Nietrudno zauważyć ogromny odcinek czasu dzielący dwa epizody tej kultowej serii. W roku 1986, dwanaście lat po premierze pierwszej części "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", Tobe Hooper
Nietrudno zauważyć ogromny odcinek czasu dzielący dwa epizody tej kultowej serii. W roku 1986, dwanaście lat po premierze pierwszej części "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", Tobe Hooper wypuszcza część drugą, wyraźnie różniącą się klimatem od jedynki. Klimat ten, bazujący na równych ilościach szokującej makabry i absurdalnego humoru, w większym bądź mniejszym stopniu utrzymany zostanie przez kolejne dwie części serii, skończy się natomiast wraz z remakiem w roku 2003. To jeden z kilku powodów, dla którego warto z tym filmem się zapoznać – Hooper zmieniając nastrój serii wprowadza ją na nowe tory wyraźnego kampu.
Trzynaście lat po pierwszej teksańskiej masakrze, kanibalistyczna rodzina Sawyerów – Drayton (Jim Siedow), Chop Top (Bill Moseley) i Bubba "Leatheface" (Bill Johnson) – ukrywa się w innej części Teksasu, w grotach pod parkiem rozrywki. Śladem trupów ich ofiar podąża niestrudzony porucznik Lefty (Dennis Hopper), brat ocalałej z poprzedniej masakry Sally, który poszukuje zemsty za krzywdy wyrządzone jego rodzeństwu. Pogoń za ludożercami jest bezowocna, do czasu aż prezenterka lokalnego radia, Stretch (Caroline Williams), nagrywa przez zupełny przypadek dźwięki morderstwa popełnionego przez Leatherface’a. Lefty postanawia wykorzystać stację radiową i jej pracowników jako przynętę, wabiąc pokręconą rodzinę puszczanym co godzinę nagraniem kolejnej teksańskiej masakry.
Dwanaście lat między dwoma częściami tej samej serii były dla gatunku slasherów niezwykle owocne. Pojawiły się "Halloween", "Piątek trzynastego" oraz "Koszmar z ulicy Wiązów", każdy z tych filmów odcisnął piętno na kinie grozy tworząc swoje ikoniczne postacie. W ich świetle "Teksańska masakra piłą mechaniczną 2" wydaje się być pastiszową odpowiedzią na kierunek, w jakim ówcześnie zmierzał horror. Film, jeszcze przed "Krzykiem" Wesa Cravena, podręcznikowo pokazywał i jednocześnie parodiował to, czym jest slasher. Władający tytułową piłą łańcuchową Leatherface nie potrafi pogodzić obowiązków wobec rodziny z rosnącą potrzebą kontaktów seksualnych. Zastępujący Autostopowicza z poprzedniej części Chop Top jest w zasadzie nieumarłym, drapiącym się po metalowej płytce w głowie weteranem wojny w Wietnamie. Gadatliwy Drayton pełniący rolę głowy rodziny jako jedyny kontaktuje się ze światem zewnętrznym, sprzedając chili robione ze zmasakrowanych ofiar. Niemalże zmumifikowany dziadek (Ken Evert), tym razem w nieco lepszej kondycji, nadal traktowany jest jako wyznacznik standardów wśród kanibali, pojawiająca się zaś po raz pierwszy babcia (a raczej to co z niej zostało) okazuje się być modelem archaicznej matki – swoim wnukom daje życie, a uciekającej przed nimi Stretch piłę łańcuchową, aby ta mogła bronić się przed żądną krwi familią. Wszystko, co powinien mieć w sobie slasher, znajduje się właśnie w tym filmie, do tego w wyraźnie krzywym zwierciadle.
Mimo to ostateczny efekt nie jest aż tak zadowalający. Pastiszowy ton "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną 2" nie tworzy z niej wybitnego dzieła, w żadnym wypadku. We wszystkich zaletach filmu, w naśmiewaniu się ze swojego własnego gatunku, tkwią również wszystkie najbardziej rzucające się w oczy błędy. Pierwsza część choć trochę starała się udawać, że mowa jest o historii prawdziwej, dwójka całkowicie rezygnuje z tego pomysłu i chociaż jest to zamierzone, rezultat pozostawia niesmak, odbiera bowiem całą aurę niesamowitej grozy, a teksańskie pustkowia z rzeźni zmienia w park rozrywki (dosłownie, biorąc pod uwagę finał filmu). Do tego dochodzą bardzo stereotypowo i powierzchownie stworzeni bohaterowi. Dennis Hopper w postaci Lefty’ego utożsamia każdy możliwy frazes i banał bogobojnego stróża prawa z Teksasu. O Stretch, grającej rolę "finałowej dziewczyny", widz wie zbyt mało aby przejąć się jej losem. Nawet ikoniczny morderca w skórzanej masce z milczącego rzeźnika zmienia się (również zamierzenie) w wielkie dziecko. Widać nawet znacznie większą część jego twarzy, co skutecznie zmniejsza tajemniczość całej postaci. Natomiast końcowa walka na piły, przypominająca rycerski pojedynek, jest równie efektowna, co niezgrabna i niedynamiczna. Wszystko, co czyniło pierwszą "Teksańską masakrę piłą mechaniczną" horrorem wartym zapamiętania, tutaj zostaje zarzucone na rzecz drobnych żarcików, i chociaż każdy z tych elementów ma swoje wyjaśnienie, film poniekąd traci na byciu komicznym komentarzem.
Każdy fan gatunku niezaprzeczalnie powinien zapoznać się z tą produkcją, każdy niestety powinien też przygotować się na to, że druga odsłona cyklu może niekoniecznie spełnić wszystkie oczekiwania, szczególnie jeżeli po poprzedniej części oczekuje się godnej kontynuacji serii. Naturalnie, można patrzeć na ten obraz jako na kolejny horror, podobny do całej armii filmów o zamaskowanych mordercach terroryzujących nastolatki, można jednak spojrzeć na niego także jako na pewien niezauważalny kamień milowy w historii slasherów, już wtedy obwieszczający światu, że gatunek ten, pełen powtarzalnych do bólu motywów, chyli się ku upadkowi. A przynajmniej chylić się powinien.