Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78478
7,0 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Twórczość własna

ocenił(a) serial na 10

Witajcie!
Z racji nie dziłającego tematu pt. Zakończenie5 wrzucę tutaj moją twórczość własną. Zachęcam do zcytania moich wypocin i szczerych komentarzy.
A, że ja lubię romantyczność i rodzinność moje opowiadania będą właśnie w tym stylu.
Życzę miłego czytania

ocenił(a) serial na 10
izalys

Ekstra opowiadanie. Fajnie, że dodałaś dwie części:)
Mam nadzieję, że operacja się powiedzie i Temp odzyska zdrowie.
Czekam na następną część:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

ciesze sie ze dodalas dwie czesci. dobrze ze zyje. mam nadzieje ze operacja sie uda i bedzie wszystko ok. jak zawsze czekam na cdk! super czesci

ocenił(a) serial na 10
izalys

To już koniec. Następne opowiadanie po urlopie:)


Epilog

Operacja trwała już 3 godziny. Agent chodził od ściany do ściany. Odmówił już wszystkie mu znane modlitwy.
A co będzie jak się nie uda? Nie, nie mogę tak myśleć. Ona przeżyje wróci i będziemy szczęśliwi. Bardzo szczęśliwi. Spełnią się nasze marzenia. O małżeństwie, o domu i dzieciach. Kochanie zdrowiej szybko. Boże proszę Cię za nią, za nas, za nasze marzenia...
Przyjaciele patrzyli na niego z troską. Chcieli mu pomóc ale nie mieli pojęcia jak. Co jakiś czas ktoś podsuwał mu kubek z kawą albo innym napojem, tylko tyle mogli zrobić no i być
- Seeley powinieneś coś zjeść – powiedział jego brat z troską
- Nie chce mi się jeść – powiedział – nie odejdę stąd dopóki to się nie skończy
- To może ci tu coś przyniesiemy skoro nie chcesz odejść? Musisz zjeść bo padniesz
- Ok to może jakiegoś hamburgera – powiedział, Zack szybko poszedł żeby nie zdążył się rozmyślić
Do szpitala w końcu dotarł też dr Sweets. Nie było go przez ostatni rok. Był na wymianie. I dopiero teraz wrócił.
- Jak ona się ma? A Ty? - zwrócił się do agenta
- Operują ją a ja się cieszę, że się znalazła – doktorek patrzył na niego z troską.
Zack wrócił z hamburgerem dla niego i kubkiem coli. Jadł, choć podejrzewali, że nie bardzo wie co, ale najważniejsze, że w końcu jadł. Chwilę później wyszedł lekarz, operacja się skończyła
- I jak? - dopadł go do razu agent
- Usunęliśmy odłamek. Załataliśmy dziurę. Jeżeli chodzi o nerwy na szczęście były tylko odkształcone, nie zerwane – uśmiech jaki zagościł na twarzach wszystkich i okrzyk radości jaki wydał Seeley świadczył o uldze jaką przyjaciele odczuli słysząc te nowiny – może nie od razu ale odzyska pełną sprawność
- A kiedy się obudzi?
- Tego nie wiemy. Może to być za godzinę, za dzień, za miesiąc, za rok nie zagwarantujemy tego.
- Ale się obudzi? – zapytał z nadzieją w głosie dotarła do nich brutalna prawda. Nie wiadomo kiedy odzyska przytomność.
- Tak, raczej tak. Jej śpiączka ma raczej podłoże psychologiczne nie ma fizycznych powodów jej stanu.
To nie wróżyło nic dobrego. Może być różnie. Tak naprawdę może nigdy się nie obudzić nie ma gwarancji, że to się stanie.
- Będę mógł do niej wejść z nią posiedzieć? - zapytał z nadzieją w głosie
- Pewnie, powinna czuć bliskich, przepraszam obowiązki wzywają.
- Dziękujemy – powiedział Jared. Booth stał już pod salą gdzie ją położono i naciskał klamkę.
Leżała na łóżku, otoczona rurkami miała zabandażowaną głowę. Ale żyła. Pod oczami miała fioletowe sińce. Ale żyła. Była taka wymizerowana. Ale żyła... i tylko to się w tej chwili liczyło. Nic innego. Żyła! Usiadł obok nie na łóżku. Chwycił ją za rękę. Patrzył na tę piękną, kochaną twarz i modlił się. Modlił się tak jak mu serce podpowiadało.
Mijały kolejne dni. Nadal nie odzyskiwała przytomności. Przyjaciele przychodzili i odchodzili. On jednak był zawsze. Zamieszkał w klinice. Nie opuszczał jej ani na krok. Przecież w każdej chwili mogła się obudzić i musiała go zobaczyć. Chciał tego.
- Jared musisz go stamtąd zabrać choć na chwilę. Nie był na zewnątrz od prawie 2 tygodni – powiedziała Angela
- Myślisz, że nie próbowałem? - powiedział z troską w głosie
- Wygląda jak cień człowieka – dodał Zack
- Boże daj im szczęście na które zasługują – powiedziała Cam

Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Dlaczego jestem w szpitalu? Moja głowa co się z nią stało. Dotknęła ręką skroni. Dlaczego mnie tak boli. Podniosła głowę i zobaczyła śpiącego agenta. A ten co tu robi? Przecież pojechała do Salwadoru a on został. Dlaczego więc tutaj jest? I gdzie ja doi cholery jestem? Było ciemno, czyli jest noc. Lampka rzucała delikatne światło na śpiącego Seeleya. Jego twarz nosiła oznaki wyczerpania. Co mi się do cholery stało? Chciałam coś powiedzieć ale z mojego gardła wydobył się tylko chrapliwy dźwięk. Trzyma mnie za rękę. Mój kochany, jak zawsze jest ze mną.
Ścisnęła jego rękę. Delikatnie ale na tyle, że poczuł...
Chyba zasnąłem. Już nie pamiętam kiedy ostatnio spałem, nie pamiętam co to sen, odpoczynek. Wyśpię się jak się ona obudzi. Co jest? Otworzyłem oczy. Czy to moja wyobraźnia płata mi figla czy ona uścisnęła moją dłoń...
Booth podniósł się gwałtownie z fotela. I podszedł do łózka. Zobaczył jej piękne cudowne zielone oczy patrzące prosto na niego. Z jego gardła wydobył się szloch. Z jego oczu płynęły łzy
- Nic nie mów kochanie. Zaczekaj zawołam lekarza – pocałował ją w czoło chciał iść do lekarza chwyciła go za rękę.
- Booth – wychrypiała
- Nic nie mów. Zawołam lekarza – wyszedł po chwili wrócił z lekarzem
- Witam dr Brennan wśród żywych. Proszę za wiele nie mówić.
- Co się stało? - z jej krtani ledwo wydobywał się głos
- Miała Pani, wypadek samolot któym pani leciała wpadł do wody. Tylko pani przeżyła. Resztę pani opowie narzeczony bo aż go osi zeby zostać z panią sam na sam. Wszystko w porządku teraz musi się tylko pani uzbroić w cierpliwość I czekać aż powoli wszystko wróci na swoje miejsce.
- Dziękujemy – powiedział za nich Booth, lekarz wyszedł – nie rób mi tego więcej. Drugi raz tego nie przeżyje.
- Co się stało? - mówiła coraz pewniej, strasznie go to cieszyło. Nie mół się na nia napatrzeć. Co chwilę całował to jej rękę to usta. Nie mół się ją nacieszyć.
- Odpoczywaj I nabieraj sił. Długo cię szukaliśmy ale w końcu jewsteś tu znowu. Tylko TY się uratowałaś. Leżałaś nieprzytomna pół roku aż znalazł Cię Zack. To taki skrót. Reszty powoli sie dowiesz. Kocham cię.
- A ja Ciebie. Booth chyba zgubiłam pierścionek
- Nie zgubiłaś – wyciągnął z kieszeni łańcuszek z pierścionkiem – jest tutaj ściągnęli bo musieli – wyciągnęła rękę założył jej z powrotem na palec. Ucałował dłoń I znowu płakał. Płakał ze szczęścia – zaśnij ja tu jestem będę obok
- Jak zawsze – powiedziała z uśmiechem
- I więcej beze mnie nie pojedziesz nigdzie
- Przecież ci powiedziałam, ze jak się postarasz to więcej nigdzie nie pojadę.
- Tak – powiedział z uśmiechem – już ja się o to postaram – rozglądnął się wokół siebie nikogo nie było. Zdjął buty i położył się obok niej I mocno przytulił – tu jest mi najlepiej
- I wzajemnie – położyła głowę na jego ramieniu I zasnęła tym razem spokojnym dającym ukojenie snem. Leżał jeszcze chwilę I patrzył na nią.
Dziękuję Ci Boże. Tak bardzo ją kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest całym moim życiem

Rano powolnym krokiem do szpitala zmierzała Angela. Po drodze kupiła śniadanie dla Bootha choć pewnie znowu nic nie tknie. Wjechała na piętro gdzie mieściła się intensywna terapia. Było tam wyjątkow spokojnie. Podeszła do drzwi za którymi lerzała jej przyjaciółka. W sumie to nie wolno im tam wchodzić ale pielęgniarki przymykały na to oko. Otworzyła drzwi a jej oczom ukazał się najpiękniejszy obrazek jaki mogła sobie wymarzyć. Bren I Booth leżeli wtuleni w siebie a w zasadzie Booth spał a Bren pokazała jej żeby zachowywała się po cichu. Nie chciała go budzić. Na jego ustach błakał się uśmiech szczęścia. Położyła na stoliku torbę z śnidaniem I powiedziała szpetem do przyjaciółki
- Jak już się obudzi to go nakarm. Bo odkąd tu jesteś prawie nie jadł o spaniu nie wposminając. Ale teraz widze, że śpi jak niemowle – bren pokiwała tylko głową nie chciała go budzić – przyjedziemy popołudniu. Pożegnała się I wyszła. Zadzwoniła do wszystkich. Po godzinie cała banda zezulcow, Jared I Sweets byli już na miejscu. Po kolei wchodzili się z nią przywitać a on spał dalej. Cierpliwie czekali aż się obudzi. O 4 popołudniu podniósł oczy i od razu napotkał jej wzrok.
- Wyspałeś się?
- Tak – przytulił ją mocniej do siebie – ciesze się, że znowu jesteś z nami.
- Na stoliku masz śniadanie. Mam Cię przypilnować żebyś wszystko zjadł...

Bren szybko wracała do zdrowia. W dwa miesiące od operacji opuściła szpital. Zainstalowali się w jej mieszkaniu. Oczywiście nie obeszło się bez telewizora. Mieli w końcu czas tylko za siebie. Nie potrafili się już obejść bez siebie.
Kupili mały domek na obrzeżach I sami go urządzali. Rok później stanęli na ślubnym kobiercu. W pięknie ustrojonym kościele przysięgali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Wesel urządzili w jednej z Waszyngtońskich restauracji. Brennan nawet pogodziła się z bratem Seeleya. Żyli w względnej zgodzie. Miała dla niego jeszcze jedną niespodziankę. Ale ją zachowa na miesiąc miodowy. Przyajciele zafundowali im dwa tygodnie w Miami.
Wyjechali następnego dnia.
- Tu jest cudownie
- Yhy – powiedział obejmując ją od tyłu i całując w kark – cudwonie bo jesteś ze mną.
- Bo jesteśmy tu razem – odwróciła się do niego wzieła jego dłoń i położyła na swoim brzuchu – jesteśmy tu razem już we troje – popatrzył na nią z zachwytem w oczach. Uklęknłą przed nią I pocałował miejsce godzie rosło ich dziecko
- Cześć maleńka tu tatuś mówi.
- Booth nie wiadomo czy bęzie chłopiec czy dziewczynka
- Dziewczynka taka piękna jak jej mamusia – zaczął wędrówkę ustami po jej ciele. W chwile później błądzili po najwyższych szczytach rozkoszy...

Jakie było ich zdziwienie kiedy w siedem miesięcy później na świat przyszedł zdrowy, duży chłopiec. Tego agent specjalny nie przewidział. Nie mógł w to uwierzyć
- O kurcze
- A mówiłam? - Powiedziała patrząc z zachwytem na swojego maleńkiego synka
- Tak, tak I jak zawsze miałaś rację – powiedział biorąc synka na ręce – jak go nazwiemy?
- Masz jakieś propozycje? - zapytała. Wyglądał nieziemsko z dzieciątkiem na rekach
- Matew – powiedział z dumą wpatrując się w żonę – dziękuję
- Podoba mi się. Mat Booth – uśmiechneli się do siebie z miłoscią...


The End

Miłego czytania.
Pozdrowionka dla wszystkich:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Cudowne opowiadanie.
Dobrze, że Temp wyzdrowiała i wszystko dobrze się skończyło.
Będę czekać na kolejne Twoje opowiadania:)

_nn_

Ja również składam wyrazy uznania i proszę o kolejne opowiadanie;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

to co dobre szybko sie konczy. jak zawsze super. czekam na kolejne opko!

Nionia

świetne jak zawsze...
a sie Booth zdziwil jak byl chlopiec a nie dziewczynka..
suuper.. :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Witam wszystkich po dwu tygodniowej przerwie. Zgodnie z obietnicą kolejne moje opowiadanko:)
Tym razem jest moja wersja dalszego ciągu odc 26 serii 4

KIM JESTEŚ?

Część 1

- Słuchaj, Bones, jeśli ja z tego nie wyjdę...
- Booth, nic ci nie będzie.
- Tak, ale gdyby... Chcę żebyś użyła mojego, no wiesz... Na nasze dziecko.
- Booth...
- Chcę żebyś to zrobiła. Będziesz naprawdę świetną mamą.
- Wszystko będzie w porządku, Booth. Będę tuż przy tobie.
- Jestem gotów.
Od dwóch dni leży nieprzytomny. Lekarz powiedział, że to skutek narkozy. Że to od tego. Dzisiaj mam termin pierwszej próby zapłodnienia in vitro. Iść czy nie? Przecież powiedział, żebym to zrobiła nawet jakby coś mu się stało. Wykręciła nr do Angeli
- Cześć Ang, mogłabyś dzisiaj posiedzieć z Boothem? Ja muszę coś załatwić. Parę godzin. Tak? To super. Dzięki Angela – kiedy Ang przyjechała Brenn zebrała się i pojechała na zabieg. Dwie godziny później było już po wszystkim
- Teraz powinna pani leżeć co najmniej 24 godziny – pokiwała głową. Ale ona musiała wracąc do partnera, do przyjaciela. Wróciła do szpitala. Nie będzie leżeć ale będzie siedzieć z nogami do góry. I tak szanse są mniej niż 5%.
Zabrała ze sobą laptopa. Miała pomysł na następną książkę. Pisała przez cały czas siedząc przy nim. Dwa dni później książka była gotowa. Tylko jeszcze zakończenie...

(…) „Myśl o stracie tak dużej kontroli przez osobiste szczęście jest nieznośne. To jest brzemię. Jak skrzydła - mają swoją wagę. Czujemy ciężar na naszych plecach, ale ten cieżar nas unosi. Brzemie, które umożliwia nam latanie... Umożliwia nam latanie.”
- To był taki dziwny sen.
- Obudziłeś się.
- Taki prawdziwy.
- Twoja operacja się powiodła, ale źle zareagowałeś na narkozę. Byłeś w śpiączce przez cztery dni. Tak długo zajęło ci obudzenie się.
- Był taki prawdziwy.
- Nie był prawdziwy.
- Kim jesteś?
Popatrzyła na niego zdziwiona. Nie tego się spodziewała. Jak to kim jestem?
- Nie poznajesz mnie?
- Nie. Kim jesteś? Dlaczego tu jesteś?
- Nazywam się dr Temprence Brennan. Jestem pracownikiem Instytutu Jefersona i pracujemy razem. Pamiętasz kim jesteś?
- Tak. Jestem agentem FBI. I nie pamiętam żadnej dr Brennan. Współpracujemy z instytutem ale nie pamiętam Pani.
Patrzyła na niego z przerażeniem. Lekarz mówił, że różnie może być. Ale mimo wszystko nie tego się spodziewała. Nie, że jej nie będzie pamiętał. Przecież są przyjaciółmi a nawet kimś więcej... Jak może mnie nie pamiętać
- To z kim pracujesz?
- Sam. A w instytucie z Camille, z Angelą, z Hodginsem i Wendallem. Nie znam Pani. Powinienem?
- Nie ruszaj się zawołam lekarza – powiedziała próbowała ukryć łzy cisnące się do oczu. I wyszła. Po chwili wróciła z lekarzem.
- Witam pana. Cieszę się, że pan odzyskał przytomność. Operacja się udała. Tyle, że nie mogliśmy Pana dobudzić. Dr Brennan mówi, że nie wszystko pan pamięta.
- Nie znam jej. Co ona tu robi? Niech ona stąd wyjdzie – zaczął wpadać w panikę. Nie był przyzwyczajony do utraty kontroli. A nie miał pojęcia kim ona jest i dlaczego jest tutaj.
- Dr Brennan może lepiej żeby pani na chwilę wyszła – powiedział do niej lekarz. Wyszła na korytarz, nie wiedziała co z sobą zrobić. Wszystko będzie dobrze – przekonywała siebie – przypomini sobie mnie – nie dopuszczała do siebie innej myśli. Po dłuższej chwili wyszedł lekarz.
- Nie wiem dlaczego ale on pani nie pamięta. Prosił żeby zadzwonić do jego dziewczyny dr Sorayan
- Zerwał z nią ponda 2 lata temu. Są przyjaciółmi ale od dawna nic ich nie łączy.
- Myślę, że teraz powinniśmy do niej zadzwonić. Ona pomoże. Proponuję żeby pani, bynajmniej na razie, do niego nie wchodziła. Ostatnie czego teraz potrzebuje to stres. A czuje się mocno zestresowany, że pani nie pamięta i nie wie co się dzieje. Wpadł prawie w histerię – nie podobało jej się to ale jakie miała wyjście? To on jest lekarzem nie ona
- Ok zadzwonię – zadzwoniła do reszty a sama wróciła do domu. Nie pamięta jej, nie jest tam teraz potrzebna.
Do szpitala przyszli zezulce, jak ich Booth nazywał, Cam weszła do niego. Reszta z nadzieją czekała, że ona wszystko mu wyjaśni i wszysko wróci na swoje miejsce.
- Nie mogę uwierzyć, że on jej nie pamięta – powiedział Wendall
- Nikt z nas nie może – dodała Angela – przecież ją uwielbia
- Jak ona na to zareagowała? - zapytał Jack
- Nie wiem, nie widziałam się z nią. Zadzwoniła tylko i powiedziała, że jedzie do domu odpocząć. Że się wyśpi i wróci tu rano. Podejrzewam, że ją zabolało i to bardzo.
- Wbrew pozorom ona... jej na nim bardzo zależy choćby nie wiem jak się wypierała – poweidzał Jack.
Wszyscy z niecierpliwością czekali na wyjście Cam. Wyszła prawie po 2 godzinach.
- I jak on się czuje? - zapytali
- Chyba dobrze. Zasnął teraz. Nie chce na razie nikogo widzieć.
- Powiedziałaś mu wszystko? - pokiwała twierdząco głową – jak to przyjął?
- Chyba nieźle. Chodźmy do domu. Już późno.
- Masz racje musi odpocząć i wszytko przetrawić – dodała Angela
Brenn nie mogła zasnąć. Nad ranem poddała się. Ubrała się i pojechała do szpitala. Weszła do jego pokoju. Nie spał.
- Cześć – powiedziała
- Cześć – odpowiedział, nie podobała jej się jego mina. Miał zawziętą twarz a jego wzrok był zimny. Jego oczy zazwyczaj ciepłe teraz były zimne wręcz lodowate – dlaczego tu przyszłaś?
- Była u Ciebie Cam?
- Tak
- Powiedziała ci wszystko? Wytłumaczyła?
- Tak. Powiedziała – jego wzrok był twardy nigdy nie widziała go z taką miną. Nie wiedziała czego się spodziewać
- I?...
- Powiedziała mi...

Pozdrawiam i życzę miłego czytania

izalys

Nareszcie ktoś podjął się kontynuacji ostatniego odcinka:) i w dodatku to sama mistrzyni Izalys :)dzięki temu szybciej zleci czas w oczekiwaniu na 5 serię...proszę o cd.. fajnie ,że wróciłaś:)

ocenił(a) serial na 10
zmijex

omg jak tak ma wygladac 5 sezon to ja dziekuje. mozna by powiedziec duzo spoilerow ale w sumie wszystko jest inaczej ale to zobaczycie pozniej we wrzesniu.super! ciesze sie ze zaczelas znowu pisac. czekam na cedeka

ocenił(a) serial na 9
izalys

Za każdym razem, kiedy zaczynasz nowe opowiadanie myślę sobie "e tam, poprzednie było świetne, teraz raczej nie uda jej się stworzyć czegoś tak ciekawego, pewnie powieli któryś z poprzednich pomysłów" a potem...mile się rozczarowuję^^ Tak jest i tym razem, przykułaś mnie do ekranu od pierwszej części i jestem dziwnie spokojna, że uda Ci się utrzymać ten stan do ostatniej^^

ocenił(a) serial na 10
Mortima

Bardzo ciekawe opowiadanie.
Ciekawe co Cam powiedziała Boothowi.
Czekam na kolejną część:)

Zapraszam wszystkich na moją stronę: http://www.aska1989.yoyo.pl

_nn_

super opowiadanie izalys :)
co tu duzo mowic <pisac> xD
czekam na cd

izalys

hej!! jestem tu nowa ale od początku śledzę Twoją twórczość i muszę przyznać że jestem pod wrażeniem... z niecierpliwością czekam na następne części... cieszę się że wróciłaś i dalej piszesz!!!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Dzięki za miłe komentarze:) Czy się będzie podobał cd to się dopiero okaże:)

Część 2

- Powiedziała mi kim jesteś – odpowiedział
- Więc już wszystko w porządku – uśmiechnęła się do niego – cieszę się, że wszystko wróciło na swoje miejsce.
- Ja też – odpowiedział
- Więc co Ci powiedziała? Wiesz już kim jestem?
- Tak powiedziała – patrzyła na niego pytająco – powiedziała mi, że jesteś jedną z jej pracownic i, że jesteś wredną suką która od dłuższego czasu stara się mnie usidlić. Złapać w swoje sidła – jej oczy zrobiły się okrągłe jak spodki
- Jak to? Dlaczego? Uwierzyłeś jej? - wydusiła z siebie. To jakiś żart, koszmar...
- A dlaczego miałbym nie uwierzyć? Jest moją narzeczoną. Kocham ją a ciebie nawet nie pamiętam
- Bo ona kłamie – powiedziała siląc się na spokój – zerwaliście dwa lata temu. Już dawno cię z nią nic nie łączy
- Ostrzegała mnie, że będziesz chciała ją oczerniać. Że będziesz mi mówić zupełnie co innego. Dlaczego jesteś taka wredna?
- Dlaczego? A czy jak powiem cokolwiek to mi uwierzysz?
- Nie
- Więc nie będę strzępić języka na darmo – powiedziała i wyszła. Miała ochotę trzasnąć drzwiami ale nie da mu tej satysfakcji. Nie ma mowy.

Rano poszła do pracy. Weszła prosto do gabinetu dr Sorayan
- Dlaczego naopowiadałaś mu ten stek bzdur? - zapytała
- Nie rozumiem o co ci chodzi. Przecież Cię nie pamięta. A mnie tak i mam zamiar go odzyskać a to świetna okazja. A Ty nie wchodź mi w drogę
- Więc wcale nie pogodziłaś się z waszym rozstaniem?
- Nie. Nigdy. A teraz mam okazję go odzyskać i ją wykorzystam. A tobie radzę złożyć wymówienie. Inaczej sama cię zwolnię dyscyplinarnie.
- Na jakiej podstawie?
- Mam tu cały spis za co mogę cię zwolnić. Wiedziałam, że to się kiedyś przyda.
Brenn nie miała sił walczyć. Najbliższa jej osoba nie chce jej widzieć. Wrórciła do swojego gabinetu. Napisała rezygnację. Spakowała swoje rzeczy, nazbierało się tego trochę, opróżniła biurko. Zaniosła wszystko do samochodu. Podniosła ostatnie pudło i wyszła. Wyszła z miejsca które przez ostatnie lata stało się jej drugim domem. Opuszczała je na zawsze. W drzwiach minęła się z Wendallem.
- Dr Brennan gdzie pani idzie?
- Do domu. Ja już tu nie pracuję. - odpowiedziała mijając go. Stał i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Zastanawiał się co się stało. Podeszła do niego szefowa,
- Panie Wendall proszę tak nie stać tylko zabierać się do roboty – asystent w ciężkim szoku poszedł za Cam. A ta kierowała się prosto do biura dr Brennan.
- Od dzisiaj to moje biuro. Brennan już tu nie pracuje. Zabrała prawie wszystko. Co za baba
- Dr Sorayan, co pani mówi? Co pani zrobiła?
- To co powinnam dawno temu. Zwolniłam ją. Nie będzie się już tutaj szarogęsić.
- W takim razie ja odchodzę – podszedł, oddał jej identyfikator i wyszedł. Po drodze zadzwonił do Hodginsa. Ten w lekkim szoku powtarzał, że to niemożliwe.
Po odejściu Brennan nikt nie chciał zostać i dalej pracować. Spotkali się w kawiarni.
- A gdzie dr Brennan?
- Nie odbiera. Co się właściwie stało? - zapytali Wendalla
- Minąłem się z nią rano w drzwiach i powiedziała, że już nie pracuje. Potem dr Sorayan powiedziała, że biuro Bren jest teraz jej biurem i, że zrobiła to co powinna dawno temu.
- Jedźmy do Bren
- A nie ma jej w szpitalu u Bootha?
- Jedźmy – podjechali pod jej blok. Samochód stał więc powinna być u siebie. Zapukali. Otworzyła im.
- Co tutaj robicie?
- Jak to co? Dlaczego odeszłaś?
- Wejdźcie – weszli do środka usiedli na kanapie. Bren zaparzyła w międzyczasie kawę. Zobaczyli spakowane walizki.
- Gdzie Ty się wybierasz? Booth Cię potrzebuje – odezwała się Angela
- Nie. Nie pamięta mnie. Nie chce mnie widzieć. Dla mnie on już nie istnieje
- Co Ty mówisz? Przecież Cam mu wytłumaczyła wszystko
- Co zrobiła? - zaczęła się histerycznie śmiać – wytłumaczyła? Chcecie usłyszeć co mu powiedziała? - zapytała ciągle się śmiejąc. Patrzyli na nią zdezorientowani
- Dr Brennan niech się pani uspokoi – powiedział Hodgins byli przerażeni. Ona nigdy się tak nie zachowywała.
- Mam się uspokoić. A czemu mam być spokojna? Bo ktoś mnie nazwał wredną suką która od dłuższego czasu stara się usidlić narzeczonego swojej szefowej. Ja mam być spokojna?
- Co? - powiedzieli równocześnie
- To co słyszeliście. Jestem wredną suką. Więc skoro nią jestem to będę do końca. I wyjeżdżam zostawiam biednego agencika w czułych rękach swojej narzeczonej – jej głos stawał się coraz słabszy czuła, że traci kontrolę nad sobą i zaraz się rozpłacze – dziękuję za odwiedziny. Ale myślę, że powinniście już iść – podeszła do drzwi, otwrzyła je z aluzją żeby sobie poszli
- Brennan – zaczęła Angela
- Idźcie już, chcę zostać sama – powiedziała. Wyszli, wiedzieli, że nie ma sensu jej przekonywać do niczego nie w tym stanie.
Po ich wyjściu oparła się o drzwi i zsunęła siadając na ziemi. Jej ciałem wstrząsał szloch. Łzy płynęły po policzkach. Przegrała. Przegrała walkę o najdroższą jej osobę. Dopiero teraz jak go straciła uświadomiła sobie jak bardzo go kocha. I co straciła. Co mogła mieć a z własnej głupoty nigdy nie przekona się jakby to mogło być. Już nigdy...

ocenił(a) serial na 9
izalys

Wow, ale podgrzałaś atmosferę O_O Nic tylko czekać na dalszy ciąg :D

ocenił(a) serial na 10
Mortima

Ale Cam namieszała, strasznie, że okłamała Bootha i zwolniła Brennam. Mam nadzieję, że Brennam jednak zawalczy o Bootha.
Czekam na następną część:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

o kurde babeczki mieszacie w tych opkach ze hej. no, no mam nadzieje ze jak booth odzyska pamiec to bren mu nie wybaczy a cam odejdzie. czekam na cdk!

Nionia

o kurka ale zrobilas zamieszanie xD
biedna Bones ciekawe co ona teraz zrobi... wyjedzie i co dalej??
z niecierpliwoscia czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

jeszcze nie do końca wiem jaki będzie koniec ale część 3 daje waszej ocenie:)

Część 3

Jeszcze tego samego dnia na biurku dr Sorayan znalazły się wymówienie Angeli i Hodginsa.
- Spodziewałam się tego – powiedziała nie mrugnąwszy nawet okiem
- Jesteś wstrętną, podłą jędzą.
- A co będzie jak on sobie przypomni?
- Już ja o to zadbam żeby nie przypomniał. Zapomniał ją bo miał jej dosyć.
- Nie posądzałam Cię o to – powiedziała Ang – udawałaś naszą przyjaciółkę a tak naprawdę chciałaś tylko jego
- Zawsze liczył się tylko on
- Kiedyś się to na tobie odbije.
- A i nie macie po co iść do szpitala nie wpuszczą was. Zadbałam o to. Poza tym on myśli, że jesteście tacy jak ona – dodała ze złośliwym uśmiechem. Wyszli z instytutu nie oglądając się za siebie.
- I co teraz będzie? - zapytał Jack
- Nie wiem. Ty masz robotę ja zajmę się tym co kocham. Nie wiem tylko co z Wendallem. Z tego co wiem u niego krucho z kasą
- Jak chce to mu załatwię mu pracę. U mnie w konsorcjum.
- Zadzwoń do niego i mu powiedz
Jack wykręcił do niego nr był bardzo zadowolony z tego. Faktycznie z tej pracy utrzymywał praktycznie całą rodzinę.
Jeszcze tego samego dnia Bren wyjechała do Sudanu. Zajęła się pracą i nie myślała o tym co straciła.
Przyjaciele bardzo się o nią martwili. Odcięła się od nich. Nic o niej nie wiedzieli. Czasami pisała tylko emaile do Ang, że wciąż żyje i, że nic jej nie jest.
- Martwię się o nią – powiedziała Angela – pisze zdawkowe wiadomości. Nie podała swojego nowego nr telefonu.
- Pewnie jakby to usłyszała powiedziałaby, że jestem wariatem ale ona bardzo cierpi.
- Wiem – przytuliła się do Jacka
- Skarbie – uklęknął przed nią na jedno kolano – kocham Cię i chcę spędzić z Tobą reszte życia. Wiem, że mieliśmy różne momenty. Ale operacja Bootha uświadomiła mi jak życie jest kruche. Proszę Cię wyjdź za mnie – powiedział. Ang patrzyła na niego i nie wiedziała co zrobić. Była rozdarta. Kochała Jacka. Bardzo... ale strasznie się bała. Potem przypomniała sobie co straciła Bren bojąc się miłości... Jack patrzył na nią z wielkim napięciem
- Tak wyjdę za ciebie. Byle jak najszybciej.
- Kocham Cię...
- A ja Ciebie – pocałowała go namiętnie. Wylądowali w wiadomym miejscu.
Wyznaczyli datę ślubu na początek mają. To za niecałe dwa miesiące. Angela wysłała emaila do Brenn z zaproszeniem na ślub. Następnego dnia Bren zadzwoniła.
- Cześć Angela
- Brennan! Cześć! Dostałaś emaila ode mnie?
- Tak dlatego dzwonię. Angela muszę wiedzieć...
- Nie będzie go. Ani jej...
- Skąd wiedziałaś o co chcę zapytać?
- Bren znamy się nie od dzisiaj, to jak przyjedziesz?
- A kto będzie?
- Niewiele osób Ty, Wendall, Zack
- Zack będzie?
- Tak. Jack postarał się żeby dostał przepustkę. Mój ojciec i Sweets
- O nie Sweetsa to ja chyba nie przeżyję
- Brenn ale on jest naszym przyjacielem
- Wiem, wiem. Wrócił już na stałe czy tylko na chwilkę?
- Mówił, że więcej nie jedzie. Chciał się z nim zobaczyć. Ale...
- Pewnie go nie dopuściła. Ang czy on...
- Nie. Bren przykro mi ale nadal nie pamięta. I chyba nie chce sobie przypomnieć.
- No tak przecież ja jestem nikim.... - w słuchawce zapadła cisza Ang nie wiedziała co powiedzieć – to kiedy ten ślub?
- 10 mają. Może przyjedź wcześniej do nas?
- Ok załatwię sobie samolot i dam Ci znać kiedy będę u was. Dobrze będzie się z wami spotkać
- I wzajemnie. Nie widziałyśmy się już ponad 2 miesiące
- Faktycznie. Dwa długie miesiące. Kończę ang pozdrów Jacka, dam znać kiedy przyjadę. Do zobaczenia
- Na razie trzymaj się – rozłączyły się. Ang zwróciła się do narzeczonego – kiepsko z nią.
- Zawsze była twarda. Niezniszczalna. Nie potrafię sobie wyobrazić co się z nią teraz dzieje.
- Przyjedzie do nas to się przekonamy w jakim stanie jest naprawdę.

Booth mieszkał ze swoją „narzeczoną” w jej domu. Miesiąc temu wyszedł ze szpitala. Lekarz na razie nie pozwolił mu jeszcze pracować. Nie spali jednak w jednym łóżku. Nie chciał. To była jego decyzja. Ona była tym powodem rozczarowana. Powiedział jej że nie potrafi się przemóc bo nadal nie wszystko jest na swoim miejscu. Musiała się z tym pogodzić. Chciała żeby też przestał się spotykać tak często z synem. Ale ten numer nie przeszedł. Spotykał się z nim regularnie i ona musiała się z tym pogodzić.


Życzę miłego czytania i jak zawsze czekam na opinie

izalys

ale Cam jest wredna!! az brak mi na nia słów
ale zawsze musi byc jakis bohater negatywny :)
fajnie ze Angela z Jackiem biorom ślub i ze Brennan przyleci...
ciekawe co dalej xD
czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Nie przepadam za tą postacią.:P

Część 4

Na początku maja Brenn pojawiła się na lotnisku w D.C. Angela przyjechała po przyjaciółkę. Tym razem jednak się nie spóźniła jak miała to w zwyczaju. Padły sobie w ramiona.
- Dobrze wyglądasz – powiedziała do przyjaciółki Aagela – chyba nawet trochę przytyłaś.
- Można tak powiedzieć. Tobie też nic nie brakuje. Cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się wyjść za Hodginsa i skróciłaś jego męki.
- Wiesz, ta sytuacja z Boothem i tobą uświadomiła mi jak wszystko jest kruche i nie mogę pozwolić na to żeby szczęście przeszło mi koło nosa.
- Oj, Ang – uśmiechnęła się
- Jedźmy do domu. Idziemy gdzieś na kawę?
- Raczej nie, jeśli to nie sprawi kłopotu. Nie mam ochoty na niespodziewane spotkanie.
- Ok. rozumiem. To jedziemy do domu.
Chwilę później jechały już do posiadłości Jacka, tam teraz mieszkała Angela. Na miejsce dojechały dość szybko.
- To będzie twoje królestwo na parę dni – powiedziała wprowadzając ją do pokoju – odśwież się jak chcesz potem jemy lunch – i wyszła zostawiając ją samą.
Brennan usiadła na łóżku. Jak mam im to powiedzieć. Nie spodziewałam się tego. Przecież szanse były mniejsze niż 5%. Ale się porobiło... nie tak miało być. Mieli się cieszyć tym razem a teraz...
Poszła pod prysznic. Ubrała się i zeszła na dół. W jadalni siedziała już i czekała na nią Angela. Usiadła obok niej.
- Wina? Na co masz ochotę?
- Wszystko ładnie wygląda. Ale wezmę sałatkę. Za wino dziękuję zadowolę się wodą.
- Bren daj spokój. Nie widziałyśmy się tyle chyba możesz wypić ze starą przyjaciółką lampkę wina.
- Nie posądzałam cię o alkoholizm – uśmiechnęła się zastanawiając się jak jej to powiedzieć – ja nie powinnam teraz pić.
- Brenn... - w głowie Angeli zapaliła się czerwona lampka, nie to niemożliwe
- Dobrze myślisz Ang. Jestem w ciąży – oczy Angeli zrobiły się okrągłe jak spodki
- O mój Boże. Booth?...
- Tak
- Zrobiłaś to jednak
- To długa historia. Słuchaj Angela może usiądziemy wieczorkiem i opowiem wam wszystkim za jednym razem? Mówiłaś, że na kolację przyjdzie i Wendall i Sweets
- Ok. ale się nie wykręcisz
- Nie. Wiedziałam, że będę wam musiała powiedzieć jak tu przyjadę
- Ale się porobiło...
- A co w ogóe u ciebie słychać? Oprócz tego, że jesteś szczęśliwa?
- W porządku. Jestem szczęśliwa. Wróciłam do malowania. Jack za biórko w swoim konsorocjum. Zatrudnił Wendalla u sibie w biurze. Dobrze, że oprócz kości zna też ekonomię. A Ty?
- Na początku pojechałam do Sudanu. Tam mnie potrzebowali. Musiałam jednak szybko wrócić. Jak tylko zorientowałam się, że jestem w ciąży wróciłam. Wiesz co jest najdziwniejsze w tym wszystkim?
- Nie
- Że ja chcę tego dziecka. Ja już go kocham, wiesz
- Go? Chłopczyk?
- Tak. David, tak będzie miał na imię. Jeszcze mało widać ale już w swoje ciuchy się nie mieszczę. Musiałam wymienić całą garderobę.
- Cieszę się. Naprawdę się cieszę. Zawsze mówiłaś, że nie nadajesz się na matkę. I to mnie najbardziej cieszy, że zmieniłaś zdanie. Ale powiem ci, że wyglądasz świetnie
- I dobrze się czuję o dziwo. Słuchaj reszta wieczorem bo zaraz ze mnie wszystko wyciągniesz – uśmiechnęła się i zabrała się za konsumpcję. Angela poszła w jej ślady. Do kolacji czas upłynął im na ploteczkach. Wieczorkiem przyszli; Sweets, Wendall i Hodgins w końcu dotarł po pracy. Wyściskali ją strasznie. Ucieszyli się z tego spotkania.
- Dobrze pani wygląda dr Brennan – powiedział Wendall.
- On ma rację – dodał Słodki
- Rzekłbym, że kwitnąco – dodał Hodgins
- Przesadzacie – powiedziała – kiedy będzie kolacja? Głodna jestem
- Dr Brennan przejęła pani zwyczaje agenta Bootha – powiedział w rozpędzie Sweets – przepraszam za ten nietakt – powiedział zorientowawszy się co powiedział
- Nie gniewam się. Ale masz rację przebywając z nim nabrałam pewnych nawykt. Nie sądzisz Sweets, że powinieneś przestać do mnie mówić dr Brennan. Może po prostu Brennan jak inni?
- Ok w takim razie przepraszam Brennnan – zaskoczyła go. Widać jak bardzo się zmieniła – pomyślał psycholog – to chodźmy na tą kolację – dodał głośno
- Tak chodźmy. Potem pogadamy – powiedział Jack
Kolacje zjedli w znakomitych nastrojach. Przy stole było wesoło. Jednak kogoś brakowało. Oprócz nich zawsze był jeszcze Booth. Ale o tym nikt nie wspominał... Po kolacji zasiedli w salonie z filiżanką kawy a Bren z szklanką soku.
- Dr Brennan przestała pani pić kawę? - zapytał Wendall
- Zrezygnowałam na razie z kawy. Skoro już mowa o kawie to mam wam coś do powiedzenia.
- Tak...? - zapytali
- Jestem w ciąży. Czwarty miesiąc. I uprzedzę wasze pytanie. Tak Booth jest ojcem.
- O kurcze – powiedział Hodgins przerywając milczenie jakie nastało po tym oświadczenie.
- Kiedy leżał po operacji w śpiączce ja miałam wyznaczoną wizytę już dużo wcześniej na pierwszą próbę zapłodnienia. Powiedział, że jak ma być ojcem, to chce nim być naprawdę. Więc powiedziałam, że nie będę miała dziecka. Potem przed samą operacją powiedział, że jak coś mu się stanie to chce żebym to zrobiła. Że będę dobra matką – powiedziała musiała na chwilę przerwać żeby się nie rozpłakać wzięła kilka głębokich wdechów – no i potem jak leżał nieprzytomny, pomyślałam, że to zrobię. I tak szanse były niewielkie 5% przy pierwszej próbie. Co za ironia ja znalazłam się wśród tych 5%...
- Czy on wie? - zapytał Sweets
- Nie i proszę żeby tak pozostało. Nie mcie mu nic obiecajcie mi to
- Myślę, że powiniene znać prawdę.
- Teraz to nie ma znaczenia. On nie chce poznać prawdy. Dla niego jestem wredną suką która chce go usidlić.
- Że co? - zapytał z niedowierzaniem Sweets
- Tak mu powiedziała Sorayan. I on jej uwierzył. Wierzy, że jest jej narzeczonym, że są razem szczęśliwi... i niech tak zostanie. Dlaczego miałby uwierzyć komuś kogo nie pamięta?
Angela przytuliła przyjaciółkę. Nie miała już siły zaczęła płakać. Przyjaciele patrzyli na nią z troską ta twarda, niezniszczalna kobieta potrzebowała ich wsparcia.
Jakbym go teraz dorwał to by mnie zapamiętał na całe życie – dodał w myślach Wendall. Takie same myśli chodziły po głowach ich przyjaciół.
- Myślałam, ze jak nie wyjdzie z tego to zostanie mi po nim dzieciątko. A jak wszystko dobrze się skończy to... - płakała dalej
- To wychowacie je razem i w końcu będziecie szczęśliwi – dokończyła za nią Angela – mam ochotę go zabić...
- Jak my wszyscy – dodał Wendall
- Dajcie spokój to nic nie zmieni. Wychowam go sama. Mnie nie jest pisane zaznać szczęścia. Dlaczego uwierzyłam, że mogłoby być inaczej? Przecież zawsze byłam sama. Wszyscy mnie opuszczali. Uwierzyłam mu i mam teraz za swoje...
- Brennan każdy zasługuje na szczęście. Nie możesz myśleć inaczej. Kiedyś i Ty go zaznasz – przekonywała ją Angela.

ocenił(a) serial na 10
izalys

Arcyciekawe opowiadania.
Ale Cam jest wredna. Ale zaskoczyłaś mnie z ciążą Temp. Liczę na to, że Booth dowie się o dziecku i wszystko sobie przypomni:)
Czekam na dalszy ciąg:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

jakoś nigdy nie przepadałam za cam, a teraz to już szkoda gadać. czekam na cedeka ;)

izalys

Biedna Brennan:(
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy

BoneS_91

jacie Brennan jest w ciazy ale zaskoczenie
a jednak sie udalo...
jak Booth sie dowie napewno sobie wszystko przypomni i bedzie chcial byc z Tempe.. mam taka nadzieje... :)
ja tez nigdy nie lubilam Cam zabardzo a teraz bede miala taki uraz do niej... ale mniejsza o to..:)
ciekawe opowiadanie
czekam na cd :)

mara625

oooo... a moze Sweets w tajemnicy przed wszystkimi zastosuje jedna ze swoich super metod psychologicznych i wróci pamiec Bootha... :P
ale to juz zalezy od ciebie :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Dzięki za wszystkie opinie. Mam nadzieję, że dalsza część się spodoba:)
Powoli się rozkręcam;p

Część 5

W dniu ślubu Angeli i Jacka świeciło piękne słońce. Ślubowali sobie miłość, wierność i wzajemny szacunek w pięknym małym kościółku na obrzeżach Waszyngtonu. Brennnan stała obok Angeli a Zack obok Hodginsa. Patrzyła na nich z radością. Cieszyła się, że jej przyjaciółka w końcu odnalazła swoją miłość i jest szczęśliwa. Trochę jej zazdrościła. Patrząc na nich uświadomiła sobie co straciła.
Miłość – tak zaprzepaściła szanse na miłość. Gdybym tylko mogła cofnąć czas – pomyślała – ale tego nie da się zrobić. Moje dziecko będzie się wychowywało bez ojca. Nie tak miało być. Ale kochanie nie martw się mamusia będzie cię kochać za dwoje.
Uroczystość zaślubin dobiegła końca. Przyjęcie weselne urządzili w posiadłości Jacka. Były toasty, tańce. Bawili się prawie do rana.
Dwa dni później Brenn wróciła do Chicago. Tam teraz mieszkała. Wróciła do siebie. Zdała sobie sprawę jak bardzo jest samotna. Będzie miała dziecko, ale nie ma z kim dzielić tej radości. Angela obiecała, że przyjedzie do niej na jakiś czas jak mały się urodzi ale to nie to samo...
Ale byłam naiwna. Jak mogłam się w ogóle łudzić, że mi się uda. Przecież mnie nikt nie kochał nigdy. Tak, tak ojciec mówi, że kocha ale dlaczego mnie opuścił? Russ mówi, ze kocha a jednak kiedyś mnie zostawił. Dopóki nie poznałam Bootha żyło mi się całkiem dobrze. Wiedziałam, że mówią o mnie zimna, nieczuła. Ale tak było lepiej. Otoczyłam się murem chłodu przez który przebił się tylko on. Przy nim na nowo zaczęłam żyć, marzyć, czuć. Co z tego skoro i on mnie opuścił?
Mały posnął w niej zadziwiająco szybko. Coraz bardziej widoczny dawał znaki, że tam jest. Czuła już jego ruchy. To będzie najbardziej kochane dziecko na świecie...

Pomimo usilnych starań dr Sorayan nie udało się jej oddzielić agenta od swojego syna. Był głuchy na prośby o wyjazd. Tu był jego syn i nie miał zamiaru wyjeżdżać. Obawiała się, że kiedyś dowie się prawdy. Kontrolowała go na każdym kroku kryjąc to za troską o jego zdrowie. Czuł się coraz lepiej. Wmawiała mu, że nie jest jeszcze na tyle silny żeby wrócić do pracy. Przekonała lekarza, żeby nie wydał mu pozwolenia na pracę. Tam bardzo szybko wszystkiego by się dowiedział. Odgrodziła go od wszystkich znajomych, przyjaciół.
- Powinniśmy wyjechać gdzieś na wakacje – był już koniec sierpnia – odpoczniemy, poopalamy się
- Nie jest to dobry pomysł. Ostatnio Parker nie za dobrze się czuł. Nie chcę go zostawiać.
- Zwykle przeziębienie. Rebecca jest przewrażliwiona.
- Camile to mój syn. Nie zostawię go jak jest chory. Oszalałaś?
- Przepraszam. Ja tylko chcę dla ciebie jak najlepiej. A taki wyjazd dobrze Ci zrobi.
- Może i tak ale nie zostawię go. Jak wyzdrowieje to możemy się gdzieś wybrać.
- Ok. to zaczekamy – powiedziała przymilnie. Do tej pory jej starania o wspólną sypialnie nie przyniosły efektów. Myślała, że na urlopie szybciej doprowadziłaby do tego.
Booth zastanawiał się czasem dlaczego nie ma ochoty na wspólną sypialnię. W ogóle go do tego nie ciągnie. Coś chyba ze mną jest nie tak. To pewnie przez tą opercaję i śpiączkę.
Następnego dnia zadzwoniła Rebecca
- Seeley, Parker dostał skierowanie do szpitala na dodatkowe badania – powiedziała przez łzy – przyjedziesz?
- Pewnie, który szpital? Może was zawieść?
- Nie trzeba. Już jedziemy prosto od lekarza Mark jedzie z nami
- Ok ja już tam jadę – rozłączył się.
Zadzwonił do Camile do pracy, że jedzie do szpitala. Nie spodobało jej się to mieli zjeść dzisiaj razem lunch. Ale głośno tego nie powiedziała. Wiedziała, że musi postępować z nim ostrożnie zwłaszcza jeżeli chodzi o syna.
W szpitalu Booth, Rebecca i Mark czekali na wyniki badań. Po prawie trzech godzinach wyszedł do nich lekarz.
- Nie mam dla państwa zbyt dobrych wiadomości – powiedział patrząc na nich z powagą – musimy zrobić jeszcze punkcję lędźwiową ale niestety wszystko wskazuje na białaczkę.
- O Boże – powiedziała Booth – o Boże... - Rebecca zaczęła płakać
- Nie mogą się Państwo teraz załamać on was potrzebuje. Idźcie do niego ale najpierw otrzyjcie łzy
- Panie doktorze a co z tą punkcją?
- Zostanie na noc a z rana zrobimy to badanie
- Czy może ktoś z nas z nim zostać na noc?
- Oczywiście, przygotujemy dla was pokój – odpowiedział – po jutrzejszym badaniu porozmawiamy o ewentualnym leczeniu – pożegnał się z nimi
- Zostaniesz z nim czy ja mam zostać. Ja jutro nie pracuję jeszcze – powiedział Booth
- Ja też wezmę wolne, chcę być tutaj rano. Zostanę z nim. Przyjedź rano.
- Ok jak chcesz jechać do domu po jakieś rzeczy to śmiało. Ja zostanę do wieczora.
- To ja może faktycznie podjadę – pojechała z Markiem do domu a Booth został z synem. Mały spał wyczerpany badaniami. Był taki drobniutki w tej szpitalnej pościeli. Siedział z nim aż do przyjazdu Rebecci
- To ja przyjadę z samego rana – powiedział, pocałował małego i wyszedł. Boże, proszę Cię niech nic mu nie będzie. To jeszcze dziecko...
Wszedł do domu. Camile czekała na niego miała dość niezadowoloną minę. Nawet do niej nie zadzwonił.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś? Co się stało?
- Podejrzewają u Parka białaczkę. Nie mam siły na wyrzuty. Idę spać – powiedział ucinając dyskusje – muszę wstać wczas rano i jadę do szpitala – zamknął drzwi od swojego pokoju. Zastanawiał się dlaczego ona jest taka zaborcza. Nigdy nie zrozumiem kobiet – położył się do łóżka. Nie mógł zasnąć myślał o Parkerze. Przypominał sobie różne sytuacje i wydarzenia. Nagle we wspomnieniach pojawiła się również Ona – nie wiedział co tam robi ale najwyraźniej znała jego syna. Stali na śniegu koło choinki a ona była w więzieniu, w baraku dla gości. Radośnie się do niej uśmiechali. Dziwne... zasnął mając przed oczyma własnie ten obrazek...


Jak zawsze czekam na szczere opinie

ocenił(a) serial na 10
izalys

Fajnie, że Booth wspomniał sobie scenę z Brennam, liczę na to, że będzie o tym myślał i z czasem odzyska pamięć:)
Czekam na cedeka:)

_nn_

robi się coraz ciekawiej ...z niecierpliwością czekam na cd. :)

ocenił(a) serial na 10
zmijex

mnie również zaciekwiło twoje opowiadanie. tylko gdzie jest cedek? ;P

zeet

Super!Czekam na cd!!!!!!!!!!! Tylko szybko! :))

zweifn

biedny Parker ale napewno wyzdrowieje xD bo ja lubie szczesliwe zakaczenia
jacie przypomnial sie Boothowi ten piekny obrazek :)
... i napewno wiecej takich obrazkow xD
a tak z innej beczki to super prezent Booth dal Bones <choinka>
jak to suuper wygladalo:)
a wracajac do opowiadania bylo jak zawsze rewelka :)
czekam co dalej sie wydarzy :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Dzięki za opinie. Kolejna część dla Was:)

Część 6

Obudził się rano z dziwnym poczuciem straty. Coś mu się śniło. Nie pamiętał za bardzo co to było. Ale ma dziwne uczucie pustki. Przypomniał sobie ten obrazek co wczorajszego wieczoru. On, Parker, Ona, więzienie. O co w tym wszystkim chodzi? zastanawiał się. Teraz nie ma na to czasu ale jak Parker wyzdrowieje postara się rozwikłać tą zagadkę.
Wyszedł z pokoju. Camile jeszcze spała, zrobił sobie kawę, wziął prysznic i pojechał do szpitala zostawiając kartkę, że nie wie kiedy wróci i żeby na niego nie czekała.
Dr Sorayan obudziło trzaśnięcie drzwiami mieszkania. Już wyszedł? Po co się tak spieszyć? Do jakiegoś skomlącego bachora, który pewnie udaje, że jest chory, żeby go od niej odciągnąć. Była zła. wszystko zaczynało jej się wymykać spod kontroli, odkąd Booth wyszedł ze szpitala kontrolowanie go było prawie niemożliwe. Jedyne co uzyskała to, to, że nie wróci na razie do pracy, nic więcej. W pracy też nie było najlepiej. Mieli do niej pretensje, że nie zatrzymała Brennan i całej reszty nieudaczników. Dla szefów instytutu była ikoną dla niej zbędnym śmieciem. FBI zrezygnowało ze współpracy z Jefersonian. Nie uważali jej za konieczną bez antropologa. Co oni w niej wszyscy widzą. to beznadziejna głupia baba. A patrzą w nią jak w obrazek oburzała się Cam. Szybko zebrała się do pracy.

Booth wszedł na oddział dziecięcej onkologii. Na korytarzu stała zapłakana Rebecca i Mark.
- Coś się stało – podszedł do nich
- Nic, od wczoraj nic tylko on jest taki mały a już musi tyle przejść – powiedziała płacząc – nie mogę na to patrzeć.
- O której ma być to badanie?
- Za chwilkę, jest już przygotowywany. Możemy tam być, lekarz pozwolił
- To dobrze.
Godzinę pźniej było już po zabiegu. Mały nic nie czuł dostał znieczulenie. Natomiast jego rodzice bardzo to przeżyli. Popołudniu były wyniki. Lekarz zaprosił ich do gabinetu.
- Nie mam dobrych wiadomości – w ich oczach zgasła ostatnia iskierka nadziei na to, że to jednak pomyłka – wyniki są jednoznaczne. Białaczka. Dość ostra postać.
- Ale da się ją leczyć? - zapytał Booth
- Tak. Zaczniemy od naświetlań, potem chemioterapia.
- A przeszczep?
- Ta postać białaczki daje nam małe pole do manewru.
- Tzn?
- Znalezienie dawcy jest niemal niemożliwe. Oczywiście już wpisaliśmy waszego syna na listę. Ale do przeszczepu potrzebny jest szpik od dziecka mniej więcej w jego wieku albo młodszego
- Dlaczego?
- On jest jeszcze za mały na dorosły szpik. Jego szpik nadal zawiera komórki macierzyste. A dorosły już mnie. Dlatego w grę wchodzi tylko przeszczep od dziecka. Niestety nadal jest za mało dawców – dzieci. Rodzice nie chcą. Boją się tego. Mimo że jest to bezbolesne i bezpieczne. Nie godzą się na to. W większości przypadków dawcą jest rodzeństwo.
- Tyle, że Parker go nie posiada – dodał Seeley.
- Tak. Zaczniemy leczenie naświetlaniem i chemią potem zobaczymy co dalej.
- Jak długo potrwa to leczenie?
- 2 – 3 tygodnie. Zobaczymy jak będzie reagował. W międzyczasie będziemy szukać dawcy a nuż się uda. Wiem, że to dla was trudne. Musicie jednak zachować spokój. Przede wszystkim dla syna. Nie może widzieć u was załamania. To nie byłoby wskazane. On musi mieć ochotę walczyć. Rozumiemy się? – popatrzył na nich sugestywnie. Pokiwali twierdząco głowami
- Możemy z nim zostać? Na zmianę? - zapytała Rebecca
- Oczywiście. Zostaną państwo w tej sali, której jest teraz. To rodzinna sala, przystosowana do takich sytuacji.
- Dziękujemy – wyszli od lekarza załamani
- Booth, jak mu się coś stanie... - zaczęła płakać.
- Posłuchaj mnie, zrobimy wszystko żeby się udało. Będzie wszystko dobrze. Musimy w to uwierzyć. Słyszałaś co mówił lekarz. Musimy być silni dla niego. Idź do domu, prześpij się a ja z nim zostanę. Ustalimy jakiś grafik czy coś. Zawsze ktoś z nas będzie przy nim.
- Dobrze. Pójdę się z nim pożegnać. Zostaniesz dzisiaj na noc?
- Pewnie
- Camile nie będzie miała nic przeciwko?
- To mój syn, ona nie ma nic do gadania – powiedział. Choć pewnie będzie wściekła – pomyślał.
Rebecca pożegnała się z synkiem i razem z Markiem wróciła do domu. Booth zadzwonił do Camile. Tak jak myślał, choć tego głośno nie powiedziała wyczuł w jej głosie irytację. Dlaczego ona jest zazdrosna o mojego syna? Przecież to tylko dziecko. Mały nie spał.
- Tato – powiedział – a dlaczego ja muszę tu zostać?
- Jesteś chory i musimy Cię wyleczyć. Dlatego tu zostałeś. A ja z tobą.
- A mama?
- Mama przyjdzie rano. Będziemy się zmieniać zawsze ktoś z nas będzie z tobą
- Tato a możesz zadzwonić po Bones?
- Po kogo?
- No po dr Brennan. Zapomniałem, że jej nie pamiętasz. Ale możesz zadzwonić po nią żeby przyszła?
- A po co? - nie wiedział skąd to pytanie u jego syna
- No bo lubię ją i dawno jej nie widziałem. Zawsze opowiada śmieszne historie. Lubię jak mi opowiada. Robi to bardzo ciekawie.
- Robiła to wcześniej? - może syn mu nieco rozjaśni w głowie
- Pewnie. Często spędzała z nami czas. Nawet raz byliśmy z choinką u niej w więzieniu
- Ona była w więzieniu? - zapytał zdziwiony
- Nie, to jej tata był i brat. I jak była wigilia to ona tam z nimi była a my zrobiliśmy choinkę i zawieźliśmy tam. Podłączyłeś ją do samochodu i świeciła. Bones się to bardzo podobało. Ona cię bardzo lubi i ty ją też
- Tak? - zapytał zdziwiony
- No pytałem kiedyś. A ty powiedziałeś, że bardzo ją lubisz. Byłeś wtedy taki uśmiechnięty. Zadzwonisz do niej proszę.
- Postaram się. Ale z tego co wiem to wyjechała na misję.
- Jak ją poprosisz to na pewno wróci – powiedział z przekonaniem.
- Ok postaram się z nią skontaktować. Zaśnij synu, odpocznij – mały zamknął oczka i powoli odpływał w świat snu. Booth zastanawiał się nad tym co mu syn powiedział. On na pewno nie kłamie. Ale dlaczego jej nie pamiętam? Co się stało? Nie mam nawet kogo zapytać. Jak pytam Camile to od razu się złości. Dzwoniłem do Angeli to odłożyła słuchawkę. Tak samo Hodgins. A szczęka po uderzeniu Wendalla nadal pamiętam jak bolała. Sweets, jego zapytam na pewno mi powie. Z tym postanowieniem ułożył się w fotelu obok łóżka syna i zasnął...

ocenił(a) serial na 10
izalys

Super opowiadanie:)
Biedny Parker jest chory, mam nadzieję, że go wyleczą.
Podoba mi się to, że Booth myśli o Brennam i chce się dowiedzieć prawdy.
Czekam na ciąg dalszy:)

_nn_

Ale dodasz dzisiaj kolejna część? Ja nie mogę wytrzymać! Proszę!! :)

ocenił(a) serial na 10
zweifn

ranyyy, mega ciekawie się zrobiło. proszę szybko o ciąg dalszy ^^

ocenił(a) serial na 10
izalys

Kolejne wypociny:)


Część 7

Rano przyszła Rebecca. Po 12 mieli zacząć naświetlania.
- Cześć - powiedział wchodzącej Rebecci - noc minęła spokojnie. Rano był lekarz o 12 zaczną naświetlania.
- To dobrze. Ja teraz zostanę jak chcesz to idź się prześpij.
- Dzięki. Pójdę ale raczej nie będę spać. Muszę coś załatwić i zadać w końcu parę trudnych pytań, mam już powoli dość tej niewiedzy.
- Myślę, że powinieneś to zrobić dawno temu. Nie rozumiem dlaczego tego nie zrobiłeś?
- Rebecca, ja wielu spraw nie pamiętam. Ludzie których uważałem za przyjaciół odwrócili się ode mnie
- Najpierw ty ich odrzuciłeś
- Ja? jak to?
- Nie chciałeś słuchać jak mówili, jak chcieli ci powiedzieć prawdę. Uwierzyłeś Cam nie pytając co oni mają do powiedzenia.
- Cam jest moją narzeczoną dlaczego miałaby kłamać?
- Dlatego właśnie nie chcą Cię widzieć. Bo z góry zakładasz, że oni cię okłamią...
- Rebecca czy Ty o czymś wiesz?
- Wiem tylko tyle ile z własnych obserwacji
- Powiedz mi kim jest dr Brennan. Proszę Cię
- Jest a raczej była Twoją partnerką w pracy przez ponad 4 lata.
- 4 lata?
- Tak. Byliście prawie nierozłączni. Wielu uważało was za parę. Booth myślę, że powinieneś zapytać kogo innego ja nie znam do końca waszych relacji.
- Ale dlaczego jej nie pamiętam?
- Booth nie wiem zapytaj przyjaciół
- Nie chcą mnie znać
- A Cam?
- Już wiem co ona ma na ten temat do powiedzenia, ale chyba nie wszyscy się z tym zgadzają
- Może zapytaj swojego szefa?
- Dobra idę. muszę w końcu zadać te pytania nie mam wyjścia.
- Tak nie masz wyjścia.
- Będę tu po 12 chcę być przy pierwszym naświetlaniu
- Ok.
- Na razie - powiedział i wyszedł.
Nie pojechał jednak do domu. Pojechał do biura FBI. Jego pojawienie wywołało małe zamieszanie. Koledzy podchodzili do niego i witali się z nim.
Chciał się spotkać z szefem ale był akurat zajęty. Poszedł więc do gabinetu Sweetsa. Zapukał, nie miał tego w zwyczaju ale dawno tu nie był.
- Cześć Słodki mogę? - zapytał otwierając drzwi
- Agent Booth co za niespodzianka - powiedział ze zdziwieniem i lekką kpiną w głosie psycholog.
- Nie, Ty też przeciw mnie?
- Proszę niech pan siada, co pana do mnie sprowadza?
- Szukam odpowiedzi na parę pytań.
- Nie za późno? O jakieś... prawie osiem miesięcy
- To nie takie proste...
- Podejrzewałem, że do mnie w końcu zawitasz. Skoro byłeś już u Angeli, Hodginsa z tego co wiem spotkałeś się też z Wendallem
- Dlaczego Wy mnie tak nienawidzicie i traktujecie jak powietrze?
- A jak mamy skory to przez pół roku ty nas tak traktowałeś?
- Miałem operację. Nic nie pamiętam
- Od tego są przyjaciele żeby pytać. Ty nie chciałeś znać prawdy. Nikogo z nas nie zapytałeś. Wysłuchałeś jednej opinii. I to wszystko.
- Pamiętam, że była moją dziewczyną. I komu jak nie jej miałem zaufać?
- Dobrze powiedziane była! Zerwałeś z nią zanim ja pojawiłem się w biurze!
- Co!? Jak to zerwałem? Niemożliwe! Byliśmy zaręczeni!
- Nigdy nie byliście zaręczeni! Nigdy! Byłeś z nią, owszem ale to nie było narzeczeństwo!
- Co Ty mówisz?
- Posłuchaj mnie uważnie. Wyjdź stąd i zapytaj kogokolwiek a każdy powie Ci to samo co ja. Nie byłeś z nią zaręczony, nie mieszkałeś z nią.
- To dlaczego?
- O to musisz zapytać ją.
- A co z dr Brennan?
- Tzn.?
- Kim ona jest dla mnie?
- Na to pytanie ode mnie nie uzyskasz odpowiedzi. Ja ani nikt z nas Ci nie odpowie. po tym co jej zrobiłeś
- Jezu ja nawet nie wiem co ja mam zrobić. Mój syn jest chory - powiedział załamany - ma białaczkę. I bardzo chce zobaczyć się z nią
- Więc dlatego ją szukasz?
- Tak. On powiedział mi, że z nią pracowałem,
- Tak, pracowałeś. Niestety nie mam do niej kontaktu.
- Sweets proszę. Tu chodzi nie o mnie ale o Parkera
- Rozumiem. Słuchaj w jakim jest szpitalu?
- W dziecięcej klinice.
- Dam znać Angeli ona ją poinformuje. Tylko tyle mogę zrobić
- Dzięki - wyszedł zrezygnowany. Co ja najlepszego narobiłem?! Co ja do jasnej cholery narobiłem. Dlaczego nie posłuchałem swojego instynktu, który mówił, że ona wcale nie jest zła. Posłuchałem nieodpowiedniej osoby.
Poszedł prosto do biura swojego szefa. Był już wolny. Ucieszył się z jego wizyty.
- No w końcu do nas zawitałeś – powiedział
- Przepraszam szefie ale od rana dowiaduję się takich rzeczy, że ja już nic z tego nie rozumiem
- Siadaj – wskazał krzesło – co się stało?
- Kim ja jestem naprawdę? Kim dla mnie była dr Brennan? I do jasnej cholery dlaczego ja jej nie pamiętam a wszyscy mówią, że ją skrzywdziłem?
- Booth uspokój się. Zastanawialiśmy się kiedy w końcu dotrze do ciebie, że ktoś Cię oszukuje.
- Jak ona mogła?
- Nie wiem. Booth jesteś agentem, najlepszym jakiego miałem. Moim zdaniem możesz już pracować a ona non stop przynosi Twoje zwolnienia. Dr Brennan była Twoją partnerką przez 4 lata. Tworzyliście duet jakich mało. Byliście najlepsi. Nie było dla was czegoś takiego jak nierozwiązana sprawa. Od 3 lat w biurze w instytucie robili zakłady kiedy w końcu przyznacie się do tego co was łączy.
- Co? – zapytał nie rozumiejąc
- Każdy Ci to powie, że kochałeś ją. Pewnie gdzieś tam w głębi ducha nadal kochasz. Zresztą podejrzewam, że ona ciebie też. Nie wiem co się stało po operacji ale Cam nie dopuściła do ciebie nikogo. Odcięła Cię od wszystkich.
- Co ona mi zrobiła???!!! Szefie ja nadal nic nie pamiętam ale nie mogę zrozumieć dlaczego?
- Nie wiem. Może z zazdrości?
- Nie mam na to teraz czasu ale dowiem się. Kiedy mogę wrócić do pracy?
- Choćby dzisiaj, jeśli jesteś w stanie.
- Muszę się czymś zająć. Mój syn jest chory. Zwariuję przez to wszystko....
- Co się stało Parkerowi?
- Ma białaczkę. I marne szanse – siedział jeszcze chwile i rozmawiał z szefem. Pożegnał się i wrócił do szpitala. Do domu nie miał ochoty... to nie mój dom!

Pozdrawiam i życzę miłego czytania

izalys

super ze w koncu booth dowiedzial sie prawdy o Brennan
i o tym ze Cam przez caly czas go oszukiwala-wrdana jedza
mam nadzieje ze zacznie jej szukac... i jak to sie mow kto szuka ten znajdzie:)
szybciutko dodawaj nastepna czesc bo normalnie niewytrzymam :)
pozdro :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Dzisiaj krótko:)

Część 8

Nie miał gdzie się podziać. Nie chciał tam wracać. Bał się swojej relacji na jej widok, bał się, że ona z tego cało nie wyjdzie. Nie po tym czego się dowiedział. Zabolało. A najbardziej zabolała jego własna głupota. Dlaczego jej uwierzył? Dlaczego nie wysłuchał dr Brennan alb o kogo kolwiek innego. Jesteś durniem Booth! Wszedł do sali gdzie leżał jego mały synek. Teraz on go potrzebował. Tą sprawą zajmie się później. jedno jest pewne tam już nie wróci.
- Cześć - powiedział cicho bo Parker spał - jak on się ma?
- Dobrze. Zaraz będzie miał pierwsze naświetlanie. lekarz powiedział, że dobrze, że śpi. Niech odpoczywa.
- Ok. - patrzył na syna, najważniejszą osobę w swoim życiu.
- A Ty choć trochę spałeś?
- Nie. Byłem w FBI. Park chciał zobaczyć dr Brennan, poszłem do Sweetsa. Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy, Rebecca to mnie przeraża.
- Booth miałeś operację i dlatego to...
- Ale to mnie nie usprawiedliwia dlaczego nie wysłuchałem kogo kolwiek tylko założyłem, że wszyscy mnie okłamią. Uwierzyłem tej kobiecie. Ona mnie omamiła, oszukała, złapała w swoje sidła. Więziła. Szlag mnie trafia. Wszyscy na około mówią mi jak bardzo ją skrzywdziłem a ja nawet nie pamiętam co nas łączyło...
- Kiedyś sobei przypomnisz
- Tyle, że już teraz jest za późno a kiedyś to już nic nie da.
Do sali wszedł lekarz z pielęgniarką. zabrali chłopca na pierwszą dawkę naświetlania.

Wieczorem Sweets zapukał do drzwi Hodginsów.
- Cześć, wejdź. Co Cię do nas sprowadza?
- Cześć Angela. Był u mnie dzisiaj Booth - powiedział siadając na kanapie
- Mam nadzieję, że mu nic nie powiedziałeś
- Nie, ode mnie o Brennan nic się nie dowie, za to powiedziałem mu co o nim sądzę. Zapytał mnie co się dzieje i powiedziałem mu, że ona go oszukuje. Powiedziałem mu prawdę.
- Jak zareagował?
- Kiepsko. Był załamany, że dał się oszukać. Pytał kim dla neigo jest Brennan
- I?
- Powiedziałem prawdę. Że była jego partnerką i nic więcej
- Wiedzieliśmy, że kiedyś dotrze do tego.
- Tak. Przyszedł jej szukać bo Parker jest chory i chce się z nią zobaczyć.
- Chory?
- Ma białaczkę. W 90% śmiertleną.
- O Boże
- Nie ma szans w tym wieku na przeszczep w tym rodzaju białaczki. Obiecałem mu, że powiadomię ją prze Ciebie
- Jasne zaraz do niej napisze emaila
- Nie możesz zadzwonić?
- Nie zostawiła nr. Pisze emaile a jak coś pilnego to ona dzwoni.
- Bardzo ją skrzywdził
- Tak. Bardziej niż chce się do tego przyznać. Zostaniesz na kolacji? Jack powinien zaraz wrócić
- Jasne.
Angela wysłała widomość przyjaciółce. Nim skończyli kolację ona zadzwoniła. Była bardzo zmartwiona. Lubiła Parkera no i w końcu to brat jej syna. Wiedzieli, że nie przyjedzie ale obiecała, że zadzwoni.

Wieczorem, po pierwszym naświetlaniu. Park czuł sie w miarę dobrze. Rebecca i Mark siedzieli z nim. Booth poszedł się przebrać i zabrać trochę swoich rzeczy z tego mieszkania. Do sali weszła pielęgniarka
- Pani Rebecco dzwoni jakaś dr Brennan chciała rozmawiać z Parkerem
- Już idę - wyszła na korytarz wzięła słuchawkę do ręki - cześć dr Brennan
- Cześć Rebecco. Nie mogę przyjechać. Więc pomyślałam, że zadzwonię. Przykro mi...
- Dobrze, że choć dzwonisz. Pyta o Ciebie. A my chcemy dla niego teraz wszystko... - po jej policzkach popłynęły łzy
- Wiem, jakbym tylko mogła to bym tam przyleciała. Niestety jestem uziemiona na jakiś czas.
- Dobrze, że dzwonisz. Przełączę Cię do neigo ok?
- Dzięki - poprosiła pielęgniarkę o przełączenie do syna i weszła do niego.
Mały ucieszył się z telefonu od niej. Rozmawiali ponad godzinę. Jej syn śmiał się wesoło. Słuchał uważnie jak mu coś tłumaczyła. Na koniec opowiedziała mu bajkę na dobranoc. I mały zasnął.
- Dobrze, że zadzwoniła - powiedział Mark
- Tak, on bardzo ją lubi. Ucieszł się i w końcu sie dzisiaj uśmiechnął...

Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Nareszcie Booth dowiedziałam się prawdy.
Dobrze, że Brennam skontaktowała się z Parkerem, który bardzo ją lubi.
Czekam na kolejne części:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

mam nadziję, że booth jednak spotka się z brennan, czekam na ciąg dalszy :)

zeet

Super! Czekam na więcej! :) Daj tam Cam popalić :P

zweifn

jak dobrze ze Booth sie wyniusl od Cam...
... i ze Brennan zadzwonila do Parkera :)
cikekawe cikekawe co dalej :)
czekam na nastepna czesc :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Część 9

Brennan chodziła po swoim mieszkaniu w Chicago. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Naprawdę polubiła tego małego chłopca. Myślała, że może nawet kiedyś jej syn będzie miał, będzie się cieszył że ma starszego brata. Białaczka... w jego wieku z tym rodzajem... marne szanse. Mój syn będzie jeszcze za mały na pobranie szpiku, nawet jeżeli Park doczeka jego narodzin. Przeczytała już wszystko co możliwe w necie na ten temat. I cholera nic nie mogła zrobić - to ją najbardziej złościło. Greg! Kurcze, że ja wcześniej nie pomyślałam o nim. Ostatnio jak byliśmy na obiedzie mówił coś o badaniach nad białaczką, że też uważniej go nie słuchałam. Chwyciła za telefon wykręciła numer i umówiła się z nim na jutro na lunch.

Następnego dnia w małej włoskiej restauracji
- Greg Ty mówiłeś ostatnio, że rozpocząłeś jakieś badania nad białaczką.
- Tak ale mam mało "królików doświadczalnych"
- Dlaczego?
- Bo te badania polegają na pobieraniu komórek macierzystych z krwi pępowinowej i łożyska i podawaniu ich choremu. A zgodność tkankowa w tym wypadku między nie spokrewnionymi jest prawie zerowa.
- A między rodzeństwem?
- Jest duża szansa. Tyle, że takie sytuacje gdzie dziecko zaczyna chorować a w tym samym czasie jego matka albo ojciec oczekują następnego dziecka jest znowu bliskie zeru.
- No to chyba dzisiaj jest Twój szczęśliwy dzień.
- Tzn?
- Ojciec mojego dziecka ma syna który ma właśnie taką białaczkę
- Serio? Przecież mówiłaś, że to zapłodnieni in vtro
- Tak, ale znam ojca. Zgodził się być dawcą
- Nic z tego nie rozumiem
- Słuchaj opowiem Ci ale proszę żebyś zachował to dla siebie ok?
- W porządku, mów – opowiedziała mu swoją historię.
- I tak mały ma szczęście w nieszczęściu
- Słuchaj, nie wiemy w jakim on jest stanie. Może być tak, że narodziny Twojego dziecka nie będą mogły czekać do 9 miesiąca. Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Tzn?
- Te komórki macierzyste można pobrać tylko do 12 godzin po narodzinach. A mały może nie mieć tyle czasu. I do tego rozwiązanie tylko przez cesarkę.
- Rozumiem – biła się z myślami – jakie jest ryzyko?
- Dla Ciebie? Jak przy każdej interwencji chirurgicznej. A dziecku? To co wcześniakom. Inkubator, możliwa żółtaczka jak u zwykłych wcześniaków. Musisz znać ryzyko. Zanim zdecydujesz musisz być pewna. Nie możesz dawać nadziei rodzinie a potem ją im zabrać
- Wiem. Tyle, że Park to rodzeństwo mojego Davida. Jakie są w ogóle szanse, że te komórki będą pasować?
- Duże. Mogę poprosić o wyniki pod pretekstem badań ze względu na rzadką białaczkę. Ty robiłaś badania prenatalne tak?
- Tak
- Więc będziemy mieli porównanie.
- Ok więc zrób tak a jak się okaże, że są zgodne to ja wówczas zdecyduje.
- Dobra, poproszę o jego wyniki i dam Ci znać.
Ale ona już wiedziała co zrobi. Była tego pewna. Nie pozwoli poddać się Parkowi bez walki. Nie ma takiej możliwości...
Dwa dni później były wstępne wyniki. Jej syn mógł być dawcą. Był tzw dawcą idealnym. To się nie zdarza często. Nawet wśród rodzeństwa...

Do pokoju, w którym leżał Parker wszedł lekarz.
- Czy przyjdzie dzisiaj pani Rebecca?
- Tak powinni być za chwilę – odpowiedział Booth
- Proszę przyjść do mojego gabinetu jak przyjdzie, dobrze?
- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony
- Nie, chcę tylko z wami porozmawiać. Dobrze?
- Ok – wyszedł. W pół godziny później pojawiła się Rebecca z Markiem – hej zostaniesz z Parkiem – zwrócił się do Marka – lekarz prosił żebyśmy przyszli do jego gabinetu.
- Pewnie idźcie – zapukali i weszli do gabinetu lekarza
- Proszę wejdźcie. Mam dla was chyba dobre wieści
- Zareagował na naświetlanie – zapytali z nadzieją w głosie
- Nie, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Ale jest pewien lekarz który prowadzi badania nad leczeniem tego typu białaczki. Polega ona na pobieraniu komórek macierzystych z łożyska i pępowiny i podawanie choremu...
- I chciałby leczyć Parkera?
- Tak.
- A jak się nie uda?
- Panie Booth spójrzmy prawdzie w oczy. To wasza ostatnia nadzieja. Naświetlania nie dają efektów. Z każdym dniem jest coraz słabszy. Te badania to ostatnia szansa waszego syna...
- A te komórki... one jak to się odbywa – zapytał Booth. Lekarz wytłumaczył im tyle ile mógł. Obiecał, że nie powie kto jest dawcą i w jaki sposób się dowiedzieli o Parkerze
- … musicie się państwo zdecydować jak najszybciej.
- A dla tej kobiety... matki tego dziecka pan mówił, że ona jest dopiero w 8 miesiącu. Czy to dla nich bezpieczne?
- Generalnie będę mieli najlepszą opiekę. To nie była łatwa decyzja. Ale zdecydowała się pomóc waszemu synowi
- To musi być wspaniała kobieta – powiedział Booth – mało kto ryzykowałby tak wiele
- Tak. A niestety wasz syn nie może czekać na to aż on się rodzi w naturalny sposób
- On? Będzie chłopczyk? – powiedziała
- Tak. Chłopczyk. Jeżeli jesteście zdecydowani, jutro polecicie do Chicago
- Aż tam?
- Tak, tam jest ten ośrodek badawczy. No i matka nie może już przemieszczać się na takie odległości.
- Prawo nie pozwala latać już od 7 miesiąca – powiedział Booth do Rebecci
- No więc chcemy tam jechać.
- Tak nie ma się nad czym zastanawiać.
- Więc w porządku, zaczniemy przygotowania do jutrzejszego lotu...

Pozdrawiam i jak zawsze życzę miłego czytania

ocenił(a) serial na 10
izalys

Dobrze, że Btrennam zdecydowała się pomóc Parkerowi, mam nadzieję że wszystko się powiedzie:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

booth mógłby jakimś cudem sobie wreszcie przypomnieć brennan. no ale zobaczymy, czekam cdk!

ocenił(a) serial na 10
zeet

Powoli, powoli ale wy niecierpliwi jesteście;p

ocenił(a) serial na 10
izalys

tylko nie daj nam długo czekać na cdka :P pliss :P

ocenił(a) serial na 10
izalys

nie bylo mnie tydzien i prosze ile czesci.
mam nadzieje ze dziecko bren pomoze Parkerowi i bedzie wszystko ok i oczywiscie ze B&B sie spotkaja i wyjasnia wszystko. jak zawsze super! czekam na cdk!