Felieton

Wróg naszego wroga

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Wr%C3%B3g+naszego+wroga-92977
Cel bohaterów "Wroga numer jeden" jest prosty: trzeba dopaść Osamę Bin Ladena. Chodzi jednak nie tyle o likwidację niebezpiecznego człowieka, co o zburzenie pomnika wykutego w ogniu bezprecedensowych aktów terroru.

Wampir-nowicjusz nie chce ucztować w towarzystwie synów nocy, jednak tylko w ten sposób może zbliżyć się do ukochanej kobiety; zakonspirowany gliniarz bez ustanku ryzykuje życie, lecz jedynie wśród infiltrowanych przestępców czuje się naprawdę wolny; saper chce rozbrajać kolejne bomby, ale tylko w wojsku jego uzależnienie od ryzyka będzie respektowane. Kolektyw demoralizuje i bywa patogenny, jednak nie możemy się bez niego obyć – przekonuje Kathryn Bigelow, pierwsza i jak na razie ostatnia laureatka Oscara za reżyserię.  

Jej sąd nad ludźmi jest bezlitosny: pozostawieni sami sobie jesteśmy przerażeni, okrutni, egoistyczni, wiecznie gotowi do ataku lub ucieczki. Wszelką szlachetność – o ile takowa istnieje – kształtujemy w zespole. Emancypacja ma formę buntu przeciw zasadom grupy, lecz musi poprzedzać ją działanie podług respektowanego przez ogół kodeksu. We "Wrogu numer jeden" taką kuźnią charakteru okazuje się CIA. Cel agencji ma wartość symboliczną: trzeba dopaść Osamę Bin Ladena. Chodzi jednak nie tyle o likwidację niebezpiecznego człowieka, co o zburzenie pomnika wykutego w ogniu bezprecedensowych aktów terroru.

Młoda agentka Maya (Jessica Chastain) tropi lidera Al Kaidy latami. Rozpycha się łokciami w pakistańskiej placówce CIA, wyszarpuje skrawki informacji z torturowanych więźniów, przekupuje lokalnych bonzów i składa obietnice bez pokrycia. Ukrywa ciało pod zgrzebnymi kostiumami, rezygnuje z seksu, z rodziny i przyjaciół (poza sporadycznymi wypadami na drinka z koleżanką po fachu), zaś czas wolny spędza zakopana w papierach. Zmaskulinizowane środowisko oczywiście nie chce przyznać jej kredytu zaufania. Kobieta wciąż słyszy, że jej krucjata nie ma sensu, że priorytetowe zadania leżą odłogiem, a kiedy ona trwa w pościgu za cieniem, Al Kaida podnosi łeb, i to na amerykańskiej ziemi. Bardzo szybko jej zadanie przestaje mieć znaczenie zarówno moralne, jak i strategiczne – bohaterka nie wykonuje go ani dla "większego dobra", ani po to, by przechylić szalę w walce z terroryzmem na korzyść Ameryki. Jak wiele bohaterek Bigelow, musi jednak zamknąć  sprawę, aby móc spojrzeć w lustro po latach wyczerpującej gonitwy; obłaskawić upiory tych, którzy zginęli albo nie dotrzymali jej kroku. Cel wykracza również daleko poza granice etyczne: pokazując stosowane przez bohaterów tortury, autorka nie tylko dowodzi, że cel uświęca środki, ale i przekonuje, że nie ma sukcesu bez determinacji graniczącej z szaleństwem. I jeśli Maya triumfuje, to głównie dlatego, że cała reszta pogodziła się z porażką. 


Jessica Chastain jako Maya

Wojna z terroryzmem potrzebuje ludzi znieczulonych –  żadnych idealistów, tylko wojennych ćpunów, ludzi zafiksowanych na błyskawicznym działaniu, gotowych na zawołanie ubrudzić sobie ręce. Paradoksalnie, tylko oni są w stanie udźwignąć moralne brzemię konfliktu i tylko ich działania przynoszą wymierne rezultaty, usprawiedliwiające zarówno tortury, jak i polityczne fortele. Czeka na nich nie tylko nagroda, ale i kara – samotność i życie w stanie permanentnego pościgu za kolejnymi fantomami. I tu jednak Bigelow wyciąga do bohaterów rękę – w jej świecie nie ma nic gorszego niż świadomość, że wszelkie tortury były daremne. Choć jedna z najpopularniejszych teorii głosi, że rząd USA nie wywarł odpowiedniego nacisku na pakistańskim wywiadzie, posiadającym informacje o miejscu pobytu Bin Ladena, reżyserka i scenarzysta Mark Boal świadomie rezygnują z tego wątku. Nic dziwnego więc, że nagonka amerykańskich mediów na twórców filmu trwa. Podobnie zresztą jak senacka lustracja kontaktów ekipy "Wroga numer jeden" z CIA. Znamienne, że w przeciwieństwie do Bena Afflecka zbierającego laury za "Operację Argo", Bigelow nie traci czasu na robienie agencji dobrego PR-u.

Autorytet kobiecych bohaterek wydaje się w kinie Kathryn Bigelow niekwestionowany – często ochraniają one mężczyzn, przewodzą mężczyznom, przejmują męskie role w męskich gatunkach filmowych. Wcielająca się w Mayę Jessica Chastain obdarowuje swoją bohaterkę paradoksami charakteru, na które nie było stać ani Jamie Lee Curtis w "Błękitnej stali", ani Angelę Bassett w "Dziwnych dniach" – jej kruchość i wrażliwość wydaje się równa determinacji i ambicji. Natężenie skrajności jest u niej tak duże, że momentami Maya sprawia wrażenie postaci z innego porządku. Czasem trudno oprzeć się wrażeniu, że to krzyżówka praworządnego szeryfa z westernowej klasyki i pokiereszowanego psychicznie cynika z rewizjonistycznych arcydzieł kina wojennego. Ukrwienie tej postaci to świadectwo ogromnej klasy Chastain. Zasłużyła na Oscara.

 
Jessica Chastain jako Maya

Pomyliłem się w pierwszej ocenie "Wroga numer jeden". To wielkie kino. Na początku wydawało mi się, że jego autorka została więźniem faktów, ale teraz widzę, że jej artystyczne ambicje nie ograniczają się do udramatyzowanej - mniej lub bardziej wiarygodnej - rekonstrukcji. W finale filmu "Hurt Locker. W pułapce wojny", przytłoczony nudą zwyczajnego życia na przedmieściach bohater wraca tam, gdzie wszystko zdaje się mieć sens – do Iraku. W ostatniej scenie wysiada z samolotu transportowego. Pasażerką tej samej maszyny jest we "Wrogu numer jeden" Maya, która po udanej misji likwidacji Bin Ladena najprawdopodobniej powróci na inny front i z dala od ciekawskich oczu będzie mogła pielęgnować swój nałóg, a przy okazji działać na korzyść kraju. Amerykański tytuł filmu, "Zero Dark Thirty" to idiom zapożyczony z wojskowego języka. Oznacza czas pomiędzy północą a szóstą nad ranem. To pora, o której Bin Laden został zlikwidowany/zamordowany (niepotrzebne skreślić) i pora, o której pozostający w agencyjnej strefie cienia agenci pokroju Mai wydają się najefektywniejsi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones