Recenzja filmu

Viridiana (1961)
Luis Buñuel
Silvia Pinal
Francisco Rabal

Złamana korona cierniowa

Życie nowicjuszki Viridiany (Silvia Pinal) płynie spokojnym, uporządkowanym torem. Pragnie przyjąć śluby zakonne i do końca życia nie widzieć świata poza klasztorem. Na prośbę siostry
Życie nowicjuszki Viridiany (Silvia Pinal) płynie spokojnym, uporządkowanym torem. Pragnie przyjąć śluby zakonne i do końca życia nie widzieć świata poza klasztorem. Na prośbę siostry przełożonej jedzie odwiedzić swojego wuja. Viridiana nawet nie podejrzewa, że ta wizyta zmieni całe jej życie. 

Wuj Viridiany Don Jaime (Fernando Rey) wita swoją siostrzenicę serdecznie, lecz ona odnosi się do niego z wielką rezerwą. W wieczór poprzedzający powrót do klasztoru Viridiana na prośbę wuja zakłada suknię ślubną jego zmarłej żony i wypija nieświadomie środek usypiający. Rankiem Don Jaime mówi Viridianie, że została przez niego wykorzystana i nie może wrócić do zakonu. Mimo że szybko opamiętuje się i wyznaje, że to kłamstwo, siostrzenica nie chce go słuchać i odchodzi bez przebaczenia. Tego samego dnia, Don Jaime popełnia samobójstwo. Bohaterka zostaje w jego posiadłości.

Viridiana postanawia zaopiekować się żebrakami z miasteczka, których przyprowadza do swojego nowego domu. Przekonana o słuszności swojej chrześcijańskiej misji, zamknięta w swoim świecie, nie zważa na opinię innych. Niepozorne sceny ukazują wręcz pychę i egoizm głównej bohaterki. Viridiana nie potrafi przebaczyć wujowi, nawet po jego śmierci nazywa go wielkim grzesznikiem, a o sobie mówi, że będzie "podążać drogą Pana". Na nieszczęście dla niej, diabeł tkwi w szczegółach. Natomiast bardzo charakterystyczną i pozytywną postacią jest kuzyn Viridiany Jorge (Francisco Rabal). Wrażliwy na wdzięki kobiet, gdy jednak istnieje realna potrzeba, służy pomocą, natomiast Silvia Pinal znakomicie odegrała rolę chłodnej i pobożnej młodej kobiety. 

Żebrakom Viridiany daleko do stereotypowych dobrotliwych prostaczków spragnionych domowego ciepła - są to ludzie przebiegli i egoistyczni. Być może przyzwyczajeni wyłącznie do walki o przetrwanie, nie potrafią żyć inaczej. "Co dobrego jest w pracy?" - pyta jedna z żebraczek. Zaślepiona górnolotnymi ideałami, naiwna Viridiana nie zauważa wiszącego w powietrzu zagrożenia, nawet gdy jeden z biedaków ze względu na swoją chorobę jest pogardzany i odrzucany przez grupę.

Najmocniejszą sceną filmu jest wulgarna uczta żebraków w końcowych sekwencjach filmu.  W tle gra muzyka Haendla (Alleluja z Mesjasza), a biedacy ustawiają się przy stole na wzór fresku Leonarda da Vinci "Ostatnia wieczerza". Mamy tu zestawienie kultury "elitarnej" z czymś złym i prostackim. Stanowi to nie tylko profanację "świętości", ale dobitnie ukazuje  przepaść między ideałami a prymitywnym obliczem ludzkiej natury. 

W ostatniej scenie widzimy wrzucaną do ognia koronę cierniową. Na pewno reżyserowi nie chodziło o wyszydzenie chrześcijaństwa (jak uważały po premierze niektóre kościelne elity), ale o jego karykaturalną formę. Viridiana jest przykładem fałszywej, wybiórczej pobożności, nakładania na siebie pokuty nie dla Boga czy bliźniego, ale bardziej dla swojego samopoczucia i chęci bycia kimś ważnym.

"Viridiana" Luisa Bunuela była wielkim artystycznym wydarzeniem. Dzieło oszczędne w środkach, skomponowane bez najmniejszych potknięć, w którym każda scena zdaje się dokładanie przemyślana, kryjąca drugie dno. Obraz hiszpańskiego reżysera jest przystępny w odbiorze i daleko mu do przeintelektualizowania. Klimat, świetna obsada aktorska oraz dynamicznie poprowadzona fabuła składa się w tym przypadku na mistrzowskie kino.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones