Recenzja filmu

Solid Gold (2019)
Jacek Bromski
Janusz Gajos
Andrzej Seweryn

Z dużej chmury mały deszcz

"Solid Gold" rodził się w atmosferze skandalu. Film Jacka Bromskiego miał być ostrym politycznym thrillerem, ze scenariuszem opartym na aferze trójmiejskiego parabanku Amber Gold. Prasa donosiła,
Z dużej chmury mały deszcz
"Solid Gold" rodził się w atmosferze skandalu. Film Jacka Bromskiego miał być ostrym politycznym thrillerem, ze scenariuszem opartym na aferze trójmiejskiego parabanku Amber Gold. Prasa donosiła, że TVP,  jeden ze współproducentów filmu, zamierza wprowadzić go do kin w okresie kampanii wyborczej, a sam Jacek Kurski montuje z niego klipy, mające uderzać w główną partię opozycji. Aktorzy protestowali przeciw takiemu wykorzystaniu stworzonych przez nich postaci. TVP pokłóciło się z Bromskim: obraz najpierw wypadł, a potem wrócił do konkursu w Gdyni, ostatecznie telewizja zażądała zwrotu swojego wkładu. 


Jak na film budzący takie emocje i spory "Solid Gold" niestety nie wstrząsa. Otrzymaliśmy obraz bardzo przeciętny. Jacek Bromski próbuje tu tej samej formuły, co w "Uwikłaniu" i "Anatomii zła". Posługując się schematami kina gatunkowego, pokazuje polską demokrację w kleszczach mafii, tajnych służb nowego i starego ustroju oraz skorumpowanych polityków. Niestety, tu wychodzi mu to chyba najsłabiej. 

Że nie będzie najlepiej, pokazuje już prolog: sekwencja nieudanej obławy policji na gangstera z Trójmiasta. Zaczyna się nawet nieźle, Bromski sprawnie prowadzi narrację – niestety tylko do momentu, gdy wpada ona na kilka spiętrzonych, bardzo niedobrych pomysłów scenariuszowych. Prolog w dodatku inicjuje najsłabszy w całym filmie wątek, który znajduje swój finał w mocno nieprzemyślanej ostatniej scenie, która kładzie całe zakończenie.

Po prologu, wraz z rozwojem akcji, bywa lepiej. Są fragmenty, gdy filmowa opowieść toczy się bardzo żwawo. Gra pomiędzy trójmiejskim gangsterem-biznesmenem, zaangażowanym w tytułowy parabank, Kaweckim a ścigającym go agentem CBŚ, Nowickim, bywa czasami wciągająca. Z drugiej strony są miejsca, gdzie konstrukcja scenariusza trzeszczy, wymagając od widzów zbyt wiele, jeśli chodzi o zawieszenie niewiary. Film jest też wyraźnie zbyt długi, pełen niepotrzebnych scen, wyglądających jak fragmenty telenoweli. 

Bromski zebrał na planie świetną ekipę. Bardzo dobry jest Andrzej Seweryn jako Kawecki, kroku dotrzymuje mu Janusz Gajos w roli Nowickiego. Na dalszym planie świetną robotę robią Mateusz Kościukiewicz, Krzysztof Stroiński i Andrzej Konopka. Nie wszystkich aktorów udaje się jednak uruchomić. Znacznie poniżej swoich możliwości gra choćby Marta Nieradkiewicz. Co może wynikać z tego, że jej postać – współpracującej z Nowickim policjantki – jest po prostu źle napisana i niewiele da się z nią zrobić. "Solid Gold" w ogóle ma straszny problem z postaciami kobiecymi, widać w nich głównie stereotypy, które jak się wydawało, jakiś czas temu zaczęły w końcu znikać z polskiego kina.

   

Podobnie schematycznie przedstawiony został obraz rzeczywistości społecznej. Oczywiście, to film rozrywkowy, nie socjologiczne studium. Tym niemniej, kino, w jakie celuje "Solid Gold", by działać, musi realnie rezonować ze społecznymi emocjami, z tym, co nas boli i czego się obawiamy. Tu zagrożenia i patologie, z jakimi zmaga się Nowicki, wyglądają, jakby wyciągnięte zostały dna pawlacza, gdzie dawno temu odłożyliśmy figury, jakich przestaliśmy się lękać pod koniec lat 90., a najpóźniej na początku XXI wieku. Jeśli ktoś szuka w "Solid Gold" ostrego obrazu korupcji, patologii i fasadowego państwa Polski początku obecnej dekady, srogo się rozczaruje. 

Wreszcie, "Solid Gold" ma problem z zakończeniem. Od kina z tego gatunku oczekujemy jakiegoś mocnego akcentu: figury przywrócenia sprawiedliwości i ukarania zbrodni; sylwetki szlachetnej jednostki zmiażdżonej przez brutalną rzeczywistość; obrazu świat tonącego w błocie całkowitej ambiwalencji, gdzie na da się już odróżnić czerni od bieli, dobra od zła itd. "Solid Gold" celuje w ten ostatni obraz, ale mimo mocnego akcentu w zakończeniu nic z tego nie wychodzi. Film rozchodzi się pod koniec, pozostawiając emocjonalnie obojętnym. Chmury, jakie w okolicy Gdyni zbierały się wokół "Solid Gold", zwiastowały burzę z piorunami. Ostatecznie spadł kapuśniaczek – nawet jeśli czasami całkiem przyjemnie orzeźwiający, to budzący rozczarowanie.
1 10
Moja ocena:
4
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Solid Gold został sfinansowany m.in. z funduszy Telewizji Polskiej. Reżyser Jacek Bromski miał nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones