Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)
Damy radę poczekać jeszcze chwilę. Musimy. Czekanie też jest w pewien sposób fajne. :)
Bardzo słusznie. Ja już wiem jakim to idzie torem i stwierdzam, że bardzo mi to odpowiada, otworzyło się kilka niezwykle ciekawych możliwości :)
Mam nadzieję, że nie jest to tor, który prowadzi do zakończenia historii w sposób książkowy. Ale gdyby tak było, to zapewne nie byłabyś zadowolona.
Dobra rzuciłam okiem na odcinek, pewnie obejrzę jeszcze raz jak będą napisy - bo może coś mi w tej szeptaninie i akcentach umknęło. TUTAJ SPOJLER
ethi, czy ja dobrze słyszałam jak Will powiedział do Molly w szpitalu po TYM WSZYSTKIM - że psy są bezpieczne. Serio...
Nad resztą błyskotliwych mniej lub bardziej rozmów, skupimy sie później.
*SPOILER ALERT* Tak. Najpierw powiedział, że Walt jest bezpieczny a później, że psy. Hm. Myślisz o tym, czym jest w tym calym kontekście jest Best from The Sea? Ja widzę tylko jedno, bardzo oczywiste wyjaśnienie. A właściwie osobę.
Nie. Mam tu na myśli Willa.
Hannibal mówi (cytując Fausta):
"Two souls, alas, are dwelling in my breast,
And one is striving to forsake its brother."
Chwilę milczy i wlepia się w Willa, ale to milczenie jest dla mnie tak wymowne jakby mówił dalej - bo dalej u Goethego jest:
"Unto the world in grossly loving zest,
With clinging tendrils, one adheres;
The other rises forcibly in quest
Of rarefied ancestral spheres."
A to już odniesienie do Willa (adheres) i Francisa (rises)! Kurde. Genialne. Mogę nie mieć racji. Ale, jak złożysz w jedną całość wszystko, co powiedział Hannibal, to się idealnie układa.
Może być też na odwrót z tymi wersami, ale wydaje mi się że te dwa pierwsze jednak idealnie pasują do Willa.
Dwie dusze: Francis (Red Dragon) i Will (the Beast From the Sea).
Przepraszam za spoiler, ale usprawiedliwiam się, że to na Twoje własne życzenie :)
Spoko, oglądałam już większość odcinka, więc możesz spoilerować. Chcę tylko jeszcze z napisami obejrzeć, bo zapewne sporo rzeczy mi umknęło, a wiadomo nie od dziś, że jak coś w Hannibalu Ci umknie, to amen - wszystko traci sens. Dlatego czekam na napisy, powinny się już za chwilę pojawić.
Ale tak, absolutnie się z tobą zgadzam. Tylko kim jest w tym wszystkim Hannibal? I dlaczego Will jednak zostaje określony bestią? Czy to oznacza, że ta ciemność... te ciemność wreszcie ujrzy świat, że Graham się w niej zatopi i wreszcie odnajdzie?
Tego nie wiemy, ale jak tak patrzę na Willa to mam wrażenie, że Hannibal już odbezpieczył granat.
No właśnie. Wszyscy żyją tak, jakby siedzieli na tykającej bombie. To musi się zmienić, bo odliczanie kiedyś się skończy. I ta bomba wybuchnie. I wszystko się zmieni. Musi się zmienić. Ja innego zakończenia nie widzę. Nic już nie będzie takie samo.
Boże, myślę, że raczej masz rację. To jest wspaniałe. Te słowa idealnie opisują całą sytuację, naturę Willa, wszystko.
To jest tylko fragment całej rozmowy. W szerszym kontekście jest jeszcze bardziej oczywiste. To jakie słowa padły przed i jakie padły po.
Dwie bestie, które wyhodował Hannibal. Cudo, po prostu cudo.
W oryginale u Goethego ta zwrotka ma nieco inny wydźwięk, to samo jest w polskim przekładzie. Ale angielski pasuje idealnie.
Tak, specjalnie sprawdziłam, i rzeczywiście polski wydźwięk jest nieco inny. Ale angielski czyni cuda, co jest korzystne dla tego serialu, a raczej dla tej konkretnej sceny. Cytat wpasował się tutaj po prostu idealnie, w punkt.
Nie no, te psy to jednak najważniejsze co mógł jej powiedziec...
Hmmm, możliwe że to Will. Być może to że Bestia z morza to bestia z ukrycia/przebywająca w ukryciu.
Jak dla mnie to się idealnie układa. Bo jeśli nie, kto będzie tą druga bestią? Jakiś randomowy potwór z bagien?
No właśnie. Nie ma sensu. A tytuły odcinków nie są nadawane z du.py, mają znaczenie. Ach *.*
To idzie tak:
Haninbal: The Dragon likely thinks you are as much a monster as you think he is.
Will: Is this a competition?
Hannibal: Two souls, alas, are dwelling in my breast, and one is striving to forsake its brother.
W sumie tak... w Czechach mieli potwora z bagien xd
Brzmi logicznie - Smok to Francis a Will Bestia z morza a Hanneczek tylko stoi i patrzy jak się rozegra gra którą zaplanował.
Więc on jest jednak w tym wszystkim jakby najważniejszy. To wszystko, co się rozgrywa to jest jego dzieło. On patrzy z dumą na przedstawienie, którego scenariusz sam opracował. Jak bardzo musi czuć się dumny, silny... są ludzie, którzy zwyciężają zawsze, mimo wszystko. Hannibal jest takim człowiekiem. Co to może oznaczać? Że zło jest silniejsze od dobra? Ale czy Hannibal jest zły tak do końca?
Chyba tak w 100% nie jest ogarnięty mrokiem. Coś dobrego, jakieś dobre uczucia się w nim tlą.
Co nie zmienia faktu, że on zawsze chce i przeważnie mu się udaje być tym, który zwycięża mimo wszystko. Tylko... co dla niego tym razem jest najważniejsze ? Wygrana i poczucie wyższości nad innymi, nauczka, jego widowisko czy sam Will.
Nie wiem. Sądzę, że my nie jesteśmy w stanie tego do końca przewidzieć. Okaże się w finale. Myślę, że tam znajdziemy odpowiedź na pytanie, czego Hannibal najbardziej pragnie i na czym zależy mu najmocniej. Bóg raczy wiedzieć, co czai się w zakamarkach hannibalowego umysłu.
Chyba tak, trzeba jeszcze wytrzymać te dwa tygodnie. Wtedy się wszystko wyjaśni.
On pragnie aby Will się wyzwolił. Żeby się przeobraził i zaczął żyć w zgodzie ze sobą. Chce jak najlepiej dla Francisa, którego lubi i dla Willa, którego kocha.
"Don't you crave change, Will?"
Tak, Hannibal pragnie wyzwolić Willa, pokazać mu lepszy świat, ten świat, o którym mówił Chillton w drugim odcinku trzeciego sezonu, a którego Graham według niego mieć nie może, bo już teraz znajduje się w tym możliwie najlepszym. Ale to nieprawda. Lepszy świat czeka na Willa. On musi tyko nacisnąć klamkę u drzwi, za którymi to inne życie się znajduje. Hannibal chce to Willowi ułatwić, pomóc mu przekroczyć te drzwi. Przecież na swój wysublimowany sposób troszczy się o niego.
Zaryzykuję stwierdzenie, że najważniejsze jest jego dzieło. No i Will. Nie oszukujmy się :D Ok.
Swoją drogą chyba tylko Hannibal potrafi uczynić dorosłego człowieka swoim dziełem. Stworzył go na nowo, Will był taki nieświadomy i zgubiony bez niego, jak dziecko we mgle. Lecter stworzył Willa, choć nie jest jego ojcem.
To takie dzieło ready mades :p
W sensie, że dzieło z gotowego albo jak to tłumaczą dzieło z odpadków.
The Number of the Beast is 666. Obstawiam, że jest Pierwszą Bestii, Szatanem itp. Jest piękny.
A dokładniej:
"Tu jest mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć." Z Apokalipsy św Jana.
Hannibal= Pierwsza Bestia (liczba Bestii to 666)
O. Takie tam dywagacje :D
Tak, Hannibal niejednokrotnie został nazwany Szatanem, a Liczba Bestii symbolizuje właśnie Szatana czy też Antychrysta. Wszystko tutaj pasuje, droga Ethi. Szykujmy się na sztorm, bo ciemne chmury już nadciągają.
Hehe, no a jakże mogłoby być inaczej? Pieseczki są zaraz po Hanneczku dla Williamka najważniejsze. Może tymi słowami chciał też ustabilizować całą sytuację? Zapewnić sam siebie, że właściwie wszystko można jeszcze naprawić, że on wcale nie wpakował się po uszy w ten mroczny świat, z którego na dobrą sprawę już raczej się nie wygrzebie... Bo psy są symbolem takiej jakby stabilności, normalności w jednym ze światów Willa, a on musiał powiedzieć to na głos, szukać potwierdzenia u Molly, że jeszcze nie wszystko stracone, że jest okey, że ich świat nadal jest tym najważniejszym. On chce w to wierzyć, ale już chyba nie potrafi.
Właśnie tak. Ale to się zmieni, jego świat iluzji runie. Hannibal bardzo się stara, żeby tak się stało.
Ja myślę że on sie rozpada systematycznie, a Will jest tego świadomy ale nic nie może na to poradzić/ a może nie chce ?
Wydaję mi się, że on myśli, iż nic nie może na to poradzić, ale tak naprawdę, w podświadomości, on tego wcale nie chce.
Will jest nieprzewidywalny. Jeśli zrobi to co jest dla niego (w mniemaniu Hannibala) najlepsze, zwyczajnie porzuci tę iluzję. Myślę, że Will jest największym wyzwaniem dla Hannibala. On go fascynuje, inspiruje, poza tym ma kuszący zapach i wygląda apetycznie, nic tylko przyrządzić i podać do stołu.
Właśnie, ten zapach i wygląd. Wnętrzem Willa Hannibal jest ewidentnie oczarowany, to już wiemy.
Ale Hannibal ma bardzo wyostrzony zmysł węchu (i tak piękne się wkurza, gdy Will śmierdzi tą tanią wodą po goleniu), poza tym Lecter ma duszę artysty, jest wrażliwy na piękno, które Will uosabia. To wszystko sprawia, że chyba nie jestem w stanie postrzegać ich relacji jako czysto platonicznej.
Oj tak, jest oczarowany na swój pokręcony sposób. A wspominałam już o tym jegi bliznowym fetyszu? I jakby to tak wszystko zebrać. Hm. Trochę za dużo jak na platoniczny związek.
No właśnie. Te blizny. "Our scars remind us that the past is real" - cytat z książki, słowa Hannibala.
Dużo za dużo jak na moje oko. Z resztą ten erotyzm wcale nie jest tak skrywany, jakby się mogło wydawać. Wystarczy przyjrzeć się ich oczom, gdy na siebie spoglądają. Mnóstwo platonicznych uczuć, ale także dzikość i tęsknota.
"Few images in Western art radiate such a unique and... nightmarish charge of demonic sexuality". Widziałyście te oczy utkwione w Willu, gdy to mówił? Myślę, że wypowiadając te słowa myślał nie tylko o znaczeniu obrazów i o tym, jak odnoszą się one do Zębowej Wróżki.
Dzięki kilku bliznowym Will nigdy nie pozbędzie się Hannibala ze swojego życia. Nawet gdyby chciał.
Eh te spojrzenia. Rujnują życie.
Hehe to by było dopiero gdyby Hannibal obudził w Willu taką demoniczną seksualność. Piękna cudowna rozpierducha.