prawidła rządzące się tym gatunkiem, wie co kiedy powinno być, jakie chwyty formalne zastosować, natomiast zwyczajnie nie ma (bądź
Tak to jest, gdy ktoś chce nakręcić dobrą komedię, zna wszystkie prawidła rządzące się tym gatunkiem, wie co kiedy powinno być, jakie chwyty formalne zastosować, natomiast zwyczajnie nie ma (bądź ma drętwe) poczucie humoru. Tak z mojej perspektywy wygląda film "Ostre pieszczoty".

Reżyser (Marcel Sarmiento) inspirował się stylem komediowym Woody Allena. Wprowadzał długie, w zamiarze zabawne dialogi, dotyczące głównie relacji damsko-męskich oraz ludzko-psich (!), mające doprowadzać do błyskotliwych konkluzji. Niestety, dialogi te nie były inteligentne i zabawne, lecz po prostu głupie, a często wręcz irytujące.
 
Wprowadzony humor sytuacyjny, którego reprezentacyjnym przykładem może być wdepnięcie w psią kupę, odrzuca od ekranu zamiast porywać i rozśmieszać. Motywy romantyczne w ogóle nie absorbują widza. Powodem tego są, delikatnie mówiąc, niedoskonałości scenariuszowo-reżyserskie oraz mdli aktorzy. Brendan Hines oraz Malin Akerman tworzą może i ładną parę na obrazku, ale nie można ich nazwać tytanami charyzmy i geniuszami aktorskimi.

Reżyser spróbował stworzyć wokół ich relacji główny wątek filmu. Daphne (Malin Akerman) wpadła w oko Charliemu (Brendan Hines) na przyjęciu i od tej pory Charlie tworzy rozmaite podchody, aby zdobyć jej serce. Ale niestety, jak to zwykle bywa, jest też ten trzeci…  A okazuje się nim pies. I tutaj film odbija w trochę innym, dość oryginalnym kierunku. 

Pomysł zatem był, aby stworzyć nową komedię, ale do stworzenia frapującej opowieści zabrakło lekkości w prowadzeniu fabuły. Lekkości, jaką posiadają dowcipni opowiadacze, a z którą po prostu nie każdy się rodzi.

I obawiam się, że Marcel Sarmiento (reżyser i scenarzysta) nie wyssał takiej cechy z mlekiem matki. Poczucie humoru w tym filmie jest po prostu tępe. Nie mam zarzutów, że jest czasami trochę obleśne (patrz – wdepnięcie w psią kupę), ale że brakuje mu ostrości. Przykładem jest choćby scena z psem siorbiącym wodę z toalety. Następnie piesek czule oblizuje swoją panią, a pani po tych czułościach ma ochotę na zabawy całuśne z panem. Niestety pan widział pieska liżącego kibelek, a następnie swoją panią, więc na myśl o intymnym tete-a-tete rzednie mu mina.

Scena może nie wyrafinowana, ale z potencjałem komediowym. Do wykorzystania tego potencjału zabrakło przede wszystkim odpowiedniego aktora z właściwą mimiką. Mam tu przed oczami Bena Stillera, wirtuoza takiego poczucia humoru.

Niestety, tak oto przedstawia się cały film. Marcel Sarmiento nie jest Woody Allenem, Brendan Hines nie jest Benem Stillerem, a "Ostre pieszczoty" nie są dobrą komedią.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones