Recenzja filmu

Porachunki (2013)
Luc Besson
Robert De Niro
Michelle Pfeiffer

Wszystko zostaje w rodzinie

Najnowszy film w reżyserii Luca Bessona (twórcy takich hitów, jak "Leon zawodowiec" czy "Piąty element") przedstawia historię pewnej, na pozór zwyczajnej amerykańskiej rodzinki, która właśnie
Najnowszy film w reżyserii Luca Bessona (twórcy takich hitów, jak "Leon zawodowiec" czy "Piąty element") przedstawia historię pewnej, na pozór zwyczajnej amerykańskiej rodzinki, która właśnie wprowadziła się do małego, niczym niewyróżniającego się miasteczka w Normandii. Nowo przybyła familia składa się z czterech osób: podstarzałego i nieco zmęczonego życiem Freda Blake'a, jego bezpośredniej i konkretnej żony Maggie, oraz ich dwojga dzieci, Belli i Warrena. Zwyczajna, kochająca się rodzina. No, nie do końca. Fred Blake to tak naprawdę Giovanni Manzoni – ważny mafiozo, który właśnie rozpoczyna nowe życie. Po wsadzeniu za kratki jednego z największych liderów mafii, bohater wraz z familią, w ramach programu ochrony świadków, próbuje prowadzić w miarę możliwości normalne życie, co jak się okazuje, wcale nie jest takie proste.

Sama historia nie powala na kolana, jednak na tle kolejnych blockbusterów, efektownych filmów akcji oraz produkcji stricte młodzieżowych, nowe dzieło Bessona stanowi miłą odmianę. Tym razem znany z niekonwencjonalnego podejścia do swoich filmów francuski reżyser proponuje nam kino przełamujące schematy. Satyrę na temat społeczeństwa i relacji międzyludzkich prześmiewającą ciągle aktualne stereotypy i uprzedzenia oraz niektóre znane nam wszystkim sytuacje. Jednak głównym celem reżysera jest ukazanie w krzywym zwierciadle portretu gangstera oraz jego rodziny. Besson w swoim filmie przedstawia nam, tak jakby cztery odrębne historie, z których każda dotyczy jednego z członków charakterystycznej familii Giovannego. Wszystkie opowieści przez cały seans niejednokrotnie się przeplatają, dążąc to wspólnej konkluzji w postaci  dziewięciu zawodowych zabójców, z prostym poleceniem do wykonania, które brzmi następująco: Zlikwidować rodzinę Manzoni. Tak więc obserwujemy perypetie całej rodzinki, która próbuje się dostosować do otoczenia. Dostarcza to wielu okazji do śmiechu. Wyobraźcie sobie pewnego siebie gangstera, zabijającego bez mrugnięcia okiem, zmuszonego do wysłuchiwania docinek na temat przygotowywanego przez niego barbecue. Takich smaczków jest o wiele więcej.

Historia w pewnych momentach nabiera nieco groteskowego posmaku. Mamy tutaj zderzenie komedii i tragizmu. Bywa czasem, że dana scena potrafi być zarówno zabawna, jak i tragiczna. Luc Besson w swoim dziele bawi się konwencją gatunku filmów gangsterskich. Przerysowuje postaci, wyolbrzymia znane problemy, wyśmiewa uprzedzenia i stereotypy. Dzięki temu wychodzi mu niezła komedia, pełna sprzeczności oraz paradoksów, z dość gorzkim wydźwiękiem. Mianowicie, obrazem społeczeństwa wcale nie lepszym niż wizerunek gangsterskiej rodzinki. Całość dopełniają przemyślane, pełne ironii i sarkazmów dialogi. Dodatkowo cały film można spędzić z uśmiechem na twarzy. Jednak to nie typowy amerykański humor, do jakiego zdążyli nas twórcy przyzwyczaić. "The Family" bawi przede wszystkim karykaturalnymi postaciami, wyolbrzymionymi sytuacjami, przemyślanymi i ironicznymi dialogami. Do produkcji trzeba podejść z dużym dystansem oraz bez uprzedzeń, inaczej doświadczycie dość wątpliwej rozrywki. Humor jest specyficzny i nie do każdego trafi. Pozostaje jeszcze kwestia brutalności, która jest bardzo umowna. Widzowie będą mieć świadomość czynów, jakich dopuszczają się bohaterowie, jednak nigdy nie zobaczą ich wprost. Besson nie przekracza granicy dobrego smaku, zamiast tego woli sugerować i prowokować.

Wyborne aktorstwo to ogromna zaleta filmu. Robert De Niro doskonale odnajduje się w roli gangsterów. Mało kto jest tak przekonujący w roli mafiozy jak on sam. Tym razem jednak De Niro bawi się swoją rolą, traktuje ją z przymrużeniem oka. Z jednej strony jest stanowczym gangsterem z zasadami, z drugiej podstarzałym, podupadłym na duchu człowiekiem, poszukującym inspiracji. Michelle Pfeiffer spisała się na miarę swoich umiejętności. Nigdy nie miała problemów z oddawaniem uczuć, co potwierdza też produkcją "The Family". Swoim wnikliwym spojrzeniem i odpowiednią miną, a także gestykulacją potrafi przekazać multum uczuć oraz emocji. Zaskoczyła swoim występem Dianna Agron (zagrała siedemnastoletnią Belle Blake), znana przede wszystkim z filmu "Jestem numerem cztery". W produkcji Bessona pokazała się z zupełnie innej strony niż dotychczas. Nie była już miłą i uroczą nastolatką, tylko pewną siebie "córeczką tatusia", która wie, jak o siebie zadbać. Nieco z tyłu znalazł się John D'Leo, który mimo to wykreował przykuwającego uwagę bohatera. Gościnnie wystąpił Tommy Lee Jones, w roli stróża prawa zapewniającego ochronę rodzinie Manzoni. Tak więc bohaterowie są zarówno świetnie zarysowani przez scenarzystów, jak i odegrani przez aktorów. Cała rodzinka to doprawdy zbieranina osobliwych indywiduów, o specyficznym sposobie bycie i niepowtarzalnym uroku.

Z recenzji wynika, że film chwalę, jednak Besson tak po prawdzie nie dostarcza widzom niczego nowego. Nie raz mogliśmy oglądać filmy podobne do "The Family", niekiedy nawet lepiej zrealizowane i bardziej pomysłowe, co sprawia, że produkcja może wydawać się jedynie odtwórcza. Mimo to "The Family" Bessona nie można odmówić solidnego wykonania bądź zarzucić reżyserowi braku zaangażowania i pasji, której Francuz ciągle ma aż nadto.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest w "Porachunkach" ujęcie, które tak dobrze ilustruje artystyczną impotencję Roberta De Niro, że... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones