Szef Pixara Steve Jobs ogłosił niezłe wyniki studia w czwartym kwartale, które były możliwe dzięki dobrej sprzedaży
"Iniemamocnych" i płyt DVD/VHS z
"Gdzie jest Nemo?". Te wieści potwierdzają rychły koniec współpracy z Disneyem, która z każdym tygodniem staje się coraz bardziej niemożliwa. Ostatnio oddaliła się jeszcze bardziej po wypowiedzi szefa Disney'a Michaela Eisnera, który stwierdził, że kilka ich wspólnych produkcji odznaczało się żałosnym poziomem. W odpowiedzi Jobs stwierdził, że rzeczywiście ich filmy nie mogą równać się z takimi hitami jak:
"Atlantyda - Zaginiony Ląd",
"Nowe szaty króla" czy
"Planeta skarbów", które jak wszystkim wiadomo okazały się finansowymi porażkami.
Jak zapowiada Steve Jobs, Pixar w przyszłości planuje zwiększyć liczbę obrazów wypuszczanych w roku do dwóch, tak jak jego główny konkurent DreamWorks. Jobs dodaje jednak, że jego firma musi najpierw stanąć pewnie na nogach, a dopiero potem wszelkie możliwości będą rozważane.
Pixar zdecydował się nie brać udziału w najnowszym projekcie Disney'a -
"Toy Story 3", ponieważ tylko 50 procentowy udział w zyskach jest stanowczo za mały w stosunku do poniesionej pracy. Na domiar złego strategiczne decyzje należałyby do Disney'a, na co Pixar nie może się zgodzić.
Możliwe, że już niedługo studio Pixar będzie promować własne produkcje i tym samym czerpać całe zyski dla siebie. Na razie musi poszukać nowego partnera, który pomoże w dystrybucji tytułów.
Zgodnie z wygasającym kontraktem Disney nie będzie mógł używać marki Pixar w promocji sequeli filmów powstałych przy współpracy obu podmiotów.
"Iniemamocni" zarobili na całym świecie już $616,9 mln. Liczba sprzedanych egzemplarzy
"Gdzie jest Nemo?" wyniosła 48,6 mln, z czego 75% to DVD.
W czwartym kwartale Pixar zarobił $108,9 mln, $55,2 mln na czysto. Podczas całego roku firma osiągnęła przychód $273,5 mln, $141,7 mln zysku (4% i 11% więcej niż w 2003 roku).
Akcje Pixara notowane są na giełdzie po $89,99.