Co to było? W życiu nie pomyślałbym, że tak to zagmatwają. Scenarzyści od połowy odcinka całkiem popłynęli.
Niedowierzanie pomieszane ze zgrozą. Abigail? Bedelia? WTF?! Ile jeszcze postaci zostanie automagicznie wskrzeszonych (tylko po to, żeby zginąć)?
Założenie Jacka o ujęciu Hannibala żywcem rozpłynęło się, gdy ich pojedynek rozrósł się do rozmiarów walki o śmierć i życie. Nasz niezbyt rozgarnięty szef wydziału nauk behawioralnych nie miał problemu z refleksją moralną, w chwili gdy próbował udusić postać
Mikkelsena. Przypuszczam, że ostatecznie także Will pragnął śmierci kanibala, mimo słów, które wypowiedział już po otrzymanym ciosie. Finał to nie był pojedynek między amoralizmem a pryncypializmem etycznym, tylko starciem głównie siły (kondycja, znajomość
sztuk walki: np. umiejętność obrony przed atakiem nożownika) oraz sprytu, i jak się okazuje - Hannibal ma ich o wiele więcej niż
jakikolwiek inny śmiertelnik (ogrywa i zabija wszystko i wszystkich; wygląda na to, iż cała armia by mu nawet nie sprostała).
Po pierwsze, prosiłbym o nie zarzucanie braku zrozumienia konwencji lub należytej uwagi. Nie wynośmy "Hannibala" do rangi bóg wie jak skomplikowanego fabularne i strukturalnie dzieła, które trzeba godzinami analizować aby znaleźć jego sens i co najważniejsze treść. Generalnie, do większości wniosków dotyczących rysu charakterologicznego postaci jak i ich postępowania można w bardzo łatwy sposób dojść już po pierwszym obejrzeniu odcinka. Może i Fuller stara się zagmatwać fabułę, ale nie robi tego w sposób tak wybitnie wielopoziomowy aby typowy Kowalski miał z tym problem. To, że bohaterowie często gęsto bujają w sferach oniryzmu, a swoje wypowiedzi formułują w liczne metafory nie sprawia, że serial ten jest czymś niezwykle trudnym w analizie. Zejdźmy zatem na ziemię. To nie "Dziady" Mickiewicza czy paraboliczna "Dżuma" Camusa, których treści można rozpatrywać w naprawdę wielu płaszczyznach. To tak a propos literackiego zestawienia "Hannibala".
Jeżeli chodzi o ambitność serialu, to jego reżyser jedynie stara się takowym być, ale niestety nie za bardzo mu to w sezonie drugim wyszło. Wkradło się za dużo kombinatorstwa i niepotrzebnej teatralności, które przysłaniają sedno. Czasami lepiej jest zejść z poziomu nadmiernego baroku na pułap lekkiej ale składnej prostoty, która mimo swojego mniej rozdmuchanego charakteru zbuduje ciekawe oraz wielowarstwowe dzieło. Z taką sytuacją spotkaliśmy się w pierwszym sezonie. Mniej ozdobników, więcej treści. Sukces gwarantowany.
I kwestia ostatnia, możesz mi wierzyć lub nie, ale książek z serii dotyczącej Hannibala nie miałem w ręku ani jednej. Nie znam tej historii oraz nie wiem jakie są losy poszczególnych bohaterów. Niektóre osoby pewnie mnie przechrzczą za to co powiem, ale filmowej wersji również nie miałem jeszcze przyjemności oglądać. Jakoś tak mi zawsze czasu brakowało. Także moja ocena wynika tylko i wyłącznie z analizy serialu, jego struktury etc. Nie jestem nabożnym fanem pierwowzoru, a jedynie nie związanym emocjonalnie z serią widzem, który patrzy na "Hannibala" ze swojego własnego punktu widzenia.
Przechodząc teraz do głównej treści:
Ad1. Mam na tyle opanowany angielski, iż nie potrzebuję tłumacza bo to by ocenić jakość warstwy dialogowej. Cieszę się z tego, że nic nie jest podane widzowi wprost, a wręcz nawet wskazanie palcem niemniej te girlandy z ozdobników i nadmiar metafor w sezonie drugim przybrały taką formę że zaczynają nie tyle co męczyć ale przysłaniać nawet sens serialu. Nie wydaje mi się aby to było potrzebne. Przynajmniej nie w takiej formie jak obecnie. Większa konkretyzacja (ale nie nadmierna) jeszcze nikomu nie zaszkodziła
Ad2. O tym właśnie mówiłem. Jack jako funkcjonariusz FBI powinien pomyśleć o wszelkich skutkach swoich działań, a nie bezmyślnie biec w objęcia Hannibala ciągnąc przy tym za sobą kolejne, niewinne osoby, narażając ich na śmierć. Był lekkomyślny, rozchwiany, niestabilny oraz co najgorsze nieracjonalny. Kompletnie nie pomyślał nad ciągiem przyczynowo skutkowym stając się ogniwem dla przyszłych-tragicznych zresztą-wydarzeń. Wielki plan pozbycia się Rozpruwacza, ale nie poparty nawet gramem pomyślunku i sensu.
Ad3. Jack zdając sobie sprawę z niestabilności emocjonalnej Willa nie powinien tym bardziej stawiać wszystkiego na jedną kartę licząc na jego interwencję. Dawne wybryki Grahama idealnie pokazują, że nie jest to człowiek na którym można w pełni polegać. Ma przede wszystkim skłonności do stronniczości oraz co najgorsze, dualistyczną naturę nad którą nie jest w stanie w pełni panować. Mordercze zapędy często gęsto przeplatają się z wyższymi ideami i choć sam Will tłumaczy to chęcią zastopowania Hannibala to jednak nie zmienia to zabarwienia jego działań. Nadal jest on skłonny do brutalności oraz bezduszności co oparte jest na braku granic w stanie całkowitego zaślepienia rządzą zadania bólu. Jest to kolejnym przykładem na brak sensu w finalnym planie pozbycia się wspomnianego wyżej Hannibala.
Ad4. "Hannibal" jest już którym z kolei amerykańskim serialem z takim zakończeniem. Stąd też moje porównanie. Nie jest to jednak w żadnym wypadku chęcią wywyższania się. Po prostu denerwuje mnie ta lekka tendencyjność do krwawych i często patetycznych zakończeń, których celem nie jest sensowne zakończenie sezonu a jedynie zaszokowanie widza jak największą ilością jatki oraz posoki. Zaczyna mnie to denerwować bo jest to niezwykle tanim zagraniem, które ma na celu przytrzymanie widza w siodle przez następne miesiące. Niestety na mnie to nie działa. Ja czuję zawód. Wolę zakończenia bardziej stonowane, ale z większa dozą niepewności, aniżeli rozdmuchane do granic możliwości artystyczne wizje reżysera. Od siebie powiem jeszcze tyle, że media amerykańskie lubują się w takowych zakończeniach więc moje porównanie też nie jest jakieś bóg wie jak bezpodstawne. Oglądam kilka seriali i widzę jakie tematy mają największe wzięcie. Co do samej teatralizacji "Hannibala" to się zgadzam, ale czy nie uważasz że zaczyna to przechodzić w lekko niezdrową formę? Ja osobiście lubię takie ramy i dopinguję twórcom w ich próbach odnalezienia się w tej konwencji, niemniej Fuller zaczyna powoli orbitować i tracić kontrolę. Sztuka teatru w kinie nie jest łatwa ponieważ w szybkim tempie można zatracić balans pomiędzy ozdobnikami a główną treścią. "Hannibal" jest tego idealnym przykładem, jeżeli oczywiście chodzi o moją opinię. Porównanie do Szekspira bardzo fajne i ambitne, ale co z tego, skoro w dramacie finał był zwieńczeniem całego utworu i dopełnieniem głównej treści, a w dziele Fullera jedynie cieszącym oko obrazkiem? Dodatkowo na niekorzyść "Hannibala" działa spora ilość głupot, których w dziele chcącym aspirować do miana ambitnego nie powinno być.
Ad5. Czy żyje czy nie, o tym dowiemy się w S3. Na dzień dzisiejszy jego stan nie wygląda najlepiej. Zaznaczam, że książek nie czytałem więc nie wiem co będzie dalej :)
Ad6. Alana przez cały sezon zachowywała się jak pusta idiotka. Mimo tego, że każdy z bohaterów mówił jej o prawdziwej naturze Hannibala ta wolała żyć w swojej wyimaginowanej bajce odsuwając do siebie wszystkie realne problemy. Był zaślepiona na to co dzieje się w około. Dopiero kiedy sprawy zaczęły przybierać niefortunny bieg wydarzeń w który coraz więcej osób zostało wplątanych otworzyła ona oczy. Szkoda jednak, że tak późno. Na własne życzenie zafundowała sobie taki a nie inny los. Nie zrzucałbym tego na problemy z poczytalnością lub psychologiczne aspekty. To była myśląca kobieta, której podawano wszystko jak na tacy.
Ad7. Po raz kolejny ambitne porównanie ale nijak ma się do serialu. Przywołanie Abigail jest najtańszym zagraniem, którym mógłby się poszczyć twórca podrzędnej telenoweli. Artystyczne zakończenie, ale pod względem sensu tragiczne.
Ad8. Na pewno nie kilka minut. Cała akcja od wezwania policji przez Alanę, aż do wyjścia Hannibala zajmuje bite z 10 do 15 minut, a w tym czasie wozy policyjne powinny być już pod domem. Niemniej ich nawet nie słychać. Mamy w tym czasie dialog pomiędzy Alaną i Hannibalem, ucieczkę Alany, wypchnięcie z okna, przyjazd Willa, dialog pomiędzy Willem a Hannibalem, wcześniej jeszcze wstawka z Abigail i bardzo pompatyczne wyjście Lectera z mieszkania. Spowolnienia nie grają tutaj znaczącej roli bo wielu ich tam po prostu nie ma
Ad9. Nie przypominam sobie aby Chilton wrócił na tapetę, chyba że o czymś nie wiem lub coś pominąłem. Sprawa Willa nadal nie jest pewna, choć podejrzewam że przeżyje. Freddie patrząc na sezon drugi wielkiej roli już nie odegra. Poza tym nie pałałem do niej sympatią. Zeller i Price niezbyt mnie interesują, Margot zresztą też. Jack raczej wielkich szans na wyjście nie ma, co też zasygnalizowano ostatnią sceną kiedy nawet nie ma sił rozmawiać z własną żoną. Pozostaje nam zatem tylko Will, co nie jest jakimś zadowalającym wynikiem.
kurde gorszego finału być nie mogło.. co to za scena na końcu w samolocie? ta blondyna (nie pamętam jak miała) to ona pewnie była kablem, w ogóle po co pokazywali żonę jacka, no i abigeil? wtf?
Odcinek od połowy w oógole nie zrozumiały strasznie dziwny, aż chciałem wskorzyć przez ekran i dobyć tego Hannibala, bo to nie możliwe żeby wywinął się tylu osobą..
Jak myślicie czy jack i will przeżyją w 3? myślę że Fuller nie uśmierci tych postaci bo ktoś musi go złapać a bez nich serial straci na oglądalności.
a po cholerę Hannibal kitrał przez cały czas tą Abigail? no przecież nie żeby wyrzuciła Alanę przez okno (swoją drogą gładko jej to poszło, biorąc pod uwagę jakość sprzętów w domku Hannibala ). Czy może liczył na to że uciekną sobie we trójkę z Willem ale nie wyszło? Tylko wtedy co z Badelią? pomoże ktoś?
Mam nadzieję że przynajmniej żeńska część ofiar nie przeżyje, będzie to zdecydowanie na korzyść kolejnego sezonu.
Jeszcze odnośnie sceny w samolocie (jak już ktoś wspominał) Badelia faktycznie nie wyglądała na wniebowziętą, więc może jednak nie leciała tam dobrowolnie?
na duuuzego plusa strona wizualna - w jakosci hd zblizenie na kapiącą krew, krople deszczu (epickia ekhm "ucieczka " Hannibala z miejsca zbrodni ) , czy tonącą Alanę rewelacja.
Jezusie, parę postów temu ktoś napisał do kogoś że ma problemy z gustem filmowym... Nie sądziłem że takie coś jeszcze gdziekolwiek zobaczę ^^. Jak można mieć problemy z czymś co domyślnie jest całkowicie subiektywne i każdy postrzega to inaczej wedle swoich upodobań. Czy internet doprowadził do tego że każdemu się wydaje że jedyna słuszna "racja" jest tylko ta należąca do niego? Nawet nie wiem co powiedzieć - jak to zobaczyłem to mnie zamurowało :).
Zaś co do finału, faktycznie parę scen wybitnie "gupich" ale generalnie jakoś szczególnie wściekły nie jestem, zakończenie - co jak co ale dość nietypowe. Z chęcią zobaczę 3-ci sezon. Mnie bardziej niż głupotki fabularne irytuję głupotki logiczne/techniczne.
Byłam fanką tego serialu , jestem i będę . Nie rozumiem dlaczego narzekacie na ten rzekomo "kiepski finał " , przecież wszystko logicznie się poskładało w całość .Aż tylu odcinków potrzebowaliście do tego ,aby zrozumieć ,że żadnemu z bohaterów nie można DO KOŃCA ufać ?? Scena z Bedelią mnie zaskoczyła , to fakt ,ale kiedy ją podsumowałam w głowie zrozumiałam , że wcale mnie to zakończenie nie dziwi . Nie mogła stać bezpośrednio po stronie Hannibala ( mając kilka niewyjaśnionych spraw z przeszłości co od razu wskazywało by na to ,że jest podejrzana) albo po prostu milczeć . Możliwe ,że nie miała układu z Hannibalem a po prostu przeżywała wewnętrzną walkę kogo stronę trzymać , w tym wszystkim musiała dbać o to ,żeby nikt się jej bacznie nie przyglądał . Śmierć Alany raczej nikogo nie dziwi , nic konkretnego nie wnosiła do wydarzeń ,a tylko wkurzała swoim wszędobylstwem i fałszywością . Powrotu Abigail też można było się spodziewać , dziwicie się jakim cudem skoro znaleźli jej krew itp ,pomyślcie skoro FBI mogło sobie tak o od czapy wymyślić zabójstwo Freddie , to co to za problem dla inteligentniejszego od nich wszystkich Hannibala , w dodatku był obecny przy prawie wszystkich sprawach , badaniach i ciągle przebywał w laboratorium , kiedy Jack go o to prosił , co za problem dla mordercy tylu osób rozlać jakąś krew a potem podmienić próbkę ... or something like that
Jestem świeżo po i jestem hmmm...bardzo zmieszana. Książek nie znam, więc nie wiem, jak tam było, ale jeśli twórcom serialu chodziło o zszokowanie widzów, to w mojej opinii zamiar ten został zwieńczony sukcesem O_o
A zaczęło się tak niewinne, nawet się śmiałam troszkę, do momentu kiedy pojawiła się panna Hobbs. Ale o tym za chwilę.
1. POCZĄTEK - pierwsza myśl - cudnie Hanni kaligrafuje.
2. PITU PITU W GABINECIE U LECTERA - "Pośród jego molekuł zachowane zostały drgania wywołane przez nasze rozmowy", "Jesteśmy instrumentacją węgla" i inne bardzo mądre teksty rodem z "Poradnika Uśmiechu". Przyznać jednak trzeba, że cała scena była wspaniale skonstruowana. Will rozmawiający równocześnie z Jackiem i Hannim, odpowiadający tak samo na to samo pytanie. W ogóle odcinek obfitował w ciekawe ujęcia (wizja topiącej się Alany, krwawy deszcz, Will z Hobbsem w domku na drzewie). Tylko czerwona Freddie była kiczowata.
3. ROMANTYCZNY WIECZÓR PRZY KOMINKU - spodziewałam się, że w notatniku Hanniego z sesji w Willem znajdą się jakieś pornorysunki przedstawiające Grahama albo wiersze miłosne :D Co jak co, ale między panami jest chemia, i jak tak Hannuś zaczął obwąchiwać Willa to wydałam z siebie odgłos w rodzaju "aaaach'. Szkoda tylko, że nieroztropność Willa w kwestii zmiany garderoby/prysznica po rozmowie z Freddie przyczyniła się do dalszego rozwoju wypadków. Hanni już wiedział, co się święci.
4. ŁUBU DU W KUCHNI - tu jeszcze było śmieszno. Ale w momencie gdy pojawiła się Alana, zaczęło się robić straszno. Kiedy Hanni zdołał wyciągnąć naboje???Dlaczego Alana w jednej chwili zachowuje trzeźwość umysłu (zapasowa amunicja w torebce), żeby potem zupełnie ją stracić (marnowanie amunicji strzelaniem do drzwi)??? I w końcu - Abigail is alive!!!To jeszcze nie było największe zaskoczenie, bo zawsze czułam w kościach, że nie zginęła. Alana wypchnięta przez okno. Głupi koniec ślepej postaci :(
5. JATKA - to, co nastąpiło później było szokujące. Postacie padały jak muchy. Gorzej niż w Grze o Tron. Można to całe wydarzenie ochrzcić mianem "Red Dinner" albo coś takiego...."Drugą" śmierć Abigail bym przełknęła. Jacka, choć był czasem wkurzający, też bym jeszcze dała radę przeboleć. Ale Will? WILL?????To już ponad moje siły, nie na moje nerwy O_o Zły Hannuś, niedobry Hannuś...
6. SZAMPAN W SAMOLOCIE - widząc to błękitne niebo miałam cichą nadzieję, że kamera zaraz zjedzie w dół i ujrzymy zieloną łączkę, a na niej Willa z Winstonem. A tu - bum! Bedelia z Hannim w jak najlepszej komitywie spożywają na pokładzie samolotu napoje wyskokowe. WTF!
Trochę chaotyczne jest to, co napisałam, ale takie są moje odczucia po tym odcinku. Proszę, powiedzcie, że Will przeżyje :(((((
Will przeżyje, Fuller potwierdził. A z pochlastanej trójki nie wszyscy zginęli. Myślę, że za dobry omen można poczytać cytat z książki Harrisa. Nie przytoczę go dosłownie, ale dwa lata po aresztowaniu Lectera i Willa Grahama bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z nożem do cięcia linoleum Jack mówi: nieźle Ci się oberwało. Graham na to: Tobie też, na co Crawford: ale nie aż tak. Food for thought, nieprawdaż?
Podejrzewam, że Will pozostający przy życiu, jest jak najbardziej zgodny z planami Hannibala. No bo czemu go nie ciachnął w szyjkę, jak Jacka i Abigail? Wpakował mu nóż w brzuch, bo przy takiej ranie agonia trwa długo i istnieje szansa odratowania. Chodziło o spowolnienie Grahama i dane mu nauczki, a nie kompletne wyeliminowanie z gry. Will jest ewidentnie ulubioną zabawką Hanniego :P
Osobista uwaga: Lecter wygrywa wszystkie moje osobiste nagrody za zabranie płaszczyka Willa z leżącej w deszczu Alany
http://25.media.tumblr.com/b07e987f7412c53cfb5758773147e2b0/tumblr_n17e3kWd9F1t0 cscho1_400.gif
On jej chyba go nie zabrał... Gdy robi kroczek kolo jej główki ona nadal go ma... Jakieś takie to zbyt piękne by było :)
Ech, może i tak być, że miał płaszczyk ze sobą jak wychodził. Ale ja chcę wierzyć, że skitrał go z Alany :D
Bo tak :D
kurcze tak się zastanawiam, czy to ja jestem idealistką, czy większość osób tu komentujących nie zagłębiała się wystarczająco w drugi sezon. Z początku wkurzało mnie, że kolejny sezon już bardziej przypomina serial psychologiczny niżeli kryminalny, ale przyzwyczaiłam się do tej formy i zadowoliła mnie. No i dochodzę do punktu, który chciałabym poruszyć.
Jakoś strasznie szybko zjedliście to, co podłożył wam Fuller( tak nawiązując do ogólnego wydźwięku serialu, hehe). Nie zauważyliście jak wiele było tu zwrotów akcji. Przyjmujecie wszystko jak na tacy, Lecter uznałby was za nudziarzy i pozabijał!
Nie wiem kto czytał/ oglądał Hannibala, ale chyba każdy wie, że Will będzie żyć, to żadna tajemnica, naprawdę. Poza tym, sam Fuller powiedział, że 4 sezon będzie już czerwonym smokiem, więc nie tylko Will przeżyje, ale również Abigail- moim skromnym zdaniem- i Jack.
Alane mogą uśmiercić, wnerwia mnie ta wiecznie "enigmatyczna" pani psycholog, która zawsze jest niepewna, smutna i płaczliwa. Rozumiem, że Hannibal też mógłby i mnie zbajerować, ale kurde kobieto- po pierwsze, KAZDY SPRAWDZA MAGAZYNEK, to było już naprawdę głupie, po drugie NIE STRZELA W DRZWI- alana plz.
Nikt nie umarł jeszcze, widzieliście tylko jak ludzie się wykrwaiają, ale na tym serial został ucięty. Więc luzujcie stringi.
Myślę, że scena z Badelią, czy jak jej tam, to jest ten pałac umysłu hannibala i na dodatek uważam, że ta scena może być pod koniec 3 sezonu, gdy już go złapią i będzie siedzieć w więzieniu. Bo możliwe, że 3 sezon będzie o łapaniu drania, chociaż to już czysta fantazja z mojej strony.
A to co Beverly znalazła jako dowód na winę Lectera, to była Abigail moim zdaniem! Wątpię, żeby Hann trzymał ludzkie mięso u siebie, tym bardziej, gdy zaczął się bać, że ktoś coś podejrzewa.
Szkoda tylko, że Abigail żyje, denerwuje mnie jej twarz, no ale w książce żyła, więc może teraz też ujdzie z życiem.
a! i cieszyłam się, że hannibal nie zaczął całować Willa, bo to byłoby lekką przesadą, chociaż nie byłabym w szoku znając preferencje Fullera ;p
co Wy z tymi preferencjami Fullera ? jest gejem czy co ?? ;> nooo ja przy tej scenie co Hanni tak "romantycznie" złapał Willa za twarz byłam pewna, że będzie kissing scene jak bum cyk cyk xDD
Rozczarowanie, jak mogli tak zniszczyć relację Hannibal-Will, czy Hannibal celowo zostawił go przy życiu, aby ten cierpiał za swoje "grzechy"? Hannibal wyglądał jakby Will złamał mu serduszko ...
Czytając opinie nie jestem pewne, czy coś ze mną jest w porządku. Odcinek podobał mi się. Co więcej, serial zaczął podobać mi się bardziej... Chociaż chciałam, żeby schwytali Hannibala, wyobrażałam sobie taki finał. Najgorsza byłaby ucieczka murder family.
A co jeśli Bedelia od początku była w "Hannibal team"?
Nie mogę doczekać się następnego sezonu. Oby Will przeżył. I Jack też.
Aha, wiecznie happy fandom chyba będzie w żałobie...
Ale ta moja wypowiedź bez ładu i składu, chyba nie pozbierałam się z zaskoczenia ;)
Wszyscy się tylko odnoszą się do scen, ale mało kto odnosi się do wypowiedzi bohaterów. Zgadzam się, że prawdopodobnie w 3 sezonie większość będzie żyła bo jak na razie Hannibal z gry eliminował nieznaczące bądź irytujące postacie - czyli takie które nie zasługują by brać udział w jego grze.
Ja się odniosę do kilku słów i wydarzeń z sezonu, które sprawiają, że Badelia była jedynym słusznym wyjściem na końcu wcale nie zaskakującym. A jednocześnie dają możliwość zakończenia serialu bądź jego kontynuacji.
Zacznę może od wątku Abigail - jej zachowanie i zdanie "on mi kazał" już powinna nakierować na to co powiedziała Badelia w rozmowie z Willem w FBI. Widać jak destrukcyjny ma wpływa Hannibal na ludzi i do czego potrafi ich zmusić.
Alana uwiedziona przez Hannibala to taki policzek dla Willa, by był bardziej zmotywowany i Hannibal mógł na niego lepiej wpływać.
Will który zdaje sobie doskonale sprawę, że Hannibal nie jest normalny więc próbuje go przechytrzyć jak wędkarz rybę. Jednak pierwszym punktem, który sprawia że Will przestał kontrolować sytuację były świnki (gdzie Hannibal wbrew przekonaniu Willa nie zabija ofiary). A następnie Badelia i wypowiedz "on nie każe zabić a jedynie sugeruje" i tu pierwsza wskazówka, że coś jest nie tak od początku sezonu.
Jack ... który wydaje się taki przebiegły a jednak ciągle nie może nadgonić za Willem i Hannibalem. To właśnie w jego przypadku dostajemy najważniejszą wskazówkę o tym jak się potoczy dalsza część odcinków. Badelia która mówi Jack-owi, że tylko im się wydaje że Hannibal stracił panowanie nad sytuacją.
Cóż każdy zapomniał że Hannibal to psychiatra i jak mało kto zna ludzki umysł. Nie ma co się wnerwiać na to czy tamto - no chyba że zamiast zwracać uwagę na dialogi to się ciągle wpatrywało w symbolikę zapominając o słowach.
Zmartwychwstanie Abigail to żadna niespodzianka.
Badelia od samego początku miał bardzo intymną relację z Hannibalem ale do teraz nie było wiadomo jak bardzo - w końcu wątek został ucięty.
Ja jestem zaintrygowany początkiem następnego sezony. I rozwojem sytuacji. Hannibal wcale nie obniżył lotów - takie moje zdanie - a jedynie za bardzo się skupiliśmy na symbolach i problemach przeciwników Hannibala a za mało na kontekście. W końcu Hannibal to nie tylko serial psychologiczny ale i kryminał.
No to pięknie, że większość będzie żyła. Tylko po co poświęcać kolejny sezon na wtórną zabawę w kotka i myszkę z Hannibalem skoro teraz był najlepszy moment na złapanie go.
Odcinek mega super bardzo mi się podobał liczę na kolejny sezon aż taki udany.
Zakończenie nie było wcale, aż tak słabe. Słabe jest to, że na postać Hannibala powoli można patrzeć jak na postać graną przez Stalone/ Schwarzeneggera/Seagala - choćby nie wiadomo jak było źle, zawsze wyjdą cało z najgorszej sytuacji. Wszystko strasznie naciągane, sceny w zasadzie ustawione pod Hannibala ( nikt z nim nie ma szans). Jak dla mnie poziom serialu spadł od momentu kiedy Hannibal przestał zabijać w wyrafinowany sposób.
szczerze powiedziawszy, odcinek mi się podobal. ostatnie 5 odcinków oglądałam z przerwami na obczajenie fejsa i innych pierdół, to finał mnie nawet wciągnał. byla tylko jedna przerwa na wstawienie prania, ale mniejsza.
scena kiedy Alana "strzela" do Hannibala przez drzwi mnie rowaliła. nieła kretynka. najpierw niesprawdzony pistolet, potem zmarnowana okazja postrzelenia Hanniego.
sam powrót Abigail trochę mnie zdziwił. jasne, pomysl dobry - ukaranie Willa zabójstwem właściwie jedynej osoby na której mu na prawdę zależy. jednak trochę to nie jest logiczne. pojawilo sie tyle dowodów potwierdzajacych jej śmierć, że jej wskrzeszenie jest w pewnym sensie śmieszne.
Jack. niesamowita jak dla mnie postać. teraz zachował się trochę lekkomyślnie, jednak mam nadzieję, że akurat jego wskrzeszą. scena z połączeniem do żony mnie rozbroiła, genialna.
tak na koniec to wydaje mi się, że odcinek nie nalezy do najgorszych. ciekawa jestem jak Fuller zakończy historię Hannibala. czekam na 3 sezon i nawet jeśli będzie całkowicie beznadziejny i tak obejrzę do końca. trzymam kciuki, żeby wypaliły plany dotyczące zakończeniu serialu na 7 sezonie.
Mi się zarówno pierwszy jak i drugi sezon bardzo podobał. Ale finał drugiego sezonu zdegustował mnie tak bardzo, że nie chcę już więcej oglądać Hannibala. Fuller zniszczył cały serial jednym odcinkiem. Poczułem się jakby ktoś chciał zrobić ze mnie kompletnego idiotę i niedorozwoja. Kiedy myślałem że większej tragedii być nie może, to scena w samolocie po napischł dopełniła dzieła zniszczenia. Z szacunku dla ludzi Fuller powinien publicznie wszystkich przeprosić i obiecać że już nigdy więcej nie nakręci ani jednej sekundy następnego odcinka Hannibala.
mów za siebie....czekam na 3 sezon jak na żaden inny serial.. masz z nim problem ? to nie oglądaj, choć jestem pewien ze jak tylko się pojawi rzucisz się na niego.. finał genialny i tyle.
Na gówno się nie rzucam, bo śmierdzi jaki się go ruszy. Jeżeli dla Ciebie finał był genialny, to bardzo współczuję Twojemu gustowi i inteligencji.
Miałem nawet nie komentować tego odcinka ale coś tam naskrobię. Klasyczny przykład na zepsucie serialu, tylko w innych robili to przez minimum kilka odcinków a tu załatwili to w jednym. To już nie chodzi o to kto przeżyje a kto nie ale ten odcinek był emocjonujący jak Barwy szczęścia. Cały czas czekamy na końcowe sceny a tam taka klapa. Hannibal to krzyżówka Batmana, Spidermana, Hulka i uj wie czego jeszcze. Dodać do listy supermocy można rzucanie nożami, przewidywanie przyszłości też ale to już wiadomo od 1 sezonu.
To wywąchanie Freddie nie wiem czy było bardziej żałosne czy śmieszne.
Pozdrawiam ludzi piszących, że to nie jest kryminał i dzięki temu nie musi być logiczny ba może być całkowicie nierealny. Szkoda tylko, że nie ma daru teleportacji ciekawiej by było.
Fajnie, że Alana strzeliła. Will zrobił się komiczny - miał już wszystko na Hannibala ale przytulić do psychopaty się musiał.
Śmieszne jest to, że twórcy wrzucą w dialogi jakieś inteligentnie brzmiące teksty, sporo przenośni i niektórzy już biorą ten serial za trudny, taki który trzeba zrozumieć. Bardzo tani chwyt.
Scena z Bedelią tak jak ktoś już napisal nie jestem do końca przekonany czy to nie była czasami wyobraźnia Haniego a w rzeczywistości coś pod domem się jeszcze wydarzyło. Może FBI wpadło? W Polsce czekamy długo na karetkę a w Stanach dzwonisz z zawiadomieniem o strzelaninie to zdążysz pogadać o filiżankach, i zabijesz kilka osób a Policja jedzie z Los Angeles chyba.
Wg mnie ten serial stracił jakiś % widzów, którzy zwyczajnie nie podejdą do 3 sezonu.
Jedyny plus odcinka to to, że wreszcie ukazali Hannibala takiego jaki powinien być (prawdziwy psychopata, brutalny morderca). Szkoda tylko, że to co powinni robić stopniowo przez 2 sezony załatwili w 5 minut.
nie znasz się i tyle...NIE OGLĄDAJ jak Ci się nie podoba ! widzę ze nie rozumiesz dialogów , one są dla ludzi inteligentnych a nie dla takich typów jak Ty.
Wiedziałem, że coś takiego jak ty walnie taki tekst. Po pierwsze nie obrażaj, każdy ma prawo się wypowiedzieć. Po drugie nie zaliczaj siebie do ludzi inteligentnych bo oni potrafią pisać.Takie typy jak ty łykają wszystko. Dobrze, że ty się znasz i rozumiesz dialogi - przecież one są takie inteligentne :D haha co za typ.
Zbyt emocjonalnie do tego podchodzisz to tylko serial, nie atakuj innych za odmienne zdanie.
Litości... xd Człowieku, masz zero argumentów, to co tutaj praktykujesz to jakiś żart. Przestań obrażać innych tylko dlatego, że mają inne zdanie, nie potrafiąc przy tym uzasadnić swojego stanowiska.
Wiecie ja miałam wrażenie, że Abigail jest jakimś chorym urojeniem, może Hanni znowu ich jakoś wszystkich naćpał. A Bedalię na pewno musiał czymś przekonać, tak jak mówiła o tej perswazji
Ale chore urojenie nie wyrzuciłoby Alany przez okno :P Chociaż w tym serialu to jest możliwe. Może ideał Hannibal potrafi zmieniać wygląd? Bo przecież on może wszystko.
Z Bedelią to jest w ogóle chory klimat, bo przecież Hanni był w jej domu, żeby ja zabić gdyby się go nie bała, albo nie miała na pieńku to by nie zwiała, ona z kolei była u Willa w szpitalu i nagle wylatuje sobie z Hanniam w podróż marzeń... gorszej bzdury nie mogli zrobić. Zgadzam się też ze wszystkim co napisał M29.
Szkoda że scenarzyści tak zepsuli te ostatnie 2 odcinki.Wychodzi na to że FBI to banda idiotów, no bo jak można nazwać panią dyrektor która odsuwa od sprawy swoich agentów, mimo przytłaczających dowodów na Hannibala?Czy jak Will z nim rozmawiał o morderstwach to nie mogli dać podsłuchu mu jakiegoś?Przecież to wręcz idiotyczne że tak doświadczony agent jak Jack poszedł tam bez wsparcia, chyba że wsparciem miała być trzęsąca się ze strachu Alana?
Przecież już od początku serialu wyszło że FBI to idioci bo logicznie myśleć nie potrafią i do rozwiązywania spraw potrzebują Willa z magicznymi mocami,który nawet na dowody nie zerka,czasem do zwłok nie podejdzie a już wiedział co i jak.
A szczyt debilizmu przekroczyli kiedy uznali kulejącego Chiltona mordercą.No jak? ten mizerny kulejący doktorek miałby być seryjnym mordercą,on zwłok nie dałby radę przenosić,nie dałby rade zabić tych 2 uzbrojonych agentó FBI któzy zapukali do jego drzwi xD
Finał sięgnął dna gdy Hannibal wyszedł z domu pozostawiając ciała za sobą. Po scenie w samolocie serial przebił się przez dno i powędrował jeszcze niżej.
Szok za szokiem. Powrót Abigail jednak był potrzebny, Hannibal odbiera mu ją drugi raz. Bezsensem według mnie była cała ta rzeź. Przecież wszyscy w FBI wiedzieli co sie tam stanie, Jack miał miec snajperów a tu nic. Alana wylatuje z okna, krew się leje i z nikąd pomocy. Zbyt naciągane.
powrót Abigail rzeczywiście jest dobrym wątkiem, ale mogli to zaplanować wcześniej, jak ją uśmiercali., pojawiło sie tak wiele dowodów potwierdzających jej śmierć, że to jest niesamowicie komiczne, nierelane i nie wiem jak to jeszcze określić, że ona nagle ukazuje się żywa. Ciekawa jestem, niby skąd Hannibal wziął ucho, które bez wątpliwości jest jej uchem - zostało to przecież potwierdzone badaniami FBI. ulepił z plasteliny zmieszanej z krwią Abi? wziął ucho od innego trupka i jakoś zmieszał ich geny, żeby badanie wykazało, ze jest to jej ucho? albo to FBI jest tak niewykształcone i tępe, że pomimo specjalistycznych badań, nie potrafią dokładnie określić czyje to ucho jest/było.
'Zbyt naciągane". czy ja wiem? jeśli ostatecznie pani w czerwonej marynarce stwierdzila ze nie wyśle z Jackiem snajperów to nie wysłała. nie miał kto uratować ani jego ani Alany. sąsiedzi ( o ile takowi istnieli ) zapewne bali się zrobić cokolwiek. a przecież policja w Stanach na zawiadomienie o strzelaninie jedzie tak długo, ze w tym czasie zostaje pocietych dwoje ludzi, druga dwójka umiera powoli wykrwawiajac sie. jest rownież czas na kilkuminutowe rozmowy z Alaną i Willem nasyconych metaforami, że aż czuć lekkie rokoko.
wczoraj zaraz po obejrzeniu odcinka, byłam dość optymistycznie nastawiona do 3 sezonu i ogólnie miałam dobre zdanie o finale. po przemysleniu dochodzę do wniosku, ze rzewczywiście większosć ostatniego odcinka była gówniana, nierealna, beznadziejna.
do głowy przyszedł mi pomysł, że Hannibal mógł po prostu zrobić z Abigail Van Gogha i uciąc jej ucho, gorsze rzeczy juz robił. miała rozpuszczone włosy więc nie było widać braku ;)
wg mnie najprawdopodobniejsze jest to, że Hanniego poniosła już za kratkami wyobraźnia z tym samolotem i Badelią a ranni przeżyli oprócz Abigail, bo ileż można wchodzić do tej samej rzeki- Fullera chyba ulubiona zagrywka, drugi raz byłby gruuuuubą przesadą nawet jak na taki serial, w którym aż roi się od absurdów
Will - wyjdzie ze szpitala i z szaleństwem w oku wznowi polowanie na Lectera-(jeśli samolotowa scena była prawdziwa...)
Jack - to samo co Will, będzie złamany dodatkowo śmiercią żony i po dłuższej przerwie wróci do pracy
Alana - sama nie wiem co z nią można by było zrobić po takim wypadku...
Ucho należało do Abigail. Można bez niego żyć podobnie jak dr Gideon żył bez obu nóg. W finałowej scenie Abigail miała uczesane włosy w taki sposób by przysłaniały uszy. Autor założył, że widzowie się domyślą, widać błędnie. Poza tym nie powinien was dziwić powrót Abigail, ponieważ już w jednym z poprzednich odcinków Hannibal podczas rozmowy z Willem zasugerował, że być może kiedyś będzie mógł jeszcze ujrzeć jak filiżanka składa się w całość. Oglądając ten serial od początku trzeba wiedzieć, że żadne słowa w tym serialu nie padają bez przyczyny.
Co do finałowej sceny nie sądzę, by działo się to w wyobraźni głównego bohatera. Jeśli miałby sobie coś wyobrażać, to znając Hannibala, byłoby to coś bardziej wzniosłego niż lot samolotem z Bedelią.