PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78083
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Mam nadzieję, że będzie to stare dobre zakończenie, które kiedyś było tak oblegane i można było przeczytać wspaniałe opka, pozdrawiam i czekamy na nowe:)
Która z Was????

Zapomniana

Hm dawno mnie tu nie było:( Może coś ode mnie? Uprzedzam to mój koszmar więc nie miejcie do mnie żalu :(


Wrong decisions [1/4]

Dwoje ludzi, którzy kochają się nad życie, świata poza sobą nie widzą, są dla siebie stworzeni, od pierwszego spotkania widać, że ciągnie ich do siebie, jak niewiele osób, jest między nimi chemia, zrozumienie, szacunek, szczerość, przyjaźń, prawdziwe, głębokie uczucie, miłość, której nigdy nie zaznali, uczucie, o którym skrycie marzyli, pod wpływem emocji, chwili i innych osób decydują się na rozstanie, ucieczkę. Czemu? Bo obawiają się miłości? Nie, bo nie umieją kochać tak naprawdę. Wiele w życiu przeszli, nie zaznali ciepła nie są zdolni do oddania się drugiej osobie, i choć się kochają, bo tak jest, to uciekają.
Przecież ucieczka to najlepsze rozwiązanie, nieprawdaż?. Jedni wpadają w nowe związki, inni zostają samotni do końca życia, inni wyjeżdżają daleko od ukochanej osoby Tylko czy warto?
Rok rozłąki, przecież to nie dzień, tydzień, miesiąc. W tym okresie się może zmienić wszystko. Nie tylko sytuacja, ale i oni sami. Rozłąka nie jest wcale najlepszym rozwiązaniem. Rzeczy się zmieniają, ludzie się zmieniają…
Dwoje ludzi stoi teraz przed decyzją, która może zmienić ich życie…
Żadne nie podejmuje ryzyka, choć chce… Smutne pożegnanie…
Jednak ona choć mogła go powstrzymać nie zrobiła nic. Pozwoliła mu odejść, przez nią opuścił ją kolejny raz ktoś, kogo kochała. Tylko teraz z jej winy, wcześniej opuszczali ją ze względu na jej dobro, teraz ona robi to samo. Robi coś, czemu była przeciwna, co bolało ją, przysparza ból innym, a przecież tego nie chciała. Opuszcza go bo się boi. Czego? Że coś mu się stanie przez nią, że nie zdąży mu pomóc, uratować go. Nie chce kusić losu, który i tak jest okrutny. Wolała odejść ze spuszczoną miną, smutkiem, żalem. To była najlepsze rozwiązanie według niej.
On także nie zrobił nic. Przyszedł pożegnał się, chciał pocałować, jednak wiedział, ze to zmieni wszystko, jednak nie zaryzykował, stchórzył, przestał być hazardzista, wiedząc, że to nic nie daje. Odwrócili się oboje, by choć raz spojrzeć sobie w oczy pełen łez, ostatni raz przed wylotem. To koniec jednego, a początek drugiego…
Dni mijają…
Początki nie były łatwe, tęsknili za sobą bardziej niż się spodziewali, a przecież wmawiali sobie, że to nic takiego, obowiązki ich wzywają, praca. A jednak. Nie spodziewali się, że tęsknota za obecnością, dobrym słowem, za bliskością, nie tą cielesną, będzie tak odczuwalna. Umieli radzić sobie z emocjami, chować uczucia na dnie serca, kiedy byli razem, ale teraz to nie było takie łatwe. Łatwiej oszukać drugą osobę niż samego siebie. Najdziwniejsze było to, że to właśnie zimna i oschła antropolog miała z tym najwięcej problemów. To ona nie potrafiła się skupić na pracy, która była dla niej wszystkim, całym życiem, czymś czemu poświęciła swoje serce i umysł, nie tylko wolny czas.
Teraz wszystko się zmieniło, tęsknota była nie do zniesienia. Nie było chwili, kiedy by nie myślała o nim, o partnerze, przyjacielu, o kimś najbliższym jej na świecie. Wiedziała, że Afganistan to nie jest spokojne miejsce, każdej minuty giną ludzie, cywile, żołnierze, pomocnicy.
On nie miał czasu. Afganistan to miejsce na rozczulanie, tu jest wojna. Strach ogarnia wszystkich. Ludzie boją się opuszczać własne mieszkania, rodzice boją się o swoje dzieci. Słychać wrzask, gdzieś wybuch bomb. On siedzi wieczorem i myśli o niej, jednak każdego dnia mniej…
Wierzą, że rok minie szybko i znów się spotkają, tam gdzie sobie obiecali, ale czy wszystko będzie tak samo? Czy oni będą tymi samymi ludźmi, czy będą tą sama Bones i tym samym Boothem? Czy ich miłość jednak zwycięży? A może zdarzy się coś, co ich na zawsze rozdzieli?

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

aaaa... ciesze się że jednak coś wrzuciłaś... ; ) wkradł się mały błąd.. Afganistan to miejsce na rozczulanie...NIE-ZGUBIŁAŚ. heeh . ; )
czekam na drugą część ! ; ) znakomicie ; *

ocenił(a) serial na 8
Inesita84

Jej to jest naprawdę świetne ;]....Prawie się rozpłakałam....heh...bardzo wzruszające ;]
Gorąco pozdrawiam ;]

Zapomniana

Heh ja zawsze zrobie błędy ;P Oki jadymy dalej xD

Pamiętam jak dziś chwilę po obejrzeniu finałowej sceny. Byłam zaskoczona, wkurzona i śpiąca bo była to 4 nad ranem. Położyłam się i zasnęłam na chwilę. Oto mój kosmzar z tamtego dnia...


Początki były trudne. Oboje tęsknili za sobą strasznie. Czas wlekł się okropnie. Według nich dzień trwał gdzie 72 godziny. To było jednak od nich silniejsze, choć w sumie sami skazali się na takie męczarnie. Oboje zadecydowali, że NIE. I teraz zbierają tego plony.
Bones była naprawdę zajęta, tak, że nawet nie miała za dużo czasu na rozmyślania w ciągu dnia. Od rana do wieczora kopała wraz z Daisy, która była bardzo męcząca ciągle zadając coraz dziwniejsze pytania, które z każdym dniem coraz bardziej irytowały dr Brennan. Czasami Bones żałowała, że uciekła. Wreszcie przyznała się przed sobą, że to co zrobiła to nie była chęć poznania odległego zakątka, który obfituje w przeróżne interesujące znaleziska, to była ucieczka przed uczuciem, które się w niej zrodziło, uczuciem, którego nigdy w życiu nie zaznała i teraz tak bardzo się go bała. Jak zawsze rzuciła się w wir pracy, przecież to zawsze sprawiało jej ogromną przyjemność, to było jej życie. Od ego momentu było jej coraz trudniej. I nie tylko jej.
Booth także strasznie przeżywał rozłąkę z partnerką, przyjaciółką i kimś więcej. Wieczory były dla niego koszmarne. Nie mógł zasnąć. Ciągle powracały obrazy z przeszłości, wspólne przygody, wszystko to, co utracił. Starał się nie okazywać nic, jednak to było bardzo trudne, szczególnie, że niedługo w jego bazie pojawiła się nowa pani porucznik. I nie zrobiło by to na nim żadnego wrażenia, gdyby nie fakt, że była ona niemal identyczna jak Bones. Kasztanowe włosy, ten sam wzrost, ta sama budowa ciała. Twarz niemal identyczna, na niej namalowany lekki, nieśmiały uśmiech. Była niewiele starsza od antropolog i miała takie same oczy jak on, czekoladowe. Wtedy coś w nim pękło. Los postawił mu kogoś, kto nie tylko był piękny, ale kogoś, kto mógł mu pozwolić iść dalej, tak, jak obiecał wtedy Bones i sobie. I choć nie zwracał początkowo na nią uwagi, Afganistan to nie było miejsce na flirt to coś ich do siebie ciągnęło z każdym dniem coraz mocniej i mocniej. Wiedział, że nie jest jego Bones, a jednak czuł, że ona mu pomoże o tamtej zapomnieć, pomoże odbudować mu serce, które tak bardzo zostało zranione. I tak się powoli działo…
Tymczasem Bones nie miała czasu na podobne przygody. Tu była otoczona tylko zmarłymi i kilkoma mieszkańcami wyspy i tęskniącą z każdym dniem za swym Lanelotem Daisy. Jednak pewnego dnia ten sam los, który postawił Ericke na drodze Bootha sprowadził na wyspy kogoś dla antropolog, kogoś kogo znała, kogoś kto ją kochał. Pewnego dnia do wyspy przypłynął statek. Z oddali zobaczyła go i jej serce zaczęło walić jak oszalałe. To był on…
Myślała, ze już nigdy się nie spotkają. Przed oczami migały jej obrazy z ich pożegnania wtedy na przystani, kiedy go odrzuciła. Nie wiedziała co czuje. Zastanawiała się co ma zrobić w tej sytuacji, podejść i się przywitać czy oddalić? Jednak po chwili rozterki minęły, kiedy ktoś z łodzi błagał o pomoc. Wiele osób podbiegło, by pomóc przybyszowi, który był lekko ranny. Wyjęli go na brzeg. Widać, ze był zmęczony, jednak dał radę dobić do lądu. Widać było, że coś jest nie tak z jego nogą, która była lekko napuchnięta. Niestety miał on jednak jeden problem. Bariera językowa i brak komunikacji. Brennan musiała interweniować. Wtedy ich oczy się spojrzały. W nim na nowo odżyły uczucia, skrywane na dnie serca, w niej wspomnienia i nic więcej. Przecież serce, mięsień, który od dawna był pokryty lodem, należał do tego jedynego, do agenta o czekoladowych oczach, i on i ona to wiedzieli. Udzielono mu szybko pomocy. Przebywał z nimi kilka dni do czasu, kiedy mógł odpłynąć w dalszy rejs. Po długiej i szczerej rozmowie pożegnali się i Sully kolejny raz odpłynął. Teraz już na zawsze…

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Aaaaa!!! ;D i bardzo dobrze że odpłynął.. ale namąciłaś.. czekam na ciąg dalszyy ; )

zakrencona_

Oki 3 część dziś jutro epilog xD Bo zmykam z kompa :( Pozdrawiam xD

Oki jedziemy dalej, ale to jeszcze nie koniec



Bones po chwili wróciła do pracy, by zapomnieć . Daisy choć była bardzo ciekawa nie powiedziała nawet słowa na temat tego mężczyzny, którego statek był już daleko.
Tymczasem w Afganistanie Booth walczył nie tylko na froncie, pomagając z powodu braku kadry, nie tylko szkolił tam ludzi, ale coraz więcej czasu spędzał z Ericką, która była bardzo miła, choć było w niej coś tajemniczego, co od samego początku zaciekawiło agenta. Poczuł swoiste deja vu.
Czuł się jak wtedy kiedy pierwszy raz zobaczył Bones, która także w spojrzeniu miała coś smutnego. Z dnia na dzień się przed nim otwierała, choć to nie był odpowiedni czas, ani moment, to udało mu się w niej wzbudzić sympatię jak i zaufania, jak żadnemu mężczyźnie, z którym miała do czynienia, a miała z wieloma. Tak każdego dnia w wolnej chwili zamieniali ze sobą słowa, które czasem przekształcały się w wieczorne godzinne rozmowy o życiu, o tym, co jest poza Afganistanem, o ludziach, rodzinie, którą zostawili na okres pracy.
Dni mijały. Booth i Ericka zbliżyli się ze sobą. Byli zbyt blisko. Wiele osób nie pochwalało tego, co się działo, jednak pani porucznik miała władzę, a jej się nie odmawia. Chemia, która się miedzy nimi nawiązała była widoczna na każdym kroku, kiedy widziano ich razem. Pożądanie, pragnienie bliskości z drugą osobą były silniejsze od reguł, od nich samych. A jednak pewnej nocy im się udało. Dwa ciała złączyły się w jedno. I nie było to aktem miłości, takiej, o której opowiadał Bones, ale miało w sobie coś pięknego, czego oboje bardzo pragnęli.
Od tamtej pory nie ukrywali się z uczuciem, które ich połączyło. Ona była szczęśliwa ponieważ znalazła wreszcie kogoś, kogo pokochała i kto się nią zajmie, on znalazł ją, tą, która pomoże iść mu dalej, gdyż w życiu człowiek nie może być sam, a on wie, że Bones jest zbyt racjonalna, zbyt dużo wycierpiała, by się odważyła na jakiś krok, a on nie chce być sam. Chce mieć kogoś, dla kogo będzie rano wstawał, komu będzie robił śniadania, z kim przeżyje resztę życia, kto da mu dziecko, tak bardzo upragnioną córkę… I pewnego dnia jego marzenia się spełniły. Ericka ogłosiła, ze jest w ciąży. Booth nie wiedział co ma myśleć. Cieszył się, ale miał jednak wątpliwości, obawiał się, że sytuacja z Rebeccką się powtórzy. Jednak ona znała już tą historię, ten element z jego przeszłości i robiła wszystko, by jej uwierzył, ze to już nigdy się nie powtórzy. I on jej powoli zaczął w to wierzyć.
Tymczasem Bones z każdym dniem cierpiała coraz bardziej. Tęskniła za agentem, z którym tak długo nie rozmawiała. Aż pewnego dnia miesiąc przed zamierzonym powrotem, kiedy udało im się zakończyć pracę, mogła wrócić do domu. To było dla niej bardzo ważne. Pierwszy raz była zmęczona pracą. Teraz miała trochę czasu, by pomyśleć, by wreszcie postanowić co dalej. Jednak czekała ją bolesna niespodzianka.
Waszyngton niewiele się zmienił od tamtego czasu. Lotnisko było pełne ludzi, jak wtedy, kiedy to ostatni raz widziała przyjaciół, i jego. Wtedy na twarzy malował się smutek, teraz pojawił się lekki uśmiech. Teraz wiedziała, jaki błąd popełniła i co ma zrobić, by go naprawić. Nie spodziewała się, że ta decyzja sprzed kilkunastu miesięcy, ta, którą podjęła po wyjściu od Sweetsa i ciągnęła aż do pożegnania tu w tym miejscu z kimś bliskim, teraz nie ma znaczenia. Została podjęta zbyt późno. Los dawał im wielokrotnie szanse, jednak nigdy oboje nie chcieli zaryzykować. Na lotnisku czekała na nią Cam, na Daisy Sweets. Po kilku chwilach rozjechali się do swoim mieszkań. Następnego dnia Bones powróciła do pracy. Kilka dni potem do DC wróciła Angela z Jackiem. Okazało się, że ten czas dał im wiele. Wrócili nie tylko szczęśliwsi, ale z kimś, kogo Ange nosiła pod sercem, kimś kto połączyła ich na zawsze. Wtedy Bones zrozumiała, że i ona też pragnie być kochana. Ona też chce mieć taką rodzinę i dać agentowi dziecko, którego tak pragnął. Jednak nie miała od niego żadnych wieści. Cam nie za bardzo chciała się nimi dzielić, Hacker także. Bones rzuciła się w wir pracy, oczekując na partnera…

ocenił(a) serial na 8
Inesita84

szkoda że tak się skończyło .... mam nadzieje że nasz B&B będą razem....=] ale tak też jest fajnie ']

Inesita84

You know I love it ;*

ocenił(a) serial na 10
just_american_girl

Zapomniana ja wciaz czekam na cedeczka :D
Prosze o szybkie wstawienie go, bo nie moge sie doczekac przeczytania kolejnej czesci a zwlaszcza tej gdzie Andrew dowie sie o nich(o ile taka sytuacja bedzie ;p ) ;p :*

ocenił(a) serial na 8
zaneta1994

dobra już piszę ale mam pewien kłopot. Komputer mi się wyłancza co 5-15 minut. Dlatego wczoraj nie dodałam bo co zdąrzyłam napisac to mi się wyłączył ;]

Zapomniana

OKJ the last part xD Oki to nie moja wina, że sie tak skończyło:(

Właśnie skończyłam, smutne troche, ale tak miałam wtedy po finale, dziś miałam czas, by to spisać



Tymczasem Ericka nie mogła opuścić Afganistanu i połowę ciąży spędziła tu. W mieście robiło się coraz spokojniej. Obce wojska wycofywały się pozostawiając kraj ich rodowitym mieszkańcom. Wszystko układało się doskonale. Do czasu, kiedy w namiocie, w którym leżała Ericka podniesiono alarm. Na dwa miesiące przed porodem Ericka poczuła silne skurcze. Natychmiast wezwano lekarza, który przyjął na świat małą dziewczynkę, której nadano na imię Jessica. Malutka musiała przebywać w inkubatorze jakiś miesiąc. Kiedy wszystko z nią było dobrze, oboje podjęli decyzję. Muszą stąd wyjechać. W Waszyngtonie czeka ich nowe życie…
Tak, jak postanowili tak zrobili… Samolot wylądował punktualnie. Na lotnisku nie było dużo ludzi. To nie było to samo miejsce, jak wtedy, kiedy wymknął się z bazy, by ją zobaczyć. Od tamtej chwili wiele się zmieniło…
Swe pierwsze kroki skierowali do mieszkania pani porucznik, które o dziwo było niedaleko Instytu, gdzie pracowała Brennan. Rozpakowali się Ericka nakarmiła małą Jessicę, która chwilę po smacznie zasnęła. Booth chwilę po tym pojechał do siedziby FBI. Chciał spotkać się z Parkerem, jednak mały wracał dopiero za 3 dni. Hacker przyjął go z otwartymi rękoma. Powrócił właśnie jego najlepszy agent, i z tego powodu był zadowolony. Po kilku chwilach Booth powrócił do domu. Następnego dnia czekało go spotkanie tam, gdzie sobie obiecali. Jednak teraz wszystko było inne. Miotał się, co ma zrobić, jak ma z nią porozmawiać, jak wytłumaczyć. Nie za bardzo miał na to pomysłu. Powiedział o tym Erice, która powiedziała, że lepiej by poszedł tam sam. On przystał na to i podziękował jej, że go rozumie. Jednak kiedy miał wychodzić powiedział, by ubrała małą i poszła z nimi. I tak w trójkę pojechali.
Bones denerwowała się strasznie na to spotkanie, ale nie mogła się go doczekać. Jak na złość musiał nawalić jej samochód. Booth czekał z dziewczynami już jakieś 15 minut, a Bones się nie zjawiała. Postanowili poczekać jeszcze jakiś czas. Jednak Bones nadal się nie pojawiała.
Robiło się zbyt późno, słońce grzało strasznie, a mała zaczynała marudzić. Podnieśli się i ruszyli do SUVa, kiedy na miejscu zjawiła się Bones. Z oddali zobaczyła agenta z kimś i jej serce w tej samej chwili rozpadło się na milion kawałeczków. Z oczu popłynęła łza, za nią kolejna i następna. Usiadła na murku obok chowając twarz w dłonie. Poczuła po chwili jak ktoś dotyka jej ramienia. Podniosła wzrok i zobaczyła jego. Agent patrzył na nią i lekko się uśmiechnął. Kciukiem otarł spływającą łzę. Podniosłą się i wtuliła w jego silne ramiona. Po chwili podeszła do nich Erica z wózkiem. Bones przywitała się z nią i spojrzała na malutką, która właśnie otworzyła swoje czekoladowe oczka i patrzyła na nią. Stali chwilę rozmawiając, przełamując pierwsze lody. Następnie rozstali się, umawiając na kolację wieczorem. Booth ruszył przed siebie, Bones cofnęła się w tył. Od tamtej chwili coś przestało istnieć. Ich przyjaźń nigdy się nie skończy, nadal będą pracować razem, jednak coś w nich umarło. Przegrali, pomimo, że jedno z nich jest szczęśliwe, to nie jest to obustronne szczęście. Oboje je stracili, nie ryzykując. I choć zawsze się będą kochać, choć znaleźli sobie te drugie polówki, on Ericke, a Bones albo będzie z kimś, na przykład z Hackerem, albo zostanie sama, na własne życzenie, to życie z substytutem miłości nie będzie usłane różami. Człowiek jest zewnętrznie szczęśliwy, jednak w środku umiera. Bo nawet najlepszy substytut nie zastąpi tej ukochanej osoby. Życie to nie kara, ale lekcja dla ludzi. Oni przekonali się o tym za późno. Nie podjęli ryzyka i teraz muszą z tym żyć. Szczęśliwi, ale tylko zewnętrznie. Bo w życiu z wzajemnością kocha się tylko raz…
I oni już nie pokochają jak wtedy. Bo prawdziwa miłość zdarza się rzadko, kiedy ja spotkasz nie pozwól by ktoś lub coś weszło Ci w drogę. Los daje szansę, ale tylko raz!

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Do Inesity:
Smutne zakończnie ;/ Czekam na opowiadanie z happy endem ;p

Do Zapomnianej:
A wiec czekam z niecierpliwoscia :D

ocenił(a) serial na 8
zaneta1994

Ja napisze jak naprawie komputer ;] właśnie usuwam moje pawie tysiąc trojanów ;] hehe.....
Mam komputer bez antywirusa.....ale dobrze się trzyma xD

ocenił(a) serial na 8
Zapomniana

36.


. -Temp praca to nie wszystko. Jesteś intelgligentą kobietą , spostrzegawczą i nie widziesz jak on za tobą szaleje?
-Angela powiedziałam , wracaj do pracy. Głowa mi pęka od tych twoich przemówień.
-Jak sobie chcesz, ja bym na twoim miejscu już dawno się za niego wzieła. Przecież zaraz ci jakaś go sprzątnie sprzed nosa. On kiedyś da sobie spokój z tobą i co wtedy? -Angela wyjdź.
-Haha.....znalazłam twój czuły punkt.
-Angela daj jej spokój.-Zjawiła się Cam.
-Dziękuje Cam.
-Nie ma za co , choć Angela jesteś mi potrzebna.
-Nowy chłopak?
-Można tak powiedzieć.-Ange nie trzeba było dużo mówić. Zaraz pognała do gabinetu Cam. Nawet czekała tam na Camille. Dziękowałam że Przyjaciółka już sobie poszła. Czekając na sprawe wziełam się za kończenie książki. Pod koniec miesiąca premiera , terminy gonią a ja co? Muszę pisać. Skończyłam 2 roździały. Zadzwonił telefon. -Cześć Booth. Lunch , tak wcześnie? 14! Tak, tak idę.Pa.-Wstałam i wychodziłam. Słyszałam w jego głosie że się denerwuje. Nie wiedziałam o co chodzi ale szłam. Jak zwykle podjechał po mnie.
-Hej , coś się stało wyglądasz na zdenerwowanego.
-Hej, można tak powiedzieć.
-Co się stało?
-Ktoś w FBI puścił plotkie że sypiamy ze sobą.
-Ale to nieprawda!
-Wiem.
-Czekaj , czekaj.
-Coś się stało?
-Dzisiaj rano gdy mnie przywiozłeś do domu, wracając widziałam Sulliego.
-I?
-Jeśli był pod moim blokiem całą noc , ty mnie rano przywozisz. Pomyśl.
-Więc to Tim.
-Na to wygląda. Mam dziś kolacje z Andrewem.
-Ooo...Pamiętasz co robić?
-Jak będzie chciał mnie całować to wykręcam mu ręke.
-Brawo.-Reszte drogi spędziliśmy naśmiewając się z naszego planu. W Rolay Dinner zamówiliśmy to co zawsze. Jak zwykle rozmawialiśmy ale była to rozmowa inna. Bardzo lubiłam spędzać z nim czas. Wtedy czułam się szczęśliwa. Cieszyłam się że zaryzykowałam. Wrócilismy do pracy. To był 1 z niewielu dni ,w którym nie było żadnych zbrodni. Zajmowałam się ciałem z II Wojny Światowej. Ustawiłam alarm na 18:30. Nie chciałam się spóźnić. Gdy badałam 2 ofiare zadzwonił alarm. Wyszłam. Jak zwykle odwiózł mnie Booth. Na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Weszłam do domu. Wyjełam czarną , wieczorową sukienke, spiełam włosy w kok , zrobiłam makijaż. Na koniec spojrzałam w lustro. Cudnie-pomyślałam. Zamówiłam taksówkie. Byłam 5 minut przed czasem. Zajełam stolik w kącie. W końcu zjawił się. Nawet miło się rozmawiało. Ale wiedziałam że w końcu zapyta o Booth'a. Nie myliłam sie. Po zjedzonym posiłku, spytał:
-Słuchaj Temperance. Przepraszam że cię o to spytam. Czy to prawda że ty i agent Booth sypia....
-Nie , to nie prawda. Teraz ja chcę ci o coś spytać. Wiążesz ze mną jakieś plany?
-Jak narazie to nie.
-Ja też nie. Dlatego uważam że po zakończyć to.
-Więc to jednak prawda.
-Co?
-Sypiacie ze sobą.
-Nie sypiam z nim. Poza tym on ma dziewczynę.
-Aha , przepraszam. Znam ją?
-Nie wiem. Sama jej nie znam.
-Nie przedstawił ci jej?
-Nie , Booth jest bardzo....skryty w tych sprawach.
-Tak rozumiem.....

cdn

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

aa... naprawdę smutna ta końcówka, ale to chyba dobrze. Nie zawsze jest happy end . Super, czekam na więcej! ':* pozdrawiam..

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

I doczekalam sie cedeka :D
Niech ta randka szybko minie i niech wróci do Bootha ;p
Oczywiscie czekam na ciag dalszy :)

ocenił(a) serial na 8
zaneta1994

37

-Przepraszam że zmarnowałeś swój czas na mnie.-Już miałam wstać i wyjść ,ale zatrzymał mnie.
-Temp.Odprowadze cię.
-Naprawde nie trzeba.
-Uwież mi że trzeba.-Zapłaciliśmy rachunek i wyszliśmy. Czułam się skrempowana. Nie chciałam żeby mnie odprowadzał. Bylismy już bardzo blisko mojego domu. Zatrzymał mnie.
-Temp.
-Co?
-Rozmazałaś się.
-Gdzie?
-Tu.-Pocałował mnie i to w usta. Zrobiłam tak jak miałam w planie gdyby chciał mnie całować. Wykręciłam mu rękie. Zawył z bólu. Puściłam go.
-Nigdy więcej mnie nie całuj.Napięcie odwróciłam się i weszłam do klatki. Wbiegłam na schody i szybko zamknełam drzwi. Weszłam do kuchni i patrzyłam czy już poszedł.
No moje szczęście widziałam jak wchodzi do taksówki. Ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam kto to. Za drzwiami stał Sully.
-Wiem że tam jesteś. Widziałem jak wchodzisz.
-Odejdź.
-Chciałbym porozmawiać.
-Tak i będze tak jak ostatnio. Znów mnie pobijesz.
-Nie.
-Jakoś mi ciężko uwieżyć. Dzwonie po Booth'a
-Myślisz że się go boje.
-Jest silniejszy od ciebie.
-I głupszy.
-Zostaw go w spokoju.-Wyjełam telefon , wybrałam numer partnera.
-Cześć Booth przyjedziesz do mnie?
-Pewnie. Coś się stało?
-Sully stoi za drzwiami. Boje się.
-Nie otwieraj. Już jadę.-Rozłączył się.
-Booth już jedzie.
-To dobrze.
-Cieszysz się?
-Tak , zabije go.
-Co?! Zostaw go w spokoju.-Zrobiło mi się nie dobrze na myśl o tym że Sully chce zabić Booth'a. Mogę przecież zadzwonić po policje. Ale przeciez Booth to glina. Musiałam go powstrzymać. Jeszcze raz wybrałam jego numer.
-Zaraz dojadę.
-Booth nie pzyjeżdzaj.
-Dlaczego?
-On chce cię zabić.
-Założe kamizelke kuloodporną, mam ją w bagazniku.
-A jak będzie celował w głowę?
-Jestem hazardzistą.
-Booth , nie przyjerzdzaj błagam cię.
-Bones obiecuje będe ostrożny.-znów sie rozłączył.
-Cholera.-Powiedziałam. Rozmawiałam w kuchni aby Sully nic nie słyszał. Usłyszałam strzały . Sully pewnie próbował roztrzelać zamek. Wiedziałam że muszę się ukryć.Teraz błagałam żeby Booth zdąrzył.-Zaraz, Sully mnie nie zabije mu chodziło o Booth.-pomyślałam.Wyszłam z kryjówki.
-Czego chcesz.
-Widzisz kotku marzy mi się abyś do mnie wróciła.
-Kogo to obchodzi?
-Mnie.
-Zostaw mnie w spokoju.
-Nie mam ochoty.
-Wiesz że mogę zgłosić to na policje.
-Wiem i wiem to że nie zgłosisz.
-Dlaczego?
-Bo nie masz świadków.
-Booth o wszyskim wie.
-Andrew chce żeby Booth wyleciał jak wiele innych agentów.
-Co on im zrobił?
-Jest najlepszy , ma ciebie za partnerkie. Wielu z nas chętnie by się go pozbyło.-Wiedziałam że muszę go zagadać. Wiedziałam że Booth zajdze go od tyłu. Potrafi bezszelestnie chodzić. Sully cały czas trzymał wycelowaną we mnie broń. Wiedziałam że niedługo zjawi się Booth. Podszedł do mnie. Wiedziałam że muszę być uległa. On miał broń. -Gdzie ten cholerny Booth!-myślałam. Powinien już dawno być. Sully podszedł do mnie, chciał mnie pocałować. Przekręciłam głowe. Dopiero teraz zdałam sobie sprawe że Booth stoi za Tim'em. Czekał na dobry moment. Tim przekręcił moją głowę. Pocałował mnie.
-Widzisz to nie było takie trudne. Chciał schować swoją broń , gdy Booth wytrącił mu ją z ręki.
-Widzisz to też nie było trudne. Odsuń się od niej. Będe musiał cię aresztować Tim.
-Nie martw sie Booth jestem na to przygotowany.-Tim wyciągnął 2 broń. Teraz celowali w siebie. Patrzyłam bezradnie na to co się działo.
-Zabijesz mnie Tim? Jeśli tak ją też będziesz musiał zabić i reszte sąsiadów ponieważ to by byli świadkowie.
-A ty Booth zabijesz mnie? Przecież też byś musiał ją zabić.
-Ja mam przynajmiej dowody że napadłeś na Bones ona jest moim świadkiem.
-Równie dobrze mogę zeznać zatakowałeś mnie.
-Wtedy musiałbyś zabić ją.
-Mógłbym ją pobić i zeznać że ty to zrobiłeś.
-I tak byś zostawił na niej swoje odciski palców. Jesteś w sytuacji bez wyjścia.-Gdy oni negocjowali , poczułam swoją szanse. Wyjełam ostrożnie telefon. Wybrałam numer do Andrewa. Przyłożyłam słuchawkę do ucha. Odebrał po 2 sygnale. Niestety Sully usłyszał ten szmer "Halo?". Wystrzelił kule w stronę Booth'a. Booth upadł dostał w ramię. Widziałam jak celuje w stronę Tim'a , który stał tyłem do niego. Pewnie myślał że Booth umiera.
-Odłuż ten telefon!-Rzuciłam telefon na ziemię. Jednym mocnym uderzeniem zmiarzdżył komórkę. Wtedy padł 2 i 3 strzał. Booth nie chciał najwidoczniej zabić agenta. Trafił go w nogę i ramię. Podbiegłam do partnera.
-Nic ci nie jest Booth?
-Nie dam radę , trzeba zadzwonić po karetkie.Przynieś ścierki musimy powstrzymać krwawienie.
-Booth a ty? Pokaż to.- Próbowałam opatrywać Booth'a. Byłam zdziwiona kiedy powiedział że najpierw trzeba zająć się Tim'em. Przecież on próbował go zabić. Gdy Booth opatrzał Sullywan'a. Do domu wparowali Andrew i paru innych agentów.
-Nic ci nie jest?-spytał
-Jak widać nie.-odpowiedziałam szorstko...

Kilka godzin później...Szpital...

-Jak się czujesz? Podobno straciłeś dużo krwi.
-Dobrze. Jakbym stracił dużo to bym był w śpiączce, a jak widać nie jestem. Co z Timem?
-Wszystko dobrze. Podobno jego stan jest lepszy od twojego.
-To dobrze.
-Booth czemu go nie zabiłeś?
-Przyrzekłem sobie że już nigdy nie zabije człowieka , chyba że to będzie morderca.
-On chciał cię zabić.
-Wiem.
-Booth, powiedziałeś że założysz kamizelkie kuloodporną. Nie miałeś jej na sobie prawda?
-Nie zdąrzyłem założyć.
-Booth!....cdn

xD

ocenił(a) serial na 10
Zapomniana

Dobrze ze Boothowi nie stalo sie nic powaznego...
Ale mogl zabic Sully'ego :D
Czekam na cedek ;p i to szybciutki :)

Inesita84

Ines ja... brak mi słów... takie to smutne... Bones zrozumiała, gdy "zrobiło się" za późno... Booth poszedł dalej, tak jak jej obiecał... Bones teraz płaci za to, żę wcześniej nie zaryzykowała... Ines pięknie to napisałaś - wszystkie części od początku do końca... jestem wzruszona... i mam tylko nadzieję, że 6 sezon się nie zacznie tak, że Booth wraca z jakąś kobietą... (dopomóżcie wszyscy święci xD :P)
Oczywiście nie mam do Ciebie żalu, wręcz przeciwnie super, że wrzuciłaś coś nowego i jak zwykle zresztą czekam na cd :)

Zapomniana świetne części... :) Coraz bardziej mącisz w tym opoku ale to super... :) ważne, że B&B się kochają :) :) dobrze, że Booth nie oberwał zbyt mocno a co do Sullego i Andrew'a wolę się nie wypowiadać... Z niecierpliwością czekam na cd :)

Pozdrawiam Wszystkich Fanów "Bones" bardzo serdecznie i życzę udanych wakacji :)

ocenił(a) serial na 8
mara625

Mara czytałam gdzieś na necie że na początku 6 sezon Booth wraca z Afganistanu z dziewczyną , jakąś tam dziennikarką ;/ .... i potwierdzam to co do Inesita84 =]

Pozdrowienia i miłych wakacji ;]

ocenił(a) serial na 10
Zapomniana

NIEEEEEEEEEEEE.... : ) tak nie może być. ;O Ja czytałam że Brennan będzie chciała dziecko. Znowuu ;d. I że pojawi się ojciec Bootha. Mam nadzieje że żadnej panny sobie nie przywiezie stamtąd. Ani ona nikogo... ;>> Eeeh. pozostaje nam czekać do września. : ) Miejmy nadzieje ze to tylko plotkii... Pozdrawiam.

zakrencona_

Jejku tylko nie to... Mówię Wam, że kiedy to się stanie to ja chyba nie będę mogła patrzeć na to całe "przedstawienie"...
Ale i tak będę oglądać bo się nie da długo bez "Bones" ale aż będzie mnie skręcało jeśli to prawda... Tak jak Zakręcona mam nadzieję, że to tylko plotki... Mają, muszą wrócić sami, bez żadnych osób "trzecich" - niepotrzebnych... chociaż to mało prawdopodobne... Ciekawa jestem co dalej kombinuje nasz HH... Nie pozostaje nam nic innego jak czekać i czekać, jeszcze ponad miesiąc...

Dziękuje Bardzo Agatko :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

hehe.. tego jeszcze nie było.. żeby ludzie tęsknili za wrześniem... Osobiście uważam że przerwa wakacyjna nie powinna istnieć. :) Ja myślę że nie bedzie osób trzecich. Przecież ciągnie ich do siebie przez 5 sezonów.. nie mogą tak nagle zrobić czegoś takiego że Booth będzie z kimś na poważnie czy coś.. Eeeeh.. ; ) miejmy nadzieje..

zakrencona_

Tak miejmy nadzieję... :) :)
Hmmm... Przerwa wakacyjna mogła by istnieć ale może tylko miesiąc albo i nawet krócej... xD
Mogę się założyć, że jak wrócą "szkolne problemy" typu nauczyć się, odrobić lekcje, wcześnie wstać :P to zatęskni się tak za lipcem i sierpniem xD :P Ale mam nadzieję, że "Bones" nam to wynagrodzi :)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

kolejna część. Trwało to tak długo, bo mój komputer miewał fochy. resetował się co kwadrans i nie zapisywało mi się nic... ; )

Weszła do swojego gabinetu, usiadła za biurkiem. Dostali nową sprawę-ofiarą była młoda kobieta. Do tej pory Brennan potwierdziła wiek ofiary, określiła przyczynę zgonu, zleciła mnóstwo badań laboratoryjnych. Po chwili usłyszała kroki. Pomyślała o partnerze, tego dnia jeszcze się nie widzieli. Uniosła głowę i zobaczyła znajomego mężczyznę. Uśmiechnęła się na jego widok.
-Dzień dobry.-powiedział.
-Cześć. Co tu robisz?- spytała zdziwiona. Sully wziął ją w ramiona, mimowolnie się uśmiechnęła.
-Przyszedłem Cię odwiedzić.-odwzajemnił uśmiech.- Masz czas na lunch?
-Do lunchu zostało nam parę godzin..-zerknęła na zegarek. Była dopiero ósma. –Ale napiłabym się kawy. –powiedziała z uśmiechem.
Kwadrans później siedzieli w małej restauracji niedaleko Instytutu, popijając kawę. Rozmawiali o jej wyjeździe, o jego podróży. Z uśmiechem wspominali wspólnie spędzone chwile. Zapomniała jak swobodnie jej się z nim rozmawia. Spędziła z nim godzinę, po czym wróciła do Instytutu. Gdy weszła do swojego gabinetu zauważyła Bootha. Opierał się o jej biurko a w ręku trzymał kubek kawy. Uśmiechnął się na jej widok, przywitał się.
-Przepraszam że musiałeś na mnie czekać. Został postrzelony.-powiedziała wskazując na akta.
-Wiem, rozmawiałem z Clarkiem.- spytał.
-Znasz nazwisko?- spytała.
-Josh Grissom.- powiedział po czym napił się kawy. Wyrzucił styropianowy kubek do kosza i ruszyli do wyjścia.

Dwa dni później. ; )

Weszli do jego mieszkania, usiedli na kanapie. Przez cały dzień nie mieli nawet pięciu minut by spokojnie porozmawiać. W czasie gdy ona badała kości, on przesłuchiwał podejrzanych i rozmawiał z rodziną ofiary. Nawet lunch zjedli osobno, co zwykle zdarzało im się bardzo rzadko. Na szczęście rozwiązali sprawę, zamknęli śledztwo i mieli odrobinę czasu dla siebie.
-Przez to zamieszanie, nie zdążyłaś mi powiedzieć jak udała się twoja kolacja z Sullym.- powiedział z uśmiechem.
-Było lepiej niż się spodziewałam. Myślałam że nie będziemy mieli o czym rozmawiać, w końcu nie widzieliśmy się od dłuższego czasu.-przerwała na chwilę.- Ale okazało się że między nami jest tak jak dawniej.
-To dobrze. –uśmiechnął się. Poszedł do kuchni i wrócił z dwiema butelkami piwa.-Chyba nadal coś do ciebie czuje.-dodał.
- Nasza znajomość oznaczała dla niego coś więcej niż dla mnie. Powiedziałam mu że nic z tego nie wyjdzie, że nie chcę się z nim wiązać. Rozmawiałeś z nim?- spytała.
-Mhm. Przyszedł zapytać czy nie mam nic przeciwko temu że się spotykacie.-zamilkł na dłuższy czas.- Zasługujesz na szczęście. Na kogoś kto zmieni twoje życie, sprawi że poczujesz się wyjątkowa. Bo jesteś wyjątkowa. –dodał z uśmiechem.-Brakowało mi tego. Naszych rozmów, dyskusji.. Ciebie.-powiedział.- Nawet nie wiesz jak ten rok mi się dłużył.-powiedział z uśmiechem. Wiedziała. W każdej wolnej chwili myślała o nim. Pracowała przez prawie cały dzień, ale gdy znalazła chwilę wytchnienia, myślała o nim. Tęskniła za jego szczerymi uśmiechami i spojrzeniem brązowych oczu.
-Mi też tego brakowało.-powiedziała cicho. Chwyciła go za rękę, spojrzała mu w oczy. Wiedziała o czym myśli. Chciał wreszcie wszystko wyjaśnić, tak samo jak ona.
-Chyba powinniśmy porozmawiać.-powiedział. Powoli pokiwała głową, gdy zaczął kreślić palcem na jej dłoni niewielkie kręgi. -Obiecałem że pójdę dalej, ale nie mogę. Przez cały rok o tobie myślałem.-spojrzał jej w oczy. Ich barwa przypominała ocean.-Spotkanie ciebie było najlepszą rzeczą jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła. Wmawiałem sobie że nic do ciebie nie czuje, ale to nie prawda.-pokręcił głową, zebrał myśli.- Kocham Cię. Zawsze kochałem i zawsze będę. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie zamierzałem się w Tobie zakochiwać, wiem że żadne z nas tego nie planowało. Ale kocham Cię Temperance. –powiedział gdy się do niego przytuliła. Na początku pomyślał że zareaguje tak jak poprzednim razem. Że każe mu przestać. Ale znał ją. Wiedział że nie jest oschła, pozbawiona uczuć, choć tak często myśleli ludzie, którzy dopiero co ją poznawali. Przy nim była uśmiechnięta, ciepła i wrażliwa. Przypomniał sobie ich pocałunek pod jemiołą, wspólny taniec na zjeździe. Pamiętał jak wtedy trzymał ją w ramionach a wszystko straciło znaczenie. Tylko ona się dla niego liczyła. Pękało mu serce gdy żegnali się na lotnisku, ale już nie było odwrotu. A teraz znowu trzymał ją w ramionach, czuł ciepły oddech na swojej szyi. Jej włosy delikatnie muskały jego policzek.
-Ja też Cię kocham Seeley. -powiedziała.-To szaleństwo.-powiedziała z uśmiechem.-Ale masz rację. To ma sens. My. To się może udać.-dodała. Odsunęła się od niego i spojrzeli sobie w oczy. Pochylił się nad nią lekko i pocałował ją w usta. Uśmiechnęła się i usłyszeli pukanie do drzwi.
-Rebecca.-powiedział zdziwiony otwierając drzwi. Zaprosił ją i Parkera do środka, ale odmówiła.
-Dzwoniłam… Mogę go zostawić dzisiaj?- poprosiła. -Wiem że umawialiśmy się na jutro, ale…- zobaczyła Brennan siedzącą na kanapie w salonie, uśmiechnęły się do siebie.
-Jasne. Cześć synku.-powiedział gdy chłopiec się do niego przytulił.
-Dzięki Seeley. Kocham cię Park.-powiedziała całując chłopca w czoło. Odwróciła się i poszła. Booth zaskoczony zamknął drzwi. Parker zauważył Brennan, przywitał się i usiadł obok niej na kanapie.
-Pójdę już. Długo się nie widzieliście, tęskniłeś za nim.- dodała. Wstała ale złapał ją za rękę.
-Zostań.-poprosił. Znowu spojrzał na nią z uśmiechem.
-Booth. Wiem jak rzadko się spotykacie.-powiedziała. Ruszył za nią w kierunku drzwi.-Zobaczymy się jutro.-dodała z uśmiechem mijając go w drzwiach.



Zastanawiała się jak do tego doszło. Przez cały rok zastanawiała się jak będzie wyglądało ich spotkanie, jak potoczą się ich losy. Można pomyśleć że zrozumiała że go kocha, gdy go straciła, ale to nie prawda. Od dawna wiedziała że go kocha. Skutecznie broniła się przed tym uczuciem przez kilka lat, nagle przestała. Jak długo można siebie oszukiwać? Chciała być szczęśliwa. Z każdym dniem tysiące km od niego, tęskniła coraz bardziej. Gdy rozmawiali przez telefon, wsłuchiwała się w tembr jego głosu. Wyobrażała sobie jego przystojną twarz, piękny uśmiech i brązowe oczy. Myślała że jest za późno. Ale dzisiaj w jego oczach widziała że jego uczucie nie zmieniło się ani trochę. Z każdym dniem kochał ją mocniej, a ona odwzajemniała to uczucie. Owinęła się ręcznikiem i wyszła z łazienki. Przebrała się w piżamę i położyła się do łóżka. Zasnęła prawie od razu, z lekkim uśmiechem na ustach.
Uśmiechnął się na widok śpiącego Parkera. Uwielbiał ten widok. Był spokojny, w odróżnieniu reszty dnia gdy pozostawał ruchliwym, pełnym energii chłopcem. Żałował że widuje go tak rzadko. Pochylił się nad nim, pogłaskał go po głowie, po czym zgasił lampkę nocną. Po omacku wymknął się z pokoju, usiadł na sofie. Zastanawiał się co robi jego partnerka. Na samą myśl o niej uśmiechnął się . Zerknął na zegarek i poszedł do łóżka. Zasnął myśląc o ukochanej.


Właśnie odwoził Parkera do szkoły, gdy dostał wiadomość. Czekała na nich kolejna sprawa. Pożegnał się z synem i pojechał do Instytutu. Od razu zauważył Angelę, która podeszła do niego uśmiechnięta. Miała na sobie zwiewną sukienkę, która budziła zachwyt u laborantów. Przyglądali się jej, rozmarzeni.
-Co tu robisz tak wcześnie?- spytała zdziwiona. Zazwyczaj zjawiał się godzinę lub dwie później. Uśmiech nie znikał z jej twarzy.
-Mamy sprawę.-powiedział.- Gdzie Bones?- uśmiechnął się do artystki.
-W swoim gabinecie. Ze Sweetsem.- dodała. Booth pokręcił głową i poszedł w kierunku gabinetu swojej partnerki. Przywitał się z doktorem, obdarzył ją szczerym uśmiechem.
-Musimy jechać.-powiedział.
-Dokończymy tę rozmowę później, dobrze dr Sweets? Chociaż uważam, że pańskie wnioski są bezpodstawne. W ogóle cała ta psychologia to..-przerwała widząc minę Lawrence’a.- Do zobaczenia.-powiedziała i wyszła z Boothem z Instytutu. Wsiedli do czarnego SUV’a i ruszyli w stronę miejsca zbrodni. Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało.
-Jak Parker?- spytała.
-Postanowił zaprosić Cię na kolację.-powiedział z uśmiechem. Spojrzała na niego z powątpiewaniem.–Tak naprawdę to ja to postanowiłem, ale przyznał że to dobry pomysł. Więc dzisiaj o 19. Przyjechać po Ciebie?- spytał.
-Pominęliśmy tę kwestię w której ja się nie zgadzam, mówię że mamy dużo pracy, a ty mnie namawiasz? -spytała z uśmiechem.-Wezmę taksówkę.- powiedziała.-Co to za sprawa?
-Zwłoki znalezione nad rzeką. Pies je odgrzebał, podobno są w opłakanym stanie.
-Inaczej nie byłabym potrzebna.-pokręciła głową patrząc na drogę przed siebie.
Dotarli na miejsce zbrodni, ustaliła że kobieta jest biała, a wiek około 30 lat. Poleciła przewiezienie szczątek do Instytutu. Zaczęła badać kości, Angela przygotowała rekonstrukcję twarzy. Bones zerknęła na rysunek i od rozpoznała ofiarę.
-To jest… -szepnęła Angela.
-Tak. To ona.

c.d.n.
wiem.. nie wolno kończyc w takich momentach.. ale kiedyś musiałam..

ocenił(a) serial na 10
zakrencona_

tylko nie mówcie: co tak krótko... :D:D
>mara-też mam nadzieję że warto czekać na Bones.. ; ) Oby nam to wynagrodzili...

zakrencona_

Zakrencona wiesz, ze nie można kończyć w takich momentach i co robisz?? No to czekam na cdk xD BTW nastąpiła zmiana planów Booth nie wraca z żadną dziennikarką i moge powiedzieć, ze wracają po 7 a nie po 12 miesiącach by pomóc Cam, widziałam scenariusza fragmenty xD Nom i wczoraj wrocili na plan xD

Inesita84

Nie no ja nic nie mówię... :P Zakręcona super część... :) Najbardziej podobał mi się fragment kiedy wyznawali sobie miłość... :) hmmm... ale się rozmarzyłam :) i w ogóle genialna część... :) Coś mam przeczucie, kim jest ofiara, ale nic nie mówię... Czekam na cd :) i mam nadzieję, że komputer nie będzie odmawiał posłuszeństwa :) :P Nom musi nam wynagrodzić xD xD :P:P

Ines no to fajnie się zapowiada... :) Jak dobrze, że nie będzie żadnej dziennikarki... A nie wiesz czasem czy Bones wróci z kimś ? Oby, żeby nie... :P Super też, że szybciej wracają... :) Już się nie mogę doczekać tego na ekranie :P

ocenił(a) serial na 8
Inesita84

hehe jak jest tak ja piszesz to będzie ok....=] Zakręcona bardzo fajne opowiadanie ;] Podobało mi się to jak Booth mówi do Bones że parkier zaprasza ją na kolacjie xD
hehhe

ocenił(a) serial na 10
Zapomniana

hehe dzięki. Ines, też to słyszałam.7 miesięcy to nie tak długo.. :> hehe. To ja sie zabieram do pisania następnej częśći. Hmm.. Ta osoba to chyba nie ta o której myślisz... chyba tylko raz była w serialu... ale musiałam jakoś skończyć, więc wybrałam taki moment. Nie chciałam przerywać w połowie wyznania Bootha. I chyba wróci Sully. :D (w moim opku)

zakrencona_

Chyba nie mówisz ?... No to nie pozostaje mi nic innego tylko czekać, aż ukaże się kolejna część... :P
Jej to ciekawie się zapowiada :P Nie mogę się doczekać cedeka, ale jak już mówiłaś piszesz tylko wieczorami, a więc czekam wieczorkiem :)

PS: Na cedeki z Waszych opek Zapomniana i Ines również czekam :)
Wszystkie piszecie ekstra :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

właśnie trochę napisałam, ale rzeczywiście wieczorem mi sie lepiej pisze... ; )
ale nie uśmiercilam tej osoby co chciałam... : )

zakrencona_

aha... no to ciekawe kogo takiego uśmierciłaś, ale nic nie mów... :) ok to czekam do wieczorka :)
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :)

mara625

Oki to może przed wyjazdem coś z Happy endem ode mnie??

Happiness is like a kiss. U must share it to enjoy it

Wpadł mi do głowy pomysł i postaram sie go jutro dokończyć xD

1.


Temperance Brennan kobieta jedyna w swoim rodzaju. Piękna, inteligentna, całkowicie poświęcona swojej pracy. Nikt nie mógł się z nią równać. Była niezastąpiona, jest i zapewne będzie, bo mało kto tak jak ona potrafi czytać z kości. Całymi dniami siedziała w Instytucie, gdzie pomagała zmarłym odkryć ich tożsamość, sprawcę mordu, jak ich rodzinom, którym zwracała coś, co już dawno było zagubione, zniszczone lub porzucone. Dawała innym nadzieje na odnalezienie kogoś bliskiego i choć tej osoby już nie było radość była ogromna. Czemu? Bo każdemu należy się szacunek odpowiadała. Praca była dla niej wartością najważniejszą w życiu. Dziwne, bo wiele osób w jej wieku marzy o karierze, pieniądzach, szalonej miłości, rodzinie. Ona miała połowę. Brakowało jednak w jej życiu czegoś, a raczej kogoś kto skruszy ten lód w sercu i zburzy ten mur obojętności, który postawiła wokół siebie 15 lat temu. Wiele osób uważało ją za dziwadło i Ne tylko, że interesowały ją kości, ale także, że była strasznie zamknięta na świat, na ludzi. Nikt nie chciał jej poznać, zobaczyć kim jest tak naprawdę. Ludzie oceniali ją przez pryzmat zimnej i oschłej antropolog. Nie miała przyjaciół, bo kto by się chciał kolegować z odludkiem? Kimś kto nie ma bladego, zielonego, jakiegokolwiek pojęcia o pop kulturze, kto siedzi całymi dniami zamknięty w pracy, do domu wraca wieczorem, późnym, i rankiem wychodzi znów do laboratorium.
Trafiła przez przypadek pewnego dnia na artystkę, która jako pierwsza zauważyła w niej człowieka, który ma uczucia, potrafi wzbudzić w drugiej osobie tak wiele ciepłych uczuć.
I od tego spotkania wiele w życiu antropolog się zmieniło. Otworzyła się bardziej na nową osobę w zespole. Dni miały, one poznawały się lepiej i coraz bardziej się zbliżały. można nawet powiedzieć, że połączyła ich przyjaźń, choć żadna nie spodziewała się tego, ani, że nastąpi to tak szybko. Miała szczęście bo prawdziwy przyjaciel to skarb. I ona to doceniała.
Nie spodziewała się, że życie rozpieści ją jeszcze bardziej. Czemu? Los, który kiedyś tak bardzo ją skrzywdził, teraz postawił na jej drodze kogoś, kto całkowicie odmieni jej życie i nie tylko jej ale i swoje.
Seeley Booth agent FBI. Mężczyzna, na widok, którego nie jedna kobieta mdlała, słabła lub zakochiwała się od pierwszego wejrzenia. Był przystojny, jednak nie wykorzystywał swojego czaru na każdej napotkanej kobiecie. Czemu? Bo raz się sparzył i nie chciał, by to się powtórzyło. Owszem miewał przelotne związki, ale nie były one zbyt poważne. Praca była dla niego ucieczką od problemów, jak i zadośćuczynieniem za grzechy, które popełnił w przeszłości. Teraz chciał schwytać tyle samo przestępców, ile ludzi zabił jako snajper. I nie chodziło tu o bilans, a o potrzebę zrobienia czegoś dla kogoś innego, by żaden człowiek nie zabrał czegoś co jest najcenniejsze w życiu, ludzkiego życia.
Początkowo nie był zadowolony, kiedy przydzielono mu partnera. Jednak kiedy zobaczył ją coś się zmieniło. Ich oczy się spotkały i to był początek ich drogi ku szczęściu, które ktoś na górze chciał im dać, wynagrodzić te wszystkie krzywdy, które ich spotkały. Ale nie było łatwo. Nie potrafili się porozumieć na żadnym polu. Ciągle się kłócili, a te ich kłótnie wyglądały bardzo zabawnie, ale nie dla nich. Angela chodziła i ciągle powtarzała, że ta dwójka kiedyś skończy razem, i się nie myliła. Ale to jeszcze przed nimi. Powoli muszą zrozumieć, że od przyjaźni, która ich połączyła pomimo wielu niezgodności charakteru, przeżyć, a nawet wierzeń do miłości droga jest bardzo krótka, wyboista, ale nie do niepokonania, jeżeli tylko oboje będą tego pragnie, nie będzie takiej osoby, ani rzeczy, która będzie pomiędzy nimi.

ocenił(a) serial na 8
Inesita84

No no no.... Całkiem fajne ;].... Oderwałam się od lektóry by sprawdzić coś na netku ..... wchodzę a tu bardzo fajne opowiadanko ... pozdrowienia ;]

ocenił(a) serial na 10
Zapomniana

Ines, też mam nadzieje że dasz rade to jutro dokończyć : ) świetnie, uwielbiam takie opka i czuje ze nastepne bedzie jeszcze lepsze. :D Pozdrawiam.

zakrencona_

Hm on musiał się tu pojawić xD


2.

A jest jeszcze ktoś kto im w tym pomoże, i choć jest mały, to wie to, czego oni się boją. Ale dla niego nie ma rzeczy niemożliwych w końcu to mały baby Booth…
Bones siedziała u siebie w gabinecie. Na twarzy malował się nie tylko smutek, spowodowany rocznym wyjazdem do Maluku, ale także niepewność. Nie wiedziała, co będzie dalej, czy wyjazd jej i partnera zmieni coś w ich poukładanym jej zdaniem życiu? Czy oni się zmienią, bo przecież to długi okres czasu, to nie miesiąc tylko rok. Choć w przeszłości już się rozstawali, najpierw po pierwszej sprawie też na rok, ostatnio na wakacje, ale teraz było inaczej. Coś się zmieniło od tamtego czasu. Już nie byli tymi samymi ludźmi, co wtedy. Coś się w nich pękło, i ona teraz odczuwała smutek, który udzielił się także jej partnerowi.
Słońce paliło niemiłosiernie. Na biurku koło laptopa stała butelka z zimną mineralną wodą, która była dla niej wybawieniem w ten upał, jak i wiatrak stojący naprzeciwko. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie miała żadnej sprawy. Postanowiła swój wolny czas wykorzystać na porządki w komputerze, w raportach jak i napisanie jakiegoś rozdziału o ile jej czas na to pozwoli. Booth miał weekend wolny, ona nie miała żadnych planów więc myślała, że da radę. Była jednak w błędzie. Ktoś już zaplanował lepiej czas…
- Cześć Bones – rzekł wchodząc do środka
- Booth co ty tutaj robisz? –zapytała. Myślałam, że jesteś z Parkerem – dodała
- Bo jestem – odparł
- Ale ja go nie widzę – powiedziała patrząc jak na wariata i upijając łyk wody
- Parker pokaż się – poprosił chłopca, który wyłonił się z za jego pleców
- Cześć Bones – rzekł swym piskliwym głosikiem. Mamy dla Ciebie niespodziankę – krzyknął i zanim zdążył wiedzieć jaką Booth zasłonił mu usta
- Cześć Parker – powiedziała. Co to za niespodzianka? – zapytała
- Bones – rzekł agent zbieraj się nie ma czasu – dodał
- Booth ja mam mnóstwo pracy – rzekła. Poza tym nie chcę przeszkadzać i wiesz jak ja nie lubię niespodzianek, one mi się źle kojarzą – powiedziała na jednym wydechu
- Widzisz Parker z kobietami jest strasznie trudno, ty dajesz z siebie wszystko, a one jeszcze grymaszą – szepnął do syna
- Tato, a może ładnie powinieneś poprosić? – zasugerował malec. I wtedy Bones…
- O czym tak szepczecie?- wtrąciła Bones
- Bo tata chce cos powiedzieć, ale jest bardzo nieśmiały – rzekł
- Nieśmiały? – spytała spoglądając na Bootha, który zrobił słodką minkę niewinnego dziecka
- Tak – rzekł malec. Powiedział, że..
- Dobra koniec tego – wtrącił Booth. Koniec na dziś pracy, jeszcze nie raz spędzisz tu nascie godzin – dodał. Teraz idziemy coś zjeść, a potem…
- A potem? – zapytała
- A potem… - powtórzył. Bones to będzie potem – rzucił. Idziemy – rzekł chwytając ją za ramie
- Booth, pójdę, jeśli mi powiesz, co to za niespodzianka – powiedziała nie ruszając się z miejsca
- Bones, jesteś jedyną osobą., która musi wszystko wiedzieć – rzucił. Nie no królową jest Angela, ty jesteś tuż za nią – powiedział po namyśle
- To jak? – zapytała
- Tata opowie w samochodzie – wtrącił malec. Możemy już iść? – spytał spoglądając na nich swym błagalnym wzrokiem
- Tak trzymaj Parker – rzekł uradowany agent, kiedy zauważył, ze to pomaga i bones kapituluje
- Szantażysta – szepnęła agentowi do ucha
- Bones dziecku się nie odmawia – powiedział niewinnie posyłając jej swój czarujący uśmiech
- Ale ja nie mówiłam o nim – szepnęła. Tylko o Tobie – dodała i zanim zdążył powiedzieć coś ona opuściła gabinet z malcem za rękę
- Ok. To będzie ciężki dzień – szepnął i po chwili dołączył do reszty.
W samochodzie panowała wesoła atmosfera. Bones załapała z malcem kontakt. Widać, że oboje strasznie się polubili, i mieli jeszcze coś wspólnego, oboje kochali tą samą osobę, choć Bones jeszcze do niedawna to ukrywała, to teraz czuła, że dziś się coś wydarzy, co zmieni ich życie o całe 180 stopni.

Postaram sie skończyć heh xD Pozdrawiam Was xD

Inesita84

Wchodzę a tu nowe opowiadanko Ines :) fajnie :) uwielbiam ten klimat jaki jest w tym opowiadanku :) super :) a dialog ekstra :) fajnie, że wkomponowałaś jeszcze w to Parkera... nie ma to jak mini Booth w wersji blond :) heh... :) Czekam na cd :)
Również Was pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

aaah.. i kto tu kończy w takich momentach...? :DD eeeh.. czekam... mam nadzieje że jak wejdę wieczorkiem to już coś będzie. Ja też wplotłam Parkera do swojego opka.. : ) Pozdrawiam

zakrencona_

No to super... bardzo lubię tego małego chłopczyka... jest taki jak jego tata... :P
no to ja też czekam wieczorkiem na Wasze dalsze części opowiadanek :)

ocenił(a) serial na 8
mara625

Hehe jak nie Booth to Parker xD.... Mała manipulacja..... Bardzo mi się to opowiadanie podobało. Pozdrowieni aInes ;]

ocenił(a) serial na 8
Zapomniana

Sorki za szybko spacja kliknełam " Pozdrowienia Ines" tak miało być ;]

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

następna część. chyba dłuższa niż poprzednie, ale co mi tam :

Weszła do swojego mieszkania, zsunęła buty i odwiesiła płaszcz. Poszła do kuchni i wyjęła z lodówki karton soku pomarańczowego. Mimowolnie się uśmiechnęła. Świetnie się bawiła, nie pamiętała kiedy ostatni raz spędziła tak miło wieczór. Owszem, zdarzały jej się randki, ale dzisiaj była naprawdę wyluzowana i.. szczęśliwa. Siedzieli we trójkę na kanapie, jedząc chińszczyznę i rozmawiając. Dobrze dogadywała się z Parkerem, świetnie im się rozmawiało. Był bystry i bardzo podobny do ojca. O 9 pojechała do swojego mieszkania. Namawiał ją żeby została jeszcze chwilę, ale pokręciła głową i wyszła lekko całując go w progu. Mimo tego że dobrze się bawiła była wykończona. Okazało się że ofiarą jest kobieta, którą kilka miesięcy temu podejrzewali o morderstwo. Nie udało im się ustalić zbyt wielu faktów, poza przyczyną śmierci i narzędzia zbrodni. Niestety nie potrafili jeszcze powiązać tego z żadnym z podejrzanych. Chwyciła laptopa, z postanowieniem dokończenia rozdziału książki. Po pięciu minutach miała tylko jeden akapit kolejnego rozdziału. Nie mogła się skupić na pisaniu, myślała tylko o Boothie i spędzonym z nim wieczorze. Zrezygnowana zapisała dane, po czym poszła do łóżka.

Booth uśmiechnął się do synka siedzącego na kanapie. Chłopiec wyłączył Discovery i spojrzał na ojca.
-Tato? -powiedział.-Czy ożenisz się z Bones?- spytał.
-Dlaczego pytasz?- spytał siadając obok niego. Przeczesał dłonią jego jasne włosy.
-No bo jesteście zakochani, co nie?- spojrzał na Bootha, szukając potwierdzenia.-Jest bardzo ładna.-powiedział, czekając na reakcję ojca. Agent pokiwał głową z uśmiechem.-I bardzo mądra. Ożenisz się z nią? -spytał znowu. Booth wiedział że chłopiec nie da mu spokoju, dopóki nie odpowie na jego pytanie.
-Nie wiem.
-Nie pytałeś?
-Nie.-pokręcił głową.
-Powinieneś spytać. I poprosić ją o rękę.-dodał. Booth uśmiechnął się do syna. Zobaczył powagę w jego oczach, więc powiedział:
-To nie takie proste.
-Dorośli zawsze tak mówią. Przecież to nie może być takie trudne, skoro jesteście zakochani.
-Myślisz że chciałaby się ze mną ożenić?- spytał gdy chłopiec na niego spojrzał.
-A czemu nie?- spytał z uśmiechem. Po chwili dodał:– Będziecie mieli dzieci?
-A więc o to Ci chodzi… -Booth pokręcił głową próbując opanować śmiech. Przypomniało mu się jak jakiś czas temu Parker szukał mu dziewczyny.
-Oczywiście że o to. Chciałbym mieć brata. A o co innego?- spytał po chwili.-Kocham Cię.-dodał tuląc się do Bootha.
-Ja Ciebie też synku.-powiedział. Usłyszał dzwonek telefonu, odebrał. Gdy się rozłączył spojrzał na Parkera i powiedział.-Dzwoniła mama.
-Nie mogę zostać trochę dłużej?- spytał. Zobaczył minę ojca, wiedział że to nie jego wina. –Idę się ubrać. –powiedział.
Zaprowadził go na górę, chwilę rozmawiał z Rebeccą o następnych odwiedzinach. Potem zszedł na dół, ruszył w stronę zaparkowanego nieco dalej niż zwykle samochodu. Nie zauważył ich. Myślał o Brennan i nie zwracał uwagi na zaczepki młodych mężczyzn. To rozzłościło ich jeszcze bardziej. Było ich czterech albo pięciu. Rzucili się na niego, nie miał szans na obronę. Okładali go pięściami, zadawali ciosy w brzuch. Starał się zapamiętać jak najwięcej, ale było ciemno a oni mieli kaptury na głowach.

Rozłączyła się. Szybko wyślizgnęła się z łóżka, ubrała. 5 minut później była już w taksówce, a kwadrans potem w szpitalu. Podała nazwisko partnera, a młoda brunetka wskazała jej kierunek. Weszła do przychodni i zobaczyła partnera siedzącego na szpitalnym łóżku. Miał na sobie tylko jeansy, lekarka badała jego żebra.
-Miał pan szczęście.-powiedziała.- Żadnych złamań. –dodała i poszła.
-Dzięki że przyjechałaś. –powiedział do Brennan. Uśmiechnęła się blado i spojrzała na zszyty łuk brwiowy.
-Kto ci to zrobił?- spytała patrząc mu w oczy.
-Nie wiem. Wracałem od Rebecki… szedłem do samochodu i mnie pobili. Było ich chyba 4… wzięli mi portfel. Nic mi nie jest.-powiedział gdy zaczęła mu się badawczo przyglądać.
-Rozpoznasz ich?
-Nie muszę. Mam tu ich DNA-powiedział wskazując na zakrwawione paznokcie. Pokiwała głową. Booth wstał i ubrał T-shirt.
-Zawiozę Cię do domu.-powiedziała. Przytulił ją mocno, pocałował w czoło.

Weszła do Instytutu i zobaczyła uśmiechniętą Angelę.
-Masz gościa.-powiedziała. –Dlaczego nie powiedziałaś mi że wrócił?- spytała zerkając na Sullego.
-Bo to nic ważnego. Byliśmy na kawie. To wszystko.-dodała kręcąc głową.
-Mhm. Zapominasz że ja wyczuwam takie rzeczy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jesteś taka szczęśliwa. Zakochana. –dodała rozmarzonym głosem. Brennan uśmiechnęła się lekko. Możliwe.-pomyślała. Nic nie wspomniała o Boothie, po prostu ruszyła w stronę Sullivana.
-Cześć.-powiedziała.
-Witaj. –wstał i uśmiechnął się do niej. –Masz czas na lunch? Chciałem porozmawiać, to naprawdę ważne.-dodał.
-Przepraszam, ale jestem już umówiona.
-Kolacja? -zaproponował.
-Naprawdę dzisiaj nie mogę. Może jutro? Lunch.- zaproponowała widząc jego strapione spojrzenie.
-OK. Jesteśmy umówieni. Przyjadę po ciebie.-dodał. Pochylił się aby ją pocałować, ale odsunęła się nieznacznie dając mu do zrozumienia że nie ma tego robić. – Do jutra.-powiedział i wyszedł. W jego oczach widziała że to było dla niego ważne. Że czeka ich długa rozmowa.

Usiadła na ławce i napiła się kawy. Poczuła jak Booth obejmuje ją ramieniem, uśmiechnęła się do niego. Musnął kilka razy jej usta, po czym odsunął się od niej by spojrzeć jej w oczy. Tym razem ona go pocałowała, czule i namiętnie. Poczuła jak Booth zatapia dłonie w jej włosach. Oderwała się od niego z uśmiechem.
-Sully był dzisiaj u mnie.-powiedział Booth. -Pytał czy wiem, dlaczego nie chcesz się z nim dzisiaj spotkać. Twierdzi że byłaś dla niego oschła.
-Oschła?- zaśmiała się.-Chciał mnie pocałować, odsunęłam się. Sam mówiłeś, że bycie z dwoma mężczyznami jest złe.
-Nie chcę żebyś musiała wybierać.
-Już wybrałam.-powiedziała gdy ją pocałował. –Dasz mi wypić kawę?- spytała gdy się wreszcie od niego odsunęła.
-Hmm..-zaczął ale pocałowała go.-Hipokrytka.
-To nie moja wina. Jeśli chodzi o pracę…
-Rozumiem.-uśmiechnął się.-Chyba musimy wracać.-dodał zerkając na zegarek. Jak to się działo że godzina z nią spędzona wydawała się krótką chwilą, podczas gdy oczekiwanie na kolejne spotkanie dłużyło się niemiłosiernie?

Jak zwykle nie mogli przyjść na sesję. Sweets wiedział że mają dużo pracy ale byli dla niego wyzwaniem. Podczas każdej rozmowy z nimi, zdobywał coraz więcej informacji o łączącym ich uczuciu. Było tak silne ale oboje byli gotowi z niego zrezygnować. Uparcie twierdzili że poza pracą i przyjaźnią nic ich nie łączy. Ale on wiedział swoje. To, co było między nimi, było silniejsze niż przypuszczali. Po roku rozłąki nadal świetnie się dogadywali. Wiedział że usychali z tęsknoty za sobą, zobaczył to w ich oczach przy pierwszym spotkaniu. Padli sobie w ramiona, przez kilka minut nie wypuszczali się z objęć. Wyszedł ze swojego gabinetu i udał się w stronę baru, gdzie umówił się z przyjaciółmi na drinka. Wszedł do lokalu, rozejrzał się. Kątem oka zauważył ich i usiedli razem przy barze. Rozmawiając z nimi od razu zauważył znajomą parę na parkiecie.
-Czy to Booth i Brennan?- spytał Angelę. Z głośników płynęła spokojna muzyka, od razu poznał charakterystyczny głos Roda Stewarta który śpiewał jeden z ulubionych kawałków Sweetsa. Tańczyli wtuleni w siebie, Booth obejmował ją w pasie, ona zarzuciła ręce na jego ramiona. Po chwili Booth szepnął jej coś do ucha, a ona odsunęła się do niego i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się i powiedziała coś cicho. Wspięła się lekko na palce i pocałowała go. Czule i delikatnie. Booth z uśmiechem przytulił ją do siebie. Sweets ze zdziwienia otworzył usta, Angela z trudem powstrzymała krzyk radości.
-Czy widzicie to co ja? -spytała Ange. -Ooo… -szepnęła gdy para znowu zaczęła się kołysać w rytm muzyki.
-Nareszcie. –powiedział Hodgins popijając łyk piwa.
-Dość się już naczekali. –mruknęła Cam.
-Miałem rację.-powiedział zadowolony z siebie Sweets.
-Wszyscy o tym wiedzieli. Od ich pierwszego spotkania.-powiedział Hodgins.- Nie myśl że odkryłeś Amerykę.
-Trochę to trwało..-mruknęła Cam. Angela zamówiła jeszcze jednego drinka. Sweets spojrzał w kierunku parkietu ale zniknęli. Wymknęli się , nie zauważając przyjaciół. Świata po za sobą nie widząc.


c.d.n. Chyba : D Pozdrawiam.

zakrencona_

Zakręcona super, że ta część była dłuższa od poprzednich :) Bardzo fajnie się czytało... :) Hmmm... super część.. :) Oczywiście, że B&B świata po za sobą nie widzą... :P heh.. ale to wszyscy wiedzą, nawet ja :P heh... racja niech Sweets nie myśli, że odkrył Amerykę xD :P bo to wszyscy wiedzą :) heh.. :) fajnie bardzo poprawiłaś mi humor tą częścią... :) mam pewne obawy ale co tam ;) heh.. jak na razie jest wszystko dobrze :) no i czekam na cd :)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Świetna część :D
Mam nadzieje ze Sully nie bedzie chcial wejsc pomiedzy nich, gdy sa tacy szczesliwi...
czekam na szybki cedek !

ocenił(a) serial na 10
zaneta1994

końcówka krótka.. ale jako że pozostałe części były bardzo długie, więc mam nadzieję że nic się nie stało.

Usiadła na dwuosobowej kanapie w gabinecie dr. Sweetsa. Spojrzała to na partnera siedzącego obok, to na Sweetsa. Ten przyglądał im się w milczeniu, uśmiechał się lekko.
-Widziałem was wczoraj w barze. –powiedział.
-Hmm.. Nie zauważyłam Cie. –powiedziała Brennan spoglądając na Bootha.- A ty?- spytała. Agent pokręcił głową, zaskoczony zachowaniem doktora.
-Nic dziwnego. Świata poza sobą nie widzieliście.-dodał. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.-Rozmawiałeś z górą?
-Nie. To nie ma wpływu na naszą pracę. –dodał powoli. –Może gdyby to był tylko krótki romans..-pokręcił głową.-Ale my kochamy się od kilku lat i jakoś nie miało to wpływu na naszą pracę.
-Zaskakujące.
-Co?- spytała.
-Zawsze staraliście się ukryć swoje uczucia, a teraz agent Booth tak otwarcie o nich mówi. Jakbyście już o tym rozmawiali. Więc? Jakie macie plany na przyszłość? -dodał czekając na ich reakcję. Usłyszeli dzwonek telefonu , Booth odebrał po czym wstał i ogłosił że mają sprawę.
Wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku miejsca zbrodni.
-Twój stosunek do małżeństwa nie uległ zmianie, prawda? –spytał z uśmiechem. Spojrzała na niego zdziwiona.
-Nie. Chcesz ślubu? -spytała zdziwiona. Kilka dni wcześniej wyznali sobie miłość, wczoraj poszli do łóżka. Czy tylko jej się wydawało, że to wszystko dzieje się odrobinę za szybko?
-Pytam tylko czy ty …. No wiesz.. Kiedyś. –wlepił wzrok w drogę.
-Cóż. Jeżeli bardzo ci na tym zależy, mogłabym to zrobić. Nawet dzisiaj. –dodała wywołując na jego twarzy zdziwienie.-Hipotetycznie oczywiście.
-Jeśli ty tego nie potrzebujesz, to ja też nie. –uśmiechnął się. Stanął na czerwonym, pocałował ją szybko.
-Chcesz mieć dzieci?- spytała równie szybko co on.
-Oo..-powiedział. –Jasne. Czwórkę –powiedział z uśmiechem. –Albo nie. Piątkę.
-Zwariowałeś.-powiedziała gdy zatrzymał samochód na miejscu zbrodni.


Przyszła punktualnie o dwunastej. Od razu zauważyła Sullivana, przysiadła obok niego na ławce. Podał jej styropianowy kubek kawy, podziękowała i napiła się.
-Chciałbym z Tobą porozmawiać. –zaczął. W milczeniu pokiwała głową , spojrzała na niego.- Rozumiem. Wiem że wszystko schrzaniłem, wyjeżdżając. Ale chciałabym to naprawić. Daj mi drugą szansę, proszę. –powiedział.
-to niemożliwe. –powiedziała cicho.
-Temperance, kocham Cię. –powiedział. Pokręciła lekko głową. –Dlaczego? Chyba nie powiesz mi że nie zamierzasz się z nikim wiązać na poważnie. –powiedział.
-Jestem z kimś związania.
-Szczęściarz z tego Bootha. –powiedział popijając spory łyk kawy.
-Skąd wiesz że to on?
-Wiedziałem że to kiedyś nastąpi. A wyraz twoich oczu mówi że to coś naprawdę poważnego.-uśmiechnął się. –Rozumiem. Wiem, że z nim będziesz szczęśliwa.
-Więc … zostańmy przyjaciółmi?- spytała.
-Nienawidzę tego tekstu. Ale z Boothem nie mam żadnych szans, więc nie pozostaje mi nic innego. Gratuluję. –szepnął przytulając ją.

I żyli długo i szczęśliwie :P
i przepraszam że tak krótko , ale miałam nowy pomysł i właśnie napisałam 9 stron innego opka… ; >

zakrencona_

Ale to wcale nic nie szkodzi, że tak króciutko, ale gdyby ta część była dłuższa ani troszkę byśmy się na Ciebie nie pogniewały... :P wręcz przeciwnie :) świetna część i szkoda, że już się skończyła... podobała mi się od początku aż do końca :)
No i oczywiście żyli długo i szczęśliwie a jakże by inaczej :P
Wow 9 stron no to ładnie :P a wrzucisz to opoko ?

ocenił(a) serial na 10
mara625

hmm.. no nie wiem : > niektórym mogłoby się nie spodobać. ;d ale co mi tam.. dodam małe poprawki.. i wrzucę jeszcze dziś. chyba, nie obiecuję :> Pozdrawiwam. :*

zakrencona_

Ok to jak dasz radę dzisiaj wrzucić to ja bardzo chętnie przeczytam :P ;) Heh... ok to jak nie dziś to jutro :P :)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

coś nowego : )

~~1~~
Wpadła do lodowatej wody. Poczuła jak silna ręka wpycha jej głowę pod wodę. Nie miała żadnych szans w walce z nim, z resztą nie miała już siły walczyć. Mimo że po chwili uścisk osłabł, nie mogła wykrzesać z siebie ani odrobiny energii by próbować wydostać się na powierzchnię. Powoli zaczynało brakować jej powietrza, czuła zbliżający się koniec. Jej ciało robiło się ociężałe, leniwie dryfowało w przeraźliwie zimnej rzece. Nie usłyszała strzału. Jej serce powoli przestawało bić, więc nie zauważyła śmierci swojego oprawcy. Pierwsze co poczuła to przenikliwe zimno. Mokre włosy tylko potęgowały to uczucie. Nie miała siły ani ochoty otwierać oczu .Wiedziała że jest w karetce, że wiozą ją do szpitala. Obecność Bootha wyczułaby nawet wtedy gdyby nie ściskał jej ręki, a jego łzy nie kapałyby na jej nadgarstek. Nie chciał jej stracić. Dziś tak niewiele brakowało, a nie zdążyłby na czas. Kolejny raz obudziła się w szpitalu. Miała na sobie jedną z tych okropnych koszul w granatowe kropki. Na ręku czuła plastikową opaskę na której widniały jej dane osobowe. Otworzyła oczy, zobaczyła pochylającą się nad nią postać w białym kitlu. Lekarz mówił coś do Bootha, ten potulnie kiwał głową. Słyszała strzępki informacji, wiedziała że nic jej nie grozi, że niedługo będzie mogła wracać do domu. Poczuła ciepły dotyk jego dłoni, gdy złapał ją za rękę. Uśmiechnął się do niej blado, widziała jego zaczerwienione oczy. Wiedziała że kilka sekund i byłoby po niej. Znowu ją uratował a ona nie miała nawet siły by mu podziękować. Uścisnęła jego rękę. Nadal byli wspaniałymi i oddanymi przyjaciółmi. Po powrocie okazało się że między nimi niewiele się zmieniło. Ciągle była między nimi chemia, którą każdy zauważał. Ale oni zauważali coś jeszcze-nutkę rezerwy. Po tym, jak powiedziała mu że nie zaryzykuje ich przyjaźni, między nimi coś się wypaliło. Nie patrzyli już sobie w oczy tak często, starali się unikać kontaktu fizycznego. Nie przytulali się, nie obejmowali. Booth miał nadzieję że ten wyjazd pozwoli mu zapomnieć o swoim uczuciu do partnerki, że rozłąka im pomoże.
Gdy Brennan otworzyła oczy, zobaczyła Angelę.
-Witaj kochanie, jak się czujesz?- spytała.
-Dobrze.-powiedziała Brennan siadając na łóżku. Rozejrzała się po niewielkiej sali.
-Odesłałam go do domu. Siedział tu całą noc.-powiedziała Angela rozmarzona. –Cieszę się że nic ci nie jest. Na szczęście masz swojego rycerza, który zawsze Cię uratuje.-powiedziała.
-Nie jest moim rycerzem. –odburknęła cicho.
-Co nie znaczy że nie chciałabyś żeby nim był. Nie mów mi że nie tęskniłaś za nim przez ten czas. –powiedziała. Brennan uśmiechnęła się lekko. Z każdym dniem wyczekiwała ponownego spotkania. Wmawiała sobie że to normalne że zanim tęskni. Przecież pracowali razem przez kilka lat, byli wręcz nierozłączni. Potem zauważyła że to nie pracy z nim jej brakuje. Tęskniła za wspólnymi lunchami, kolacjami. Za wyrazem jego oczu gdy wpadał na jakiś pomysł. Za jego uśmiechami, za zaciętymi kłótniami i dyskusjami w które uwielbiali się wdawać. Brakowało jej jego obecności, żartów których nie rozumiała.
-Oczywiście że tęskniłam. Tęskniłam za wami wszystkimi.
-Myślałaś o nim prawda?- spytała siadając na niewygodnym krześle. – Wiem że coś do niego czujesz. Że się tego boisz.-dodała patrząc na nią z uśmiechem. -Wy… Jesteście dla siebie stworzeni. Wiem, że zaraz powiesz mi że to niemożliwe. Ale jeśli każdej osobie jest przeznaczona druga połówka.. to ty ją właśnie znalazłaś. Razem jesteście idealni. –dodała z uśmiechem.


Weszła do siedziby FBI. W windzie jeszcze raz zastanowiła się nad tym co ma powiedzieć Boothowi. Dokładnie przemyślała słowa Angeli. Miała rację, byli idealną parą. Przestała już sobie wmawiać że jest inaczej. Z daleka zobaczyła jak Booth żegna się z jakąś kobietą. Była wysoką blondynką, miała na sobie czarną spódnicę i białą bluzkę. Minęła ją w progu jego gabinetu, weszła do środka.
-Zjemy lunch? -zaproponował. Musiał z nią porozmawiać. Odkładał ten moment , ale wiedział że teraz to nieuniknione.
Usiedli naprzeciwko siebie w Royal Dinner. Wystrój ich ulubionej knajpki nie zmienił się ani trochę podczas ich nieobecności. Zamówili kawę. Do D.C wrócili tydzień temu, ale nie mieli okazji by swobodnie porozmawiać na tematy nie związane z pracą. Nie rozmawiali o jej pobycie na wyspie Maluku, ani o jego wizycie w Afganistanie.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?- spytała.
-Skąd wiesz?
-Widzę jak się uśmiechasz. Jakby coś nie dawało ci spokoju, ale zarazem bardzo Cię uszczęśliwiało. O co chodzi?- spytała. Nie miała pojęcia że to co powie tak zmieni ich wzajemne relacje.
-Chciałem Ci to powiedzieć jak wróciliśmy, ale w ciągu tego tygodnia mieliśmy tyle pracy że nie było okazji by spokojnie porozmawiać.
-Powiesz to w końcu? -spytała niepewnie. Po chwili poznała powód jego radości. W milczeniu słuchała jak opowiada o kobiecie którą poznał w Afganistanie. Na początku myślała że opowiada jej o zwykłym romansie, ale zauważyła że to dla niego bardzo ważne.
-Zakochałem się w niej.-powiedział. –Hannah dostała pracę w Waszyngtonie, dzisiaj przyleciała.
-Czym się zajmuje? –spytała z grzeczności wbijając widelec w sałatkę. Nie chciała by zauważył jak ta wiadomość ją zszokowała. Miała zamiaru po raz pierwszy od tak dawna ulec emocjom, posłuchać głosu serca. Udowodnić że nie jest bryłą lodu.
-Jest dziennikarką. Znamy się kilka miesięcy. Myślę że się dogadacie. –powiedział z uśmiechem. Brennan odburknęła, że cieszy się jego szczęściem po czym zerknęła na zegarek i oświadczyła że musi wracać do pracy. Przemilczała całą drogę do Instytutu, lekko kiwając głową gdy zaproponował spotkanie we trójkę. Starała się nie myśleć o tym przez resztę dnia rzucając się w wir pracy.


eeeh. ; ) tak więc... c.d.n :>