Recenzja Sezonu 1

Euforia (2019)
Augustine Frizzell
Sam Levinson
Zendaya
Hunter Schafer

Ensemble jak z feerii

"Euforia” jest bardzo dojrzałym pod względem treści, jak i użytych środków artystycznych serialem, ale równocześnie gdzieś zatraca się w swojej formule. 
Gdyby spojrzeć na "Euforię" przez pryzmat dotychczasowych seriali young adult, moglibyśmy stwierdzić, że stanowi ona zachwycającą mieszankę wielu z nich. Odkrywanie swojej seksualności, tożsamości, wkraczanie w okres pierwszych związków to wątki zdecydowanie będące tematem głównym "Sex Education"; ciężkie problemy nastolatków, poczynając od uzależnień po przemoc i molestowania to motywy przewodnie m.in. serialu "Trzynaście powodów”; ukazanie przekroju psychologicznego młodzieży danej szkoły, okolicy czy miasta to idea charakterystyczna dla "Skam" czy "Kumpli"; a wydanie tej opowieści w naprawdę wysmakowanej otoczce audiowizualnej zdecydowanie sympatyzuje z formą "Riverdale". Wszystkie te seriale łączy wspólny mianownik – problemy młodych dorosłych. Co zatem wyróżnia "Euforię" na tle pozostałych?

Mimo że narratorką jest główna bohaterka – Rue (Zendaya), to akcja serialu skupia się wokół wielowątkowej historii wybranych indywiduum szkolnej społeczności. Serial rozpoczyna się momentem, gdy Rue wychodzi z odwyku i podczas imprezy sławnego szkolnego futbolisty (Jacob Elordi) nawiązuje przyjaźń z transseksualną Jules (Hunter Schafer), która dopiero co wprowadziła się do miasta. To staje się powodem dalszych emocjonalnych perypetii dwójki postaci.


Każdy odcinek rozpoczyna się kilkuminutowym prologiem stanowiącym wstępny portret psychologiczny danej postaci. Owo rozwiązanie jest dla mnie strzałem w dziesiątkę pod względem narracyjnym. W ten sposób zbliża nas do wielu postaci serialu, obnażając ich sekrety i przywary, ukazując wszystko z wręcz intymnej perspektywy, często niedostępnej dla nikogo innego. W ten sposób twórcy "Euforii" nakreślają całą galerię postaci, ukazując najważniejszych bohaterów drugoplanowych, wplątując tam również osoby trzeciego planu, jak chociażby rodziców nastolatków. Wyśmienicie dopełniają historię także retrospekcje, które zostały wkomponowane do wielu momentów serialu. Dopełniają i dopowiadają to, co najważniejsze. Ciekawą decyzją było pozwolenie na wybrzmienie niektórych wspomnień znacznie bardziej - niektóre flashbacki zostały pokazane na ekranie więcej niż jeden raz.


Poruszane w utworze problemy są silnie zróżnicowane, fabuła ukazuje ich całe spektrum, często przedstawiając tematykę, która dla wielu pozostaje nieznana, np. motyw osiągania dojrzałości płciowej przez Jules; czy oburzająca i kontrowersyjna, jak chociażby wątek Kat (Barbie Ferreira) wdającej się w cyberseks z obcymi, pełnymi perwersji mężczyznami. W serialu nie brakuje dosłowności, twórcy chcieli szokować i dogłębnie poruszać emocjonalnie, choć to wszystko wydaje się podkoloryzowanym zabiegiem, fabuła nie jest wyolbrzymiona, a problemy nastolatków są w pełni realistyczne. Stanowi to jednak istną kumulację wątków, co przypomina filmy Smarzowskiego czy Vegi, w których scenariusz również prezentuje całą gamę toksycznych i pokrzywdzonych postaci. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób "Euforii", która oprócz chęci ukazania współczesnych problemów młodzieży, jest równocześnie serialem, który musi zainteresować widownię i zatrzymać ją przy ekranach.

W ten sposób zaznacza się jeden istotny błąd dzieła Levinsona. Apogeum kontrowersji, wulgarności i brutalności ma w pierwszej połowie serialu, które w dalszych odcinkach przechodzi w stonowane treści, przywodząc na myśl typową teen dramę. Takie przejście intensywności w spokojniejsze tonacje odbija się na tempie serialu, które zamiast rosnąć, bądź pozostawać rozłożonym na podobne akcenty, zdecydowanie zwalnia, rezygnując z szokowania, a chcąc jakby przekazać to, co jest właściwe dla utworu według twórcy. Nie chcę wysnuwać teorii, czy ten zabieg był podyktowany prozaiczną chęcią zainteresowania widza czy przemyślanym działaniem autora.  

Pozostając w kwestii reżyserii, "Euforia" jest zdecydowanie przemyślanym dziełem audiowizualnym. Najbardziej w oczy się rzuca, a właściwie wpada w ucho, trafnie dobrany soundtrack. Hiphopowe kawałki świetnie korelują ze stylistyką serialu. Kilkusekundowe wstawki muzyczne podczas wyświetlania kart tytułowych idealnie współbrzmią z prezentowanymi historiami. Jednakże to ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Labrintha najlepiej i najidealniej współgra z artystycznymi momentami serialu, wprowadzając nietuzinkowy ton do i tak już unikatowej warstwy wizualnej. Ciekawym rozwiązaniem okazała się teledyskowa forma zaserwowana w ostatniej scenie serialu. Zdecydowanie była to gratka dla fanów Zendai, choć ten moment był dla mnie dosyć irytujący.

 

Co do kadrów, to tu "Euforia" również stoi na najwyższym poziomie. Szczególnie kapitalne okazały się wirujące ujęcia ukazujące wiele sytuacji z abstrakcyjnej perspektywy. Rewelacyjna jest też gra świateł i barw, często miały one na celu oddać stany psychiczne bohaterów. Poświaty wytworzone w serialu momentami przywodzą na myśl kadry z filmów grozy. W kwestii kolorystyki twórcy szczególnie postawili na ogromne ilości odcieni niebieskiego i różu, co nadaje momentami dziełu charakter bajkowy i nieco psychodeliczny. Szczególnie ikonicznym momentem jest impreza, na której Jules zażywa narkotyki i jej psychotyczne majaki są poparte dynamicznym montażem oraz intensywną, wręcz epileptyczną zmianą barw. Cała ta sekwencja sięga kulminacji pod względem technicznej maestrii serialu.
         
   

Omówienie całości utworu i zabiegów, jakich w nim użyto, zdecydowanie wymagałoby szerszej formy publikacji. Dzieło Sama Levinsona nie tylko bawi się formą w warstwie audiowizualnej, ale także wprowadza oderwane od rzeczywistości pastiszowe scenki. W jednej z nich Rue z maniakalnym przejęciem opowiada o zagadce kryminalnej Jules w stylistyce filmu "Siedem", a w innej sytuacji prowadzi szybki, skondensowany wykład w stylu retro o klasyfikacji… zdjęć penisów. Dzięki tym środkom wyrazu serial staje się zniuansowany i pełen  smaczków. 

Choć utwór podejmuje problematykę uzależnień - Rue, problemów rodzinnych i uprzedmiotowienia kobiet - Cassie (Sydney Sweeney), dominacji oraz toksyczności w związku, niepohamowanych agresywnych zachowań – Nate, odkrywania seksualności, akceptacji swojego wyglądu i nabierania fałszywej pewności siebie – Kat, handlu narkotyków – Fezco (Angus Cloud), egoizmu i ignorancji – Jules; a także typowych licealnych niesnasek jak plotki, zakrapiane alkoholem imprezy, przelotny seks, to serial, niestety, popada czasami w cliché. 

Niektóre momenty są schematyczne i dobierane pod serialową rzeczywistość. W przeciągu ośmiu odcinków porusza tak wiele, a równocześnie niczego nie realizuje dogłębnie, czasami niektóre problemy są potraktowane pobieżnie. Zakończenie sezonu niczego nie domyka, pozostawia tylko niesmak urwanych wątków. Nam, widzom, pozostaje tylko oczekiwanie na dalszą realizację opowieści w kolejnych sezonach.

         
"Euforia” jest bardzo dojrzałym pod względem treści, jak i użytych środków artystycznych serialem, ale równocześnie gdzieś zatraca się w swojej formule. Podjęcie się tak różnorakiej ilości wątków stanowiło jednak ogromne wyzwanie dla twórców. Schematyczność i powierzchowność dotyczą tylko części historii, duży jej zakres został ukazany w sposób realistyczny i nie do końca przekoloryzowany. 

Szczególnie na pochwałę zasługują aktorzy (swoją drogą świetny casting to domena teen dram), którzy podeszli do ról w sposób naturalny i stali się w nich autentyczni. Oni dopełniają to tytułowe "ensemble z feerii". Jest to fraza pochodząca z "Wesela" Wyspiańskiego, która w mojej opinii idealnie oddaje charakter serialu HBO. Feeria to widowisko, które posługuje się  licznymi efektami świetlnymi i muzycznymi, w ten sposób określana była bronowicka chata, kolorowo rozświetlona na tle brudnej i zabłoconej wsi. Ensemble zaś, to utwór będący rozłożony dla wielu śpiewaków, często o różnych barwach głosów. Serial więc to istne widowisko audiowizualne, którego treść jest mroczna i "brudna", a pierwsze skrzypce, na pozór, nie gra tylko i wyłącznie główna bohaterka, a cały chór bohaterów drugoplanowych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Seriale młodzieżowe przeżywają ostatnio zarówno rozkwit popularności, jak i kryzys twórczy. Z jednej... czytaj więcej
Niestety, trzeba otwarcie przyznać, że większość twórców seriali typu young adult nie traktuje swoich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones