Taka mała informacja :) 28 rozdział juz jest dodany do naszego tematu na FilmWebie :)) Nasz admin zastrajkował i na stronce na razie żadnych nowości nie ma więc publikujemy tutaj ;)
Miłej zabawy :)
No, nareszcie wróciłam:) Muszę zaznaczyć, że nawet na szczycie Kasprowego myślałam o naszym forum. Ho, ho, rozpisałyście się Drogie Koleżanki! Oby tak dalej, ja też postaram się niedługo coś dodać:)
właśnie skończyłam oglądać film z David'em Boreanaz:D:D półtora godziny patrzenia na jego uśmiech....cudnie:D:D:D:D Taka sobie komedia romantyczna można powiedzieć "Mr. Fix it", heheh tańczący David bez koszulki:D:D:D:D
Wiadomość którą Zac przekazał Brennan była straszna.
Chodziło o sprawę którą Brennan miała wyjaśnić za pomocą kości.
Wiadomo było ,że był to chłopiec w wieku ok. 6 może 7 lat i miał odcięte narządy płciowe co zszokowało Temp.
Była wręcz przerażona tą wiadomością, od razu jej się odechciało rozwiązywać tej sprawy. Przypomniało jej się ,że potem muszą zawiadomić rodzinę chłopca.. ):
Jedyne wsparcie dla niej przychodziło ze strony Bootha, był zawsze przy niej w tym momencie kiedy ona go potrzebowała.
Brennan: Ja chyba nie rozwiąże tej sprawy, nie dam rady..
Booth: Bones Sam przeżywam to co ty, jest mi strasznie przykro jak myślę co mógł czuć ten chłopiec ,a co robił mu ten Zwyrodnialec bo uważam ,że nie mogła tego zrobić kobieta.
Brennan: Też tak myślę, ale ten Facet co wyrządził mu taką krzywdę zabiła bym go, gołymi rękami..
Booth: Nie mów tak, poniesie za tą zbrodnię karę surową karę, tylko wpierw musisz mi pomóc rozwikłać tą zagadkę.
Brennan: W porządku , tylko muszą się pozbierać i wszystko będzie Ok.
Booth: Nie martw się będę przy tobie wraźe czego, nigdzie się nie wybieram.
Brennan: Nie bądź nadopiekuńcza mamusią, dam sobie radę.!
Booth był zaskoczony, po tak spokojnym dialogu między nimi ona mówi do niego stanowczo z uniesionym głosem …
Booth: Dobrze, ale i tak nigdzie się nie wybieram z Instytutu ..
Brennan a nie wybieraj się, tylko mi nie przeszkadzaj i zamknij za sobą drzwi jak już wyjdziesz, żegnam..
Booth wyszedł lecz jego kroki były małe i wolne, nie wiedział czy dobrze robi godząc się na to co Bones mu stanowczo powiedziała, ale wyszedł nie opierał się jej decyzji.
Brennan powolnie rozwiązywała sprawę chłopca, a wątków i nie rozwiązanych zagadek do sprawy było coraz więcej....
Jutro lub późnym wieczrem ,będzie część dlasza.
ja ostatnio oglądałam Kruka 4, niestety film klasy D..... i odradzam, strata czasu
a David to chyba kiedyś miał poważne problemy z wagą, bo w tym filmie to był z niego prawdziwy "misiu"...
trzeba przyznać, że im starszy tym przystojniejszy...
No ja nareszcie coś skrobnęłam ;D Mam nadzieję że wam się spodoba ;D Napiszę dalszy ciąg jak wam się ten scenariusz spodoba ;D Pozdrawiam ;**
Kolejny dzień w instytucie minął bardzo szybko. Dzień ten był wyjątkowo luźny. Ale Brennan jak zawsze znalazła sobie coś do robienia. Pozostała sama. Postanowiła uzupełniać zaległe akta. Wzięła stertę akt i zaczęła podążać w stronę swojego gabinetu. Po długim czasie uzupełniania " nudnych papierków " zasnęła. Obudził ją zapach kawy, którą przyniósł jej Booth. Otworzyła oczy i zobaczyła zdenerwowanego Booth'a.
Brennan: Coś się stało ?
Booth: I ty jeszcze się pytasz ?!
Brennan: Możesz mi w końcu powiedzieć ?
Booth: Obiecałaś mi wczoraj, że zatrudnisz kogoś na miejsce Zack'a do pomocy. A tymczasem sama musisz odwalać całą robotę bez nikogo i już od jakiegoś czasu śpisz w swoim biurze zamiast w mieszkaniu.
Brennan: Nie masz się o co martwić a poza tym to chyba moja sprawa gdzie śpię.
Booth: Jesteś dorosła zrobisz jak zechcesz tylko że ja naprawdę chcę dla ciebie najlepiej.
Booth wyszedł. Brennan została sama z zimną już kawą i stertą papierzysk na biurku.
Brennan : ( do siebie ) Może on ma racje ?. Dzisiaj podejmę decyzję co do zatrudnienia kogoś na miejsce Zack’a.
Po kilku godzinach zjawia się ponownie Booth.
Booth: Bones, zbieraj się mamy sprawę.
Brennan szybko spakowała najważniejsze rzeczy do oględzin i wybiegła za Booth’em. Po godzinie znaleźli się na miejscu zbrodni. Był to mały i zadbany pensjonat otoczony lasem i kilkoma małymi jeziorami. Weszli do środka. Pensjonat urządzony był w starym stylu, w holu widać było wielki kominek.
Booth: Bardzo podobny kominek mam w moim domku w górach.
Brennan: Ty masz domek w górach ?
Booth: No tak . . . niedawno dostałem dużą premię od szefa.
Brennan: Dlaczego nic nie mówiłeś ?
Booth: Byłaś bardzo pochłonięta pracą więc nie chciałem ci przeszkadzać.
Brennan: Podjęłam decyzję . . . dzisiaj zatrudnię kogoś na miejsce Zack’a .
Booth: Już mówiłaś mi to tydzień temu i jakoś nic z tego nie wyszło.
Brennan: Ale teraz już jestem pewna.
Booth: No to się bardzo cieszę, że podjęłaś właściwą decyzję.
Brennan: No dobrze ale chyba po coś tu przyjechaliśmy.
Booth: ( do techników krzątających się po pensjonacie ) Gdzie ciało ?
Technik : Zaprowadzę was.
Po chwili znaleźli się na miejscu, było to poddasze.
Brennan: Kobieta, około 30 do 40 lat, brak ubrania, po stanie rozkładu wnioskuję że jest tu od około 4 lub 5 tygodni.
Booth: Kto znalazł ciało ?
Pracownik FBI: Właścicielka pensjonatu. Nazywa się Patrice Flooters.
Booth: A gdzie mogę ją znaleźć ?
Pracownik FBI: Widziałem ją na tarasie.
Booth: Przepraszam czy pani Patrice Flooters ?
Patrice: Tak to ja.
Booth: Witam agent specjalny Seeley Booth a to moja partnerka dr Temperance Brennan.
Brennan: Proszę opowiedzieć nam jak pani znalazła zwłoki.
Patrice: Więc zepsuł się kran w jednej z łazienek. Mąż wysłał mnie na strych po narzędzia i wtedy zobaczyłam to co teraz tu widzicie . . .
Booth: Będzie nam potrzebna lista gości z ostatnich 2 miesięcy wraz z datami ich pobytu.
Patrice: Tak dobrze. ( Wyszła do holu )
Booth: Co o tym myślisz ?
Brennan: W tej chwili mało mogę ci powiedzieć. Przypuszczam że została zgwałcona, znalazłam ślady nasienia w okolicach jej krocza. A na nadgarstkach widzę uszkodzenia co oznacza że była zakuta najprawdopodobniej w kajdanki.
Booth: Dobra niech przetransportują ciało do instytutu a ja cię odwiozę do domu.
Brennan: Odwieź mnie do instytutu, wolała bym jeszcze coś przejrzeć.
Booth: Jak tam chcesz, tylko nie siedź tam za długo.
Gdy Brennan znalazła się w instytucie zaczęła przeglądać CV wszystkich osób ubiegających się o posadę Zack’a. Po wielu godzinach przeszukiwań nareszcie znalazła kogoś idealnego. Wysłała mu wiadomość by jutro o 9:00 stawił się do instytutu. Brennan około 4 nad ranem zakończyła pracę. Uznała że lepiej będzie jak prześpi się kilka godzin na kanapie w biurze niż specjalnie będzie jechać do domu.
zaczyna się interesująco, chodź początek przypadkowo jest troszkę podobny do początku mojego opowiadania...
jedyne małe zastrzeżenie Brenn nie interesuje się ciałem bo nie jest patologiem i na pewno nie zwróciłaby uwagi na ślady nasienia.
pozdrawiam i czekam na C.D
maria-mandel naprawdę przypadkowo wyszło mi podobnie, było to nie zamierzone. Za błąd serdecznie przepraszam ;D I czekam na dalsze komentarze.
Świetne! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy-mam nadzieję, że pojawi sie tu jak najszybciej....
pozdrówki:)
Niech wena twórcza będzie z Tobą!;)))
Dżidżi, to moje określenie! :-)
Scenariusze są fantastyczne!!
Piszcie!
Ps: Naprawdę nikt nie widział mojej weny?
Przepraszam jakoś tak mi się napisało:))
To się więcej nie powtórzy:D
A weny szukaj, bo szkoda by było taką pisarkę stracić choćby na krótki moment...
z braku czasu udało mi sie napisać tylko malutki fragmencik...
Część VI
<<<
-Booth w końcu jesteś!!!
- niestety nic nie znalazłem, pokój z którego strzelał snajper był nie zamieszkany, z tego co się dowiedziałem od dozorczyni, nikt obcy nie wchodził do budynku, najprawdopodobniej strzelec wszedł przez dach. Jedyne co się znajdowało w pomieszczeniu to kartka z napisem "Deszcz pada na świątynię", i wierz mi Bones nie mam zielonego pojęcia co to oznacza.
- wyśle zaraz wiadomość do Hodingsa, on z pewnością zidentyfikuje te hasło… Booth Kathy wciąz nie daje znaku życia martwię się… musimy jechać na przyjęcie.
- bones przed chwilą ktoś próbował cię zabić, a ty chcesz gdzieś wychodzić..
-musze nie dam się zastraszyć komuś kto chce uniemożliwić nam przeprowadzenie śledztwa.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi booth z pistoletem w dłoni, powoli je otworzył
- Excuse-moi, paczka dla Pani dr. Brennan
- bones nie waż się otwierać.
-może to jest coś od Kathy
Brennan nim Booth zdarzył zareagować szybkim ruchem otworzyła przesyłke, a tam….....
<<<
Fantastyczne naprawdę, czekam na dalszą część;)).aa byle jej się nic nie stało choć jak jej sie coś stanie bd sie coś dziać x)
Ok. Teraz ja coś napiszę. A ponieważ to będzie cedek, a pierwsza część jest chyba na 7 stronie (troszkę się opuściłam...) to pozwolę sobie zrobić z tego całość.
- Hej Bones, co robisz?
Brennan ogląda się, patrzy na stojącego w drzwiach Bootha i znów wraca wzrokiem do komputera. Booth przygląda się jej przez chwilę, potem podchodzi do biurka i staje za fotelem na którym ona siedzi. Przenosi wzrok na oglądanie przez Brennan zdjęcia.
Booth: Czyje to?
Brennan: Nie wiem jeszcze. Na pewno kobieta, 20 do 25 lat. Rysy kałkadzkie- opiera się na fotelu i patrzy zdziwiona na komputer- ważyła około 40 kilo.
Booth: I?
Brennan: Miała 175 cm wzrostu
Booth: Wow
Rozwal się na fotelu naprzeciw biurka i przygląda się Brennan. Ona nadal wpatrzona w komputer kontynuuje.
Brennan: Funkcje życiowe były zaburzone. Kości stały się kruche i łamliwe. Wystarczyło małe uderzenie aby spowodować poważny uraz.
Patrzy na Bootha
Brennan: Jak można doprowadzić się do takiego stanu?
Booth: Nie wszyscy mogą być tacy chudzi jak ty.
Brennan: Myślisz że wyglądam jak anorektyczka?
Booth: Nie! Uważam, że wyglądasz świetnie... ty... twoja figura... wyglądasz dobrze. Jesteś piękna...i...
Zaczyna się plątać. Brennan patrzy na niego z uśmiechem.
Brennan: Dzięki
Odwraca wzorek od Bootha, a on nieco zmieszany patrzy na drzwi jej gabinetu. Zapada cisza. Booth nie może się powstrzymać. Jakaś wewnętrzna siła… coś sprawia, że musi spojrzeć na Brennan. Przygląda się jej skupionej i zaciekawionej twarzy. Gdyby na niego patrzyła z taką pasją…
Brennan: Nigdy nie badałam kości anorektyczki.
Booth: Zawsze musi być ten pierwszy raz
Brennan: Ten sobie jeszcze poczeka.
Booth: Jak to? Właśnie Bones, dlaczego nas tam nie ma?
Brennan patrzy na niego nie rozumiejąc.
Booth: No tam gdzie te kości. Przecież to miejsce zbrodni.
Brennan: Kości są w Anglii
Milczą przez chwilę.
Booth: Chciałabyś te kości.
To było bardziej stwierdzenie niż pytanie więc nie odpowiedziała. Wstała z fotela i wyjęła wydrukowane zdjęcia z drukarki.
Brennan: Pójdę z tym do Cam. Musi potwierdzić wagę na podstawie pozostałej tkanki.
Brennan zmierza do wyjścia, a Booth podchodzi do jej komputera i ogląda raz jeszcze zdjęcia. Brennan przystaje przy drzwiach, zerka na Bootha i przez chwilę się waha. Jednak rezygnuje i idzie do Cam. Booth przygląda się jak oddala się od swojego gabinetu i znów zerka na fotografie. Coś w jej wzroku było takiego, że chciał aby miała te kości. Nieważne że będą musiały przebyć ocean lub oni będą musieli to zrobić. Mimo iż nie przepadał za lataniem chciał to zrobić. Wyciągnął telefon i wybrał numer
- Tu Booth. Tak szefie. Jest pewna sprawa…
---
Booth wchodzi do laboratorium Cam, gdzie pochyla się ona nad zwłokami nastolatka.
Booth: Kto to?
Cham: Nieważne. Sekcja zwłok nie dla instytutu.
Booth siada na krześle i wpatruje się w zwłoki. Następuje chwila ciszy.
Booth: Widziałaś zdjęcia?
Cam: Z Anglii? Tak- odchodzi od stołu i bierze teczkę ze stolika. – Bardzo nieprecyzyjne są te fotografie. Angielska policja nie ma chyba zbyt dużo takich spraw.
Booth: Wiesz kto to?
Cam: Nie. Anorektyczka- to na pewno, ale nie mogę powiedzieć nic więcej. Ważyła 40-45 kilo. Duży niedobór masy jak na 175 cm wzrostu. Dr. Brennan twierdzi że ofiara została podpalona. Paliła się tylko około 3 minut, ale to wystarczyło.
Booth: Żyła gdy ją podpalili?
Cam: Tak. Przypuszczam odurzenie narkotykami. Czekam na wyniki testów toksykologicznych. W Anglii trwa to około 10 godzin. Jednak dzięki temu nie dowiemy się kim ona była.
Booth: Nie możesz ściągnąć odcisków palców, jakiś innych rzeczy do identyfikacji?
Cam: Booth, ofiara nie leży przede mną na stole. Mogę tylko powiedzieć, że prawa ręka jest w wystarczająco dobrym stanie. Poza tym Angela robi już rekonstrukcję twarzy.
Booth: Można ściągnąć te odciski?
Cam kiwa potakująco głową.
Booth: Ok. Dzwonię do nich.
Cam: Już to zrobili. Nie pasuje do żadnej bazy danych.
Booth: Ich baz danych
Zmierza do wyjścia uśmiechnięty
Cam: Dlaczego ci tak na tym zależy?
Booth: Jeśli ofiara to Amerykanin- sprawa jest nasza.
Cam: To nie była odpowiedź na pytanie.
Booth: Bo wiesz... to są kości. A my zajmujemy się kośćmi, nie?
Wychodzi. Cam uśmiecha się i patrzy na zdjęcia. Tu chodzi o coś więcej niż o kości
---
Brennan w laboratorium bada szczątki ofiar drugiej wojny światowej przysłanej do niej przez instytut z Europy. Hodgins bada pył pod mikroskopem jednocześnie rozmawiając z Angelą. Sweete przygląda się pracującej Brennan i Cam która wypisuje raporty. Wchodzi Booth
Booth: Jak tam zezowaci. Coś nowego?
Brennan zerka na niego znad kości i wraca do pracy.
Hodgins: Nie. Ale skoro ty tu jesteś…
Booth patrzy na niego zirytowany
Cam: Właśnie co z tą tożsamością?
Brennan: Jaką tożsamością? Booth, czy ja o czymś nie wiem?
Nie tak chciał jej powiedzieć
Booth: Ta... mamy sprawę.
Brennan: Tylko wezmę marynarkę
Zdejmuje rękawiczki i zmierza do gabinetu.
Booth: Marynarka nie wystarczy
Brennan zatrzymuje się
Booth: Jedziemy do Anglii
Brennan zamiera. Cam uśmiecha się lekko, Angela patrzy na Brennan z uśmiechem czekając na jej reakcję, Sweets robi zdziwioną minę, a Hodgins wstaje wpatrując się w Bootha.
Hodgins: Koleś. Ukradłeś kości
Booth: Nie!
Hodgnis: Gratulacje!
Booth zerka na zdziwiona w dalszym ciągu Brennan.
Booth: Nie ukradłem ich. Po prostu ofiara to amerykanka. Jennifer Blonsom- wyciąga papiery- sprawa należy do FBI. A ponieważ pracuję z Bones, sprawa jest nasza.
Patrzy na Brennan
Booth: Przecież chciałaś te kości
Brennan podchodzi do niego i wyjmuje mu teczkę z ręki. Mija go, ale za chwile obraca się w jego stronę
Brennan: Kiedy wyjeżdżamy?
Booth obraca się szybko i patrzy jak się uśmiecha. Jej uśmiech sprawia, że mimo iż nie rozwiązali jeszcze sprawy, ma uczucie jak po każdym rozwianym morderstwie. Uczucie spełnionego obowiązku, któremu teraz towarzyszy... pewna radość
Booth: Jutro o dwudziestej
Brennan kiwa głową i idzie do swojego gabinetu. Booth po chwili idzie za nią.
Sweets: To interesujące
Angela: Co?
Sweets: Byliśmy właśnie świadkiem jednego z typowych zachowań. Gdy mężczyzna chce zaimponować kobiecie i zwrócić na siebie jej uwagę, czyni gest dzięki któremu ona go docenia i czuje że może na nim polegać, zaufać mu. Podkreśla to ścisły związek między tą parą. Znaczy też, że mężczyźnie bardzo zależy na tej kobiecie...
Angela: To ja wiem nawet bez studiów z psychologii.
I mam apel do matek założycielek czyli Mino, Andzi i piegży... chyb młode panie nam zdominowały nam forum. Gdzie wy się podziewacie? Pokażmy że jeszcze nas na coś stać...:)
EXTRA! Nic dodać, nic ująć...I ta końcówka...Miodzio;)))
...To kiedy można się spodziewać relacji z Anglii??? ;)
Eska, to jest po prostu świetne :D! Tak, czekamy na relację z Anglii :)
Co do naszej opowieści to nie wiem kiedy coś opublikujemy gdyż mi na razie głowę zaprzątają takie zagadnienia jak: aminokwasy ograniczające jakość białka w żywieniu trzody chlewnej, potencjały iglicowe, postsynaptyczne i takie tam, no i naturalnie mechanika kopyta, stanowienie klaczy itp. Jednym słowem: EGZAMINY!!! I to aż trzy :/
Marlen też się uczy, ale ja to nawet nie potrafię powtórzyć o czym (nie moja bajka) ;)
Ale czekajcie cierpliwie, sesja kiedyś się skończy ;)
Pozdrówka
Prawo Wspólnot Europejskich koleżanko....Nie za ciekawe-szczególnie ten system instytucjonalny, bo źródła prawa to jeszcze.....bleeee
hmm dziękuje wszystkim za komentarze, pisze dalej ucząc się do następnego egzaminu...
weny twórczej dodaje mi np http://youtube.com/watch?v=QbI5tWM-NxA&feature=related
polecam fajny montaż i muzyka/
eska czy młode panie?? niektóre z nas mają więcej niż 20 lat...
twoje opowiadanie robi się coraz ciekawsze.. fajnie że nie są podkreślone tylko relacje między B&B, bo jednak nie ma co ukrywać większość dziewczyn skupia się tylko na tym...
Fajnuśnie xD Dołączam się do tego poniżej, czekamy na relacje z Anglii :) Nie wiem, jak reszta, ale ja zwyczajnie nie mam pomysłu do opisania, a już na pewno nie w ten weekend, bo strasznie zawalony poprawianiem się ( polski, historia- eh... i angielski, ale tu to nie poprawa tylko skok na 6 ^^) Obiecuje, że jak tylko dorwę jakąś wenę ( Beatko możemy razem poszukać :) to od razu napiszę :D
No to Andziu trzymam za Ciebie kciuki. Mnie czeka poprawa z fizyki, akurat polski i historia to mój konik. Aha i życzę 6 z angielskiego:) Ja już mam:)
eSKA miodzio:) Mam nadzieję, że wkrótce doczekam się cedeku. A co do moich scenariuszy... na wycieczce ułożyłam jeden, jeszcze tylko dialogi uzupełnię:) Może dodam już dziś....
Właśnie czekamy, czekamy xD Może się jutro nauczę, bo wieczorem CSI nie będzie to nie będę miała co robić :(
Zapowiadany scenariusz...Ta-da:)
Po odejściu Zach'a Brennan rzuciła się w wir pracy. Całymi dniami przesiadywała w laboratorium, pogrążona w myślach, nieobecna. Za każdym razem na widok jej zasmuconej twarzy i podkrążonych oczu Booth'a ogarniał przypływ czułości. W takich chwilach miał ochotę objąć ją i pocałować. Wciąż towarzyszył mu jednak strach przed odtrąceniem, postanowił więc nie ujawniać swoich uczuć, przynajmniej narazie...
Pewnego wieczoru wpadł do instytutu. Zastał Brennan pochyloną nad szczątkami, które na pierwszy rzut oka wydawały się bardzo stare.
- Bones, ty jeszcze tutaj? - rzucił od progu, mimo, iż doskonale znał odpowiedź.
- Mam jeszcze sporo pracy...- odpowiedziała wymijająco.
- Trup nie zając, na pewno nie zwieje! - zażartował, by podnieść ją odrobinę na duchu. Widząc na jej twarzy cień uśmiechu podszedł bliżej i położył rękę na jej ramieniu.
- Chodź Bones....Odwiozę cię. - szepnął czule.
- Ale Booth, powinnam.....
- Bones....proszę.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy. W jednym momencie wszystko inne przestało mieć znaczenie. Brennan poczuła, że nie ma sensu dalej protestować.
- No...dobrze...Poczekaj chwilę...- powiedziała jak zahipnotyzowana, wciąż spoglądając w te piękne czekoladowe oczęta:)
***
C.D.N.
Jesteś wredna... w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście xD
" Piękne czekoladowe oczęta"... ah, więc jak opiszesz jego uśmiech? :D Czekamy na cd....
Moje opowiadanko tak szybko napisane..
Okazało się ,że chłopca znalazł niejaki Mathew Strip był skazany za molestowanie.
Booth od razu rzucił swoje oskarżenia na niego , nawet go nie widział ani nie przesłuchiwał, ale Booth ma takie wyskoki.
Brennan wiedziała ,że to ,że on go znalazł wcale nie musi znaczyć ,że był sprawcą tego czynu i nie oskarżała go na podstawach odsiadki w kiciu.
Pojechali do Las Vegas, tam znajdowało się miejsce morderstwa, było to obok młodzieżowego klubu ,gdzie chłopiec często przebywał.
Booth postanowił ,że sam porozmawia z Mathewem, nie chciał żeby Brennan była świadkiem jego krzyków i niestandardowego zachowania podczas przesłuchiwań.
Brennan się nie zgodziła co było pewne, Booth musiał jej ustąpić i zgodził się ,żeby była podczas przesłuchania ale pod jednym warunkiem, że się nie będzie odzywać (choć wiedział ,że i tak nie dotrzyma słowa).
Zaczęli przesłuchiwania Mathew powiedział ,że tylko przypadkowo przechodził tamtędy ,szedł w stronę domu który jest naprzeciwko klubu, wszystko się zgadzało miał alibi.
Podczas morderstwa znajdował się u swojej nowopoznanej przyjaciółki, Cindy.
Booth był zdenerwowany ,że jeszcze nie wyjaśnili z Brennan tej sprawy która powinna być jak najszybciej wyjaśniona, ale wiedział też ,że Brennan nie może się przemęczać.
Angela przysłała informację z laboratorium o imieniu i nazwisku chłopca, miał na imię Tony.
Booth i Brennan szli do rodziców Tony`ego
-Booth wiesz co Ci powiem?
-Słucham Cię Bones
-Nie wiem co bym zrobiła na miejscu rodziców tego chłopca, to jest tragedia..
-Wiem , mam syna i sam nie wiem co bym zrobił.
-A my jeszcze nie wiemy kto mu wyrządził taką krzywdę
- Spokojnie ,dowiemy się Bones to jest nasze zadanie musimy się dowiedzieć !
- Jak bym była jego matką, to już dawno chciałabym znać odpowiedź na pytanie Kto mu to zrobił.
Booth nie odpowiedział nie chciał ciągnąc nie potrzebnie tematu ,który Brennan poruszyła.
Zapukali do drzwi otworzyła im Kobieta w średnim wieku ,ale wyglądała na bardzo młodą, i przestraszoną.
-Dzieńdobry jestem z FBI, a to moja partnerka Dr.Temperance Brennan najlepszy antropolog w Kraju.
-Dzieńdobry proszę wejść, Czy wiedzą już państwo co się stało z moim synkiem?
-Tak wiemy Brennan powiedz Pani
-Może usiądziemy, podejrzewamy ,że pani syn został wykorzystany seksualnie, a potem zamordowany, przed czym ktoś mu brutalnie odciął narządy płciowe.
-Czy wie pani kto mu to zrobił , mojemu kochanemu Tony`emu ?[wpadła w chistęrię nie mogła się powstrzymać Brennan przytuliła ją]
-Niestety jeszcze nie wiemy, ale obiecuję pani ,że jak najszybciej się dowiemy
-Bones, zbierajmy się czekają na nas na miejscu zbrodni
-Proszę się nie martwić, jak najszybciej damy pani znać kto to zrobił
-Dowidzenia ( powiedział równocześnie Booth z Brennan)
Matka chłopca była załamana psychicznie ,potrzebowała psychologa ponieważ mogła sobie zrobić krzywdę.
Booth z Brennan pojechali na miejsce zbrodni gdzie zobaczyli marwtą dziewczynkę.
-O mój boże
-Bones może wrócimy później?
-Nie Booth to trzeba natychmiast wyjaśnić ,nie mogę teraz przeciągać sam widzisz następny trup
-Jak chcesz ,ale pamiętaj uważaj na siebie będę rozmawiał z Tymi policjantami
-Ta Dziewczynka zmarła ok. 2 dni temu trzeba zapobiec tym morderstwom, bo zaniedługo nie nadążymy z rozwiązywaniem spraw
-dobra Bones to co teraz robimy?
-Musimy jechać do instytutu, tam wszystkim się zajmę i rozwikłam te zagadki
-Dobra to zbierajmy się. Proszę nam pomóc!
Włożyli ciało do auta tak ,żeby nie zniszczyć żadnych dowodów i ruszyli z piskiem opon, Boothowi strasznie się spieszyło do Instytutu zarówno Brennan też.
Jechali szybko mimo ,że była to autostrada to była za dużo prędkość, dużo za duża.
-Booth zwolnij, nie mam zamiaru zginąć przez Ciebie !
- Patrz na mój licznik jadę prawidłowo
-Booth dla Ciebie 210km/h to jest prawidłowo? Zwolnij !!
-Chciałaś się jak najszybciej znaleźć w Instytucie to będziesz jak najszybciej
-Booth jeśli teraz nie zwolnisz to wysadź mnie wolę już jechać autostopem niż z tobą i zniknąć
-Dobra Bones nie bój się tak, już zwalniam proszę ,pasuje?
-O wiele lepiej!
Dojechali do Instytutu nagle wyskoczył im jakiś facet przed maskę ,zaczął wymachiwać kartkami na których pisało ,,Pedofil w okolicy, chronić dzieci!!’’
-Booth, to nie jest sprawiedliwe może ten człowiek się zmienił
-Tacy ludzie się nie zmieniają
Weszli do instytutu ,Brennan zabrała się do pracy.
C.d.n ;)) wkrótce. Buziakiii dla was w szczególności dla Rogatki ;**.
Znalazłam trochę weny! Niestety, nie udało mi się zrobic z niej scenariusza, ale mam plan wydarzeń!
(Akcje po 3 seri)
1. Rozwód Angeli.
2. Ślub Angeli i Hodginsa.
3. Miesiąc miodowy.
4. Iskry między Booth'em i Brennan.
5. ;-)
6. Kłótnia.
7. Powrót Angeli i Hodginsa.
8. Brennan i Angela w ciąży.
9. 2 ciężarne kobiety + instytut = totalny kataklizm
10. Brennen i Booth razem.
11. Porody. Brennan - córka, Angela - synek.
12. Bones 30 lat póżniej.
Zapowiadany cedek:
Po upływwie kilkunastu minut zatrzymali się na parkingu. Brennan jednak nie spieszyło się na górę. Siedzieli więc w milczeniu, patrząc przed siebie.
- Wejdziesz? - zapytała, wciąż wpatrując się w szybę.
- No...,jeśli chcesz, to...
- Chcę. - ucięła, gwałtownie obracając się w jego stronę.
- Skoro tak...Chodźmy.
Gdy tylko przekroczyli próg mieszkania, Booth opadł na kanapę.
- Napijesz się...? - zapytała Brennan.
- Z tobą zawsze. - odpowiedział, a na jego twarzy zagościł ten nieziemski, śnieżnobiały uśmiech, który zdawał się mówić "Tylko Colgate"(opis uśmiechu dedykuję Andzi:).
Brennan przyniosła kieliszki, wolno napełniła je winem i podała partnerowi. Siedzieli w milczeniu, patrząc przed siebie.
- Dziękuje Booth. - odezwała się Brenann. - Dziękuję, że ze mną zostałeś.
- Od czego ma się przyjaciół! - powiedział z uśmiechem na ustach, jednak w jego głosie dało się słyszeć nutkę żalu.
Znowu zapadła krępująca cisza.
- Wiesz....wtedy...wtedy, gdy Pam...
- Ciii...- objął ją ramieniem - Nie powinniśmy do tego wracać...
- Nie Booth, poczekaj...daj mi skończyć...kiedy...kiedy myślałam, że umarłeś...zdałam sobie sprawę, że byłeś....jesteś...jesteś dla mnie bliższy, niż...niż ktokolwiek inny...
Uniósł jej twarz i spojrzał głęboko w oczy, w których zakręciły się łzy...
- Obiecaj mi coś...Obiecaj, że nigdy tego nie zrobisz....obiecaj, że mnie nie zostawisz...
- Obiecuję Temp.....nigdy cię nie zostawię...
Po czym złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Po chwili sprawy posunęły się znacznie dalej.
- Nigdy kochanie....Przysięgam...- szeptał Booth pomiędzy kolejnymi pocałunkami...:)
Super ! Naprawdę podziwiam. Postaram się dziś dodać, ale zobaczę czy będe mieć czas na napisanie , jak narazie teraz cos napisze potem może dokończę i wieczorem opublikuję ;)).
Ohhh... rozmarzyłam się czytając Wasze cedeki :)) Kurczę dwa dni mnie nie było i już tyle czytania miałam :)) Ohhh, pęknie! Po prostu pięknie :)
A Twój plan Beata po ubraniu w słowa bedzie jak najbardziej genialny :) najbardziej czekam na końcówkę (8,9,10,11,12) hehe już widzę rodzącą Brennan, biedny Booth nasłucha się podczas porodu epitetów jaki to on nie jest :D hehe
CZekam na ciąg dalszy opowiadanek :)
Oh, a jednak i uśmiech potrafisz opisać doskonale xD Więc, żeby nie pozostawać dłużną Twojej dedykacji, ofiarowuję ten scenariusz Tobie i Esce, która się o nas dopytywała :)
Zabrała poręczną walizkę z przyrządami i wskoczyła do samochodu. Kilka kilometrów przebyli w ciszy wsłuchując się w lokalną stację radiową, co chwilę obniżając w oknach szyby. Upał był nie do zniesienia. Oczyma wyobraźni Brennan już czuła, jak mocny będzie odór z kolejnego trupa do którego właśnie jechali.
Brennan: Więc gdzie to jest?
Booth: Daleko.- odparł krótko, nie zamierzając dodatkowo męczyć się konwersacją.
Brennan: Jedziemy już od kilku godzin, co znaczy, że...
Booth: Tak, to w innym stanie.
Brennan: Booth!
Booth: Gdybym ci powiedział, nie zgodziłabyś się jechać...- zrobił głupią minę i pogłośnił radio.
Temp odwróciła się do okna chcąc odpędzić ogarniającą ją złość. Odkąd nie było Zaca wolała siedzieć w laboratorium. Jednak za namową Cam musiała zgodzić się wyjeżdżać w teren, lecz nie dała się przekonać na dalsze wycieczki. Z tego powodu Booth musiał ją okłamać. Odetchnęła głęboko.
Brennan: Co to za miejsce?
Booth: Coś, jak las, ale nie do końca. Trochę roślin, bagna...
Brennan: Bagna? Mogłeś mnie...a z resztą... Długo jeszcze?
Booth: Właściwie to za jakieś pół godziny będziemy u szeryfa. Wskaże nam miejsce i dopiero zaczniemy kierować się do tej "puszczy"- wykonał cudzysłów palcami.
Zapukali w drewniane, pomalowane na bordowo drzwi. Po usłyszeniu pozwolenia weszli do środka.
Booth: Angent Specjalny Seeley Booth. To jest Dr. Temperance Brennan.- uściskali rękę starszemu mężczyźnie z odznaką, który gestem zaprosił ich by zajęli miejsca w fotelach na przeciw niego.
Clark: Ciało znalazła jakaś zakochana para urządzająca sobie "romantyczne" spotkanie w lesie. Dzięki Bogu, że dzieciaków nie wciągnęło w jakieś bagno. Zeznali, że widzieli coś co przypominało im szkielet pokryty gdzieniegdzie mięsem. Do tego zapach... Od razu zadzwoniliśmy do was, jak pan kazał, nikt nic nie ruszał.
Booth: Może nam pan wskazać drogę.
Clark: Myśli pan, że sam pan trafi?- zapytał z kpiną w głosie.
Booth: Jasne.- skrzywił się.
Brennan: Jego jelito mu podpowie.
Szeryf i Temp parsknęli śmiechem, za to Seeley posłał jej tylko gniewne spojrzenie.
Clark: Nie sądzę, żeby mądrze było tam teraz jechać. Za jakąś godzinę zrobi się ciemno, a to dość daleka droga...
Booth: Damy sobie radę.
Szeryf zrezygnowany wyprowadził ich przed budynek i zaczął tłumaczyć drogę na miejsce.
Choć zbliżał się wieczór temperatura wcale nie zdawała się obniżać. Wjeżdżali w coraz gęstsze zarośla. Kiedy słońce zaszło już za horyzontem, a cały las opanował mrok usłyszeli jakiejś charczenie.
Brennan: Co jest?
Booth zerknął przez szybę: Bagno.
Brennan: Bardzo śmieszne.
Booth: Ja się nie nabijam. Ugrzęźliśmy.
Brennan: Pięknie! I co teraz?
Booth: Pożegnaj się z hotelem. Nie dojdziemy.- zamyślił się przez chwilę.- Ok... Ty z tyłu, ja z przodu.
Brennan: Mam spać w samochodzie?- pytanie zawisło w powietrzu. Przewróciła oczami i zaczęła gramolić się na tylne siedzenia.- Pięknie... po prostu cudownie...- mruczała starając się ułożyć wygodnie, by usnąć.- Nigdy więcej z tobą nie pojadę.
Booth: Przykro mi, ale to nie moja wina. Ciesz się, że nie zabłądziliśmy.- Również ułożył się na siedzeniach z przodu.
Leżeli w ciszy odwróceni w swoją stronę, choć nie mogli dostrzec swoich twarzy pogrążonych w mroku.
Chmury odsłoniły księżyc, który rzucił snop światła na Bootha. Temp wyciągnęła rękę w jego stronę i złapała go za ramię.
Brennan: Booth... powiedz mi... Okłamałeś mnie bym z tobą przyjechała. Dlaczego ci na tym zależało?
Booth westchnął i odwrócił się na plecy.
Booth: Przydzielili mi tą sprawę, wiedziałem, że nie będziesz chciała jechać, więc musiałem tak zrobić...Nie chciałem, żeby przydzielili mi do tej sprawy jakiegoś patologa. Wolę pracować z tobą.- zdjął jej rękę ze swojego ramienia, odwrócił się na bok i przyłożył jej dłoń do serca. Chmura znowu zakryła księżyc, pogrążając ich postacie w mroku.
Brennan: Dziwnie się tu czuję...
Booth wyciągnął rękę w jej stronę i pogładził ją po włosach.
Booth: Śpij...- szepnął, po czym zamknął oczy i oboje zasnęli.
Ktoś przypatrywał się im przez szybę. Zapukał, jednak nie widząc reakcji odszedł. Kilka minut później otworzyli oczy czując ciepłe promienie słońca. Leżeli tak samo, jak kładli się spać. Chciała się podnieść, ale Booth otworzył oczy i szeroko się do niej uśmiechnął.
Booth: Ślicznie wyglądasz.- powiedział widząc jej rozczochrane przez niego włosy i zaspane oczy.
Podniosła się i zaczęła doprowadzać do ładu. Tajemnicza osoba wróciła, by po raz kolejny zapukać w szybę. Booth wyszedł pierwszy poprawiając poluzowany krawat, Temp wyszła za nim. Skierowali kroki do owej nieznajomej. Tu Brennan poczuła, że ten dzień nie zakończy się tak cudownie, jak się rozpoczął. Booth ściskał rękę kobiecie, którą Temperance oszacowała na niedużo ponad dwadzieścia lat. Była tlenioną blondynką z bardzo długimi i szczupłymi nogami. Miała na sobie krótką ciemnoczerwoną spódnice i kremową koszulę. Po odpinane guziki odsłaniały trochę więcej niż cały dekolt, na czym w szczególności Booth skupił swój wzrok, co nie umknęło uwadze Bones. Przeszła koło niego stając mu "przypadkiem" na stopę. Jęknął, ale nic nie powiedział.
Jessica: Jessica McKay.- przedstawiła się ze sztucznym uśmiechem ściskając jej dłoń.
Brennan: Temperance Brennan. A to jest...
Jessica: Pan Booth już się przedstawił.- uśmiechnęła się tym razem do niego.
" Czyżbym była zbyt zamyślona, by zwrócić na to uwagę? Zbyt zazdrosna?"- Temp machnęła ręką chcąc odgonić kłębiące się myśli.
Jessica: Jestem tu byście nie wpadli w jakieś błoto.- rzuciła kierując chwilowe spojrzenie na samochód i dając im znak ręką by ruszyli za nią- Zadzwonię, by go odholowali.
Brennan: Jeszcze chwila i ciebie będą musieli odholować.- mruknęła przecinając drogę Booth'owi, chcąc zabrać walizkę. Seeley słysząc zgryźliwy tekst, w przeciwieństwie do Jesse, uśmiechnął się pod nosem, wyczuwając zapach zazdrości.
No proszę... zwykle przeważa zazdrość Bootha, teraz czas na Brennan. Fantastyczne. Najbardziej spodobało mi się "Brennan poczuła, że ten dzień nie zakończy się tak cudownie, jak się rozpoczął" -ciekawe co miała na myśli...:P
No i dzięki za dedykację :)
Andzia Andzia po prostu Cudo.. Jak czytałam to ąz mnie skręcało ..
Chciałabym się tam znaleść popaczyć na nich, jak oni się tak zachowywuja i wogóle chciałabym być choź jeden raz na planie bones ;] , Jak kręcą serial>