Karlowe Wary - Knedliczki zamiast popcornu

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Karlowe+Wary+-+Knedliczki+zamiast+popcornu-44304
Dziś w Karlowych Warach ruszył 43. Festiwal Filmowy – jedna z najważniejszych (jeśli nie najważniejsza) imprez tego typu w Europie Środkowo-Wschodniej. Na naszym portalu znajdziecie z niej obszerne relacje, które przygotuje dla Was Paweł Urbanik (w tym roku pisał dla Filmwebu o Berlinale).
Przykład Karlowych Warów pokazuje, jak często i gęsto sztuka miesza się z polityką. Pomysł na festiwal filmowy w Czechosłowacji zrodził się jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. Gdy imperium Hitlera padło, idea święta kina powróciła. Czechosłowacja była już jednak innym krajem – władzę przejmowali komuniści, a przedwojenny prezydent Edvard Beneš, który powrócił po latach emigracji w Londynie, był zaledwie kwiatkiem doczepionym do czerwonego kożucha. Mimo tego, gdy w 1946 roku odbyła się pierwsza edycja imprezy, nie czuło się jeszcze oddechu marksistowskiej ideologii. W trakcie festiwalu pokazano filmy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Szwecji.

Dokręcanie śruby zaczęło się dopiero w 1948 roku, gdy komuniści w ramach przewrotu lutowego sięgnęli po pełnię władzy. Przedstawiciele partii doszli wówczas do wniosku, że Karlowych Warów nie powinna ominąć rewolucja. Skończyły się czasy promowania wytworów kapitalistycznej zgnilizny, a na ekranach zaczęły królować socrealistyczne obrazki z bratnich krajów. W czterdziestym ósmym po raz pierwszy przyznano Brylantowy Glob – nagrodę, która w następnych latach miała stać się znakiem rozpoznawczym imprezy. Otrzymał ją polski "Ostatni etap" Wandy Jakubowskiej. Reżyserka zawarła w filmie wspomnienia z czasów, gdy była więźniarką w obozie w Oświęcimiu.
Odwilż w 1956 roku sprawiła, że program festiwalu można było urozmaicić. Do Karlowych Warów zaczęły ściągać tuzy kina: Luis Bunuel, Elia Kazan, Henry Fonda, Tony Curtis. W 1958 ktoś podjął dziwaczną decyzję, by czechosłowacka impreza odbywała się co dwa lata – na zmianę z nowo powstałym festiwalem w Moskwie. Organizatorzy pozwolili sobie na chwilowe wyrwanie się z kleszczy władzy 10 lat później – w Czechosłowacji zapanowała Praska Wiosna, która wpuściła trochę świeżego powietrza w zatęchłe wnętrza komunistycznego systemu. Międzynarodowe jury wymienione zostało na trzy oddzielne, mające zajmować się kreatywnością, aktorstwem i stroną techniczną.
Interwencja Układu Warszawskiego ukróciła wyskoki inteligentów, a festiwal powrócił na dobrze znane tory. Nagradzano radzieckie filmy, które wychwalały pod niebiosa "braterskie narody". Organizatorzy mieli jednak szczęście, bo chęć przyjeżdżania do Karlowych Warów wyrażali artyści słynący z lewicowych przekonań (Ken Loach, Bernardo Bertolucci, Peter Fonda).
A potem upadł komunizm.
W kapitalistycznym ustroju festiwal zaczął borykać się z problemami finansowymi. Na nic zdały się zagraniczne gwiazdy tłumnie ściągające nad Wełtawę – liczba widzów i dziennikarzy zmniejszała się z roku na rok. W 1994 roku podjęto kilka radykalnych kroków. Przede wszystkim impreza uniezależniła się od festiwalu w Moskwie i postanowiła, że będzie się odbywać co roku. Ponadto program został podzielony na kilka sekcji, np. "konkurs główny", "kino dokumentalne" czy też "inne spojrzenie". Zmieniła się też obsada festiwalu – zaczęła go organizować specjalnie powołana do tego fundacja, zaś jej głównodowodzącą stała się znana krytyczka filmowa Eva Zaoralova.

Karlowe Wary lubią polskie kino. Wystarczy spojrzeć na liczbę nagród przyznanych tam naszym produkcjomw ciągu ostatnich kilkunastu lat: w 2005 "Mój Nikifor" małżeństwa Krauzów okazał się wielkim zwycięzcą imprezy (wyróżnienia za film, reżyserię i główną rolę kobiecą); w 2001 "Cześć Tereska" zdobyła nagrodę specjalną jury (podobnie rok wcześniej wyróżniono "Duże zwierzę"); w 1998 roku Olaf Lubaszenko zgarnął statuetkę za rolę "Zabić Sekala", a w 1996 roku "Krzysztof Kieślowski: I'm so-so" okazał się najlepszym filmem dokumentalnym w trakcie imprezy. Podczas tegorocznej edycji w Karlowych Warach zostaną pokazane "Katyń" i "Pora umierać".

Co ponadto czeka na uczestników festiwalu? Do Czech ściągnęli Robert De Niro, Danny Glover, Christopher Lee i Phyllida Lloyd, która pokaże "Mamma Mia!" − musical z piosenkami Abby śpiewanymi przez znanych aktorów na czele z Meryl Streep. O najciekawszych momentach w trakcie imprezy poinformuje Was oczywiście Filmweb. Zostańcie z nami.