Recenzja filmu

Ups! Arka odpłynęła (2015)
Toby Genkel
Dariusz Błażejewski
Olaf Lubaszenko
Bernard Lewandowski

Zwierzędżersi

Animację stworzono według sprawdzonego schematu – poważne sprawy ujęte są w łatwo przyswajalnej formie, czyli moc atrakcji plus podwójnie kodowane żarty. Coś dla dzieci i coś dla rodziców, zaś w
Niech nie zwiedzie was tytuł - animowana, europejska koprodukcja leży na zupełnie innej półce niż opowieści Starego Testamentu. Sędziwego Noe z siwą brodą tu nie zobaczymy, a całą historię podejrzymy z perspektywy zwierząt. W pogodnej opowieści nikt nie zaprząta sobie głowy kwestią reprodukcji: uratowane z powodzi zwierzęta szły w końcu na Arkę Noego parami, by na suchym lądzie mogły bezpiecznie zadbać o przedłużenie gatunku. Ani tym, że jednostki, które się na gigantyczną łódź ratunkową nie załapały, niechybnie zginęły. I choć wszystko jest tu łatwe i przyjemne, punkt wyjściowy, sprzeniewierzający się biblijnej historii, jest ciekawy: zwierzęta, które dostały kartę pokładową, to nie tyle losowo wybrana para każdego gatunku ziemskiej fauny, ale stworzenia, które mieszczą się w znanym kanonie. Mityczne gryfy i specjalnie stworzone na potrzeby opowieści pluszczaki - hybrydy tapira, tukana, szynszyla i paru jeszcze innych zwierząt - muszą odejść z kwitkiem. W nowym wspaniałym świecie nie ma miejsca na odmienność, więc wyrzucone na margines dziwolągi muszą walczyć o swoje.



Animację stworzono według sprawdzonego schematu – poważne sprawy ujęte są w łatwo przyswajalnej formie, czyli: moc atrakcji plus podwójnie kodowane żarty. Coś dla dzieci i coś dla rodziców, zaś w dubbingu obowiązkowe odniesienia do polskich realiów. Po całkiem obiecującym prologu, w którym zwierzęce stereotypy (a pośrednio oczywiście ludzkie), ogrywa się z dużym wyczuciem komizmu, przychodzi czas na część przygodową, czytaj – nudną. Mały pluszczak Finni wraz z ponurym grimpem Idą, przez własną, dziecięcą lekkomyślność znajdą się za burtą, a ich rodzice zostaną wtrąceni do pokładowego więzienia. Na dwóch planach rozgrywają się małe dramaty rodziców – tych nadopiekuńczych oraz tych surowszych. Bardzo aktualny temat został jednak rozegrany po linii najmniejszego oporu, a niuanse maksymalnie spłaszczono. Koniec końców okazuje się, że poświęcanie latoroślom nadmiernej uwagi jest mimo wszystko lepsze niż jej brak.



"Ups!.. Arka odpłynęła" to członek rodziny animacji, do której należą również "Madagaskar", "Epoka lodowcowa" i "Rio". Nic więc dziwnego, że epigoński film podziela ich wady i zalety. Scenarzyści cierpią na ADHD – akcja pędzi jak rollercoaster, a w każdym wagoniku upchnięto tyle filmowych odniesień i żartów, ile tylko się dało. Problem w tym, że żadna kwestia, piosenka czy bohater nie zapadną na dłużej w pamięci i nie wejdą do opasłej księgi popkulturowych cytatów - całość ma wątpliwy wdzięk ubogiego kuzyna wspominanych animacji. 



Konwencja, o której mowa, będzie niedługo całkiem wyeksploatowana. Twórcy czują się w niej dobrze, lecz nie robią nic,aby dorzucić choć mały kamyczek do tego przerośniętego ogródka. W efekcie opowieść o tym, że kryzys bywa najlepszym zaczynem rewolucji brzmi tu niemrawo, zwłaszcza, że osłabia go natrętna promocja "optymizmu za wszelką cenę", której maskotką jest główny (super)bohater. Nie dość, że  kolorowy i pluszowy to jeszcze świeci w ciemnościach. Nie dało się subtelniej.
1 10
Moja ocena:
6
Absolwentka filozofii i polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka III miejsca w konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2011). Pisze o filmach do portali... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones