Jak wrażenia po odcinku? Czy niepotrzebnie przeciągali czas przed bitwą, czy jednak dobrze było spojrzeć na spotkania bohaterów?
tak, zakładając że tak wyglądają krypty w winterfel to już widzę jak kościotrup, albo nawet i z resztkami ciała truposz w pojedynkę się wydostaje. To ma sens.
Tak wiem, magia, blablabla. Mogli chociaż pokazać jak te ich grobowce wyglądają. Dla mnie to kompletna bzdura żeby sie wydostali.
Chciałbym zauważyć, że właściwie od początku serialu kościotrupy, albo nawet i z resztkami ciała truposze, łażą sobie po świecie i wygrzebują się spod ziemi, nawet skutej lodem. W pojedynkę. To ma sens?
I powtarzam: w kryptach często panuje mikroklimat pozwalający zmumifikować zwłoki. Wysuszają się. Czasami nawet po 300-400 latach można jeszcze zobaczyć zarost na twarzy po otwarciu sarkofagu. I żadnej magii do tego nie trzeba.
trzeba magii żeby się wydostał przesuwając 100-200kg kamienia, albo i więcej, truposz, bez mięśni, a nie jakiś pudzian. Albo wylany materiał z którego mają rzeźby. Chu wie co oni tam mogą mieć. Gdyby to było jakoś jeszcze zaznaczone to ok, ale jak mi się coś z logiką, nawet w takim fantasy świecie nie zgrywa to jest to irytujące
To jest fantasy. Zwykły kościotrup, by nie dał rady, ale magicznie ożywiony może ma nadludzką siłę. Poza tym one poruszają się też kosmicznie szybko niczym sprinterzy. W naszym świecie nie byłoby to możliwe bez mięśni :)
O ile dobrze pamiętam Bran potrafił sterować Hodorem, niektórzy dzicy zwierzętami. Ciekawe co będzie jak Bran przejmie smoka :) i jak wypi****li z niego tego zlodowaciałego cw***a?!
No tylko Hodor i zwierzęta żyły, pytanie czy Bran potrafi też zdalnie sterować zombiakami i zombi-smokami?
Oj, jak od umarcia ich nie zdejmują, ergo nóg nie myją, to tak hipotetycznie gdyby któryś zdjął buta to smród by zabił wszystkich w promieniu 100 metrów! Ten Nocny Król to jednak łebski gość, nie dość, że ma smoka, to jeszcze ma broń masowego rażenia!
W Czarnym Zamku w pierwszym sezonie Sam zwrócił uwagę na to, że nic nie czuć od trupa członka nocnej straży.
Odc był ok ale mogli dać chociaż jakąś małą scenkę bitewną np jak jeszcze Tormund z Berickiem i strażą się przedzierają przez hordy umarłych kilku statystów mogło by tam paść taki przerywnik 3 minutowy . Szkoda tez , że chociaż minutki nie dali na scenkę Johna z Duchem np John jest w krypcie i nagle z zakamarków wynurza się Duch taka scenka z przywitaniem ok 1 min też by się nic nie stało a na pewno było by fajnie ukazane a tak stoi z tyłka wzięty na murze w jednej scence . Najlepsze chyba rozmowa przy kominku :)
Ci co raczej polegną i mi tam jakoś nie będzie szkoda to Robak i jego pani chociaż ona może ucieknie jak będzie w kryptach
Brieen i mała Mormontówna i pewnie Theon i ten co śpiewał Podrick chyba
Szkoda mi będzie Berricka ale musi paść
Ser Jorah Mormont też mi będzie szkoda
Jaime Thormund Ogar raczej przeżyją mam taką nadzieje no Ogar raczej na pewno bo musi braciszka rozwalić albo padnie w bratobójczym starciu
a mi się wydaje, że Berrick przeżyje, z nim jest coś dziwnego, tyle razy już przetrwał, należy do Bractwa... jeśli ktoś ma to przetrwać, to właśnie on
Też mi się wydaje że nic ciekawego i zaskakującego nie bedzie w serialu, że pójdą raczej w banał i efekty specjalne. Niby się tego spodziewała, ale i tak szkoda
Mogli sobie darować ciągłe wspominanie o krypcie w kontekście ukrywania tam kobiet i dzieci.
Wszyscy już od dawna mogliśmy się domyśleć, że w bitwie o Winterfall pojawią się ożywieni Starkowie. To, że DD nie potrafią uzasadnić dlaczego obrońcy nie przejmują się gromadą potencjalnych wrogich ożywieńców w obrębie zamku można zrzucić na karby spadku jakości po wyczerpaniu materiałów z książek.
Ale nie musieli pokazywać, że mają widzów za kretynów. Takich, którzy rozgniatają chrząszcze kamieniem i bełkoczą coś pod nosem. Mogli raz wspomnieć o krypcie. Powiedzmy iż w toku przygotowań do bitwy umknęłoby to ich uwadze. Jednak bohaterowie wycierają sobie usta słowem "krypta" co kilka minut, a nawet urządzają sobie w niej schadzki.
Powalająca niezgrabność.
Odcinek bez jakiś niezapomnianych scen. Kilka zmarnowanych okazji, zepsutych przez tragiczne dialogi. Kilka dobrych spotkań ze względu na charakter postaci i zamierzchłe relacje.
- Davos i mała zeszpecona dziewczynka. Bardzo ciepła scena.
- Tormund. Jego nie da się zepsuć, prosty niczym cep. Jego pozbawione gracji zaloty były najlepszym co zobaczyłem w obu odcinkach.
- Zaraz potem Theon i Sansa. Twórcy nie potrafią już napisać dobrych dialogów, przemowy wykraczają poza ich możliwości. Nie zawodzą jednak tam, gdzie mogą coś wyrazić obrazem, dobrym ujęciem i zręcznie dobranym muzycznym podkładem. Czuć było ten ciężar przejść i wieź pomiędzy tymi postaciami. Nawet w krótkiej scenie z gulaszem.
- Ogar, Beric i Arya. Dwaj wojownicy, minimum słów.
- Krótkie spotkanie ocalałych Nocnych Strażników też jest na plus... przynajmniej nie razi.
Reszta głównie boli... i ta KRYPTA.
Krypta jest potencjalnym miejscem przeniknięcia do Winterfell. Skoro NK był Starkiem, to może znać tunele, o których mówił Maester Luwin.
Możliwe. Jednego jestem pewny od dawna - to co się tam wydarzy będzie miało decydujące znaczenie dla kilku postaci, a w zamyśle DD ma widzami wstrząsnąć.
Z jakiej racji to stark? dobijają mnie już te wieczne teorie z których szansę realizacji nie ma nawet 1%.
Serial już raczej wyraźnie nam sugerował że nocny król to typek którego przemieniły dzieci lasu, nie ma żadnego info z jakiego rodu pochodził
Jak Starkowie z krypt ożyją to to będzie idiotyzm. Pomijam że większość z nich to tylko kości, albo już i nie kości (te starsze pokolenia), przecież nie leżą sobie tam luzem, ani wszyscy w kupie. Umarlaki razem mogą się przez coś przebić, ale jeden?
Nie wiem jak te groby w kryptach wyglądają, ale raczej jeden z największych rodów nie rzuca sobie ciała do dołu i go nie przywala piachem, tylko robi coś porządniejszego.
Możliwe.
Jednak trailer pokazuje, że coś się dzieje w obrębie twierdzy. Arya biegnie przerażona przez korytarz, Beric z Ogarem penetrują pomieszczenie w gotowości bojowej...
Nie bez przyczyny podkreślano słowa "bezpieczni w krypcie" z uporem godnym lepszej sprawy.
A co jeśli w godzinie wilka królowie zimy powstaną, ale żeby walczyć po stronie żywych ?
Byłoby to interesujące. Takiej wersji nie można wykluczyć (nie wiemy np. czy Bran nie zdoła czegoś takiego zrobić w oparciu o gaj).
Ale póki co obstawiam "złe wighty". Niezgrabność twórców, Aryia z przerażoną miną biegnie korytarzami twierdzy, a Berric i Ogar szukają w niej jakiegoś przeciwnika.
Jak dotąd nie mieliśmy "dobrych szkieletów".
Nędza 2 pierwsze odcinki jakbym nie objeżdżał nic by się nie stało, pierwszy odcinek 6/10 ale drugi 3/10 a to już jedna trzecia serialu szykuje się najgorszy sezon w dziejach
Podbijam, choć pamiętam, że to samo pisano po pierwszych odcinakch poprzedniego sezonu, ale jak dziś dla przypomnienia postanowiłem do nich wrócić to prezentują się one jednak o niebo lepiej. Ogółem poprzedni sezon wypadł całkiem dobrze, było w nim wiele nieścisłości, a kilka scen było nad wymiar przewidywalnych, ale to co sie wyrobia teraz, to już przechodzi wszelkie granice. Denerwujące jest to, że cała akcja odgrywa się w jednym miejscu, pomijając dziesiątki innych lokacji. Sceny są bardzo krótkie, przeskakują z jednej postaci na drugą, aby za chwilę ponownie wrócić do tej pierwszej. Nie wspominając już o dialogach, które również nie są najwyższych lotów. WF prezentuje się naprawdę słabo, nie wiem gdzie oni pomieścili całą tą armię ( i konie dothraków), nie zważając już na to, że większość z niej nigdy nie widziała zimy i odczuła mrozu. Danka lata ciągle z uśmiechem i próbuje każdemu wejść w dupę, ot taka z niej smocza królowa, która do nie dawna paliła wrogów żywcem. Co prawda, wspominała coś, że dzięki Jonowi już nie myśli wyłącznie o tronie, ale jej pobyt na WF przypomina przyjazd dziewczyny, do rodziny chłopaka. Stara się każdemu na siłę upodobać.
Tylko przypominam że minęła już 1/3 sezonu i dopiero w połowie coś zacznie się dziać trochę to żenujące biorąc pod uwagę że sezon był robiony 2 lata
Przecież gra o tron od pierwszego odcinka w 2011 roku to był serial, gdzie się więcej gadało niż było akcji. Chcesz więcej akcji to obejrzyj tak reklamowany na HBOGO Mission: Impossible - Fallout. W Got bywały sezony gdzie bitka czy jakakolwiek akacja była w jednym odcinku na sezon. W tym serialu pokazuje się przede wszystkim relacje miedzy bohaterami, to na tym jest położony nacisk.
Tu nie chodzi o brak akcji, bo jej jakoś znacząco nie wymagam, choć myślę, że wiele znalazło się tam na siłę, a ten czas zagospodarowany dla nich można byłoby spokojnie wykorzystać na ciekawsze wątki. Brakuje mi tu jakiekolwiek napięcia, grozy i popłochu spowodowanego nadciagającą bitwą. Oni nie przygotowują się na wojnę z Lanisterami, ale idzie przecież na nich armia nieumarłych, którą mieli okazję zobaczyć wyłącznie nieliczni, a na ten moment jest w ogóle trudno określić jej liczebność. I tak. Z północy nikt nie ucieka, każdy to mężny wojownik i będzie brał udział w bitwę, reszta udaje się do schronu, pomimo, że WF będzie w centrum tej wielkiej bitwy. Trudno, jeśli padną wojska to i kobiety, dzieci i tak dalej. Postacie sobie latają z uśmiechem, a nawet ze sobą romansują, lekkiego stresa można zawsze wylądować na popijawce przy kominku. I mówimy tutaj również o tych, które jeszcze w poprzednim sezonie, a więc nie tak dawno że sobą walczyli. Temat objęcia tronu jest dalej na pierwszym miejscu, pomimo tego, że nie wiadomo czy ktokolwiek jeszcze z nich przeżyje. Chyba tylko bran w tym momencie najbardziej pasuje do zaistniałej sytuacji, choć ta postać już od dłuższego czasu nie okazuje żadnych uczuć.
Tyle było mówione o NK. O długiej nocy, a w finalny sezonie nie czuć tego klimatu. Według mnie powinna ona nadejść w raz z przekroczeniem przez nieumarłych muru. Nad westeros nastałaby ciemność, która z pewnością zauważyliby nawet w stolicy. To wywołałoby nieco zamieszania i pokazało, że NK jest naprawdę realnym zagrożeniem dla całego kontynentu. Bo w tym momencie przedstawiają to jako zwykła bitkę, tyle że największą.
Masz racje ten odcinek przypominał odcinek Klanu albo Mody na sukces jeżeli chodzi o "pokazuje się przede wszystkim relacje miedzy bohaterami, to na tym jest położony nacisk." w niczym nie przypominał Gry o tron.
Czyli miałby od razu być wjazd NK i rozpierducha... Za dużo gier komputerowych... W odcinkach pokazane są relacje poszczególnych bohaterów... Z większością pewnie już za tydzień się pozegnamy więc warto było ich zobaczyć razem ... Odcinek drugi był bardzo emocjonalny , to było pożegnanie... Według mnie już nie zobaczymy za 2 tygodnie Brienne, Robaka, Podricka, Lyany Mormont i kilku innych...
Pierwsze dwa odcinki można było spokojnie upchać w jeden. Fabuła nie posuwa się do przodu, tylko masa infantylnych frazesów w dialogach.
Co za bzdury. Super by byo gdyby z pierwszych dwóch odcinków zrobiono nawet sezon, żeby jeszcze bardziej pokazać, np jak bardzo mieszkańcy północy nie akceptują Danki, jak bardzo Danka nie lubi się z Sansą i jak bardzo Smoki zile się czuja zdala od swoich terenów. Można by kilka odcinków poświecić na rozkwit romansu Arri. Oni to musieli na szybko upchnąć w dwa odcinki, a i tak to fajnie zrobili. Pierwszy odcinek to takie spotkania po latach, przypomnienie też nam widzom wszystkich postaci. Drugi odcinek to już wyczekiwanie w humorze takim, jak gdyby wszyscy wiedzieli że jutro nadchodzi śmierć.
Odcinek nie najgorszy w sumie fajnie sie oglądało bohaterów przy kominku wydaje mi sie że sezon rozkręci sie od 3 odcinka
Odcinek całkiem dobry, tj. razem z odcinkiem 1 tworzą jako taką całość - to, co raziło mnie w odcinku 1 razi nadal:) - ale pojawił się Jamie - jakoś tak się zrobiło lirycznie:D
Najpierw minus - bo uważam, że scenarzyści nieciekawie prowadzą wątek Jona. Chłopak dowiedział się prawdy w odcinku 1, w odcinku 2 unikał sobie Dany, a na 5 SEKUND przed bitwą - z grubej rury powiedział jej prawdę- i przecież PODWAŻYŁ PRAWO DO TRONU SWOJEJ JEDYNEJ SOJUSZNICZCE, dziewczynie, która całe życie parła na tron, bo uważała, że ma do tego święte prawo. Taaa - to było bardzo mądre... bardzo polityczne zagranie./......
Ale kompania przy ogniu - Tyriona, Jamiego, Brienne, Tormuda, Poda i ser Davosa wiele wynagrodziła. Sposób, w jaki Jamie odnosił się do Brienne, sposób, w jaki pasował ją na rycerza, te słowa przysięgi, które przecież łamał - wszystko to nadało Jamiemu wiele uroku, jakiś taki smutek, utracone złudzenia itp. Poczuję duży smutek, kiedy zginie właśnie Jamie i Brienne.
Przynajmniej to powiedział jednym tchem, chociaż... Właśnie nie, bo zadął róg a on pewnie chciał dodać: tron jest twój, mnie nie interesuje, albo mniej prawdopodobne i tak się kochamy, w naszej rodzinie kazirodztwo to norma, będziemy władać wspólnie, co się martwisz?
:D Tak naprawdę - to my nadal nie wiemy, co też ten Jon sobie myśli - czy chce tronu czy nie. Bo skoro nie chce - to po jakiego licha mówił prawdę Dany. A skoro chce tronu, bo jednak jest Targiem - to także - po jakiego licha mówił o tym Dany - na 5 SEKUND przed bitwą??? Uważam, że to głupek:D.
Ale może sprawdzi się jako głównodowodzący w bitwie.
Do Jona pasuje stwierdzenie, co na sercu, to na języku. On ją omijał ile się da, cały niemal odcinek. Jednak jak zaczęła powielać plotki o jego ojcu, jeszcze usłyszał od niej jaki ten był dobry, to zaczął przemowę i już nie mógł się pohamować. Może chciał tez krzyknąć: hej, jesteśmy rodziną, a to psikus i patrz nie mam takich srebrnych włosów. Jon nie ma zmysłu politycznego. Jego postać w tym względzie prowadzą w sposób harmonijny, bo już Cersei powiedział, że uznaje tylko jedną królową, taki jest Jon, prostolinijny.
On nie chce tronu. Zawsze obejmował władze niechętnie. Jakby ktoś mógł go wybawić od tego przykrego dla niego obowiązku, to od razu by to uczynił. Dowód? Proszę bardzo. Zostaje królem Północy, widzi, że Sansa ma chrapke na tę funkcję, to udaje się z misją do Daenerys, a jej zostawia faktyczną władze nad Północą. Nastepnie Daenerys chce Północy. Kolejna go od tego wybawi? A bierz to. Taki jest Jon. Daenerys musiałaby popaść w obłęd, żeby Jon uznał, do diabła znowu tylko ja się do tego nadaje, co za niefart.