Recenzja filmu

Sauna (1992)
Filip Bajon
Piotr Machalica
Henryk Bista

W oparach przemian

Jedni powiedzą, że "Sauna" to znakomite aluzyjne kino skomponowane bardzo oszczędnymi środkami, inni stwierdzą, że to raczej dynamiczny teatralny dramat zapisany na filmowej taśmie. Niezależnie
Jedni powiedzą, że "Sauna" to znakomite aluzyjne kino skomponowane bardzo oszczędnymi środkami, inni stwierdzą, że to raczej dynamiczny teatralny dramat zapisany na filmowej taśmie. Niezależnie od istoty utworu Filipa Bajona pozostaje on pierwszorzędną polityczną satyrą podejmującą trudny i ważny temat przemian w Europie w latach osiemdziesiątych. Takich utworów – przekonujących, mądrze skonstruowanych i dogłębnie analizujących różne aspekty czasów "Solidarności" – niestety nie powstało nad Wisłą zbyt wiele. Na wielkim ekranie rzadką perłą okazała się "Ucieczka z kina Wolność" Wojciecha Marczewskiego, zaś deski polskiego teatru nie doczekały się wybitnych dramatów utrzymanych w tej tematyce. Tym bardziej warto zwrócić uwagę na telewizyjną produkcję z 1992 roku odznaczającą się oryginalną scenerią, dynamicznymi dialogami, a przede wszystkim znakomitą pracą zespołu aktorskiego.

Siła przekazu "Sauny" wynika nie z powagi tematu (ta sama w sobie mogłaby bowiem prowadzić do moralizatorstwa, lub zwyczajnej nudy), ale z atrakcyjności klaustrofobicznego świata opowieści i gęstej sieci interakcji między różnorodnymi bohaterami, których Bajon postanowił w owym świecie umieścić. Tak oto w fińskiej saunie w hotelu Ministerstwa Edukacji w Helsinkach spotykają się przedstawiciele rozmaitych narodów z dwóch stron żelaznej kurtyny, przy czym przeważają obywatele państw bloku wschodniego (Polski, ZSRR, Węgier, Czechosłowacji i NRD), których charaktery i sposób zachowania stanowią prawdziwą zagadkę dla wyjętych z jakoby innego wymiaru Amerykanina i Fina. Duchota i ciasnota panujące w pomieszczeniu podsycają płomień politycznych sporów, wzajemnych narodowych pretensji, ale także stanowią symboliczną reprezentację obrazu Europy w kolejnych fazach trudnego okresu lat osiemdziesiątych.

Bohaterowie natykają się na siebie trzykrotnie. Po raz pierwszy niedługo po powstaniu "Solidarności", kiedy to przybyły z Polski Janek zachłyśnięty perspektywą historycznej zmiany (wyśmienita rola Bogusława Lindy) wprowadza ferment między spokojnie gawędzących i relaksujących się towarzyszy, inicjując akcję dramatyczną opierającą się na niekończących się rozprawach, kłótniach, refleksjach i proroctwach dotyczących przyszłości. Następne spotkanie ma miejsce po rozpoczęciu stanu wojennego w Polsce, zaś ostatnie w przededniu Pieriestrojki. W każdym z trzech aktów zmianie ulega układ sił i wzajemnych sympatii między bohaterami, jak też sytuacja każdego z nich z osobna. Nie bez przyczyny w napisach początkowych do filmu przy twarzach postaci widnieją narodowe flagi. Każdy dialog i aspekt spotkań ma tu dowiem dwojaki wymiar – zarówno realistyczny, jak i symboliczny.

Metafora budowana przez Antonio BajonaBajona jest trafna i bardzo łatwa do wychwycenia. Personifikacja krajów Europy i świata okazała się zabiegiem nad wyraz skutecznym w swej prostocie. Dzięki temu spojrzenie na omawiany wycinek historii naszego kraju i kontynentu nie trąci męczącym mentorskim tonem, jest atrakcyjne i proste w odbiorze. Kluczową rolę w realizacji tego założenia odegrali aktorzy, z których każdy wiernie sportretował nadrzędną cechę swojego bohatera. Ciężko wyróżnić kogokolwiek z osobna, wyborny poziom prezentują tu bowiem wszyscy od Marka Kondrata w roli Amerykanina zagubionego w rzeczywistości socjalistycznych narodów, przez Henryka Bistę wcielającego się w zdystansowanego Węgra, aż po Mariana Opanię odgrywającego pewnego siebie i bezpośredniego obywatela Związku Radzieckiego. Wisienkę na torcie stanowi zaś jedyna kobieca kreacja w filmie będąca udziałem nieodżałowanej Gabrieli Kownackiej.

Półtorej godziny spędzone w "Saunie" Filipa Bajona to czas niezwykle intensywny, pełen treści, ale jednocześnie niepozbawiony polotu i przebijającego przez kłęby gęstej pary zjadliwego humoru. Każdy, kto postanowi do niej wejść, wyjdzie może niekoniecznie odprężony i zrelaksowany, ale na pewno bogatszy w wiedzę o skomplikowanym historycznym okresie i usatysfakcjonowany efektywną dramatyczną formą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones