Słuchajcie, ja się wciąż motam. Od początku serialu bardzo kochałam Jimmyiego, miałam do niego mnóstwo współczucia, w sumie w Breaking Bad tez go lubiłam. Nie umiem się jednak zdecydować, czy on jest poczciwym Jimmyim, utalentowanym prawnikiem, dobrym mężem, idiota, infantylnym facetem, chłopcem w ciele dorosłego...
Po 1 o co chodzilo z ta scena z winami i tym typem? Wiadomo ze Gus jest gejem ale co spłoszył się i zwiał?
Po 2 Mike miał wyrzuty i wiedział ze ojciec powinien wiedzieć to co powiedział
Po 3 Kim odeszła tak? Ale ile lat minęlo 3 ?4? Czemu saul pracuje w jakiejś norze a ma wille taka i nikt się tym nie...
Podczas ostatniej rozmowy napaliłem się jak aktywista i krzyczałem coś w stylu: "Bardzo dobrze ci tak suko! Chciałaś WIĘCEJ? To masz WIĘCEJ! Zabiliście niewinnego człowieka i zniszczyliście mu reputacje, bo się świetnie bawiłaś! Oby cię to dręczyło do śmierci..." Odcinek 10/10