Ten film ogląda się z zapartym tchem magiczne sceny głównych bohaterów eh taki film to
jest przyjemność oglądać i zaszczyt. Audrey Hepburn nadała postaci takiej świeżości
uwielbiałam ją i nienawidziłam zarazem wielki szacunek. Co do głównego bohatera- Zakochałam się po raz drugi pierwszy raz kiedy oglądałam Drużynę...
Nie oceniam tu zdolności pisarskich Capote'a (no bo jak ;) ), ale tylko sam przebieg fabuły. w książce brakowało mi takiego zakończenia właśnie jakie dali w filmie (osobiste odczucie). Zawsze w filmie komuś się tam sprzyja ;), a w książce Trumi;) właśnie nie dopieścił głównego bohatera, dlatego film w całości...
„-Ożeniłbyś się ze mną dla pieniędzy ?
-Bez chwili wahania
-Jak to dobrze, że żadne z nas nie ma ani grosza”
→ to moja ulubiona scena
Trzydzieści kilka lat później „Sex and the City” bezlitośnie zaznaczył, że czasy bardzo się zmieniły … Dziewczyny są, podobnie jak kiedyś tak samo „samotne” , faceci także ale...
Ale nie rozumiem tych wszystkich zachwytów. Dobry, ale arcydziełem to on nie jest. Nie wyróżnia się niczym specjalnym. Po prostu przyjemny melodramat na niedzielne przedpołudnie.
Niektórzy mówią, że przereklamowany.
Dla mnie jest filmem prostym i przez to pięknym.
A mistrzowska jest postać Holly!
"You know what's wrong with you, Miss Whoever-you-are? You're chicken, you've got no guts. You're afraid to stick out your chin and say, >>Okay, life's a fact, people do fall in love, people do...
szacunek dla czlowieka ktory sie tego podjął, calkiem niezle mu wyszło.
audrey słodziutka, dlatego aż 6/10
adaptacja świetnej książki w wersji Hollywood. Do tego "pominięto wątek lesbijski Holly, bo to źle wpłynęłoby na wizerunek Hepburn". Co do filmu - ta kłótnia w bibliotece, to melodramatyczne "Ty należysz do mnie" Paula. Phi! I liczyłam na scenę z końmi. Do książki będę wracać, do filmu - nigdy więcej, chyba że tylko do...
więcejbardzo chciałabym poznać filmy- klasyki czy ktoś mógłby podać tytuły filmów, które,, po prostu trzeba zobaczyć''? byłabym bardzo wdzięczna:-)
Audrey Hepburn uroczo zagrała, ale sam film... niezbyt ciekawy. pewnie dla niektórych świetny, ale ja po wielokrotnej lekturze książki (wielokrotnej, bo bardzo mi się podobała) byłam strasznie rozczarowana adaptacją filmową. w dodatku ten happy end, którego w książce nie było, zepsuł wszystko.
Obejrzałem po raz drugi, bo nagle zacząłem odczuwać po wielu miesiącach pewien niedosyt i wątpliwości czy nie potraktowałem tego filmu za pierwszym razem zbyt "lekko" i "na odwal". Ale teraz już wiem, że film należy do rodzaju tych, w których po 20 minutach zastanawiasz się czy dać ostatecznie 9/10 czy 10/10, a to...
Moim zdaniem film niestety wiele stracił na zmienionej fabule - wycięcie całego wątku z Joe Bellem czy zmienione zakończenie. Sama relacja pomiędzy pisarzem a Panią Golightly również pokazana w inny, mniej psychologiczno-obyczajowy sposób... a bardziej kiczowaty.
No i co mnie najbardziej zabolało to zrobienie z...
....ta kobieta jest magiczna..ona urodziła się aby zagrać tę role... albo inaczej, ta rola została
napisana dla niej! Może nie działa tak na kobiety, ale na mnie (100% faceta) działa za
każdym razem gdy oglądam ten film, tak, jak zadziałała na FREDA :-) czyli dobrze wykonała
swoją prace, tak jak Blake...