Jak wrażenia po odcinku? Czy niepotrzebnie przeciągali czas przed bitwą, czy jednak dobrze było spojrzeć na spotkania bohaterów?
Jak zwał tak zwał:) - nie ma zmysłu politycznego - ok.:), nie chce tronu, ok.:) jest głupkiem ok:)
Ale przecież miał cel w tym, aby ochronić Północ przed Nocnym Królem i zombiakami:) I co z tego wyszło???? Przecież skoro taki był jego cel - to nieważne, kim jest dla niego Dany, ciotką, kochanką, chce tronu czy nie chce itp - ważne, by Dany walczyła za Północ. W takiej chwili - po prostu nie mówi się jej o swoim prawie do tronu - bo po co??? I do tego jeszcze w krypcie, bez dowodów, pod posągiem Lyanny.
A nawet - skoro już jej powiedział - to naprawdę powinien zakończyć jakimś frazesem np. "Tron jest Twój moja królowo-ciotko", "Kocham cię", "Będę Ci wierny" itp:) wszystko to po to, aby chronić Północ i ludzi żyjących. Do tego nie trzeba zmysłu politycznego - tu kłania się zdrowy, prosty rozum.
To chciał powiedzieć, ale zadął róg, takie hollywoodzkie zagranie :D I tak cud, że nim powiedział o sobie.
Ja tam myślę że nie chce, Jon do zbyt bystrych nie należy i chyba sobie zdaje z tego sprawę. Najlepszym dowodem może być zaciągnięcie wszystkich (największej armii jaką świat widział) do Winterfell, gdzie nie ma tyle papu żeby ich wykarmić.
Teraz lepiej niech Jon się modli, żeby Nocny zaatakował, bo jak stwierdzi, że sobie posiedzi miesiąc pod murami robiąc oblężenie, co wcale nie było taką rzadką strategią, to w Winterfell wszyscy padną z głodu i "największa armia jaką świat widział" zasili "jeszcze większą armię" NK.
Ja myślę, że to scenarzyści robią z Jona debila - bo on sam, tj. jako postać z książki nie był głupi - był może w gorącej wodzie kąpany, ale był też odważny, honorowy, miał swoje cele, został Lordem Dowódcą Nocnej Straży w równym głosowaniu, walczył z zombiakami od początku, nie myślał o Żelaznym Tronie, nie przyjął propozycji Stanisa itp.
Ale nawet w serialu - do zostania królem Północy dobrze mu szło - nawet to, że zaczął romans z Dany - od biedy da się jakoś wytłumaczyć. I w tej sytuacji - nasz Jon jest przecież kochankiem kobiety, która ma parcie na tron, która ma armię, która ma dwa smoki. Wystarczy pomyśleć o status quo - przynajmniej do bitwy z Nocnym Królem. Przynajmniej do pokonania Cersei.
No ja nie wiem czy tak dobrze mu szło, w końcu zdążył zaliczyć zgon ;)
Odważny i honorowy nie zawsze znaczy mądry, czasami wręcz przeciwnie. I pytanie na ile jest to odwaga, a na ile brawura? Jon miał sporo szczęścia, rzucenie się na Winterfell było błędem, co zresztą od razu powiedziała Sansa - i tylko dzięki niej (i ściągnięciu posiłków z Vale) Jon przeżył. Wyprawa na północ - kolejny bystry pomysł Jona - którą przeżył tylko dzięki interwencji Daenerys i Benjena Starka.
Jon jest trochę odpowiednikiem Jaimego, może machać mieczem i bić się z kimkolwiek, ale władca z niego żaden. Do tego potrzebne są inne umiejętności, których Jon nie posiada. Nawet nie słucha doradców, bo wie lepiej. A polityk z niego żaden, co niejeden raz udowodnił, np. demonstrując przed Cersei oddanie Daenerys, albo obecnie, wyciągając sprawę swojego pochodzenia. Mam więc nadzieję, że nie zasiądzie na żelaznym tronie (o ile jeszcze będzie żelazny tron)...
Nie wiem, czy nie zapominacie trochę, że Jonowi zdarzyło się już umrzeć i niekoniecznie musi patrzeć na świat tak, jak inni śmiertelnicy.
Widzę że wszyscy mieli skojarzenia z Władcą Pierścieni :D Mimo dejavu i oczywistych skojarzeń, piosenka Poda / Pippina zrobiła wrażenie. Tak samo jak oczekiwanie na wielką bitwę, poczucie beznadziei, zbliżającej się śmierci i końca cywilizacji człowieka - jak przed bitwą w Helm's Deep. No cóż, jak już zrzynać, to od najlepszych.
Nie wiem jak ocenić ten odcinek. Niby nic za bardzo cringowego się nie działo, ale parę razy wywróciłam oczami - np. kiedy Jorah przyszedł bronić Tyriona przed Dany (który to już raz Dany wybacza Tyrionowi oczywistą głupotę i działanie na jej szkodę, choćby nawet nieświadome i w dobrej wierze. Tyrion ma plotarmour +10, i chyba w końcu zapił na śmierć swoje szare komórki, bo ta jego osławiona inteligencja poszła się chędożyć już kilka sezonów wstecz. Poza tym, jaki naprawdę interes ma Jorah w bronieniu Tyriona. Ta scena to taki nudny serialowy standard). Trochę niepotrzebnie przesadzili z na koniec Tormundem, za bardzo eksploatują tę jego śmieszność i efekt robi się odwrotny. Mogli być bardziej subtelni, bo początkowe sceny z nim były naprawdę śmieszne.
Poza tym taką schematyczną sceną był Szary Robak żegnający Missandei - jak w serialu jakaś postać zaczyna mówić o planach na emeryturę z ukochaną (najlepiej na jakiejś plaży w tropikach), a zbliża się wielka bitwa, to wiadomo jak to się skończy
Trochę śmieszne było to kopiuj-wklej Ducha na drugim planie
Chyba z 10 razy padło zdanie, że w Kryptach będzie bezpiecznie, że będą tam kobiety i dzieci - w związku z tym zakładam że coś stanie się z Kryptami - albo Nocny Król ożywi martwych Starków w Kryptach (zawsze chciałam to zobaczyć, oglądałabym).
Albo do Krypt można wejść jakimiś starożytnymi tunelami o których wie NK i zaatakuje tam, gdzie nikt się nie spodziewa
Arya dostała kijaszek zagłady z +10 damage'u dla nieumarłych. Co w sumie jest logiczne, bo podczas całego tego swojego treningu na asassyna widzieliśmy ją zawsze albo sprzątającą albo walczącą kijem? W sumie byłoby trochę anyklimatycznie gdyby Nocny Król zginął od ciosu kijem w głowę, ale co tam, oglądałabym
Ship Genrya z pewnością nie pierdzieli się w tańcu, tylko od razu przechodzi o rzeczy. W sumie ok była ta scena
Skoro jesteśmy przy shipach, to dziwę się że gdzieś w odmętach internetu nie powstał jeszcze ship Dansa - tyle napięcia, a teraz wspólna scena ;) A trzecim kołem u wozu byłby Jon starający się bardzo nie narazić żadnej z Silnych Niezależnych Kobiet (znacząca jest tu scena z Sansą i Dany załatwiającą sprawę z Jaimem i siedzący cicho Jon ;)). Tumblrze do roboty
Co tam jeszcze.. Zabawny był tekst Edda "Samwell Tarly, zabójca Innych, ulubieniec dam, naprawdę świat się kończy"
Co do Jona informującego Dany o swoim pochodzeniu - mógł poczekać z tym do końca bitwy, i tak nie ma to znaczenia teraz, a morale Dany spadło. No chyba że to działa odwrotnie i wkurzona Danka będzie lepiej palić nieumarłych. Swoją drogą dziwne że nikomu się nie zapaliła lampka kiedy Jon pomykał na smoku? Dany i Tyrion powinni chyba wiedzieć, że tylko Targowie mogą latać na smokach? Tzn nie tylko oni, bo to chyba powszechna wiedza, ale oni chyba najwięcej wiedza o historii smoków i Targów? A tu nikt nic? Nagle wielkie zaskoczenie?
Ja mam dość tych krypt w Winterfell:D:D:D:D
Wszystkie sceny dzieją się w tych kryptach:) Jon, Sam i Dany nie mogą sobie porozmawiać normalnie - bo krypty czekają:).
Dzieciaki i kobiety idą do krypt - i będzie ich pilnował osławiony Tyrion - czyli na 100 procent w tych kryptach coś się będzie działo - zresztą chyba Arya w zwiastunach też ucieka w tych kryptach i krypty są w piosence początkowej:D
Scenarzyści już mocniej - tych krypt nie mogą akcentować:D:D:D.
A co do Jona, który na 5 sekund przed bitwą - mówi prawdę Dany o swoim pochodzeniu - to tylko można ręce załamywać:).
No fakt, kazda Wazna i Podniosla Scena dzieje sie w kryptach. Jesli wyjawienie prawdy o pochodzeniu Jona, to tylo w Krypcie :D
Swoja droga, co to byl za pomnik wilora ponot posagu Lyanny w Krypcie? Czyzby Dama Sansy (Ned chcial wyslac jej szczatki na Polnoc zdaje sie)? I jesli Krypty ozyja, to czy ozyje tez piesel?
Mnie ten odcinek jednak rozczarował. Ostatni sezon, a cały praktycznie przegadany. Chociaż może z drugiej strony to taka ostatnia sielanka przed tym co będzie się działo w ostatnich 4 epizodach :D Jeśli mam szukać plusów to na pewno Tyrion i jego anegdotka o tym że chciałby umrzeć w wieku 80 lat :) Skąd my to znamy ? :) Było kilka smaczków w tym odcinku, no ale jednak spodziewałem się czegoś więcej. No nic, teraz czekamy na bitwę i liczę że trup będzie się ścielił gęsto :) Serio mam nadzieję że tak max 1/3 bohaterów przeżyję GoTa.
... ale to maja byc tylko bitwy, z tego powodu zacząłeś oglądać GOT? A co z politycznymi pojedynkami? A co z relacjami miedzy bohaterami?
w porządku mamy wszystko już pozamykane, potrzebny był taki odcinek, ale nie było takiego efektu wow, oto mi chodzi nie koniecznie o bitwy
Tormund nazwał Jona my little crow <3 <3 Niestety nie udali się potem do komnat, ażeby się ogrzać, ale cóż, nie można mieć wszystkiego...
To był zadziwiająco dobry odcinek. Może dlatego, że to było (prawie) stare, dobre, tolkienowskie fantasy, a z tym się zawsze wygrywa. Były gwoździe programu:
- szlachetne porywy serca
- szlachetne sceny
- honor
- bohaterowie tłumiący uczucia, łykający łzy, ukrywający emocje za wymaganą w pewnych okolicznościach sztywnością i patosem
- nawet pieśń się znalazła kurłaaa!!! (Pippin śpiewający Denethorowi, Odynie moje serce ;_;)
- stare wojaki zmęczone życiem i walką
- rycerze ze swoją staroświecką rycerskością
Wiem, że GoT nie jest tolkienowskim rodzajem fantasy. Ale mnie zawsze takie fantasy chwytało za serce, takie jest dla mnie najbardziej wartościowe i dziwnym nie jest, że jak tfurcy sięgnęli po sprawdzoną w Śródziemiu metodę, nagle wszystko stykło. Niby kolejny "zmarnowany" odcinek, ale taką "marnację" mogę oglądać :)
Bardzo fajnie, że pokazali:
- Mormontów. Nie spodziewaliśmy się na tym forum, że tfurcy się kapną, że mają Mormontów pod jednym dachem. Heh, zauważali. Pewnie sami aktorzy im przypomnieli :D
- Gilly (wygląda, jakby była w ciąży)
- dojrzałego Podricka. zajęło mu to 7 sezonów, ale już tu jest, dorosły,, nawet rodzice pozwolili na alkohol :D
- bardzo dobrze wypadł Jamie, może nawet najlepiej ze wszystkich do tej pory
- scena "ostatnich wron z Muru", wspomnienie zmarłych <3 również przypomnienie o Godzilli Mormoncie <3
- dziewczynka z blizną :'(((((
- piękni lodowi panowie z gwardii przybocznej Jedynego Prawdziwego Króla od czasów Stacha (jeden miał ułożone na lokówce pukle włosów, cudności)
- jest i biały piesełek (nikt nie posmyrał po pyszczku, specjalnie paczałam, ci ludzie nie mają duszy)
- dziwnie pasuje mi hipotetyczny związek Theona i Sansy: on okaleczony, ona okaleczona na duszy - pasują do siebie w jakiś taki... dobry, pozytywny sposób
Oczywiście Got to Got, a ja to ja, więc muszę wysączyć trochę jadu >:D
- nie rozumiem tej irytującej maniery przerywania ważnych rozmów, kiedy bohaterowie nie kontynuują wątków. Np. do tej pory tylko Tyrion wykazał zainteresowanie najbardziej creepy postacią, jaką jest Bran - a i tak nie pokazali, co młody ma do powiedzenia. Pozostali? Hm, Bran jest creepy, zrobię minę, zostawię to tak, jak jest. Takich scen jest mnóstwo, Ktoś rzuca jakiś tekst, małą bombę, koniec sceny. Bran: skąd wiesz, że będzie coś "potem". Jamie *najazd kamery na twarz a la Moda na sukces* Koniec sceny. WTF?
- Tyrion NAPRAWDĘ nie zasługuje na bycie Namiestnikiem, WSZYSTKIE jego decyzje oddalają Dankę od tronu, nie kapuję ciągłego przypominania o jego mądrości, której nie wykazuje od drugiego sezonu
- dalej nie ogarniam, gdzie Arya naumiała się wszystkich swoich sztuczek, przykładowo z nożami: rzucała mopem do wiadra w Braavos? ostatnio strzelała z łuku jako dziecko????
Sceny z nią to czysty fanserwis dla gówniaków (prawdziwego targetu GoT), a postać jest nudna, mdła i papierowa. Arya była moją ulubienicą. Nie wierzę w to, co się z nią stało, nawet w najgłupszym anime nie ma takich postaci..
Arya miała kiedyś prawdziwie wartościowe sceny z Gendrym. Dla porównania scena ich seksu była wyprana z emocji, była sztuczna, była żenująca. Czy instrumentalnego traktowania seksu i kochanków, pewności w łóżku też nauczyła się w Braavos? Arya zachowała się dosłownie identycznie jak prostytutka w poprzednim odcinku dosiadająca Bronna. Meh. Wolę już ciepłe spojrzenia między Theonem i Sansą, czy Tormunda taranującego swoją wronę z siłą wodospadu :D
- Jon zadziwiająco szybko zaakceptował swoje pochodzenie i płynnie przeszedł do tłumaczenia rodziców i przestawiania się jako Targ. Posąg Lyanny - niezamierzony efekt komediowy :D
- Bran rzuca bombę, że NK idzie z nim, jak za GPSem i???????? Nikogo to nie obchodzi?????
- Ogar????? Berric??????????? nic??????
- nie cierpię, kiedy Tormund robi za comic relief
- w sumie o co chodzi Starkom w kwestii Jamiego, w końcu zabił obłąkanego gościa, który spalił żywcem lordów Północy! Sąd na Jamiem w sumie powinien być kolejnym klinem między Danką a Północą :)
Ale jak się wytnie Aryę, Jona Targa, to można zaakceptować ten odcinek.
Jon jest wroną, on Tormundowi przeznaczon i jego miejsce jest z kolegami na Murze, gdzie by z Rudym wychowywał powojenne sieroty. Dopóki nie dotrze to do twórców, dopóty będę hejtować ten serial :D
A teraz czekam na powstanie zmarłych Starków w "bezpiecznych" kryptach :D Czy są tam bezgłowe zwłoki Neda? :DDD
"- scena "ostatnich wron z Muru", wspomnienie zmarłych <3 również przypomnienie o Godzilli Mormoncie <3"
Tak, Green i Pyp. Obietnica - kto przeżyje, pali zwłoki poległych!
"- Mormontów. Nie spodziewaliśmy się na tym forum, że tfurcy się kapną, że mają Mormontów pod jednym dachem. Heh, zauważali. Pewnie sami aktorzy im przypomnieli :D"
I ani trochę nie przeszkadzała mi silna, pyskata i niezależna Mormontówka :D
"- jest i biały piesełek (nikt nie posmyrał po pyszczku, specjalnie paczałam, ci ludzie nie mają duszy)"
Hahaha, też czekałaś jak Edd wchodził po schodach i Duch obrócił ku niemu pyszczek, że Edd go posmyra? :D Jak tego nie zrobił, tylko w duchu krzyknąłem "oooouuuuuuu!". Co za brutale bez serca, a smoka miziać to każdy :x
Na serio, brakuje wspólnej sceny Ducha i Jona i jakiegoś monologu tego drugiego do psiaka :x
"- nie cierpię, kiedy Tormund robi za comic relief"
Lepsze to niz comic relief jajka Varysa ;D
Z tym paleniem swoich zwłok wzajemnie mnie się bardzo podobało. Klasyk zombi-apokalipsy.
Dokładnie oczekiwałam, że zrobi to choć mimochodem :( Czy zdrowy na umyśle człowiek oparłby się zanurzeniu ręki w miękkim białym futerku słodziutkiego sierściucha? Nie!
To prawda. Wstrzymałam oddech kiedy Tormund zaczął gadkę o pochodzeniu swojego imienia. Byłam pewna, że to będzie coś seksualnego..
Nie bardzo rozumiem (nie tylko ty o tym piszesz) czemu Tyrion zaszkodził Dance ufając Cersei. Przecież to by w żaden sposób nie zmieniło jej sytuacji.
no może i naiwnie liczył że ją przekona, co nie zmienia faktu że to nie ma żadnego wpływu na fabułę i losy daenerys, Cersei by im nie pomogła, Danka wkurzyła sie na Jona że jej smok zginął na marne, Tyrion się wychylił że ją przekona, myśli że mu się udało i uradowani jadą na północ, no ale Cersei kłamała. Nie widzę tu żadnej winy Tyriona, sytuacja Daenerys jest taka sama jak gdyby Tyrion z Cersei nie rozmawiał.
W sumie to dziwne że nikt nie zaproponował żeby pierw poczekać na wojsko Cersei i wszyscy razem by ruszyli na północ i wtedy mieli by pewność że nikt ich w konia nie zrobi
Dobry Namiestnik posadziłby Dankę na tronie mniej więcej w 1 odcinku poprzedniego sezonu :) Do tego piję. Wtedy Danka miałaby Dorne, zaplecze żywnościowe u Babki Oleńki, raczej wszystkie smoki i Mur by jeszcze stał. Z taką pozycją, z armiami, smokami, statkami mogłaby się miziać z Jonem/ walczyć z Jonem/ negocjować z Północą a la Aegon Zdobywca, lub na inszych jeszcze warunkach/łotewer. Cokolwek by nie robiła, robiłaby to z pozycji siły.
Siły zapewinonej przez dobrego Namiestnika :) I nie byłoby nawet tematu Cersei.
W tym momencie Cersei rozpiera się wygonie na tronie, Danka nie ma poparcia ŻADNEGO z królestw, nie ma kasy, straciła sojuszników, straciła smoka, przyczyniła się walnie do zburzenia Muru i aktualnie spędza czas na użeraniu się ze smarkami i kmiotami.
Danka do tej pory wygrywała praktycznie ZAWSZE jak szła za głosem serca. Teraz się słucha innych i jak to się kończy, chyba widać.
Dokładnie tak! Tyrion zwyczajnie chce chronić Cersei i nazwisko rodzinne dając porady, które nie sa dobre dla Danki a w konsekwencji dla nikogo prócz Cersei, więc mam nadzieję, ze poniesie za to karę.
Chyba lekka przesada. Pewne wydarzenia wskazują na kreta na dworze Daaenerys. Nic z zamierzeń skierowanych przeciwko Cersei się nie udaje. Ellaria wpada w zasadzkę na morzu. Wojska Lannisterów idą do Wysogrodu jak po swoje. Z jednej strony Cersei wie, jak myśli Tyrion, z drugiej za dużo zbiegów okoliczności.
No wlaśnie o to chodzi. Żaden plan Tyriona przeciwko Cersei się nie udał, ba wypadł na jej korzyść. Zresztą emo to doskonale przedstawiła powyżej.
Nie wiem, czy przypadkiem Varys nie gra na dwie strony. Jako jedyny miałby możliwości przekazywania niepostrzeżenie wiadomości. Wymowne jest to, że wciąż mówi o służeniu królestwu i wyborze Daenerys, bo jest najlepszym wariantem dla poddanych. Nie bezwarunkowym służeniu. Daenerys obiecała mu śmierć w przypadku zdrady, a Melisandre potwierdziła, że umrze w Westeros. Nagle się wyciszył i nie podjął planu Davosa o królewskim małżeństwie. Nie wiem, czy to szukanie dziury w całym, ale to chyba Varys chce konsekwentnego "zniszczenia koła", a nie Daenerys. Pytanie tylko, jaki jest plan na czas po wzajemnym wyniszczeniu się królowych. Varys to chyba trockista....
Też od razu pomyślałam o Varysie, ale stwierdziłam, że byłoby to zbyt oczywiste i proste. Więc zaczęłam myśleć o Tyrionie. Cersei go nie zabiła choć miała okazję. To mi dało do myslenia, że się wtedy ułożyli.
Życie swojej rodziny. Nie zapominaj, ze on jest jednak Lannisterem. Chce zeby jego ród przetrwał mimo wszystko. Wierzy, że Cersei jest w ciaży i nie chce by Danka ją zabiła. Ułożył się z nią na zasadzie, że po pokonaniu NK Cersei zachowa koronę. Niestety nie przewidział, że Cersei się wypięła i nie dała armii. Ale swoje zrobił, pokrzyżował juz plany, Danka straciła duzo ludzi, część floty, smoka, sojuszników. Cersei urosła w siłę. Jeśli ta teoria okaże sie trafna, to Tyriona czeka marny los, za poinformowanie Cersei o planach Danki. Się zobaczy, ale prawdę mówiac wolałabym żeby to była sprawka Tyriona a nie Varysa i żeby zjarały go smoki, o których całe życie marzył.
Nie. Ojciec przegiął na wszystkich możliwych płaszczyznach. Tego Tyrion nie udźwignął. Zresztą dla mnie zawsze było jasne, że Tyrion zrobił to z trudem, z wielką sprzecznością wewnętrzną. Przynajmniej w serialu. Zresztą to tylko teoria, więc nie przekonuję nikogo do niczego. A na życiu Tyriona kompletnie mi nie zależy, tak samo jak na życiu Varysa i wielu innych bohaterów.
Mam nadzieję, że moje dzieci udźwigną....
Co do Varysa, to zastanawia mnie odgrzanie przez Kinvarę wspomnienia o jego emaskulacji i inkantacji wymówionej przez czarownika. Nie wiemy tak do końca, czy nie kryje się za tym jakaś wolta Varysa. Może R'hllor ma jakieś oczekiwania polityczne?
Tylko przejęcie Ellarii i Yary, oraz zdobycie Wysogrodu i manewr pod Casterlyrock miały miejsce przed spotkaniem Tyriona z Cersei.
Kiedy pisałam o nieudolności Tyriona jako Namiestnika Danki miałam na myśli całokształt jego działalności, wtopa z Cersei to tylko wisienka do trumny i gwóźdź na torcie :)
Varys to nie trockista tylko bękart Targaryenów który celowo goli włosy by to nie zdemaskowano ;-)
A Cersei ma niby tylko starego maestera i zombi. Ale oni mają tylko jej dobro za cel, ona ma tylko swoje dobro za cel, pewnie temu tak dobrze jej idzie :)
Tak jak juz kiedys gadalismy, gdyby Dany nie chciala zeby postronni ludzie gineli w wojnie o tron, wystarczylo sie przeleciec w 3 smoki do Kings Landing, jeszcze przed jakimikolwiek dzialaniami wojennymi, tak, zeby przeviwnik sie nie zdazyl przygotowac, zgrillowac Cersei i jej przydupasow i kuz, po wojnie. Cersei poza wojskami Lannisterow chyba nikt za bardzo nie popiera a Eurona i Zlotej Ompanii by jeszcze wtedy nie miala
Dokładnie. Plebs cierpi przez długotrwałe wojny, przez które nie ma kiedy pracować, uprawiać roli, które zawsze skutkują wysypem wszelkiego rodzaju rabusiów, pogromami, kradzieżą jedzenia, paleniem wiosek itd.
To właśnie szybkie zakończenie wojny i wprowadzenie porządku, pokoju pomogłoby poddanym.
Ile razy już Danka przeparadowała przez Westeros ze swoimi armiami? Co, na głodniaka szli? Nie zabawili się po drodze? :)
Swoja droga Dothrakowie musza byc zachwyceni wycieczka na polnoc. Zimno, ciemno, snieg, nie ma co jest, pewnie choruja w innym klimacie, gwalcic i rabowac za bardzo nie mozna bo pewnie Danka zabronila (ale pewnie i tak to robia ukradkiem albo jak Danki nie ma). Zreszta nawet jesli armia Danki nie kradnie i nie gwalci, to i tak pozeraja zapasy jedzenia potrzebne na zime. A ze byla wojna i zniszczenia te zapasy nie sa wielkie zapewne
Weszłam tylko, aby popaczeć, czy robisz jeszcze recki. Na łożu śmierci powiem "Sprawdźcie mnie czy Emo jeszcze recki robi" :D
Jak Ty mnie humor poprawiłaś teraz <3
Ja mam w planach włożenie jakiego kompa do swojej trumny, rozważ też ten pomysł, będziemy se podrzucać seriale do oglądania.
''Jon jest wroną, on Tormundowi przeznaczon i jego miejsce jest z kolegami na Murze, gdzie by z Rudym wychowywał powojenne sieroty. Dopóki nie dotrze to do twórców, dopóty będę hejtować ten serial :D''
Na całe szczęście ani Martin ani też Dedeki (pomimo ich zapatrywań) nie wpadli na ten pomysł. Tormund i Jon Snow jako para? Serio? Na samą myśl mam odruch wymiotny.
Nie bardzo rozumiem co chciałaś osiągnąć tym komentarzem, chciałaś mi jakoś dopiec? Sprawić przykrość?
No co Ty emo? Nie jestem homofobką, ale myśl Jonie i Tormundzie w relacjach seksualnych budzi we mnie wielką niechęć. Od razu mi staje przed oczami obraz jak Jon robi depilację wielkiemu zarośniętemu Tormundowi a na podłogę opadają całe kilogramy włosia, z których Sansa potem tka materiał na nowe odzienia.
Oj tam, na Północy maja inne standardy piekna. Tam im bardziej jestes owołosiony, tym bardziej rosnie twoja atrakccyjnosc genetyczna, bo ty i twoje potomstwo macie wieksze szanse na przetrwanie zimy ;)
A może po tym jak Jaqen H'ghar powiedział, że stała się "Człowiekiem Bez Twarzy" zyskała te wszystkie umiejętności? W końcu nigdy nie było powiedziane, że po zostaniu CBT trzeba trenować latami żeby dobrze walczyć lecz że potrzeba wielu lat żeby stać się CBT. A skoro już nim została (w przyspieszonym tempie) to może umiejętności zabójcy po prostu jej się należały!!! :) A poza tym jest tajemnicza, dziwna (scena z wilkami w 7 sezonie) więc i mechaniczny seks nie razi aż tak bardzo. Natomiast drażni mnie ta jej postawa " jestem zaje....sta i nikt mi nie podskoczy", ludzie bez twarzy raczej kryli się w tłumie a nie obnosili ze swoimi umiejętnościami.
Arya i Gendry było tym, co wyszło na plus odcinkowi. Parę lat wcześniej coś między nimi zakiełkowało, teraz w przyspieszonym tempie, w dziwnych okolicznościach i przy zmienionych postaciach mimo wszystko pozostało i wybuchło. A Arya już na tyle przeżyła, że trudno było obstawiać nieśmiałość w jakichkolwiek sprawach. Ze swoim skillem z resztą mogła sobie pochodzić tu i tam i popodglądać to i owo. Co do umiejętności, to jak się maniakalnie coś ćwiczy i ma się talent, to szybko stanie się człowiek dobrym, poza tym nie wiemy, ile trwa rok na tej planecie :P
Arya to nadal świetna postać i zupełnie się nie zgadzam z tym fanserwisem.
Dla mnie największym plusem tego odcinka było to poczucie (które ukoronowała scena przy kominku), że cała ta paczka w Winterfell w pewnym sensie już wygrała. Każdy przeszedł swoją drogę, musiał w jakimś stopniu dojrzeć do tej decyzji, żeby stanąć po stronie "żywych" (tutaj oczywiście najprostsza symbolika, NK i Cersei to zło). Jakieś dialogi trzeba im napisać, wiadomo że sezon się nie skończy za tydzień, więc siłą rzeczy ktoś musi z kimś zagadać co będzie dalej, ale tak naprawdę idą na śmierć. I co robią? Siadają przy kominku, piją winko, opowiadają sobie jak to kiedyś było, są dla siebie mili. Nawet (nie)Ogar między słowami przyznaje, że będzie walczył za kogoś. I tak sobie siedzi na tych murach i jakoś mu z tym dobrze.
To jeden z najprzyjemniejszych stanów duchowych, kiedy wiesz, że postąpiłeś właściwie, zrobiłeś wszystko co mogłeś, a teraz może nawet runąć cały świat. Jesteś przygotowany.