Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)
Dokładnie tak. Will, you fu.cking bastard. xd
Ale to nie mogło się inaczej potoczyć. Hannibal zabrał Willowi serce, tylko dla niego ono bije mocniej. Molly wpakowała się w wielkie bagno, gdy wyszła za Grahama. Will ciągle ją okłamuje, ona nic nie wie o jego zażyłości z Hannibalem. Ciągle żyje w błędnym przekonaniu, że to ona jest dla niego całym światem.
Można by jej nawet współczuć.
Ja jestem przekonana, że ona czuje, że nie jest numerem 1 w jego życiu i nigdy nie będzie. Kobiety wiedzą takie rzeczy.
To musi boleć.
Chyba tak. Mimo że nie wie nic o prawdziwej naturze relacji Willa i Hannibala, najwyżej się jej domyśla, to musiała zauważyć, że Will potrafi być dziwnie spięty w ich "intymnych" momentach Ona nie jest głupia i twardo stąpa po ziemi.
Szkoda mi, że trafiła na Willa.
Popełniła błąd, wielki, tragiczny błąd. Źle, że trafiła na Willa. On może ją zniszczyć, może popsuć jęk całe życie. Chyba lepiej, żeby zrobił to jak najwcześniej. Potem może być gorzej.
A racja. Och tak, to musi niewyobrażalnie mocno boleć, niczym ciernisty kolec wbijany prosto w serce.
..na wypadek gdyby ktoś pytał czy słodki kochany Will bywa egoistyczny, okrutny i wyrachowany.
Że też niektórzy jeszcze mają co do tego wątpliwości.
Można powiedzieć, że Will w pewnym sensie zwyczajnie ją zdradza. Emocjonalnie.
Myślisz, że wmawia sobie przy okazji, że tak nie jest? Ja myślę, że zaczyna dzień od wmawiania sobie, że żyje w bajce. Idealizuje swoje małżeństwo i z poczucia winy jest czuły i cierpliwy.
Ja też tak myślę. Skończyła się jego dziwna chwilowa szczerość wobec siebie i innych z początku 3 sezonu ("I wanted to run away with him", "I've never known myself as well as when I know myself when I am with him" etc, etc). Gdzieś tam z tyłu jego głowy musi czaić się myśl, że jego małżeństwo jest skończone, i Will musi się za to nienawidzić. A jeśli jeszcze nie, to zacznie.
Otóż to! Na początku sezonu Will wydawał się być pogodzony z samym sobą, że swoimi uczuciami, z całą sytuacją. Nie okłamywał się wtedy. Nie bronił się. Ale przyszło mu powrócić do normalnego życia znowu zaczęło się udawanie. Graham wie, że Molly to tylko próba wypełnienia pustki w umyśle i sercu. Niestety to próba nieudana.
Ach ten Will, taki niewinny kiedyś był... Chociaż nie, on takiego udawał. Hanniemu udało się wydobyć jego naturę do wierzchu, atta boy!
Ten Hannibal to w sumie taki "ideał" partnera - Pomoże z problemami z tożsamością, troszczy się, chroni, czasem uratuje, rozumie jak nikt inny, skory do poświęceń(patrz poddanie się).
I prawie mu się to udało. Czego to się nie robi z miłości. Jak Hannibal kocha, to na zabój.
Tak w ogóle to nie wiem co myśleć o tej jego tzw. uczuciowości. I z tym kochaniem to jednak zalecałabym ostrożność. Bo w tym miejscu jego mózg wykazuje jakąś nieprawidłową aktywność. Ponad instynktem widzę tylko jakieś fragmenty wspomnień i artystyczne koncepcje i to wszystko zlepione w dość przypadkową całość.
Tsa, ostrożności nigdy za wiele. To jest Hannibal, tutaj zawsze trzeba być uważnym.
I podmucha na zupkę, żeby Will sobie nie oparzył swojego cennego, smakowitego języczka.
To jest okrutne, to, co on wyprawia. Zdrada emocjonalna może boleć gorzej od fizycznej. Ciekawe, kiedy Molly zacznie mieć tego dosyć. Jeśli już nie ma. Może otacza się jeszcze jakąś barierką. Ta kobieta zamknęła się w mydlanej bańce, ale za niedługo ona pryśnie. Wtedy będzie wiedziała wszystko. Nie wytrzyma i opuści Grahama.
Tak mnie ta nasza rozmowa zainspirowała że rzucę pytanie. Jak myślicie, kim właściwie jest Hannibal? Artystą? Potworem? Demonem? Dwunożną alegorią? Człowiekiem jednak...? hm skoro zrzucił maskę człowieczeństwa to stał się... kim? Jest zdolny do jakiś wyższych uczuć czy nie? Jeśli tak/nie to dlaczego? Skąd ta jego słabość do połamanych ludzi? Zaznaczam, że widziałam tylko Milczenie Owiec i teraz serial, więc wszystkie oczywiste argumenty dozwolone.
Wiesz, to trudne pytanie. Myślę, że on może być wszystkim po trochu. Zazwyczaj uważam go za stuprocentowego człowieka z krwi i kości, jednak czasami wydaje mi się tak bardzo nieludzki, tak daleki od przyjętej przez ludzkość definicji człowieczeństwa, że nie potrafię zaliczyć go do żadnej grupy ludzi, jakichś istot ogółem. Hannibal czasem wydaję się wszechmocny, a czasem wydaję się słaby.
Na pewno jest czujny, ciągle obserwuje, jego umysł nigdy nie odpoczywa (chyba, że słucha Wariacji Goldbergowskich, to jest wyjątek), zawsze musi mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą. Jeśli nie ma, to stara się to nadrobić.
Myślę, że Hannibal jest zdolny do wyższych uczuć. On jest jest psychopatą ani socjopatą, nie jest szaleńcem. Przerażające jest to, że mimo iż posiada sumienie i poczucie winy, to i tak robi to, co robi. Zabija i czerpie z tego przyjemność tak, jak ktoś może czerpać przyjemność z czytania książki czy uprawiania sportu. To go czyni ludzkim i odczłowieczonym zarazem. Potrafi czuć, doskonale zna swoją naturę, potrafi sam siebie kontrolować. Tylko tu znowu luka, znowu wyjątek. Will. Nie potrafił kontrolować się przy tym człowieku, jego emocje wydarły z niego wartkim strumieniem, którego nie potrafił zatrzymać.
Nie wiem kim on jest. Można go podziwiać i nienawidzić. Zachwycać się nim i obrzydzać. W niektórych kwestiach, np. w kwestiach gustu można by nawet brać z niego przykład. Bo gust ma wspaniały.
Hannibal to manipulant. A słabym człowiekiem prościej manipulować, prościej go wyczuć. Tylko, że Lecter lubi wyzwania, większą przyjemność czerpałby, gdyby udało mu się zawładnąć psychiką osoby silnej. Może czuje od nich zrozumienie? Może sam ich lepiej rozumie?
No właśnie. Will. Jakby się rozejrzeć w głowie Hannibala to w każdym zakamarku jest jakiś Will upchniety. Wszystkie ścieżki prowadzą do niego.
Przygarnął te łamagi, pozwolił aby objawiły swoją naturę ponieważ? Na pewno ich rozumie. Na pewno się bawi i chce zobaczyć co będzie. Gdzie w tym działaniu jest ludzki wymiar? Ludziłam się, że Abigail nie zostanie zdjeta z tego szczęśliwego obrazka, że to właśnie z nią a nie z Bedelią ucieknie do Europy. Łudziłam się, bo za bardzo chciałam widzieć w nim człowieka.
Przejęcie kontroli nad słabym człowiekiem, tylko po to aby ją mieć...myślę że to jest poza ambicjami Hannibala. On zawsze chce czegoś więcej. Chce tworzyć dzieło, które ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Jest twórcą i obserwatorem aktu tworzenia. A wreszcie widzem, ktróry ocenia finalny efekt.
Do tego jak każdy twórca pragnie być zauważony, podziwiany czy wręcz ubostwiany. Bawi sie ze swoim audytorium, drażni i zawodzi. czyjej akceptacji i zrozumienia rzeczywiście Cragnie? Willa. Znów Will.
Hannibal wymyka się wszelkim definicjom, kiedy przychodzi do zakwalifikowania go do jakiejś kategorii na podstawie stanu jego umysłu. Nie jest socjopatą ani psychopatą, nie jest obłąkany, a nawet nie pasuje mi do niego określenie stricte "potwór". Ja zawsze uważałam go za człowieka. Nadzwyczajnego człowieka i tyle. Nawet nie chorego czy zepsutego, po prostu patrzącego na świat w inny sposób niż 99% populacji. "There is no morality, only morale". Wciąż jednak czasem się zastanawiam, czy Hannibal Lecter przypadkiem nie jest demonem i stąd się biorą te komplikacje w określeniu go stosownym słowem w świecie psychiatrii. Nie wykluczam faktycznego istnienia demonów w prawdziwym świecie, a w uniwersum Hannibala po tym, jak ksiądz z kaplicy w Palermo zobaczył Abigail w 3x02 może też nie mogę wykluczyć.
Jestem tak jakby rozdarta pomiędzy tymi dwiema opcjami i to śmieszne, bo są one tak różne. Nie mam pewności.
Uważam też, że jest artystą, jak najbardziej.
Hannibal zrzucił maskę człowieczeństwa, a raczej konceptu człowieczeństwa według społecznych norm. Czyli tak jakby swoją normalność, która i tak była kostiumem, iluzją. Stał się tym cieniem, dymem, który sprawia wrażenie powiązanego z diabłem.
Według mnie Hannibal owszem zdolny do odczuwania wyższych uczuć jest. Jeśli kiedyś nie był, to Will to zmienił. "- Do you believe you could change me the way I've changed you? - I already did." Uczłowieczył go do tego stopnia, że Hannibal obdarzył go miłością, która w porywach jest nawet nieegoistyczna i sprawia, że Hannibal stawia go na piedestale i nie martwi się o własne potrzeby (patrz: Digestivo). Sama częściej podchodziłabym do tego pomysłu sceptycznie, gdyby fabuła tego nie ustabilizowała.
Tak odrzucił moralność, ale trwa przy swoim kodeksie etycznym. Nie jest niszczycielskim żywiolem, jest świadomy siebie i świata w każdej sekundzie. Człowiek szalony niczego nie kontroluje, prowadzą go głosy w jego głowie, Hannibal kontroluje wszystko. Stąd kusząca myśl czy faktycznie nie jest jakaś istotą nadprzyrodzoną. Will go widzi jako istotę nie ludzką, coś co ewoluowało poza człowieczeństwo.
Bedelia się myli. Will dotarł do istoty Hannibala. Widzi go takim, jaki jest. To jest klucz do tej ich relacji. Will odrzucał prawdę o Hannibalu, pozwalał jej dryfować poza granicą świadomości.
Ta miłość, chwilami bezinteresowna. To prawie nie miało prawa zaistnieć. Ale jakiś impuls przeszedł przez inną cześć mózgu, pobudził inne neurony. I coś się zmieniło. Will zmienił Hannibala. Sprawił, że zaczął pragnąć bliskości i zrozumienia, nie tylko podziwu. Obudził w nim coś, o czym dawno zapomniał. Zapewne bolesnego. Odsłonił jakąś delikatną cześć jego duszy. Miejsce, które można zranić. Tak, pomimo wszystki Hannibal jest człowiekiem.
Jak dla mnie też jest wszystkim po trochu.
Uważam go za człowieka o niebotycznym intelekcie, świadomego otaczającego go mroku i akceptującego go( w przeciwieństwie Willa, ktory to ma na sobie maskę, że wcale taki zły to on nie jest) przy czym artysty szukającego uznania ( pokazywanie swoich dzieł - jego design) ale i zdolnego do wyższych uczuć( Zależy mu na Willu, chroni go, troszczy się o niego, daje mu też lekcje, zależało mu też trochę na Abigail).
Ta słabość może ze względu na to że on kiedyś też był połamany(rodzice, siostra) a teraz jest silny albo przynajmniej silniejszy. I racja, tak jak on zmienił Willa tak Will zmienił jego. Skruszył betonową skorupę na sercu/duszy/rozumie Hannibala.
Widzi potencjał i pomaga mu się rozwinąć.
Czy opiekuje się Willem? Tak, na swój sposób bardzo troskliwie. Widać to coraz wyraźniej.
Abigail... przygnębia mnie, że jej życie zależało tylko od postępowania Willa...
O tak, teraz to jest to doskonale widoczne. Po tym, co Will zrobił Abigail nie miała prawa żyć. Można powiedzieć, że jest on winny jej śmierci. Ciężko to sobie wyobrazić, ale w świecie Hannibala musi to musi tak wyglądać.
Z odcinka na odcinek coraz bardziej widoczne. Nasz słodki Will. Tak oczywiście. Wszyscy uwierzyli w tę bajkę . Z nim samym włącznie. Co widzi Hannibal? nie wiem, może prawdę a swoją własną iluzję.
Tak bardzo, bardzo słodki i niewinny, i delikatny. Jasne -.-
Co o nim można powiedzieć to, że na pewno jest świetnym aktorem, prawie na równi z Hannibalem. Potrafi zagrać każdą z ról. I pogubionego nieudacznika, i geniusza, i przykładnego męża, troskliwego ojca, mordercę...
Mam temat :)
Skoro rozmawialiśmy o tym, kim jest Hannibal Lecter, to może porozmawiajmy o tym, kim tak naprawdę jest Will Graham. Jaki on jest?
Hmm, dobre pytanie, chyba trudniej na nie odpowiedzieć niż na to kim jest Hannibal. Muszę się zastanowić.
W takim razie zastanów się. Ja też chyba muszę. Nie takie proste. Will stoi za kurtyną, chowa się za zasłoną dymną. Jego też trudno przejrzeć. Poza tym o Hannibalu można więcej powiedzieć, bo wiele osób przed nami poruszało ten temat. O Grahamie się tyle nie mówiło i nadal się tyle nie mówi. I podejrzewam, że mówić się nie będzie.
Ale nasze forum to nasze forum. Więc gadamy :p
Hugh Dancy. Dla mnie jeszcze obszar nieodkryty. Widziałam go w Blackhawk Down, dobrze sobie radził... i teraz w Hannibalu. Lubię ten sposób grania, taki bardzo z brzucha, empatyczny, emocjonalny. Sprawia, że człowiek identyfikuje się z postacią.
A Will? Jest śliczny i słodki, sama bym go zjadła, w sumie nie dziwię się Hannibalowi. Wygląda na spokojnego, łagodnego, zagubionego człowieka. Ot, taki trochę nieśmiały introwertyk, typ intelektualisty. Jest narcyzem, bywa impertynencki. Jego empatia jest jego największym darem i przekleństwem. Sprawia, że jest mniej ludzki, niżby sam chciał być. Bo on nie jest z tego świata, tak samo jak Hannibal. On żyje gdzieś "pomiędzy" a może tuż pod powierzchnią rzeczywistości. Na powierzchni trzymają go tylko różne myślowe konstrukty. Przy pomocy Molly wybudował szklany pałac i uśpił część siebie. Ale coś się w nim szarpie i pragnie się uwolnić. Za wszelka cenę. To było widać na początku sezonu 3, gdy przyznał, że CHCIAŁ uciec. Od 3 lat nosi maskę, ale zrzuca ja, gdy coś wytrąci go z równowagi. A wybić go nie jest trudno. Zaczęło się od "wejścia w skórę" Czerwonego Smoka, gdy spojrzał na świat jego oczami i znów poczuł dreszcze. Ten stan daje mu spełnienie.
Dlatego związał się z Hannibalem. Hannibal dawał mu dokładnie to czego chciał. Cokolwiek by sobie Will nie wmawiał, CHCIAŁ TEGO. I nigdy nie zerwał z Hannibalem, nawet po tym ich niby rozstaniu. Widać to coraz wyraźniej, szczególnie teraz, gdy sytuacja gęstnieje.
"You delight yourself in wickedness and berate yourself for the delight".
Hannibal doskonale określił to, kim Will tak naprawdę jest. Wystarczyło tylko jedno zdanie. Tak jak powiedziałaś, Will jest zawieszony między "światami", między jedną stroną osobowości a drugą. Graham prowadzi bezustanną walkę z samym sobą. Został obdarzony cechami, jakie posiadają ludzie określani jako ci dobrzy - empatią, umiejętnością okazania zrozumienia i akceptacji. Ale otrzymał także cechy ludzi nazywanych złymi, ponieważ nie potrafi nie odczuwać przyjemności z wyrządzenia komuś krzywdy, co więcej bardzo mu się to podoba, jest dla niego niezwykle pociągające, daje siłę i spełnienie. Dlatego ta walka. Te dwie skrajne strony jego osobowości nie są w stanie tworzyć charakteru tylko jednego człowieka. Za dużo tu antagonizmów. Dlatego Will ucieka od tych dwóch stron tworzących jednocześnie dwa odrębne światy, nie potrafi wybrać jednego z nich, nie jest w stanie odnaleźć się ani w jednym ani w drugim, co skutkuje tym, że ciągle żyje w zawieszeniu i balansuje na krawędzi. Raz przechyla się w jedną, a raz w drugą stronę. I jeśli jakaś nie zwycięży w tym pojedynku, Graham nigdy nie zazna szczęścia i spokoju.
Myślę, że ta ciemna strona jest przeważająca w tym zestawieniu i kiedyś w końcu weźmie górę, ale być może potrzeba na to czasu. Pierwsze oznaki rosnącej przewagi już się pojawiły. Wcielenie się w Czerwonego Smoka, rozmowa z Hannibalem, wejście do świata zbrodni - to wszytko pobudza skrywane przez Willa cechy.
Myślę, że jeśli Graham nie pozwoli, aby jego prawdziwe JA ujrzało światło dzienne, to on prędzej czy później i tak sam siebie zniszczy. Nie można żyć w kłamstwie, gdy okłamuje się samego siebie. A Will robi to już przez bardzo długi czas i jak widać, coraz gorzej mu to wychodzi.
Tak to jest doskonały cytat. Idealnie w punkt. Jego ciągnie do okrucienstwa i do tego cienia. Spełnia sie i jednocześnie spala gdy wchodzi w głowy morderców i patrzy ich oczami. Ale to jest dla niego ekscytujące. To, a nie zimowe wieczory u boku Molly. No niestety. Wrócił do Hannibala, mimo że dzieli ich ściana ze szkła i rodzina z papieru. Wrocil i rozmawia. Tak, jeszcze się szarpie, jeszcze zaprzecza, ale zsuwa się coraz niżej.
Myślisz, że się zniszczy? Tj wykończy go ten stan? Czy może się poświęci dla jakiejś większej idei? To drugie jest niestety prawdopodobne. Wolałabym gdyby chciał się ocalić- ocalić tego nowego, doskonalszego siebie. Ale wpierw musiałby siebie akceptować. Bez Hannibala mu się nie uda.
Zamiary Willa są owiane tajemnicą. Ten człowiek potrafi być bardzo nieprzewidywalny, zupełnie tak, jak nieprzewidywalny potrafi być Hannibal. Naprawdę ciężko stwierdzić co planuje zrobić, w którą stronę zamierza pójść. Ma w sobie coś z "bohatera", więc teoria, że będzie chciał poświęcić się dla dobra jakiejś sprawy jest wysoce prawdopodobna.
Ale tuż obok mamy tę ciemność wyzierającą przez szczeliny jego popękanej skorupy. I te szczeliny mogą mieć decydujące znaczenie dla całej historii.
W tym, w czym tkwi teraz po uszy nie da się żyć, w takiej sytuacji nie wytrzyma długo. Musi wykonać jakiś ruch, a jak na razie wszystkie, które zrobił doprowadziły go przed oblicze Hannibala. Im bliżej Lectera, tym dalej od Molly. Zdaję mi się, że Will jeszcze nie jest tego do końca świadomy, ale w końcu zda sobie sprawę, że jednak nie udało mu się zachować dystansu, że Hannibal po raz kolejny wpakował się z butami do jego umysłu i zawładnął całym jego życiem, stał się całym jego światem. Już teraz Graham bardzo dużo myśli o doktorze, a będzie myślał coraz więcej i więcej.
Powinien wreszcie pogodzić się ze swoją naturą, bo i tak nigdy z nią nie wygra. A do pogodzenia się ze swoją naturą Willowi potrzebny jest Hannibal.
"Natura człowieka to coś, na co nie mamy wpływu. Dostajemy ją razem z płucami, trzustką i całą resztą bebechów" - Hannibal mądry człowiek.
Tak. Tu ważne jest to co stało się w 3x11. Naprawdę chciałabym coś o tym więcej. Obrót wydarzeń jest hm, genialny.
Hmm, ja widze ostatnio w Willu więcej tego złego, mroku i premedytacji niż wcześniej. Jakoś inaczej spoglądam na te jego wszystkie poczynania. Mam wrażenie że jego nęci ta ciemna strona a broni się przed nią tak niezdarnie jakby wiedział że i tak go to wciągnie. Nie wydaje mi się takim "ciapowatym" dzieciakiem ze smutnymi oczyma jak wcześniej.
Jeśli powiesz mi, że historia choć odrobinę zmierza w kierunku, w jakim byśmy chcieli by zmierzała, to będę Cię wielbić na wieki. ;pp
Wiesz, coś w stylu - nie wygrzebię po kilku latach jakiegoś Twojego komentarza, żeby coś Ci udowodnić albo coś Ci zarzucić ^^
Haha! Och, nie rób tego! Bądźże dobrym człowiekiem ;p
Satysfakcjonujący odcinek?