BLIZZCON 2019: Graliśmy w "Diablo IV" i "Overwatch 2"

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/BLIZZCON+2019%3A+Grali%C5%9Bmy+w+%22Diablo+IV%22+i+%22Overwatch+2%22-135334
Po zeszłorocznym Blizzconie, na którym jedyną nowością była zapowiedź mobilnego "Diablo Immortal", Blizzard wiedział, że aby wrócić do łask graczy, musi w tym roku pokazać coś dużego. Tak też się stało, "Diablo IV" i "Overwatch 2" istnieją nie tylko w snach fanów i 4chanowych plotkach, a nam dodatkowo pozwolono w obie te produkcje zagrać!


Na początek koniecznie zobaczcie powyższy zwiastun CGI wprowadzający do fabuły "Diablo IV" – wygląda rewelacyjnie. Zarówno oprawa graficzna, jak i opowiadana w grze historia mają być dużo mroczniejsze i bliżej ma im być do "Diablo II", aniżeli do cukierkowej "trójki". Przy "Diablo IV" zmieniła się nie tylko paleta kolorów, z której korzystają twórcy, ale i silnik graficzny – wszystko zostało wyrenderowane w 3D, a w wybranych momentach kamera pokazuje akcję z innych ujęć niż typowy dla serii rzut izometryczny. Tu niestety czar tego tytułu pryska, bo o ile przy standardowym ujęciu wszystko wygląda całkiem nieźle (choć nie jest to poziom tegorocznych dużych tytułów AAA), o tyle przy zbliżeniach dostajemy po oczach oprawą sprzed kilku lat. Deweloperzy na każdym kroku podkreślają, że to bardzo wczesny etap produkcji, choć z drugiej strony zapowiedzieli tę grę na PC, PlayStation 4 i Xboksa One, co mogłoby sugerować, że pojawi się całkiem niedługo, bo przecież nowa generacja konsol już za rogiem. No ale dość o grafice, zastanawia Was pewnie, jak się gra w nowe "Diablo".


Do naszej dyspozycji oddano trzy zapowiedziane na tę chwilę klasy – Barbarzyńcę, Druida i Czarodziejkę. Walka jest bardzo dynamiczna, wybrany przez nas bohater bez zająknięcia kasuje zastępy wyskakujących przeciwników, animacje wyglądają naprawdę dobrze i po 5 sekundach czułem, jakbym już wszystko wiedział i po prostu przemierzałem udostępnioną w demie mapę. Barbarzyńca może teraz mieć cztery bronie i w locie się między nimi przełączać, Czarodziejka wraca po nieobecności w "trójce" ze swoimi obszarowymi atakami, tak samo jak potrafiący zmieniać się w zwierzęta Druid widziany ostatnio w dodatku "Pan Zniszczenia" do "Diablo II". W grze mają być na start jeszcze dwie klasy, a kolejne mogą pojawić się w rozszerzeniach.


Co jeszcze z nowości? Dodane zostały mounty (czyli zwierzątka do jeżdżenia), choć na tę chwilę wiemy, że będą to jedynie konie. Gra będzie wymagała, abyśmy byli zawsze podpięci do sieci, ponieważ na głównej mapie będą pojawiać się inni gracze robiący swoje rzeczy, z którymi będziemy mogli wchodzić w interakcje (wymiana, wspólne zadania, walki PVP). Wedle zapewnień twórców da się grę przejść samemu, tak jak wiele osób robiło to do tej pory, ale nie da się tego zrobić offline, a inni gracze tak czy siak będą nam się pojawiać – będziemy musieli ich po prostu ignorować. Same lokacje zostały też zaprojektowane tak, że w wybranych momentach będziemy schodzili na niższe/wyższe poziomy, korzystając ze specjalnych punktów do wspinaczki (lub zeskakując w dół grając Barbarzyńcą).


 

Wierzę, choć może to moja naiwność, że to faktycznie wczesny etap produkcji i będzie tylko lepiej, bo grało się w ten kawałek gry naprawdę fajnie. Choć po przygodzie z "Diablo III" na konsolach ciężko mi było wrócić do grania w to na myszce i klawiaturze, ale na szczęście gra ma wyjść jednocześnie na wspomnianych wcześniej trzech platformach. No i nie, nie jest to "Diablo III" z teksturami podmienionymi na ciemniejsze.



Drugą wielką zapowiedzią był "Overwatch 2", który choć na pierwszy rzut oka mógłby być rozszerzeniem, to jednak wprowadza wiele nowości. Podobno już przed premierą pierwszej części twórcy chcieli mieć w grze tryby PvE (gracz kontra postacie sterowane przez komputer), ale nie wiedzieli za bardzo, jak się do tego zabrać. Po kilku latach i kilkudziesięciu milionach sprzedanych kopii już to rozpracowali i tak oto dostaniemy wreszcie misje fabularne. Do tej pory cała warstwa fabularna tej gry opowiadana była głównie poprzez kilkuminutowe animacje wrzucane przez Blizzard na YouTube'a. W "dwójce" dostaniemy zestaw misji, które będziemy mogli przechodzić maksymalnie we czwórkę, gdzie każdy z graczy będzie musiał wybrać jedną z predefiniowanych postaci (nie, nie będzie czterech gadających ze sobą Tracerek) i w ten sposób będziemy poznawali przygotowaną przez twórców historię. Do tego dochodzą jeszcze Hero Missions, również PvE, które będą rozgrywały się na wybranych fragmentach znanych już map i w których dla odmiany będziemy mogli wybierać, kim chcemy grać. Dzięki dodaniu opcji PvE w grze mogły znaleźć się też poziomy doświadczenia, statystyki postaci oraz specjalne talenty odblokowywane co kilka poziomów, dzięki którym nasz ulubiony bohater będzie stawał się coraz lepszy. Poza tym zapowiedziano dodanie nowego trybu Push (symetryczna mapa i przesuwanie specjalnego robota w kierunku przeciwnej drużyny – kto dalej go przesunie do końca czasu, ten wygrywa) oraz nowej związanej z nim mapy, Toronto. 


Do naszej dyspozycji oddano jedną misję trybu fabularnego, podczas której mieliśmy za zadanie rozprawić się z hordami uderzających na nas przeciwników, rozwalić jakiś rdzeń i uciec, zanim wszystko wybuchnie. Choć początkowo miałem wrażenie, że overwatchowe postacie średnio nadają się do pojedynków z falami wrogów, to po przypomnieniu sobie, że to wciąż gra stawiająca na kooperację i wypracowaniu jakiejś formy rozgrywki, z trzema innymi dziennikarzami udało nam się po kilku próbach ukończyć tę misję. Dużą robotę robią w trybie talenty oraz dodatkowe wyposażenie, przy którym warto się na chwilę zatrzymać i wybrać coś, co pomoże w kolejnym etapie.

 

"Overwatch 2" to nie tylko nowe tryby, ale też ulepszony silnik graficzny pozwalający na wyświetlanie większej ilości detali czy lepszych tekstur. Nie jest to jakiś wielki skok, może przez to, że gra pojawi się też na Switchu, a już samo przeniesienie na tę konsolę jedynki było dużo wyzwaniem. Co ważne, obie odsłony będą ze sobą kompatybilne. Gracze "Overwatch" będą mogli wspólnie bawić się ze znajomymi posiadającymi "Overwatch 2" na nowych mapach i grając nowymi postaciami. Co więcej, wszystkie odblokowane w jedynce rzeczy, takie jak skórki, ikonki graczy, spreje czy emotki będziemy mogli bez problemu przenieść do nowej gry, tak samo jak swoje statystyki. Do pełni szczęście brakuje tu tylko cross-playa, ale kto wie, może do premiery coś się w tym temacie zmieni.


Podczas panelu, na którym mogliśmy zadać kilka pytań Jeffowi Kaplanowi, poruszony został temat tego, dlaczego to nie jest rozszerzenie, ale druga odsłona, skoro wszystko można przenieść i wspólnie grać z osobami nie mającymi "dwójki". Kaplan odpowiedział, że wszystkie sequele wyglądają właśnie tak, że kupując nową odsłonę, musimy zaczynać zawsze od zera, a jeśli ktoś z naszych znajomych jej nie kupi, to zostaje wykluczony ze wspólnej zabawy. On chciałby zrobić "kontynuację inaczej", tak aby to była faktyczna kontynuacja, do której prędzej czy później każdy będzie chciał przejść z podstawowej wersji gry. I muszę Wam się przyznać, że jego pomysł na sequel jest czymś, co chętnie będę śledził, choćby ze względu na to, żeby zobaczyć, czy takie rozwiązanie się sprawdzi.

 

"Overwatch 2" zagramy na PC, PlayStation 4, Xboksie One i Switchu, choć tak jak w przypadku "Diablo IV" – nie wiemy na tę chwilę kiedy. Choć chciałbym, aby oba te tytuły zadebiutowały już w 2020, tak wydaje mi się, że czekają nas jeszcze jeden czy dwa Blizzcony, na których będziemy dowiadywali się nowych informacji o tych produkcjach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones