Od czasu
"Apocalypto" Mela Gibsona w Hollywood nie powstało żadne duże widowisko związane z kulturą Majów. Teraz jednak po ten temat sięga mistrz kina katastroficznego
Roland Emmerich. Twórca
"Dnia Niepodległości" w końcu jest gotowy ruszyć w projektem, który zapowiadał już cztery lata temu.
Getty Images © Sean Gallup Projekt nosi tytuł
"Maya Lord" i jego fabuła oparta jest na książce pod tym samym tytułem autorstwa Johna Coe Robbinsa. Opowiada ona prawdziwą historię Gonzalo Guerrero, hiszpańskiego żeglarza, który w 1511 roku przeżył zatonięcie statku u wybrzeży Jukatanu. Wraz z innymi rozbitkami został niewolnikiem lokalnego plemienia Majów. Nie widząc szans na ucieczkę, postanowił jak najlepiej zaadaptować się do nowych warunków. Udało mu się zyskać szacunek Majów. W końcu został liderem wojowników klanu Nachan i mężem córki wodza tego plemienia. Jego dzieci są pierwszymi metysami. W 1519 roku, kiedy Cortés rozpoczynał podbój Meksyku, Guerrero był jednym z dwóch wciąż żyjących członków załogi rozbitego statku (drugim był ksiądz Gerónimo de Aguilar). Guerrero nie przeszedł na stronę konkwistadorów i stanął do walki w obronie swoich nowych współbraci. Jego los nie jest do końca znany. Prawdopodobnie zginął w 1532 lub 1536 roku podczas walki z Hiszpanami.
Kiedy
Emmerich po raz pierwszy zapowiadał projekt, w Hollywood istniało kilka projektów, które miały opowiadać o początkach współczesnego Meksyku. Jednym z nich była biografia Corteza z
Javierem Bardemem w roli głównej, którą chciał nakręcić
Steven Spielberg. Wszystkie one jednak wyparowały, a tymczasem
Emmerich cierpliwie czekał na okazję nakręcenia swojego filmu. Dostanie ją we wrześniu. To wtedy skończy prace nad wojennym widowiskiem
"Midway" i rozpocznie zdjęcia do
"Maya Lord".
Scenariusz napisała
Angela Workman (
"Azyl"). Całość powstanie dla Voltage Pictures.