W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia jako Pierwszy Oficer, bo Naszej Kapitan to nie przystoi, pragnę w imieniu Załogi Curiosity złożyć filmwebowi najserdeczniejsze życzenia.
Może o nas zapomnieliście, lecz my pamiętamy, że to dzięki filmwebowi się poznaliśmy. Nie dzięki jego użytkownikom, ale dzięki temu serwerowi, który zawdzięcza nam częste zadyszki. Nie będziemy skromni – to przez nas macie 1000 postów limitu, lecz my nie ubolewamy z tego powodu. Przeciwnie wręcz, wielu z nas czynnie bierze udział w życiu tego serwera, choć nie objawiamy tutaj naszej agresji, za to jak nas potraktowano dwa lata temu. Wygnanie przyjęliśmy z godnością. I tak trwamy dwa lata w wielkiej przyjaźni i każdy kamrat się ze mną zgodzi w tej kwestii.
Jednakże zbliżają się święta i chcielibyśmy być mili dla „prawie” wszystkich. Są oczywiście wyjątki, nikt temu nie przeczy.
Biorąc powyższe pod uwagę zostawiam temat otwartym......
I jako lama zaraz Cie opluje :P A to nei zmienia faktu, ze nie mam pojecia.
P.S. A poza tym to nie łaska na gg odpisać?
Nic mi nie piszesz na GG. Przyszłaś i zabrałaś mi móhj zaplanowany medalik za stronę kolejną.
A no faktycznie.
Wampir widząc zadziorna piratke wpadł w szał. Miał ochotę się na nią rzucić, jednak gdy zrobił jeden krok, usłyszał ostrzegawczy strzał i warczenie. Zrezygnował, a Katie nadal sie z niego naigrywała. Posłał jej ostatnie mordercze spojrzenie poczym okręcił sie i ruszył za resztą. Jednak szydercza mina dziewczyny utarła się w jego pamięci i poprzysiagł zemstę.
Edward spoważniał.
- Przestańcie się śmiać, do cholery! Ja też jestem wampirem i też mam w tym momencie ochotę uciec!
W te słowa podbiegła do niego Ann, zawisła mu na szyi i szepnęła w ucho:
- Cieszę się, że nadal masz wszystko na swoim miejscu.
- Noooo, oczajdusze, macie ten argument...- westchnął Ed przewracając oczami.
Ania, a dlaczego on poszedł za wampirami?
przecież on ich zdradził, nie moze wrócić do nich.
MÓJ POST TRZEBA POMINĄC I USUNĄC! PO PIERWSZE ŹLE ZROZUMIAŁAM POSTA ZUZY I POMYSLAŁAM,Z E ONA DO MEFISTOFELESA A NIE DO EDWARDA. A POZA TYM KOLEJNOSC POMYLIŁAM. LAMA ZE MNIE
To co robimy z tym?:D
Oczywisie post mój jest za krótki dlatego teraz pieprzę jak potłuczona blaablaablaa
- No mój drogi musisz zdecydować. Albo jesteś z Ann i z nami, albo przeciw nam i bez Ann - powiedział dosć zawile Jaszczur.
- A więc inni mówia do Ciebie Ann, tak? - powiedział zawadiacko wampir.
- No najwidoczniej - odpowiedziała Ann robiąc minę niewiniątka- To jaka decyzja?
- Słuchajcie ludzie... Ja jestem prosty wampir a z Ann jeszcze nie jestem. Ale zawsze mozna spróbować to zmienić i jeśli mnie przyjmiecie będę po waszej stronie. Zdradzę moich braci, żeby walczyć z Wami pod jedna banderą.
- To jaka decyzja Pani Kapitan? - zapytała wesoło Nesy.
Dobra. Piszcie sobie same, wstrząsajcie, nie mieszajcie, a ja idę spać, bo nie odespałam jeszcze sylwka, a za 6,5h wstajemy na narty.
Pa! :*
-Zatkaj uszy chłopcze-zaśmiała się Pchełka podchodząc do Ann i Edwarda.- Przygotujcie się na ostre brechtanie.
-Głośniej!-podsycił JAcek
-A mnie tam nie jeżd do śśśmiechu-wysyczał Nameless pokładając się na ziemi
Edward 'odkleił' od siebie dziewczynę i patrzył na załogę, całkowicie opanowaną atakiem śmiechu. Lolewina i Posejdon, tarzali sie na ziemi, a Matrucha nieomal straciła oddech.
-No co Edzik, a Ty czemu się nie śmiejesz?- zapytał rozbawiony Jaszczur- WY się nie śmiejecie, taaa?
Pchła strzeliła chłopakowi kuksańca w bok
-Śmiej się! Zostaw fa...przyjaciela Ann w spokoju!
-Dzięki- uśmiechnął się niepewnie.
-O rekompensacie pogadamy później-odparła dziewczyna oddalając się.
-Dlaczego włąściwie co to przeszkadza?-zapytała zaciekawiona Ann przez łzy radości wywołany histerycznym śmiechem
- Oj no nie znęcajcie sie tak nad nim! - krzykneła oburzona Ann. Troche sie wkurzyła na zalogę i było to widać. - Siostra, jaki werdykt?
Edward spojrzał przerażony po załodze Curiosity. Swój wzrok zatrzymał na Ann, która była równie zdziwiona jak on.
- Siostra, co Ty piłaś!? Mój prawdopodobnie przyszły cie pyta czy go do załogi weźmiesz, a ty go chcesz ukatrupić? To mnie też od razu ukatrup!
- Serio? - zapytał Edward a jego spojrzenie zrobiło się ckliwe jak w amerykańskim melodramacie.
- Nieważne. Wazne, ze ratuje Ci tylek - szepnęła mu na ucho Ann.
Pchła uśmiechnęła się nonszalancko (tak jak tylko ona potrafi) i pociągnęła Nemelessa za kubrak, tak by podnieść go do pionu
-Jak to się skończy!- zaczęła- Dasz mi co najmniej połowę swoich zapasów z ładowni
-Tsak Jeżd Pani Kapitan.
Dziewczyna odrzuciła go na bok tak, że wylądował w tym samym miejscu co poprzednio
-Bierzemy go!
Edward odetchnął z ulgą i próbował przyciągnąć Ann do siebie. Jednak dziewczyny była tak szczęsliwa i wdzieczna swojej siostrze, ze na chwile zapomniała o głównym sprawcy całego zamieszania.
-Siostra serio!? O matko jak ja Cie kocham! - krzyczała rzucając sie jej na szyje. Edward skapitulował i tylko sie przygądał
- No dobra dobra bo mnie udusisz! Sama wiesz, ze lubie sobie popatrzeć na takie ciacha.. Ale spokojna głowa, bo na twoje to TYLKO popatrzyć. chyba, że nadal utrzymujesz, ze jeszcze nie Twoje. - zasmiała sie Pchełka. Ann dała jej kuksańca w bok i powiedziała:
- Ty sie nie rozpędzaj masz jeszcze jedną sprawę do rozpatrzenia - popatrzyła sugerująco na Gołego Toma a zaraz za nią cała załoga. Ann w tym czasie uśmiechnęła się zalotnie do Edwarda.
-Jego też mam przygarnąć?- Pchełka założyła ręce na głowę- Co to ja sierociniec jakiś?
Spojrzała na Martuchę i puściła do niej oko.
-Im więcej mięcha , to właściwie lepiej!
- Zależy od punktu widzenia - zamruczał do siebie Jaszczur z wyraźnie niezadowoloną miną.
- A co zagrożony sie czujesz? - zaśmiała sie Rzeżucha
- Bardzo śmieszne!
- Oj nie przejmuj sie Jaszczur- pocieszała go Lolewina - nadal jesteś jakby dominującym samcem, bo jesteś z nami najdłuzej. A Ci młodzieńcy niech sie tak nie cieszą, bo mają stopnie majtków i będą szorować pokład.
- A my będziemy podziwiać ich nagie prężące sie torsy ^^. - dorzuciła rozmarzona Liriel
-Co jak co ,ale torsy to mają przecudne!-powiedziała Pchełka
-Ah, te baby!-syknął Jaszczur a reszta załogi zaniosła się na powrót śmiechem
-Czy oni tak zawsze?-zapytał Edward patrząc Ann głęboko w oczy. Dziewczyna zastanawiała się czy ten facet potrafi czytać w myślach. A co jeżeli tak. Odruchowo zaczerwieniła się i odpowiedziała:
- Bez przerwy. Przeszkadza ci to?
- Jakos to przezyje.. O ile będziesz mnie w tym wspierać.
- No w tym mogę. Ale szorowanie pokładu zostawiam Tobie i Tomowi.
- To też jakos przezyje - odpowiedział i posłał jej jeden ze swych najbardziej olśniewajacych uśmiechów. Ann zmiękły nogi i zakręciło jej sie w głowie.
- Co ty robisz fagasie jeden!? - skoczył do Edwarda Jacek. - Ej ludzie bierzcie widły! On chce Ane zjeść! Pewnie już jej utoczył z pół litra, bo sie biedaczka ledwo na nogach trzyma!
No i sie zaczęło...
Martucha z Pchełką i Lolewiną ustawiły się na przeciwko rozwścieczonego, lub też odrobinę nadpobudliwego Jacka.
-Daj spokój młody!-powiedział Posejdon klepiąc przyjaciela po ramieniu
-Popieram kolegę, Posa!-dołączyła się Rzeżucha.
-A ja myślę, że trzeba to poważnie przemyśleć-powiedziała Banan przyglądając się uważnie wampirowi i przyjaciółce
-A ja myślę że to może być ciekawe doświadczenie mieć na pokładzie Wampirata- zagadnęła wesoło Ness
-A kolegha bezie piść ze mną. Jak tak to ja biorem!-zapowiedział Nameless
Ann odzyskała równowagę i zauważyła całe zbiegowisko. Tuż obok niej oprócz Edwarda stały jeszcze Ewel i Karola.
- co jest Ann? - zapytała Karola
- Za dużo wrażeń. - popatrzyła oszołomiona na Edwarda, który wydawał sie byc zatroskany.
- Ojć.. stracona- dorzuciła śmiejąc się Ewel - A Ty sie nie przejmuj tak! Przyzwyczaisz się - poklepała Edwarda po ramieniu.
- Wyluzuj. - powidziała do niego cicho Ana z łagodnym uśmiechem, który on odwzajemnił. Po chwili Ann krzyknęła:
- Spokój ludzie! A Tobie Jacek to ja osobiście odstawię rum, bo bredzisz.
Pcheła uniosła w górę pistolet ,ale strzał który padł nie wydobył się z jej broni.
-What the fuck...-wyszeptała
NAgle okazało się
... że szajka Cistka, Karmela i Czekolady była większa, niż Curiosity podejrzewało. Ów tłum, który wcześniej ich zaatakował, a także więził Gołego Toma był tylko niewielką częścią całego gangu. Po zabiciu trójki założycieli, ci którzy przeżyli zwołali zebraie nadzwyczajne i teraz ponad setka zbirów wyłoniła się z zarośli i pobliskich zabudowań, otaczając grupkę piratów.
- Nło nieee, znowłu?! - wybełkotał Nameless.
Nowy przywódzca - Kakao, wystąpił o kilka kroków na przód, po czym przemówił:
-Dzień dobry, jestem Staś Tarkowski!
Jaszczur spojrzał na pirata:
-Co ten kretyn skończony bredzi?
Reszta szajki patrzyła na swojego szefa z politowaniem. Jeden z lepiej zbudowanych zbirów podszedł do Kakaa(jak to się odmienia!?:P)i strzelił go ręką w łeb. Pirat wstrząsnął głową i potoczył nieprzytomnym wzrokiem po załodze Curiosity.
-E to znaczy ten... No...-jąkał się boss, po czym po raz kolejny zebrał w głowę - Ja jestem Kakao, a wy jesteście otoczeni! Więc lepiej się od razu poddajcie, to zaoszczędzimy wam cierpień i skonsumujemy was bez podgrzewania w mikrofalówce!
- Boję się mikrofalówek. - jęknęła Liriel. - To od czasu, kiedy próbowałam w jednej podgrzać rum w butelce, a ona eksplodowała! - tłumaczyła się piratka, widząc towarzyszy mierzących ją wzrokiem.
- Dosyć tych bzdur! - krzynął Kakao. - Poddajcie się!
- Łon nos obłaża! - warknął Nam. - Ten wstłętny, zapluty &*%#&*(^*$#...!
Kakao słysząc lawinę wyzwisk, chwycił szablę i ruszył w stronę Curiosity.
Cała załoga chwyciła broń. Z wyjątkiem Edwarda, który wyszedł przed szereg z szerokim, łobuzerskim uśmiechem obnażającym jego ostre ząbki. Kakao zatrzymał się, a w ślad za nim cały oddział.
-Co u licha? - zakrzyczał ktoś za ostatniego rzędu
- Ej! Oni oszukują!
- To nie fair!
- Co nie fair? - zapytała spokojnie Pchełka zrównujac się z Edwardem.
- Macie wampira w załodze! - oburzył sie Kakao.
- No tak.. i co z tego? Komuś to nie pasuje?
- Tak! Nam to nie pasuje!
- No to prtzykro mi. Wasze zdanie się nie liczy - zakpiła Pchełka a reszta załogi wydała z siebie stłumiony chichot.
- Szefie! On jest jeden a nas stu! Damy radę! - krzyknął ktoś z szajki.
- No racja! Do ataku!!! - krzyknął Kakao!
- Sorry... próbowałem - szepnął przepraszająco Edward.
- Trudno.. ale miałeś całkiem dobry pomysł. - powiedziała Pchełka dając mu szablę.
- Ej wiecie... bo mi się już znudziło. - rzekła nagleMartucha- Wciąż się za nimi uganiamy, walczymy, albo oni sami się znajdują, walczymy. Stasiu, ty wyglądasz trochę jak Luke Skywalker. Zachowujże się...
Ostentacyjnie wzruszyła ramionami, schowała szablę do pochwy i po prostu odeszła, nucąc sobie pod nosem starą szantę.
-A ja dalej jestem pacyfistką i nie popieram wszelkich działań zbrojnych...- dodała jakby od niechcenia Katie i ruszyła w stronę Martuchy.
-Od kiedy ona jest pacyfistką- szepnęła zdziwiona Lola do Posejdona.
-A ki czort wie!-odpowiedział pirat i również schował broń.
W ślad za Martuchą pobiegł goły Tom. Widząc to Edward cofnął się, wziął Anę za rękę i powiedział rzucając kolejny uroczy uśmiech w jej stroną:
- My też mamy lepsze rzeczy do roboty, prawda?
- Tak? - zapytała zaskoczona Ann, a Edward wywrócił oczami. Po chwili milczenia Ann dodała:
-Żartowałam! Megarozpierducha to piękna perspektywa, ale wyglada na to, ze mamy w zanadrz lepszą.
I ruszyli za Martuchą, gołym Tomem i Katie prowadząc wesołą pogawędkę. Kakao stał wryty jak słup w ziemię. Jego drużyna również.
Witam Witam załogę:P
-Właśnie. Co my się cackamy- Ann wyciągnęła do przodu broń, Lolewina, Jaszczur, Nesy oraz inni załoganci zrobili to samo.
-Wykończmy ich!-warknęła Pchła
I w stronę rozjuszonej załogi poleciał deszcz pocisków, z rozgrzanych pistoletów Curiosity
To co robimy? walczymy (znów to samo?) czy się wycofujemy?
pchła, mord na suspensie.
- Czyli ze jak, nie ma ustawki? - spytał ponuro którys z Kakaowców
- Na to wygląda chłopcy. Fajraaaant! - odkrzyknął Kakao.
W tłumie rozległ się pomruk niezadowolenia.
- Dajcie spokój, jak tak koniecznie chcecie ustawkę, to zawsze mozemy iść na stadion...
Zbiry wydały się pocieszone. Po niespełna pół godzinie na stadionie pięciolecia rozległ się odgłos gruchotanych kości, wyrywanych krzeseł, deptanych puszek po gazach łzawiących itp.
No Tobie sasze to wiadomo :D
A Pchełka zaraz poprawi i potem Martuch i lecimy dalej w kolejności: Martucha, Katie, Ja i Pcheł ;)
-No ja nie wierzę, no co my robimy... Tam było stado wampirów! Mogliśmy wszystkie wybić! Taka okazja...- krzyczał Jaszczur.
-No coś Ty się tak zawziął, he? Masz zespół napięcia przedmiesiączkowego?- drwiła z pirata Nesy.
-Ja po prostu nie znoszę tych pieprzonych krwiopijców, tych pijawek zasranych!- wciąż krzyczał zuchwalec(ot, co:P)
Edward spojrzał na Jaszczura i westchnął smutno