Mino wróciłaś!! I od razu miło się zrobiło..."Nigdy kochanie.... Przysięgam..." - prawie się rozczuliłam :)
Niom i zamiast się uczyc siedzę na forum... Ale mnie wciągnęło to opowiadanko, czekam na ciąg dalszy :)
Metody oceny paswtwisk: agrotechnicznia, zootechniczna...
Nie no... Nie mogę się skupić, muszę znać ciąg dalszy :)
W trzy egzaminy:
9 czerw.- pastwiska
13 czerw.- fizjologia
19 czerw.- kopytki
Jednym słowem: ZOOTECHNIKA
Kierunek fajny gdyby nie full nauki...
Ja też zamiast się uczyc siedziałam na forum, ale mi poszło dobrze.. Rokitka, co myślisz o moim planie i nie tylko ty.
Myślę, ze konspekt bardzo ciekawy :) Teraz to tylko ubierz ładnie w słowa (dialogi, sceny erotyczne, opisy krajobrazu i spis treści-obowiązkowo :p) niom i normalnie dzieło życia :)
Ja wątpię, żeby dobrze mi poszło, chociaż długie opisy, niekoniecznie na temat i owijanie w bawełnę to moja specjalność :)
Rokitka ma rację, Jak napiszesz tak i dodasz jakieś zabarwienia i kolorystki będzie się miło czytało ;)
Nareszcie!! Nadrobiłam opowiadania nie z tej ziemi! Wszystki bajeczne i nieziemskie ;p Może gdyby były jakieś kłopoty z zoo... czyms tam, to ja mogę pomóc. W końcu jak się mieszka w podbiałostockiej wsi to trzeba coś wiedzieć o kopytach i pastwiskach ;P
Nie zajrzałam tu jedynie przez 2 dni a wy już na następnej stronie ;D Podziwiam wasze scenariusze i pomysły ;D Wszystkie jesteście GENIALNE ! ;D Pozdrawiam ;*
Proszę dla was miało być jutro ,ale Chcieliście na dziś. ;]
Brennan stała nad stołem i badała kości, a Booth stał za drzwiami i się przyglądał z ciekawością jej gestom i ruchom.
-Booth chodź tu szybko !
-Co jest Bones ? Coś nie tak z Kościami?
-Słuchaj, ona popełniła samobójstwo, zażyła zadurzą dawkę tabletek nasennych.
-Może ktoś jej dodał te tabletki do pokarmu lub..
-Nie Booth , wszystko ewidentnie wskazuje na samobójstwo. Angela już rysuje jej portret to jest Carolajn Stiles miała 14 lat.
-Aa ten chłopiec ?
-Narządem zbrodni była piła mechaniczna ,ten zwyrodnialec przeciął Teny`emu
-Brennan nie mów mu po imieniu !
Brennan ciężko westchnęła.
-Ten zwyrodnialec przeciął mu tętnicę i ten Chłopczyk się wykrwawił, a przed tym jeszcze jak żył, tą samą piłą odciął mu narządy płciowe.
-A wiemy już kto to ?
-Wszystko wskazuje na Mężczyznę który sprzedawał napoje w klubie młodzieżowym.
-Zbieraj się jedziemy do niego
-Nazywa się Peter Foley, był skazany za molestowanie.
-I ktoś go tam zatrudnił ?( Booth zrobił minę jakby świat się przewrócił do góry nogami)
-Nie mam pojęcia , nie pytaj się mnie o takie sprawy.
-To chodźmy jedziemy aresztować tego zboczeńca ! A co z ta dziewczynką?
-Jej rodzice to Hanna i Aex Stiles, mieszkają kilka przecznic od klubu młodzieżowego.
-Dobra Bones jedziemy.
Bones wsiadając do auta złamała sobie szpilkę.
-Booth musimy wstąpić do mnie na chwilkę.
-Nie mamy czasu Bones !
-Złamałam sobie obcas.
Booth zaczął się śmiać , Brennan dołączyła do niego i też się śmiała. Po chwili już byli pod domem Brennan. Temp szybko zmieniła buty i pojechali.
Po kilku godzinach byli na miejscu.
-Bones proszę cię , nie mieszaj się w naszą rozmowę z tym Peterem.
-Spróbuję ale nie obiecuję. W końcu ktoś musi ci pomagać( uśmiechnęła się tajemniczo)
Weszli do klubu, zobaczyli Petera który sprzedawał sok małemu chłopcu, Oby dwoje pomyśleli w duchu co to za psychol. Peter ,gdy zobaczył Bootha obrócił się i biegł stronę tylniego wyjścia.
-Bones biegnij tędy ja idą tą stroną
Rozdzielili się ,pech chciał że Peter pobiegł stroną Temp, wpadł na nią Brennan szybko go obezwładniła jak Booth wybiegł zza zakrętu Peter już leżał na Ziemi.
-Wstawaj ręce do tyłu!
-Jak mogłeś ty mu to zrobić.
Booth zapytał ,ale nie oczekiwał odpowiedzi i jej nie otrzymał.
Zawieźli go na komisariat policyjny ,żeby go tam przetrzymali dopóki nie przyjedzie radiowóz z FBI.
A w tym czasie pojechali do Rodziców Carolajn i Tone`go ,żeby ich powiadomić kto zabił ich dzieci.
-Dzieńdobry(powiedział Booth, Brennan miała w oczach łzy, weszli do środka)
-Dzieńdobry, proszę do środka.
-Wiecie co ,co z Tonym kto mu to zrobił?
-Tak wiemy (odpowiedział Booth) To był Peter, Peter Foley.
-Peter (widać było na jej twarzy zdziwienie) , przecież to był najlepszy przyjaciel mojego Toney`go ten barman z klubu młodzieżowego, czemu ja nie widział nic podejrzanego może bym zapobiegła temu czemu :( Boże czemu mój Tony.
-Proszę się nie obwiniać, w czwartek jest rozprawa przeciwko Peterowi, jeśli pani da radę proszę przyjść, Booth postara się o to ,żeby dostał najwyższą karę !
-Spróbuję
-Proszę się nie martwić, wszystko się ułoży..
Booth wyszedł siedział już w aucie a Brennan jeszcze pocieszała matkę Tone`go.
Pojechali do rodziców Carolajn. Tutaj musieli wyjaśnić dlaczego Carolajn zażyła taką ilość tabletek.
-Dzieńdobry agent Booth z FBI i Dr.Temperance Brennan Antropolog.
-W czym możemy pomóc?
-Czy Carolajn Stiles to państwa córka?
-Tak (odpowiedziała zakłopotana kobieta)
-Kochanie, to nie jest nasza córka, znaczy my Carolajn adoptowaliśmy jak miła 3 latka, i miesiąc temu powiedzieliśmy jej ,że jest adoptowana.
-Wiedzą już państwo co się z nią stało?
-Tak dzwonili do nas.
(Brennan przerwała Boothowi i zapytała)
-Czy wiedzą państwo co mogło być przyczyną samobójstwa u Carolajn?
-Wszystkie nasze myśli wiążą się z tym ,że jej powiedzieliśmy ,że jest adoptowana.
-Nie potrzebnie to zrobiliśmy Alex mówiłam ,żebyśmy z tym poczekali.
-Nie mogliśmy czekać wieczność, ona musiała poznać prawdę, potem miała by do nas wyrzuty ja nie chciałem, żeby ona popełniła…( rozpłakał się i wszedł po schodach na górę)
-Dobrze to my już nie przeszkadzamy..
-Przykro nam z powodu śmierci państwa córki (dodała Brennan)
Wsiedli do samochodu i pojechali do Instytutu, po drodze zaczęli ze sobą rozmawiać na temat wrażliwości.
-Bones, pierwszy raz widziałem Cię jak jesteś taka smutna co się stało?
-Jak na nich patrzyłam to przypomniałam sobie o moich rodzicach
-Temp. Nie martw się jeszcze ich odnajdziemy..(Chwycił ją za rękę i mocno ścisnął)
-Booth, ała nie ściskaj aż tak mocno :).
-chciałem sprawdzić czy za boli [uśmiechnął się]
Jechali trzymając się za rękę nagle Bones wychyliła się za okno i zaczęła śpiewać piosenkę którą puścił Booth w przenośnym odtwarzaczu płyt.
Była to piosenka I Don't Feel Like Dancing, Booth popatrzył na Brennan jakby ją widział pierwszy raz w życiu.
Brennan była uśmiechnięta i śpiewała, głos miała ładny.
-Bones co ty wyprawiasz, z tej strony to ja cię jeszcze nie znałem
-Bo ty mnie jeszcze nie poznałeś, takiej jaką naprawdę jestem ;).
Booth był zdziwiony odpowiedzią Temp, ale cóż nic jej na to nie odpowiedział jechali dalej.
C.d.n Juuutro ;]
hura, ale do czytania! trochę dalszej części ode mnie.
Czuła ból w szyi. Nie mogła jednak zrozumieć, dlaczego nie może poruszyć ręką, nogą... słyszała niewyraźne głosy i wydawało jej się, że rozmawiają o niej, ale kto? Dlaczego?
Chwilowa amnezja? W takim razie co się dzieje i jak do tego doszło?
Kiedy wreszcie otworzyła oczy, nie mogła pojąć, ile wysiłku może kosztować tak prosta czynność.
I znowu te głosy... bieganina...
-Doktor Brennan?
"No dalej, Brennan, otwórz te oczy"
-Mamy ją! Proszę odłączyć tlen...
Przez chwilę była pewna, że się udusi.
-Proszę oddychać, doktor Brennan... wszystko będzie dobrze.
Ujrzała obcą twarz nad sobą i przerażenie znów wróciło.
-Tempe... jestem tu...
Pamięta ten głos! Należał do osoby której chwilami nie znosiła, ale coraz częściej ta osoba stawała się dla niej bliższa.
Próbowała powiedzieć cokolwiek, ale nie mogła. W końcu obca twarz zniknęła, i jego piwne, pełne troski oczy uspokoiły ją.
-Jestem tu... nie zostawię cię...
Zapiekło ją w oczach i dwie łzy spłynęły po zimnych policzkach, ale jego ciepłe palce natychmiast je otarły.
To jeszcze nie koniec, ale z przyczyn techniczno-życiowych muszę na razie skończyć. Pozdrowionka dla wszystkich!
Andzia napisałam coś podobnego xPP.
Tylko,że w karetce serce jej przestaje bić..
Heh.
Prosze o komentarze do Opowiadanka nad Andzią ,chce znać wasze zdanie na temat mojego opowiadania Prosze.
Pozdrwaiam ;]
No, no całkiem, całkiem dziewczyny:) aguś podobał mi się Twój scenariusz:) Rozumiem, że zdarzenia mogłyby mieć miejsce przed pojawieniem się Max'a (ojca Brennan).
kqadzinko, koniecznie cedek i to jak najszybciej:)
Tak to jest jeszcze przed pojawieniem się jej ojca ;].
Dzięki Minority.
Ps. Prosze piszcie co sądzicie na temat tego opowiadania, najwięcej czasu na nie poświęciłam więc chcę wiedzieć czy warto było ';)?
spoko aguś, ja czasem też wymyślam jeden scenariusz, a potem przerabiam go na kilka możliwości;] napisz koniecznie swoją wersję;] postaram się na dalszą część jak najszybciej;]
Dzięki, ja też ze wsi więc coś tam z autopsji wiem ;) Zobaczymy jak to będzie. Dostałam właśnie od koleżanki zagadnienia na jutrzejszy egzamin. Lepiej późno niż wcale ;)
Ja daję ciąg dalszy poprzedniego scenariusza. Krótko ale to z powodu braku czasu. Mam nadzieję że wam się spodoba ;D (poprzednia część na poprzedniej stronie )
Następnego dnia rano. Brennan obudził ochroniarz.
Ochroniarz : Przepraszam że przeszkadzam ale pewien człowiek chciał dostać się do instytutu, powiedział że jest tu na pani polecenie.
Brennan: O tak . . . zupełnie zapomniałam. Proszę go tu przyprowadzić.
Ochroniarz: Już po niego idę.
Brennan szybko się ogarnęła. Związała włosy ubrała się w strój służbowy i czekała z podekscytowaniem na nowego współpracownika. Usłyszała pukanie.
Brennan: Proszę wejść.
Jej oczom ukazał się wysoki, postawny mężczyzna. Gdy tylko wszedł, Brennan zmierzyła go wzrokiem. Na oko Brennan, miał 25 do 30 lat. Blondyn, niebieskie oczy, łagodne rysy twarzy. Brennan od razu pomyślała : Zupełne przeciwieństwo Booth’a. Po tej myśli sama się do siebie uśmiechnęła.
Brennan: Witam, zapewne pan Christopher Cooper.
Chris: Tak, ale proszę mówić do mnie Chris.
Brennan: A więc Chris, zostajesz przyjęty.
Chris: No to kiedy mogę zacząć ?
Brennan: Spokojnie, nie tak szybko. Najpierw musisz poznać naszą grupę.
Chris: Okey.
Wychodzą z biura Brennan.
Brennan: Mam zaszczyt przedstawić wam nowego współpracownika.
Chris: Miło mi was poznać nazywam się Christopher Cooper ale mówcie do mnie Chris.
Hodgins: No kolego witamy w naszej rodzince. Muszę cię zaraz zapoznać z moimi przyjaciółmi, robakami.
Chris: Może później. ( widocznie przerażony )
Hodgins: Jak tam wolisz.
Angela: Miło mi cię poznać nazywam się Angela Montenegro.
Chris: Mi też niezmiernie miło. ( Zalotny uśmiech )
Booth: Przyjacielu ona już jest zajęta. ( daje znak porozumiewawczy Hodgins’owi ) Ja nazywam się Seeley Booth i jestem partnerem Brennan.
Chris: Ale partnerem w pracy czy . . .
Booth: ( ze smutną miną ) w pracy, tylko w pracy . . .
I jak wam się podoba ? ;D Czekam na komentarze ;D
" W pracy, tylko w pracy..." Cholercia, kiedy on powie inaczej? Podoba mi się, jak zwykle z resztą, żeby nie przynudzać i się nie powtarzać, to proszę bardzo o kolejną część. Bardzo bym chciała, żeby Angela wprowadziła Chrisa w to co jest między B&B. To mogłoby być ciekawe :D
Zgadzam się z Andzią:) Może pomógłby Angeli w ich połączeniu. A co do wypowiedzi Booth'a, To po słowach: w pracy..., dodałabym cichutkie - "chociaż, kto wie" i piorunujace spojrzenie Brennan. No, samiec alfa musi strzec swojej samicy, czyż nie:)
No dziewczyny ;D świetne pomysły, na pewno uwzględnię je w następnej części ;D
OBy. Bo będze naprawdę ciekawie.. :) Jeszcze jak to fajnie napiszesz, i będziesz podkreślać<nie dosłownie> te wątki takie najlepsze będzie super ;]
czesc mam pytanko do b-o-n-e-s na samym dole 10 strony podałaś stronę
mam pyanko może wiesz co trzeba zrobic żeby ten filmik sie odpalił??
u mnie sie tylko prawa zakłądka otwiera :( chyba mam zepsuty komputer :) miałam nadzieję, że u kogoś z was będzie lepiej :(
:-) Mój brat powiedział że napisał by scenariusze wg mojego planu w miesiąc. Kto by mu wierzył?? Ale z drugiej strony, może byś to prawda, bo mam brata geniusza!!
Yyyy....Hmmmm...noooo....ale żeby nas o porwanie oskarżac????
My takie porządne i poczciwe obywatelki kraju tego przecież....;)))
Dla waaaas ;***..
Brennan stała nad stołem i badała kości, a Booth stał za drzwiami i się przyglądał z ciekawością jej gestom i ruchom.
-Booth chodź tu szybko !
-Co jest Bones ? Coś nie tak z Kościami?
-Słuchaj, ona popełniła samobójstwo, zażyła zadurzą dawkę tabletek nasennych.
-Może ktoś jej dodał te tabletki do pokarmu lub..
-Nie Booth , wszystko ewidentnie wskazuje na samobójstwo. Angela już rysuje jej portret to jest Carolajn Stiles miała 14 lat.
-Aa ten chłopiec ?
-Narządem zbrodni była piła mechaniczna ,ten zwyrodnialec przeciął Teny`emu
-Brennan nie mów mu po imieniu !
Brennan ciężko westchnęła.
-Ten zwyrodnialec przeciął mu tętnicę i ten Chłopczyk się wykrwawił, a przed tym jeszcze jak żył, tą samą piłą odciął mu narządy płciowe.
-A wiemy już kto to ?
-Wszystko wskazuje na Mężczyznę który sprzedawał napoje w klubie młodzieżowym.
-Zbieraj się jedziemy do niego
-Nazywa się Peter Foley, był skazany za molestowanie.
-I ktoś go tam zatrudnił ?( Booth zrobił minę jakby świat się przewrócił do góry nogami)
-Nie mam pojęcia , nie pytaj się mnie o takie sprawy.
-To chodźmy jedziemy aresztować tego zboczeńca ! A co z ta dziewczynką?
-Jej rodzice to Hanna i Aex Stiles, mieszkają kilka przecznic od klubu młodzieżowego.
-Dobra Bones jedziemy.
Bones wsiadając do auta złamała sobie szpilkę.
-Booth musimy wstąpić do mnie na chwilkę.
-Nie mamy czasu Bones !
-Złamałam sobie obcas.
Booth zaczął się śmiać , Brennan dołączyła do niego i też się śmiała. Po chwili już byli pod domem Brennan. Temp szybko zmieniła buty i pojechali.
Po kilku godzinach byli na miejscu.
-Bones proszę cię , nie mieszaj się w naszą rozmowę z tym Peterem.
-Spróbuję ale nie obiecuję. W końcu ktoś musi ci pomagać( uśmiechnęła się tajemniczo)
Weszli do klubu, zobaczyli Petera który sprzedawał sok małemu chłopcu, Oby dwoje pomyśleli w duchu co to za psychol. Peter ,gdy zobaczył Bootha obrócił się i biegł stronę tylniego wyjścia.
-Bones biegnij tędy ja idą tą stroną
Rozdzielili się ,pech chciał że Peter pobiegł stroną Temp, wpadł na nią Brennan szybko go obezwładniła jak Booth wybiegł zza zakrętu Peter już leżał na Ziemi.
-Wstawaj ręce do tyłu!
-Jak mogłeś ty mu to zrobić.
Booth zapytał ,ale nie oczekiwał odpowiedzi i jej nie otrzymał.
Zawieźli go na komisariat policyjny ,żeby go tam przetrzymali dopóki nie przyjedzie radiowóz z FBI.
A w tym czasie pojechali do Rodziców Carolajn i Tone`go ,żeby ich powiadomić kto zabił ich dzieci.
-Dzieńdobry(powiedział Booth, Brennan miała w oczach łzy, weszli do środka)
-Dzieńdobry, proszę do środka.
-Wiecie co ,co z Tonym kto mu to zrobił?
-Tak wiemy (odpowiedział Booth) To był Peter, Peter Foley.
-Peter (widać było na jej twarzy zdziwienie) , przecież to był najlepszy przyjaciel mojego Toney`go ten barman z klubu młodzieżowego, czemu ja nie widział nic podejrzanego może bym zapobiegła temu czemu :( Boże czemu mój Tony.
-Proszę się nie obwiniać, w czwartek jest rozprawa przeciwko Peterowi, jeśli pani da radę proszę przyjść, Booth postara się o to ,żeby dostał najwyższą karę !
-Spróbuję
-Proszę się nie martwić, wszystko się ułoży..
Booth wyszedł siedział już w aucie a Brennan jeszcze pocieszała matkę Tone`go.
Pojechali do rodziców Carolajn. Tutaj musieli wyjaśnić dlaczego Carolajn zażyła taką ilość tabletek.
-Dzieńdobry agent Booth z FBI i Dr.Temperance Brennan Antropolog.
-W czym możemy pomóc?
-Czy Carolajn Stiles to państwa córka?
-Tak (odpowiedziała zakłopotana kobieta)
-Kochanie, to nie jest nasza córka, znaczy my Carolajn adoptowaliśmy jak miła 3 latka, i miesiąc temu powiedzieliśmy jej ,że jest adoptowana.
-Wiedzą już państwo co się z nią stało?
-Tak dzwonili do nas.
(Brennan przerwała Boothowi i zapytała)
-Czy wiedzą państwo co mogło być przyczyną samobójstwa u Carolajn?
-Wszystkie nasze myśli wiążą się z tym ,że jej powiedzieliśmy ,że jest adoptowana.
-Nie potrzebnie to zrobiliśmy Alex mówiłam ,żebyśmy z tym poczekali.
-Nie mogliśmy czekać wieczność, ona musiała poznać prawdę, potem miała by do nas wyrzuty ja nie chciałem, żeby ona popełniła…( rozpłakał się i wszedł po schodach na górę)
-Dobrze to my już nie przeszkadzamy..
-Przykro nam z powodu śmierci państwa córki (dodała Brennan)
Wsiedli do samochodu i pojechali do Instytutu, po drodze zaczęli ze sobą rozmawiać na temat wrażliwości.
-Bones, pierwszy raz widziałem Cię jak jesteś taka smutna co się stało?
-Jak na nich patrzyłam to przypomniałam sobie o moich rodzicach
-Temp. Nie martw się jeszcze ich odnajdziemy..(Chwycił ją za rękę i mocno ścisnął)
-Booth, ała nie ściskaj aż tak mocno :).
-chciałem sprawdzić czy za boli [uśmiechnął się]
Jechali trzymając się za rękę nagle Bones wychyliła się za okno i zaczęła śpiewać piosenkę którą puścił Booth w przenośnym odtwarzaczu płyt.
Była to piosenka I Don't Feel Like Dancing, Booth popatrzył na Brennan jakby ją widział pierwszy raz w życiu.
Brennan była uśmiechnięta i śpiewała, głos miała ładny.
-Bones co ty wyprawiasz, z tej strony to ja cię jeszcze nie znałem
-Bo ty mnie jeszcze nie poznałeś, takiej jaką naprawdę jestem ;).
Booth był zdziwiony odpowiedzią Temp, ale cóż nic jej na to nie odpowiedział jechali dalej
C.d.n ;))
Sorkaaa za ta pomyłke wyżeeej ;D ;/ Cóż czasem sie zdarza ;]
Dla waaas ;** Kochani Rogatka Muaa ;) i Andzia b-o-n-e-s Minority, i wszyscy inni Buziaki
Gdy dojechali na miejsce było już bardzo późno, Booth podwiózł Brennan pod sam dom, wysadził i pożegnał się całusem w policzek.
-Odprowadzić Cię na górę?
-Nie Booth nie trzeba.
-To do jutra Kwiatuszku (uśmiechnął się swoim boskim uśmiechem)
Brennan nic nie odpowiedziała lekko się obróciła i wzrok skierowała na oczy Booth.
Weszła do domu, wykąpała się i położyła. Po kilku godzinach snu obudziło ją głośne pukanie do drzwi.
-Kto to może być, pewnie Booth czegoś zapomniał.
Zobaczyła prze wizjer kto stoi, lecz nikogo nie ujrzała. Otworzyła drzwi zobaczyła małą zakrwawioną dziewczynkę.
-Jak Ci na imię, co Ci się stało?
-Nazywam się Lizzy, niech mi pani pomoże proszę
-Co się stało?
-Mój tata pobił moją mamę ona leży na Ziemi nie przytomna w kałuży krwi, mnie też uderzył.
-Gdzie mieszkasz ,chodźmy tam szybko ?
-Tutaj naprzeciwko pani budynku.
-Halo Booth, słuchaj przyjedź szybko naprzeciwko mojego domu szybko Booth nie ma chwili do stracenia !
-Chodźmy pokaż mi gdzie jest twoja mama?
-Tutaj (powiedziała płacząc dziewczynka)
-O Lizzy przyprowadziłaś nam panią do zabawy
-Facet o mocno podkreślonych rysach twarzy i wytatuowanych rękach chwycił mocno Brennan za rękę i położył na podłogę, potem siadł na niej rozkroczony.
Brennan próbowała się uwolnić, ale nic nie przyniosły jej starania. On był dużo silniejszy jeszcze uderzył ją w twarz.
Lizzy podeszła i zaczęła szarpać ojca wtedy on ją ręką odepchnął uderzyła o biurko głową.
-Kto to ?(Brennan leżała przywiązana sznurkiem) O widzę laluniu ,że po faceta zadzwoniłaś, ja ci nie dam za wygraną ,trzeba było się w to nie mieszać ! (Wziął ją w ręce i zszedł do piwnicy włożył Brennan na tylnie siedzenie i ruszył z piskiem opon)
-Bones jesteś tu? (Booth zobaczył kałuże krwi w której leżała kobieta , a kilka metrów dalej dziewczynkę koło której też było widać dużo krwi, zadzwonił po policję i pogotowie, a sam ruszył w pościg za facetem który porwał Temp.
Jechał cały czas za samochodem w którym znajdowała się Brennan, ale po kilku minutach znikł mu sprzed oczu, jakby zapadł się pod Ziemię.
-Halo, Szefie porwali Temperance Brennan
-Tak tak tą co z nią pracuję.
-Zgłoś do wszystkich jednostek ,żeby ją zaczęli szukać, sprawca jedzie Subaru Impreza WRX Sti Odcień koloru niebieskie czarne szyby !
Urwała się rozmowa, Booth jeździł wokół miejsca gdzie ostatni raz widział samochód, nigdzie nie było żadnego opuszczonego budynku ,ani nic innego gdzie mógłby się schować Przestępca.
Nagle zadzwoniła komórka Booth to Angela.
-Booth co się dzieje z Brennan, słyszałam w wiadomościach ,że ją jakiś facet porwał!
-Tak ,Angela szukam jej właśnie ,muszę kończyć zadzwonię jak się czegoś dowiem Cześć.
W oczach Booth można było ujrzeć strach, bał się o Brennan, jednak łączyło ich coś więcej od bycia współpracownikami , czuł że jak jej nie znajdzie ,nie uratuje to będzie żałował do końca życia ,że jej nie powiedział co do niej czuje.
Nagle przed oczami zobaczył Subaru –Tak to oni .
Znów dodał gaz do dechy zjechał drogę temu Facetowi, gdzie jest kobieta która porwałeś !
-Ta lalunia leży gdzieś w lesie
-W którym lesie (gdy tylko ten pan pokazała w którym lesie, Booth uderzył go z pięści w twarz i spioł mu ręce kajdankami i przyczepił do słupa, zadzwonił do szefa policji stanowej i powiedział mu ,żeby zawiadomił wszystkie jednostki ,że mają szukać Dr.Temperance Brennan w lesie przy ulicy. Temple Hills.
Po 6 godzinach szukania Booth znalazł Brennan, była przemarznięta i poobijana ,twarz miała zakrwawioną, leżała nie przytomna na Ziemi.
-Temp słyszysz mnie ,odezwij się proszę cię.!
-Wezwijcie karetkę !
Po 15 minutach Brennan już jechała w karetce do szpitala razem z Boothem który cały czas trzymał ją za rękę. Dalej była nie przytomna , w karetce serce przestało bić.
C.d.n. ;)))
;((( Płacze . . . no może prawie . . . Jejku świetny scenariusz ! Dziewczyno rozkręcasz się coraz bardziej ;D Pozdrawiam ;** i czekam na kolejną część jak najszybciej !
już chciałm napisać, że Brennan nie dała by sie tak szybko obezwładnić temu zbirowi. Lecz nim napisałam to , to przeczytałam to do końca. Ojej! Straszne! Mam nadzieję, że w następnej części ją ożywisz. Lub chociaz sprawisz jej piękny pogrzeb.
Ach, dziękuję za dedykację...:) Ale szkoda, że uśmierciłaś Bones, tzn., jeżeli jej serce nie biło dłużej niż 5 min...Czekam na cedek:)
Chciałabym podziękowac wszystkim za scnariusze! Piegża, Minority8D, Rokitka, Marlen K, Rogata, Aguś, Eska, Shann, b-o-n-e-s, wikusia.davinci, ala-bala2, Kaś, okasia, kala, bishi.evo, biała_brzoza, Andzia - jesteście niesamowite (przepraszam wszystkich których nie wymieniłam)
!!!! b-o-n-e-s !!!! Nigdy tak nie mów ! Ona nie może tak po prostu umrzeć ! Nie !!!
Wow ja nie wiedziałam, że Nas tak dużo xD Nie masz za co dziękować, sama przyjemność! =)
Dokładnie, tylko niestety ostatnimi czasy nauka przeszkadza nam w twórczości...;/
A jak popędzimy Rokitkę to i u nas kolejna część się pojawi niedługo;)
Chciałam jeszcze dodac, że możecie spokojnie pisac tu nie tylko o scenariuszach, ale też o różnych innych rzeczach. To upiększa forum! Możecie spokojnie urządzac prywatne pogaduszki! :-)
Haha zobaczycie jakie sobie znalazłam miejsce, żeby przerwać xD
C.d.
Jesse prowadziła ich w głąb lasu. Temp wlekła się za Boothem trzymając walizkę ze sprzętem i co chwilę odganiając się od komarów.
Jesse: Uwaga! Bagno...- wymamrotała, próbując ominąć je w butach na szpilce.
Brennan stanęła przed breją niechętnie rzucając na nią spojrzenie. Przez Bootha nie mogła wziąć ze sobą żadnych porządnych butów.
Odwrócił się czując brak jej obecności.
Booth: Hej, nie idziesz? Trup czeka. Co jest?
Brennan: Nic.- warknęła.
Zmrużył oczy, lecz po chwili spojrzał na nią z troską. Złapał ją w połowie ręki i przeprowadził wokoło bagna. Nie powiedziała nic, ale też się nie wyrywała. Idąca już w dużej odległości od nich Jessica poczuła, że nikt nie słucha jej przemowy na temat tutejszych insektów, więc odwróciła się w poszukiwaniu rozmówców. Kiedy zobaczyła Bootha trzymającego panią doktor za rękę zatrzymała się, niby chcąc na nich zaczekać. Zrobiła kwaśną minę. Odezwała sie, gdy do niej dołączyli.
Jesse: Wiec, jesteście... partnerami?
Brennan: Zależy w jakim sensie... W tym zawodowym... tak.- Booth pokiwał tylko głowa mało przekonany, a jeszcze mniej zadowolony z tych słów.
Booth: I przyjaciółmi, bardzo oddanymi, wiernymi...
Brennan: Booth, wystarczy, ona wie o co chodzi.- ucięła.
Jesse: Może wyjdziemy gdzieś wieczorem?- spytała kierując słowa do obojga, choć Tempe dobrze wiedziała z kim towarzyszka tak na prawdę chce się umówić.
Booth: Czemu nie./ Brennan (jednocześnie): Nie mogę.
Wymienili spojrzenia. Jessica uśmiechnęła sie pod nosem.
Brennnan: Muszę zając się tym szkieletem.
Booth: Zostanę z tobą.
Brennan: Nie musisz.
Booth: Chcę. To ja chciałem,żebyś tu ze mną przyjechała.- odwrócił się do Jesse- Przykro mi. Może innym razem.- kobieta wzruszyła ramionami, kryjąc rozczarowanie. Dopiero, gdy się odwróciła, zorientowali się, że ciągle trzymają się za ręce. Gwałtownie się od siebie odsunęli i podążyli za Jesse. Po przejściu kilku metrów Brennan zaczęła czuć odór rozkładającego się ciała. Jessica zatrzymała sie przy drzewie. Temp kucnęła i założyła lateksowe rękawiczki.
Brennan: Mężczyzna. Rasa...prawdopodobnie kaukaska. Wiek...- uniosła delikatnie czaszkę otrzepując ją z ziemi. Przyjrzała się niezrośniętym jeszcze dobrze szwom mózgoczaszki i zębom, wśród których było jeszcze sporo mleczaków- Między piętnastym a dwudziestym rokiem życia. Trzeba wysłać glebę i robaki Hodginsowi do Instytutu. Reszta na razie zostanie ze mną.
Jesse oddaliła się i wykonała kilka telefonów. W tym czasie Booth skruszony przez kłamstwo, którym sprowadził Bones ze sobą, poświęcił garnitur i pomagał jej odkopywać ciało, dopóki nie zjawiły się SUV-y. Zapakowali i zaadresowali wszystko gdzie trzeba, po czym odholowanym już samochodem, Seeley wraz z Tempe pojechali do motelu, gdzie mieli spędzić zbliżającą się noc.
Chciała zamknąć drzwi, ale złapał za klamkę i wszedł za nią do środka.
Booth: Mam coś dla ciebie.
Brennan: Na przeprosiny?
Booth: Nie... na coś innego...- sięgnął do tylnej kieszeni spodni i podał jej "prezent".
Brennan: Niezawodny. Jedyny w swoim rodzaju...- czytała w trudem powstrzymując wybuch śmiechu- Testowany przez specjalistów środek owadobójczy. Zastosowanie: komary...- nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Spojrzeli sobie przez chwilę w oczy. Przez chwilę, którą ciągle obdarzali się szerokimi uśmiechami. Miała ochotę dać mu buziaka, żeby nie przerwać tej radosnej i tak beztroskiej chwili wolnej od trupów i zapachu śmierci. Już łamała w sobie lody, by zbliżyć się do niego i...
Booth: Zaraz wrócę.- rzucił i wyszedł z pokoju. Opadła na łóżko ciężko wzdychając.
Po chwili był już z powrotem z butelką szampana i dwoma kieliszkami. Znowu posłała mu uśmiech. Usiadł obok.
Brennan: Jaka to okazja?
Booth: Nasz pierwszy, dalszy, choć wymuszony, wyjazd w teren odkąd...- spojrzał w jej smutniejące nagle oczy- Za nas!- rzucił w końcu nalewając jej trunku.
Brennan: Jak to za nas?
Booth: Wiesz o co mi chodzi.
Brennan: Wiem?
Booth: Za partnerstwo... przyjaźń i...
Zakryła mu usta dłonią i wypiła trochę szampana.
Booth: Miłość.-wymamrotał, żeby nie słyszała i schował usta w kieliszku. Położył się na plecy na jej łóżku.
Brennan: Nie przyzwyczajaj się.- rzuciła i odstawiła kieliszek na stoliku obok.
Booth: Bones...- nie odwróciła się, tylko wstała, by rozejrzeć się po pokoju- Czego się boisz?
Brennan: Boję?
Booth: Uciekasz, jak najdalej, kiedy ktoś bierze nas za parę.- nadal nie chciała uraczyć go spojrzeniem.
Brennan: Bo to nie jest prawda.
Booth: A gdyby?
Brennan: Gdyby co?
Booth: Gdyby to była prawda.
Brennan: To zabrzmiało bardzo dwuznacznie, Booth...- odwróciła się do niego opierając plecami o szafę, którą chwilę wcześniej oglądała. Rozdzwonił się jej telefon.
Booth: Tylko nie teraz.- walnął głową w poduszki i nie miał najmniejszej ochoty się podnosić.
Brennan: Temperace.
Angela: Cześć, kochanie. Czyżby upał już zdziałał swoje? Gdzie jest Booth?
Brennan: Ze mną.- odparła nie zauważając iluzji.
Angela: Nareszcie! Opowiesz mi wszystko po powrocie.
Brennnan: Zaraz. To ty też wiedziałaś o tym wkręcie?- zdawała się nie słyszeć poprzednich słów patrząc z zaciekawieniem w stronę Bootha leżącego bezsilnie z głową w poduszkach.
Angela: Nie denerwuj się, słonko. Wracaj do niego. Opowiesz mi wszystko, jak wrócisz.- rozłączyła się szybko zostawiając Temp z pytaniami bez odpowiedzi.
Brennan: Co ty planowałeś, Booth? O co naprawdę chodziło z tym wyjazdem?
Hoho... super!!! Aż się oderwać nie mogłam i chyba z 5 razy już przeczytałam:D Czekam z niecierpliwością na CD, oby jak najszybciej sie pojawił :))
Andzia, uwielbiam twoje scenariusze ;D Takie są romantyczne a zarazem nic się w nich romantycznego nie dzieje. ( Trochę dziwnie to zabrzmiało ale mam nadzieję że wiecie o co chodzi ;D xD Pozdrawiam i czekam Andzia na dalszy ciąg ;**
cudne opowiadanie!!!, no ja mam sesje ale postaram się dalej kontynuować moje.....
ajajaj jak dawno nie pisałam tu ;P
suuuper piszecie.
wszyscy ;)
ah... cudnie :)
Andzia jest super Brawa, za scenriusz. A co do Bones nie martwcie się czasem reanimują kogoś 30 min i nagle coś się dzieje jakiś cud i serce zaczyna bić ..
Reanimować to sobie mogą nawet i godzinę, ale jak już EWENTUALNIE kogoś się odratuje to ten ktoś jest już tylko warzywem, niestety... Mózg umiera.
Kawałeczek jeszcze, reszta na jutro może... I znowu utnę xD Mam taki złowieszczy nastrój najwyraźniej...
Walnęła go w plecy otwartą dłonią. Nie odpowiadał. Szturchnęła go. Nawet nie drgnął.
Brennan: Booth! Ciołku!
Nie reagował. Przekręcił się na bok. Usłyszała niewyraźne chrapanie. Parsknęła i znów przybrała bojową postawę podpierając się ramionami po bokach. Jednak w niczym jej to nie pomogło. Już miała go zepchnąć z łóżka, kiedy odezwała się w niej jakaś ukryta troska. Przesunęła go na bok i poszła do łazienki.
Otworzył ostrożnie oczy. Rozejrzał się po pokoju i uśmiechnął szyderczo pod nosem. Usłyszał skrzypnięcie drzwi i wrócił do udawania snu. Położyła się przy drugiej krawędzi łóżka i nakryła kołdrą. Położył gwałtownie rękę, przerzucając ją przez jej ramie i mamrocząc przy tym coś niewyraźnie. Dała sobie spokój z upominaniem go przez sen i sama próbowała usnąć.
Obudziło ją delikatne pukanie w plecy.
Brennan: Co do diabła?- wyjąkała przez sen nie otwierając oczu.
Booth: Hej... Bones, co ja tu robię?- udawał idiotę pukając ją w dalszym ciągu palcem w plecy.
Nagle przypomniała sobie poprzedni wieczór, odwróciła się szybko i zepchnęła go z łóżka. W chwili zaskoczenia próbował złapać się czegokolwiek. Trafił na jej rękę. Upadł z hukiem na podłogę ciągnąc ją za sobą.
Brennan: Miękkie lądowanie.-rzuciła próbując znaleźć miejsce, by podeprzeć się i wstać.
Booth: Jak dla kogo...- odgryzł się i złapał ją przy łokciach. " Upadła" na niego z powrotem. Zatopili się w głębokim spojrzeniu wciągając jednocześnie powietrze w płuca, jakby przygotowywali się, by zrobić coś trudnego i jednocześnie bardzo ważnego. Opuściła głowę tak, że stykała się z nim czołem i czubkiem nosa. Przymknęła oczy. Poczuła jego ciepły oddech coraz bliżej siebie...