Jak myślicie:jak MÓGŁBY się zakończyć serial? Myślę, że to ciekawy temat:-) Ja widziałabym ślub Bones i Bootha (ostatecznie przekonałaby się do religii). A może dzidziuś? Wyobrażacie sobie: uporządkowana Bones, a tu niespodzianka:-) Widziałam takie propozycje na forach amerykańskich. Piszcie swoje propozycje zakończeń.
tratatatatata!!!! :)
(to były fanfary)
Pozornie łatwe zagadki są najtrudniejsze do rozwiązania. Brawo Parker!!!
Bardzo sprytne!
Ale cudo, ale cudo, ale cudo... Świetne opowiadanko i tak rozkosznie długie ;-)
"-Nie krzycz. Przecież wiesz, że Bones jest w ciąży. - rzekł Booth i wygonił ekipę z sali. Bones i Booth zostali sami."
Ten tekst po prostu mnie rozwalił!!! Wogóle takie racjonalne podejście Bones w tym kontenerze. Trochę zdziwiło mnie to, że w oblicz zagrożenia poszła spać ale cóż tak chyba mają tylko naukowcy! Mam tylko jedno ale: wydaje mi się że Booth raczej szukałby Brennan niż patrzył w jej zdjęcie, ale to tylko moja opinia! Pozdrawiam gorąco...
roskosznie długie ;p ja lubie pisac takie opowiadania ;p tworzylam to 4 godziny pod wpływem Nightwish, Evanescense i Seether. tam było napisane, że 'dla dobra dziecka' poszła spać ;p
No nie sądzę by tak szybko zasnęła w tym kontenerze. ;D Bardzo fajny scenariusz ;D
b-o-n-e-s... super!! Tylko dlaczego najpierw zadzwonił do Goodmana?
Widzę że również uważasz Parkera za bardzo bystrego dzieciaka :)
Jest chłodna, deszczowa noc. Brennan siedzi sama w instytucie i bada kości.
Wysiada prąd. Ale Brennan jest przygotowana i zaświeca świeczki i wraca do pracy. Czuje sie obserwowana z różnych stron, dla uspokojenia się bierze świecę i przechadza się po instytucie ale nic niepokojącego nie zauważyła. Po skończonej pracy wróciła do domu. Położyła się w łóżku ale nie mogła zasnąć, wciąż czuła się obserwowana. Po długich rozmyślaniach zasnęła.
Następnego dnia obiecała sobie że jeszcze raz poprosi Bootha o broń.
Bones wchodzi do instytutu.
Booth: Bones jak sądzę znowu pracowałaś wczoraj do późna ?
Bones: Po prostu musiałam dokończyć pracę.
Booth: No ale mogłabyś czasem wziąć urlop, zauważyłem że jesteś ostatnio bardzo poddenerwowana.
Bones: Po prostu ostatnio dziwnie się czuję. Chciałabym z tobą porozmawiać Booth.
Booth: No to zamieniam się w słuch.
Bones: Ale to nie możliwe by człowiek . . . (Booth jej przerwał)
Booth: Temperance to była przenośnia.
Bones: . . . No więc od jakiegoś czasu czuje się obserwowana. A moje pytanie brzmi czy mógłbyś załatwić mi broń.
Booth: Ty znowu zaczynasz z tą bronią.
Bones: Booth nigdy mi na tym tak nie zależało jak teraz, Proszę.
Booth: Mogę tylko zaproponować ci żebyś przeniosła się na kilka dni do mnie.
Bones: Ale ja sama sobie poradzę tylko daj mi broń !
Booth: Bones przestań. Jak nie chcesz się przenieść do mnie to powiedz, zrozumiem (smutna mina)
Bones: Skoro nie dasz mi broni to na kilka dni przeniosę się do ciebie ale nie chciałabym przeszkadzać.
Booth: Ty nie masz w czym mi przeszkadzać ;D. Parkera nie ma, jest na obozie.
Bones: No ale ty też masz swoje życie prywatne i może miałeś jakieś plany.
Booth: Przestań marudzić ;D. Przyjadę po ciebie o 19 ok ? (tak wiem że tam są godziny tylko do 12 ale jakoś tak lepiej brzmi)
Bones: No dobrze.
Booth: No to jesteśmy umówieni. ;D
Dzień w instytucie szybko minął i Temperance właśnie wychodziła do domu gdy znowu poczuła się obserwowana. Więc pospiesznie starała się wrócić do domu. Brennan czekała sama w mieszkaniu na Bootha. Dochodziła godzina 19 ale bootha nie było. Była już prawie 20 a jego wciąż nie było, Brennan odchodziła od zmysłów. Zadzwonił dzwonek, otworzyła drzwi z nadzieją że to Booth. Niestety nie. Zobaczyła bukiet kwiatów z liścikiem i małym pudełeczkiem. Kwiaty wstawiła do wazonu i wahała się czy otworzyć pudełko. Otworzyła i zamarła. W pudełeczku znajdowała się zakrwawiona Kość w bardzo złym stanie a przy bukiecie krwisto czerwonych róż znajdował się liścik z napisem Temperance Brennan skończysz jak ta kość. W drzwiach pojawił się Booth i widząc roztrzęsioną Bones podbiegł i przytulił ją bez pytania co się stało. Zawiózł ją do jego mieszkania.
Booth: Bones przepraszam że się spóźniłem i że musiałaś na mnie czekać. Naprawdę Przepraszam.
Bones: . . .
Booth: Błagam powiedz coś.
Bones: Ktoś mnie prześladuje a ty nie umiałeś raz się nie spóźnić.
Booth: Przepraszam że nie przyjechałem wcześniej.
Bones: Nic się nie stało.
Brennan przytula Bootha i zasypia w jego ramionach. Booth bierze ją na ręce i zanosi do łóżka i dzwoni po Angele by przypilnowała Brennan. Angela przyjeżdża z Hoginsem. A wtedy Booth jedzie do mieszkania Bones. Zastaje tam wielki bałagan. Wszystko poprzewracane i nie na swoim miejscu. I . . . widzi że ktoś jest w środku i spryskuje się perfumami Temperance. Booth zaczyna szarpać się z tym typkiem i zwycięża. Zakuwa w kajdanki i przyjeżdżają po bandziora policjanci i zabierają go. Booth jedzie do Bones. Brennan już nie śpi. Booth dziękuje Angeli i hoginsowi za opiekę nad Temperance i Angela i hogins wychodzą. Booth i Bones zostają sami.
Booth: Już nic ci nie grozi.
Bones: Jak to?
Booth: Po prostu zamknąłem tego mężczyznę co cię zastraszał.
Bones: Jak mam ci dziękować ?
Booth: Nie gniewaj się na mnie za spóźnienie ;D
Bones: Załatwione.
I przytulają się. Bez całowania ;D
No to się trochę rozpisałam ;D Mam nadzieje że się podobało ;D Pozdrawiam ;*
Pomysł mi się podoba. Nawet bardzo ale za szybko chyba Brennan zgodziła się zamieszkać z Booth'em. Może rozwiniesz to w coś dłuższego??? Byłoby świetnie! Pozdrawiam po raz kolejny... ;-)
Kala on tylko zgodziła się przenocować u niego w mieszkaniu przez kilka dni ( nie oznacza to że miałaby z nim spać czy coś po prostu przenocować)a nie od razu zamieszkać ;D. Pozdrawiam ;*
Rogata jedno pytanie....twoja powieść jest jeszcze sprzed czy już po ciąży Brennan? No i kim był zamachowiec?
Scenariusz bardzo fajny. Pisz dalej!!
Przed ciążą i przed związkiem ;D A zamachowcem był nie wiem kto po prostu wymyśliłam go a że z 3 serii nie oglądałam odcinków to nie był to Gormogon czy jak mu tam było ;D ( słyszałam tylko o nim ) Jak będę mieć natchnienie to oczywiście napiszę kolejny scenariusz ;D
co Wy macie do tego całowania? Jak ktoś nie chce całowania, to niech ogląda serial, tam nie ma całusków, no prawie :)
ja tu sobie zazwyczaj rekompensuję brak tego ważnego, ale zazwyczaj pomijanego przez twórców serialu, elementu stosunków damsko - męskich!
ileż można napawać się samymi spojrzeniami i innymi przyjacielskimi uściskami, ja opisuję ludzi z krwi i kości:D , a nie oziębłych superherosów, agentów odpornych na uczucia :-)
Zgadzam się trochę całowania nigdy nie zaszkodzi:P
A forum rozwija się w szalonym tempie oby tak dalej:)
Piegża a jak ci się podobał ogólnie mój scenariusz ? ;D
http://emilydeschanel-bones.bloog.pl/ Bardzo fajny Blog o Emily Deschanel i Kościach zapraszam do komentowania bo chyba nikt tam nie komentuje a autorka może zwątpić w swoje siły tak więc Zapraszam.
podoba mi się, a jakże, bardzo!!
"zamieniam się w słuch.." dobre!!!
mnie brakuje jakoś pomysłu na te upierdliwości Brennan dotyczące przenośni, języka itp.
a w 3x12 podobało mi się, jak Brennan mówi o zabawce: "Słonie nie są fioletowe. To pomyłka"
Jak na pierwszy scenariusz to całkiem nieźle, widać że się starałaś ;D Czekam na dalszą część ;D Pozdrowienia ;*
Jedno z wyznań miłości jakie mogłoby pasować do serialu i jedno z najlepszych tu zamieszczonych! Gratuluję!
Pisz dalej!!
:)
Bardzo fajne ;-) Tylko wydaje mi się, że Bones po tym,jak krzyczała przez sen, że kocha Bootha zmieszałaby się i unikała jego wzroku ^^
super scenariusze
ja tez mam pomysl tyle ze nie rozpisany na role
na koniec Brennan mogla by dostac propozycje wyjazdu np.do Egiptu do pracy i zastanawiala by sie nad nia i wtedy jak by juz byla prawie zdecydowana to Booth poprosil zeby zostala i powiedzial ze cos czuje adalej trzeba wymyslic
Naprawdę świetny pomysł! W takiej sytuacji na pewno było by tak romantycznie i wzruszająco!
Ah... żeby się w końcu, któryś z tych scenariuszy sprawdził...
Świetny pomysł bones! Tylko mógłby ktoś o tym napisać! Ja też się dołączam do ciebie i podaję swój pomsł.
1. Mogłoby być tak, że Brennan osłania w czasie jakiejś akcji Parkera/Booth'a. No a potem on jest jej wdzięczny za wszystko co zrobiła!!!
( POKÓJ PRZESŁUCHAŃ )
Booth i Brennan znajdowali się w pokoju przesłuchań. przesłuchiwali oskarżonego, Roberta Sombgara, chłopaka ofiary.
- zabiłeś ją! - powiedział ze złością Seeley opierając się o oparcie krzesła naprzeciwko Roberta.
- nie zrobiłem tego!
- och przestań! mamy niepodwarzalne dowody! znaleźliśmy narzędzie zbrodni z twoimi odciskami palców! - zirytowała się Bones
- to widły mojego ojca, trudno bym nie miał ich w reku!
- zpewnością po to, by zadźgać swoją dziewczynę - powiedział Booth. wiedział, że jeli Sombgar się nie przyzna nie bedą mieli dostatecznych dowodów, by go zkazać. prokurator się nie podejmnie.
- ciosy zadał mężczyzna. nawet przy twojej sile mósiałeś się namęczyć, by uderzać tak silnie! powiedz, jaki miałeś motyw, ze dźgałeś tyle razy, chociaż już pierwszy raz był śmiertrlny? co takiego zrobiła, że zasłuzyła na taką śmierć? powiedz, zasłużyła, by tak zginąć? bez pomsty, bez pogrzebu? - zapytała ze złością KOŚCI.
- ja nie chciałem! nie zasłuzyła, ja ją KOCHAŁEM!
- i w taki sposób jej to okazałeś? zabiłeś ją! powiedz, dlaczego? - Booth nie dawał za wygraną.
- no dobrze, zabiłem ją, bo...
( CIĄG DALSZY NASTĄPI )
Ty to wiesz w którym momencie przerwać. Czekam na dalszy ciąg. Widać że nie miałaś zbyt wiele czasu ;D Mam nadzieję, że następna część będzie dłuższa. Pozdrawiam ;*
Cześć tu autorka bloga http://emilydeschanel-bones.bloog.pl/
dzięki za to, że polecasz mojego bloga i często komentujesz.
To bardzo miłe. Azura moje gg 6775083
http://i128.photobucket.com/albums/p167/deschanel_bones/fated.jpg to zdjęcie jest super ale powiedzcie mi czy to z jakiejś sesji zdjęciowej i czy to w ogóle oni ? ;D Pozdrawiam ;*
Moim zdaniem to raczej nie oni, nie mam na myśli sytuacji na obrazku ale... "on" ma podobne bardzo rysy twarzy, ona podobne włosy, ale Emily ma inny kształt twarzy. Oczywiście pewna nie jestem, ale tak myślę...
A swoją drogą, jak ktoś ogląda Skazanego na śmierć, to ona jest strasznie podobna do Sary, naprawdę bardzooo
Bardzo przypomina Sarę... też pomyślałam że to mogła być ona. Ale facet jest bardzo podobny do Davida... ładna by była taka scena w serialu
:)
wydaje mi sie ze to dosc dobry fotomontaz ;) ale zdjecie jest zarabiste ;)chyba ze w jakims odcinku sie cos komus przysni ;)
to raczej nie oni. ale scenka super. chciałoby sie taką w serialu zobaczyć.
a ciąg dalszy jutro, bo dziś nie mam czasu. postaram się dłużej.
Wpadł mi do głowy pomysł i napisałam taką krótką scenkę, która opowiadaniem o całym odcinku raczej nie jest. Wszystko dzieje się po wspólnej nocy, ale przed jakąkolwiek ciążą.
Brennan i Booth są w trakcie jakieś tam sprawy. Siedzą razem na kanapie w jej gabinecie i obgadują jakie znaleźli dowody. Nagle przychodzi do nich Angela z bukietem ślicznych kwiatów.
Brennan: Co to?
Angela: Dla ciebie.
Brennan: Dla mnie?
Booth: Dla niej?
Tu mordercze spojrzenie Brennan i niewinny uśmieszek Bootha.
Temperance bierze kwiatki i szuka wśród listków prawdopodobnie jakiejś karteczki. W końcu znajduje i odczytuje w myślach:" Wróć do mnie Tempe- Michael" (ten jej nauczyciel w którym była w pierwszym sezonie niecały jeden odcinek xD)
Booth: Od kogo?
Brennan: Tak nagle znowu interesuje cię moje życie prywatne?
Booth wzrusza ramionami. Angela podchodzi do przyjaciółki i czyta liścik na głos... Brennan patrzy wyczekująco na nią, jakby potrzebowała rady.
Booth: Co zamierzasz zrobić? (tu mina jak z odcinka kiedy Sully odpływał, a ona spytała go czy ma płynąć z nim)
Brennan: Nie wiem...- wzdycha. Na jej szczęście Cam przylazła do gabinetu i powiedziała, że mają nowego podejrzanego, więc poszli zobaczyć nowe znaleziska Zaca.
Powiedzmy, że pojechali na przesłuchania i dorwali mordercę. Teraz scena w samochodzie, kiedy Booth zaoferował się, że odwiezie Brennan do domu, bo szczerze wolał się upewnić, czy nie spotka się z Michaelem.
Booth: Bones, mam do ciebie pytanie...
Brennan: Jeśli chodzi o związek naszej wspólnej nocy i moją decyzję co do Michaela to nic jeszcze nie zdecydowałam...
Booth: Wiesz, czasem jesteś zbyt dosłowna... Chciałem cie zapytać o coś innego...
Brennan odwraca się w jego stronę. Booth patrzy prosto na drogę, żeby uniknąć jej spojrzenia.
Booth: Znajomy z pracy zakochał się w swojej partnerce i...
Brennan: Przecież wiesz, że nie mam pojęcia, jak zachowywać się w takich sytuacjach...Z antropologicznego punktu widzenia, miłość to tylko egoistyczne przywiązanie emocjonalne do jednej osoby, wybranej podświadomie...
Booth: Mogłabyś mnie po prostu wysłuchać do końca?
Temperance zamyka się w końcu i odwraca w jego stronę, a on znów chce uniknąć patrzenia na nią.
Booth: Więc, ten "znajomy" nie wie, jak wyznać jej tą miłość, bo boi się popsucia stosunków w pracy...
Brennan: Co ja mam do tego?
Booth: Jestem ciekawy, jak ty byś coś takiego przyjęła?
Brennan: Jeśli dobrze rozumiem, to zakładam, że ty musiał byśmi to powiedzieć, co jest niemożliwe...
Booth odwraca się do swojego odbicia w oknie i mówi do siebie:" Jeszcze byś się zdziwiła", po czym uśmiecha się pod nosem i wraca do rozmowy.
Brennan: Nie mogę wyobrażać, sobie czegoś co nie może mieć miejsca w realnym świecie...
Booth odwraca się, patrzy jej poważnie w oczy.
Booth: Kocham cię.
Brennan: Rozumiem, że bardzo chcesz pomóc temu koledze...( tzn. ona oczywiście przyjęła to jako scenkę, odegraną by pokazać jej, jak mogła by się zachować)
Booth: Bones, ja tego nie powiedziałem, żebyś mi doradzała.
Brennan łapie za kierownicę, Booth ledwie co nadąża zahamować.
Booth: Co ty wyprawiasz?!
Brennan " wisi" teraz nad nim trzymając rękę na kierownicy i patrzy mu w oczy. Booth powoli przesuwa dłoń i kładzie ją na ręce Brennan. Temperance pochyla się nad nim i całuje go delikatnie w usta. On powoli głaszcze ją po włosach i " czołgają się" na tylne siedzenia samochodu...
Więcej wam widzieć nie wolno !! xD
Świetna scenka:) bardzo mi się podoba i taka realistyczna:) Tylko ten pocałunek na końcu, nie wiem czy Brennan by tak go pierwsza pocałowała ale kto wie;P
Nie no cudo!!! A ta scena z historyjką o zakochanym partnerze boska. Jeszcze ten tekst: "Jeszcze byś się zdziwiła". Nie no, brak mi słów...
Pozdrawiam i czekam na więcej ;-)
Dobra to mały cedek, czyli to, czego nam widziec nie wolno hehe:)Żeby to taki zupełny koniec nie był, skoro tak dobrze się zaczęło....
Booth drżącymi z emocji palcami rozpina guziki koszuli Temp nie przestając jej zachłannie całować. Ona nie pozostaje mu dłużna i z niewiarygodną szybkością rozwiązuje krawat i wyciąga koszulę ze spodni. Pieszcoty przybierają coraz bardziej na sile, gdy nagle Booth odrywa się od pani antropolog:
-Ała!!!!- wykrzykuje łapiąc się za ucho
-Co się stało?
-Ugryzłaś mnie! To boli!
-Oj nie przesadzaj, poniosło mnie trochę, a poza tym gryzienie w ucho jest jedną z form pieszczot gry wstępnej u wielu...
Nie skończyła gdyż zamknął jej usta pocałunkiem a ręce ponownie rozpoczęły wędrówkę po smukłym ciele Kości.
Pogrążeni w wzajemnym obdarowywaniu się pocałunkami w najbardziej wymyślnych miejscach nie usłyszeli jak zatrzymuje się tuż obok samochodu Bootha policyjny radiowóz...
W Tym miejscu podziękowania dla Rokitka-pomysłodawcy:)
I co WY na to???
To jedziemy dajej-póki atak weny twórczej trwa...
Trzask zamykanych drzwi samochodu, zbliżające się kroki... Nagle w samochodzie rozbłysło światło latarki i rozlega się pukanie w szybę...
- Co u diabła?- wystękuje poirytowany Booth, jednocześnie kątem oka spostrzegając policjanta - No pięknie, jeszcze tego tu brakowało!
W pośpiechu oboje podnoszą sie i próbują ogarnąć, co niezbyt dobrze im wychodzi, zderzają sie głowami itp... W końcu Booth opuszcza szybę w aucie.
Policjant- Proszę wysiąść z samochodu i przygotować dokumenty.
Booth ze zmieszaną miną , mrużąc oczy od blasku latarki odwraca się w kierunku swej partnerki...Temp przegrzebuje torebkę w poszukiwaniu dokumentów jednocześnie próbując zapiąć bluzkę...Booth zwraca się do niej:
- Poczekaj, ja to załatwię....Wysiada z samochodu i rusza w kierunku funkcjonariusza..W drodze próbuje się doprowadzić do porządku zapinając do końca koszule itp.
Będąc już wystarczajaco blisko powoli wyjmuje odznakę. Policjant znów kieruje snop światła swej służbowej latarki w kierunku Bootha. Ten umazany szminką i w koszuli pozapinanej w nowy, niespotykany dotychczas sposób rzuca tekstem:
- Dobra kolego ,teraz opuść to światełko, jeśli nadal chcesz mieć wszystkie zęby w tym samym miejscu!
Lekko wkurzony zachowaniem Bootha funkcjonariusz, z ironicznym uśmieszkiem na twarzy:
- Hej, może trochę grzeczniej! Dokumenty!!- warknął.
Booth wyciąga legitymację służbową. Policjant kieruje światło latarki na odznakę i po chwili ją opuszcza. Ulicę oświetlają tylko reflektory radiowozu.
-Hmm... No cóż agencie Booth...- zmieszał się funkcjonariusz,- -nie sądzę żeby auto było odpowiednim miejscem do tego typu rzeczy...W dodatku służbowe...-rzekł z nieznikającym z jego twarzy ironicznym wyrazem...
- Ok, bez zbędnego zagłębiania się...Coś jeszcze?!
Booth nie ukrywa swego lekceważącego tonu w stosunku do podrzędnego funkcjonariusza....
- W drodze wyjątku, koledze po fachu jeden wyskok mogę darować...Ale na przyszłośc radzę zorganizowac coś lepszego, no chyba, że wy tam w FBI....- spogląda na coraz bardziej rozwścieczoną minę Bootha i czując, że wkracza na niebezpieczny grunt powstrzymuje się. - Ok. Po czym zwraca mu dokumenty.
-W takim razie szerokiej....znaczy miłego....yyy Dobranoc!- rzuca na koniec, machając zdawkowo ręką na pożegnanie, wsiada do radiowozu i odjeżdża....
- "Koledze po fachu..."cytuje ironicznie pod nosem wypowiedz policjanta Booth. Po czym wraca zmieszany do samochodu i oczekującej tam na niego Tempe.
.....myślimy co dalej....(Marlena & Anka)
No to ruszamy dalej....
Kości zdążyła w tym czasie przesiąść się na przednie siedzenie i doprowadzić do jako takiego ładu swoją garderobę. Booth usiadł na miejscu kierowcy i oparł głowę o kierownicę. Zapadła chwila niezręcznej ciszy. Temp poruszyła się niespokojnie na swoim miejscu głośno wzdychając. Seeley spojrzał na nią ukradkiem po czym zaczął się śmiać. Na początku cichutko jednak po chwili ogarnął go dziki rechot. Brennan zaczęła mu się przyglądać wnikliwie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Gdy Booth opanował się i wytarł rękawem marynarki łzy, które przypadkiem uronił, odezwała się Temp
-Wiesz co? Zaczynam się coraz bardziej martwić o stan Twojego zdrowia psychicznego. Może jeszcze kilka wizyt u doktora Sweet’a?
-Takich rzeczy nie życz nawet najgorszemu wrogowi- oburzył się Booth, jednak z jego twarzy nie zniknął szelmowski uśmieszek jakim obdarzył partnerkę i dodał po chwili mrugając- To jak? Do mnie czy do Ciebie?
-Jak do mnie czy do Ciebie?
-No gdzie jedziemy dokończyć to co zaczęliśmy?
-Co zaczęliśmy?- Temp droczyła się z nim dalej.
-No to… dziki seks na tylnym siedzeniu mojego samochodu- zniecierpliwił się- Nie pamiętasz? Masz jakieś zaniki pamięci krótkotrwałej czy co? Może Tobie potrzebna by była wizyta u doktora Słodkiego?
-Aaa…- udała nagłe olśnienie.
-No właśnie- uśmiechnął się Seeley- Żadna kobieta nigdy mnie nie zapomniała.
-Mówisz o tym wsadzaniu języka w gardło i nieporęcznym ściskaniu kobiecych „wyposażeń”?
-Jakie gardło?! Jakie nieporęczne wyposażenia?!
Brennan nie wytrzymała już dłużej i roześmiała się głośno. Booth mało zadowolony z żartu antropolog, uruchomił silnik.
-Czyli do mnie- skwitował.
-Nie- zaprzeczyła gwałtownie- do mnie.
-Jak wolisz- uśmiechnął się pod nosem i w oczach zapaliły mu się figlarne ogniki.
-To znaczy ja idę do mojego łóżka...Sama- zaakcentowała dobitnie ostatnie słowo- i Ty do swojego…
-Sam?- dokończył
-W to już nie wnikam...
-W porządku- odburknął i ruszył z piskiem opon.
a ciąg dalszy wkrótce.....Z nadzieją, że nasza twórczość nie wpłynie negatywnie na wynkach nieuchronnie zbliżającej się sesji...:) Czego to się nie wymysli, byle tylko się nie uczyc....eh
Pozdro! M&A
Wow.... wszystkie scenki które napisałaś są świetne. Posunąłaś się o krok dalej niż my wszystkie i opisałaś dokładnie co działo się w tym samochodzie. Co prawda wkurzył (i rozbawił) mnie trochę ten policjant tą gadką.... ale tak to już z policjantami bywa. Napisz dalszy ciąg... oni razem... może w domu Booth'a? Bo do tej pory lądowali u Brennan.
I życzę zaliczenia sesji...:)
Ciag dalszy juz niebawem, bo jeszcze małej modyfikacji wymaga, ale jako taki już się zrodził, także cierpliwości...Ale ostrzegamy-poszłysmy bardziej w literaturę i psychologię, wiec teraz będzie wiecej opisów sytuacyjnych (ale myślę, że to lepiej wszystko zobrazuje i będzie ciekawe)no i nic nie będzie działo się zbyt szybko...Podoba się nam to całe napięcie wiec to podtrzymamy, choć nie tak jak scenarzyści w serialu...U nas będzie więcej....niespodziewanych i spontanicznych akcji:)))Żeby ciekawiej się czytało...No i wiadomo-wszyscy zmierzamy do ukazania tego samego przecież;)...
Piszę w liczbie mnogiej gdyż tworzymy wspólnie. Mam nadzieję, że nasza twórczość się spodoba... Ale nie zapominajcie, że to WASZE teksty nas zainspirowały-wszystkie są świetne w naszej ocenie.
jeny, co ja bym dała, żeby zobaczyć tę scenę, gdy Booth mówi: "To do mnie czy do ciebie?"!!!
Marlen, śmiało!!!! I daj im w końcu do woli poszaleć, nie można ich tak brutalnie rozdzielać, bo mogą nerwicy dostać :)
świetnie się czyta!!!
Tera lirycznie nieco.......
Tego wieczoru jak na ironię oboje nie mogli zasnąć...Temp nieustannie przewracała się z boku na bok, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji do snu...Booth lezał nieruchomo na wznak wpatrując się pustym wzrokiem w sufit...
*Mieszkanie Brennan*
Zapala lampkę, sprawdza godzinę...4.30. Siada na łóżku, myśli....W końcu wstaje, udaje się w kierunku kuchni, wyciąga z lodówki butelkę wody...Pije zachłannie próbując ugasić dziwnie ogarniające ją
pragnienie, lecz nie odczuwa spodziewanej ulgi...Wzdychając opiera się obiema rękami o blat stołu....
- Co się ze mną dzieje?-mówi do siebie zdziwiona, choć nigdy wcześniej tego nie robiła...
*U Bootha*
Wstaje, sprawdza godzinę...Nie zdziwi nikogo zapewne fakt, że zegar w jego mieszkaniu wskazuje dokładnie ten sam czas....Łyk wody, potem marsz do salonu. Siada na kanapie, włącza tv i przeskakuje po kanałach...Wpatruje się nieruchomo w ekran odbiornika, zupełnie nie zwracając uwagi na mrożącą krew w żyłach scenę z akurat emitowanego horroru czy czegos tam...Jego myśli krążą wokół wydarzeń sprzed kilku
godzin, w samochodzie, z Temp...(mała retrospekcja). Gdyby nie ten policjant...Wszystko potoczyłoby się inaczej...zupełnie...Tylko do czego miałoby to prowadzić? Przecież Temperance nie jest typem dziewczyny na jedną noc...(Choć biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia to byłaby już ich druga, ale wracajac do rozmyślań...)
Nie może jej tak traktować...Ale przecież nie traktuje jej tak...Chce być z nią tu teraz,bez przerwy...Chce mieć ją przy sobie...
(oczywiście to taka powieściowa bardziej relacja "sytuacji umysłowej" Bootha, że tak to nazwę, co moze odbiegac od tradycyjnego scenariusza, no ale forma pisana często tego wymaga dla lepszego zobrazowania sytuacji)
Próbuje skupić swa uwagę na jakimś filmie, ale jego myśli wciąż wracają do Tempe, ciągle widzi w myślach jej twarz...Przypomina sobie swoje wyznanie w aucie, które- jak mu się zdało nie zrobiło oczekiwanego wrażenia na Tempe...
-Kretyn z ciebie stary -mówi do siebie- Na co ty liczyłeś?,-po czym wraca do łóżka, zakrywa głowę kołdrą i próbuje zasnąć.
Tymczasem Brennan próbując skupić na czymś swą uwagę siada do swej nowej
powieści. Tyle ze po chwili łapie się na tym, że od 15 minut gapi się w ekran komputera i...nic więcej...Otwiera plik z powieścią, próbuje pociągnąc dalej kolejną akcję jej bohaterki zmagającej się z tajemniczą śmiercią znanego polityka...Tyle, że po chwili odkrywa, że w swojej wizualizacji calej książkowej sytuacji w roli partnera bohaterki widzi...Bootha...Dlaczego? Nigdy wczesniej jej się to przecież nie zdarzało... Potem jej myśli powracają do wczesniejszych wydarzeń w aucie...I słow Bootha: Kocham Cię! Mówił poważnie, czy to jednak było elementem jego historyjki...Zastanawia się...Nie-mówił, że to na serio, ale....Może po prostu próbował najzwyczajniej w świecie sprawdzić jej reakcję, coś w rodzaju testu..? Ale dlaczego na to zareagowała w...wiadomy sposób? Nie powinna...Przecież są partnerami, a tamta chwila zapomnienia to tylko pod wpływem emocji...Nic znaczącego...Nic więcej nie powinno się wydarzyć....Tylko dlaczego tak bardzo chciała, aby jednak się wydarzyło....
Rozmyślania trwają.....
- To bez sensu-stwierdza po dłuższej chwili, po czym udaje się w stronę swego łózka i bezskutecznie próbuje przywołać sen.
* Nazajutrz w Jeffersonian*
Lekko spóźniona, co nigdy wcześniej się jej nie zdarzało, Brennan wpada do swojego gabinetu, gdzie czeka już na nią zdenerwowana Cam z pytaniem o rozwiązanie sprawy..jakiejś tam sprzed kilku dni...
- Wszystkie dane są w teczce...Tylko gdzie ja ją...- z wyraźnym roztargnieniem przetrząsa dokumenty na biurku. Roztargnienie poddanej nie daje się umknąć uwadze Camille:
- Wszystko w porządku Brennan?- pyta.
- Taa, czemu miałoby nie być w porządku-rzuca jej zdziwiona Temperance.
- Jesteś jakaś....dziwnie...niespokojna, a może mi się tylko tak wydaje...
- Racja, wydaje Ci się...O Proszę tu masz wszystko-podaje jej teczkę, wyraźnie chcąc jej się pozbyć jak najszybciej i uniknąć niewygodnych pytań...
- Nie muszę Ci chyba przypominać o sprawie tego malarza. Dziś chcą miec kompletny raport...-dodaje Cam.
- Pamiętam- Brennan stara sie ukryć swą zaskoczoną minę, bo kompletnie o tym zapomniała.
Cam bierze teczkę, jeszcze raz nieufnie spogląda na Brennan, odwraca się i wychodzi.
Tymczasem do gabinetu wpada Angela.
-Hej, kochanie mogłabyś rzucić na to okiem. Świeża sprawa Booth właśnie kazał abyś....
-Nie jesteśmy tu od tego, aby wykonywać polecenia Bootha, mam teraz co innego na głowie, a poza tym jeśli chce, abym cokolwiek dla niego zrobiła, niech sam mi to powie, a nie wydaje polecenia moim współpracownikom. Nie ma upoważnienia do tego aby...
- Spokojnie-przerwała jej nagle Angela, - chciałam tylko abyś...
-Nie...To ja...Przepraszam, nie powinnam tak na Ciebie naskakiwać, ale mam teraz tyle na głowie, że....
- Dawno nie widziałam Cię tak rozwścieczonej złotko, czy wszystko w porządku? Czyżby ta sprawa z Michaelem i kwiatami...
-Nie-wtrąciła jej Brennan,- Nie o to chodzi....Ja...Ja po prostu. Ostatnio dzieje się ze mną coś dziwnego i nie wiem jak...Znaczy co o tym sądzić... Z antropologicznego punktu widzenia mogłabym stwierdzić, że....
I tu przerwał jej nagle wchodzący do gabinetu Booth.
- Bones, zbieraj się-kolejna sprawa...
- W porządku kochanie, dokończymy później-mówi zbierając się do wyjścia Angela i uśmiecha się do przyjaciółki..
Booth spogląda na Tempe, po czym oboje bez słowa wychodzą z gabinetu i udają się na miejsce zbrodni....
Tego dnia ich rozmowy nie odbiegają od tematyki czysto służbowej i nie wkraczają na prywatny grunt nawet o krok...Sytuacja staje się coraz bardziej niezręczna....
***Nie wiem co powiecie na troszkę bardziej opisowa wersję...Może sie spodoba-moze nie. Zobaczymy...A następna scenka to będzie gabinet Doktorka Sweeta i ....sami zobaczycie....
Moze i te wstępy długie będa, ale za to potem postaramy się o niesamowitą AKCJĘ:)
M&A
Po prostu świetne! Z niecierpliwością czekam na następną część, dziewczyny! Może jeszcze dzisiaj??? ;-) Gorąco pozdrawiam...